Mój facet jest niejadkiem.

napisał/a: Nya desu 2013-02-14 17:21
Cześć, witam,
mam problem z moim facetem, a jak tak dalej pójdzie, to on sam zacznie mieć problemy ze sobą.

Ma 180cm wzrostu, waży ok.55 kg, 28 lat. Pracuje fizycznie. Nie je śniadań. Na pusty żołądek przed pracą pije kawę z mlekiem i cukrem. Jest wegetarianinem. Jak ma na 13:00 (a ostatni miesiąc ma ciągle praktycznie pracę od 13:00 do 21:00), to bez "paliwa" pracuje do 19:00 i dopiero wtedy je kanapki które mu przygotowuję. Jak wraca z pracy, to przed 22:00 je obiado-kolację (pełnowartościowy posiłek) i często go nie dojada, a porcja jest taka, że ja jako kobieta mogłabym po tym jeszcze wciągnąć solidny deser.

ja po prostu załamuję ręce. Nie je mięsa, bo to śmierć, podczas gdy sam wygląda jak kostucha.

Jedynie, kiedy ma apetyt, to kiedy zażyje popularne zioło, znane ze swych właściwości pobudzających łaknienie. Ale przecież codziennie to się nie dzieje.

Zaczyna mnie to martwić, bo właściwie ostatnio to do mnie dotarło - on ma okropne problemy ze wstaniem rano z łóżka. Zwłaszcza, gdy ma dzień wolny, budzę go i budzę przez 2-3 godziny i dopiero wstaje ok. 14:00-15:00... CHORE.

Próbuję z nim rozmawiać, jego argument "nie chudnę? to znaczy, że wszystko dobrze". Kurde, a z czego on ma chudnąć? Zapadnięte policzki, wystające gnaty...

Przypuszczam, że on nawet 1500 kcal dziennie nie przyjmuje. W jaki sposób pobudzić jego apetyt? - Zmuszać go nie będę, chciałabym po prostu, by on sam chciał jeść, czuł potrzebę. Szczerze mówiąc, to bym mu do tej zasranej kawy dolewała jakichś kropelek, jak dla dzieci...
djfafa
napisał/a: djfafa 2013-02-15 09:09
Kup mu Apetizer i to nie żart.
napisał/a: Nya desu 2013-02-15 18:54
Muszę się wybrać do apteki :D
Jeśli ktokolwiek miałby jeszcze jakiś pomysł, to proszę się podzielić :)
krzysiek889
napisał/a: krzysiek889 2013-02-15 23:00
Można jeszcze dodać do posiłków, odżywkę białkową sojową. Najważniejsze to aby zmienił swoje dotychczasowe nawyki żywieniowe.
napisał/a: Nya desu 2013-02-17 15:10
Trudno zmienić nawyki żywieniowe w jego przypadku. Próbowałam rozmów, podrzucałam artykuły i nic... :( On mówi, że po prostu nie je, bo nie czuje głodu. Ja się nie dziwię, bo też nie mam w zwyczaju jeść, gdy nie jestem głodna :) Głównym problemem jest właśnie, aby czuł łaknienie. Je najczęściej 2 posiłki dziennie, z czego są one przesunięte na popołudnie/wieczór.

A jedzenie w pracy mógłby sobie podzielić (ma 30 minut przerwy do dowolnej dyspozycji, może sobie rozdzielić na kilka mniejszych). Np. jedna kanapka, za jakiś czas napój, po 3 godzinach znowu kanapka, a potem obiadokolacja w domu. Niestety, ale nie pracujemy razem i nie mam wpływu na to :(

Chciałabym jakoś wpłynąć, pobudzić jego apetyt ale dyskretnie. Bo on nie czuje potrzeby zmieniania czegokolwiek. Ale mi trudno to zaakceptować. Tu nie chodzi o wygląd - jest cudownym człowiekiem, zaspokajającym moje potrzeby emocjonalne, intelektualne i wszystkie inne. Martwię się o jego zdrowie. O ile teraz jest wszystko w porządku, to obawiam się, że za jakiś czas odbije mu się ten tryb życia czkawką...

@Kisiel, są te odżywki bezsmakowe? Żebym mogła mu dodawać np. do pasty jajecznej, naleśników, czegokolwiek? Pytałam brata (aspirującego kulturystę) i mowi, że bezsmakowe białka nie występują, bo nie ma na nie popytu - każdy już woli jakieś smakowe... Przepraszam, że idę na skróty i nie pytam Googli, ale po prostu ja nie jestem w temacie i ciężko mi przefiltrować ważne informacje od nieistotnych.
napisał/a: KarolinaS. 2013-03-04 08:59
Może wybierz się do jakiegoś sklepu z takimi odżywkami i zapytaj sprzedającego, może on Ci coś doradzi
napisał/a: aina1991 2013-03-22 08:19
Coś wiem o Twoim problemie. Męczę się z tym już bardzo bardzo długo. Raz nawet mój chłopak zemdlał w pracy z wycieńczenia, ale on upierał się, że to nie jest z niejedzenia, a z przemęczenia fizycznego. Najgorsze jest to, że często przychodzi po pracy zmęczony tak bardzo, że mówi, że woli spać niż jeść. Rano więc nie ma czasu, żeby coś wciągnąć, w pracy zabiegany... - takie błędne koło. Kosztowało mnie to wiele nerwów a nasz związek był jedną wielką batalią o to, żeby cokolwiek zjadł. Dziś jest lepiej. Dlaczego? Przestałam się czepiać, a on zaczął sam pytać o to, co mamy dobrego w lodówce. W weekendy wcina wręcz za cały tydzień i serio jest lepiej. Ludzka natura jest taka, że lubimy robić na przekór. Może u Ciebie również pomoże taka próba nieprzejmowania się tym. Warto też żebyście spróbowali iść na kompromis i wybrać się do dietetyka. Niech specjalista oceni czy masz powody do niepokoju, a on od kogoś obcego dowie się jak powinno wyglądać jego dzienne menu. Często nakazy obcych ludzi działają lepiej, niż bliskich. Przykre, ale prawdziwe... Powodzenia! :)

PS. jeśli chodzi o odżywki, białka etc. NIE RÓB NIC BEZ JEGO WIEDZY, jak się dowie, może być bardzo nieprzyjemnie i straci do Ciebie zaufanie; lepiej pogadać i powiedzieć o swojej propozycji:)
napisał/a: Nya desu 2013-03-22 13:55
Dziękuję za odpowiedź. Pokrzepiło mnie to, że nie jestem z problemem sama, a i że są jakieś szanse na sukces ;)

Ostatnio jest lepiej. Wciąż niedoskonale, ale lepiej. Rano zdarza się, że wciągnie kawałek ciasta, lub rządek czekolady. Jasne, wolałabym, żeby to była pełnoziarnista buła z pomidorem i jajecznica, ale i tak cieszy mnie to, że je COKOLWIEK.

Co do wizyty u dietetyka - namawiam go od dłuższego czasu, byśmy poszli razem. Ja, bo mam nadwagę, a on, bo jest chudzieńkim wegetarianinem :) No i faktycznie, może by mu mądry lekarz wyjaśnił od strony biochemii, po co nam jedzenie i jaki ma wpływ głodzenie się. Ale nie! - "dietetyk będzie kazał mi jeść mięso!". Nie przetłumaczysz, że mądry dietetyk potrafi ułożyć zbilansowaną, pełnowartościową dietę wegetariańską :)

Tak samo chciałam go zaciągnąć na morfologię + żelazo, bo już nie je mięsa 1,5 roku. Tak o, sprawdzić, czy wszystko gra. Nie mam siły go dłużej namawiać.

Póki co przestałam z nim walczyć. Widzę, że coś próbuje jeść. Z takimi rzeczami, to na spokojnie trzeba raczej.

Dziękuję za słowa otuchy :)