problem z odżywianiem, czy to bulimia?

napisał/a: Pani V 2009-02-18 17:54
Witam!
Mam 18lat i wydaję mi się, że mam bardzo duży problem z odżywianiem. W wieku ok 13lat straciłam całkowicie apetyt, jedzenie było dla mnie przymusem, każdy kęs sprawiał mi ból. Rodzice podejrzewali u mnie anoreksję, ale to nie było to. Ważyłam 46kg przy 168cm, miesiączkowałam normalnie, a nie jadłam, bo po prostu nie miałam ochoty, nie miało to nic wspólnego z postanowieniem o odchudzaniu się. Nawet sama zaproponowałam rodzicom, żeby kupili mi jakiś preparat na zwiększenie apetytu, ale niestety nie działał na mnie. Jedynie, co to bardzo chciało mi się pić. Później jakoś tak przyzwyczaiłam się do swojej sytuacji. Jadłam 4-5 posiłków dziennie, tylko o bardzo małych porcjach. Waga przez te 5lat wahała się między 48kg, a 50kg. Najwięcej ważyłam 52kg. Wszystko było ok, nawet lekarz powiedział mi, że należę do osób wysokich, a szczupłych i nie ma czym się przejmować, bo jestem zdrowa jak koń.
Aż nagle w zeszłym roku zaczęłam jeść dużo więcej i w tym samym czasie zaczęłam, że tak to nazwę "popijać piwko i popalać papierosy w piątkowe wieczory". Nie wiem, czy to ma coś wspólnego ze zwiększonym apetytem. Szybko z 48kg przytyłam do 54kg, choć w cm nie było widać żadnej różnicy. Mimo to wystraszyłam się, że będę tyć dalej, więc podjęłam decyzję o odchudzaniu. Polegało to na powrocie do dawnego sposobu odżywania, kiedy to nie bardzo miałam apetyt. Trwało to może 2miesc. Waga spadła do 47kg. Tylko, że nie pojawił mi się okres. Dawniej jadłam tyle samo i normalnie miesiączkowałam. Myślałam, że to tylko taki kilku dniowy poślizg, więc postanowiłam przez kolejne dni jeść trochę więcej. Wtedy pierwszy raz od 2miesc. spróbowałam ciastek z czekoladą. Pochłonęłam całe opakowanie w minutę, a za nim tabliczkę czekolady, kilka batonów i dużą porcje na obiad. Zdziwiłam się, że mogę tyle zjeść słodkiego na raz i nie boli mnie brzuch ani mnie nie mdli. Na drugi dzień to samo. I tak przez cały tydzień, miesiąc, itd.... Później starałam się prowokować wymioty, ale mi to nie wychodziło, więc dałam sobie spokój. Okres wrócił po 3 miesiącach, tylko jakiś "dziwny". To znaczy wcześniej bez tabletek przeciwbólowych i dnia spędzonego w łóżku się nie obeszło, a wtedy w ogóle nie bolał mnie brzuch, nie było prawie w ogóle krwi, tylko takie "brudy" przez dwa dni, a nie jak wcześniej 3dni intensywnego krwawienia i dwa "dochodzenia do siebie".
Od tego czasu minęło już ponad 7miesięcy. Okres wciąż wraca do dawnej formy, bo z każdym miesiącem coraz więcej krwawię i od paru miesiączek zaczęły się znowu pojawiać bóle. Dodam, że od dawna mam regularny okres, bo pierwszego dostałam kiedy miałam 10lat, także to już 8lat mojego "bycia prawdziwą kobietą".
Teraz ważę 61kg przy 168cm. To chyba najwyższa waga jaką mogę osiągnąć przy takim trybie życia i sposobie odżywiania, a jaki to jest sposób? Okropne opychanie się! Do bólu wręcz! A czasem nawet i ból mnie nie zraża. Często budzę się w nocy i chcę mi się wymiotować, bo się przejadłam, a mimo to następnego dnia od nowa się obżeram. Przez cały dzień. Zaczęły mi smakować rzeczy, których wcześniej bym nie tknęła, za to przestałam odczuwać pragnienie. Nie chcę tak żyć - ciągle przeżarta, a mimo to nie mogę przestać, bo ciągle odczuwam głód, nawet gdy brzuch już mam przepełniony. Próbowałam już wszystkiego i nic. Nie mam tylko odwagi powiedzieć o tym rodzicom. Im się będzie wydawało, że wszystko jest w porządku, bo się wyleczyłam z " tej anoreksji" jak to oni wcześniej uważali. Może to nienormalne ważyć 50kg przy 168cm, ale wtedy przynajmniej nie miałam depresji, a wcale nie wyglądałam na wychudzoną, bo mam bardzo "mocną" budowę ciała, czyli tak zwane "grube kości", szeroki szkielet, z resztą przecież nawet lekarze zapewniali, że jestem całkowicie zdrowa, tylko taka moja uroda.
Mnie nawet już nie chodzi o bycie nie wiadomo jak szczupłą, tylko o powrót do dawnego sposobu odżywiania, a tym samym do dawnego świetnego samopoczucia ;( Nie chcę tak jak teraz zjadać dwie tabliczki czekolady i paczkę wafelków na raz, a za chwilę siadać do obiadu i zjadać porcję równą z porcją mojego ojca, a później znowu wcinać jakiś przysmaczek na deser i tak przez cały dzień ;( A nie mogę tak po prostu z tym skończyć.
Co mi może być? Czy to już bulimia? Co powinnam zrobić? O ile w ogóle da się coś z tym zrobić?
To głupie, ale jestem strasznie zdołowana ;( Proszę was o pomoc, bo boję się powiedzieć komukolwiek o tym co się ze mną dzieje, raczej tego nie zrozumieją. Nawet wstydzę się jeść przy ludziach, obżeram się w samotności... A najgorsze jest to co się dzieje z moją psychiką ;(
napisał/a: Luki24 2009-02-18 21:06
Ja proponuję wizytę u lekarza i podstawowe badania moczu i krwi + cukier.
napisał/a: Pani V 2009-02-19 17:53
Miałam właśnie robione, wszystko idealne poza niedoborem żelaza.
napisał/a: Luki24 2009-02-22 12:16
Jeżeli nadal miałbym działać na własną rękę to spróbował bym jakichś dobrych tabletek ziołowych, np. Persen Forte.
napisał/a: Wenus7 2009-02-26 13:36
Stooge,
jesli jeszcze nie wpadłaś w bulimię to niestety jesteś na najlepszej drodze :(
Problemy z odżywianiem - jakiekolwiek, bez znaczenia czy to jest anoreksja czy nadmierne objadanie się- mają swoje podłoże w psychice i w zaburzonych relacjach z otoczeniem, zwł. tym najbliższym.
z tego co piszesz - jak byłaś za szczupła to Twoi rodzice mieli problem z akceptacją takiego stanu rzeczy a to z kolei spowodowało u Ciebie presję w dążenie do "idealnej" wagi, pomimo faktu, że byłaś zdrowa i dobrze się czułaś.
Tak jak nie powinno się odchudzać poprzez głodówkę, tak nie wolno przybierać na wadzę za wszelką cenę.
Myślę, że problem tkwi przede wszystkim w Twopjej głowie i w Twoich relacjach z rodzicami. Dlatego uważam, że to właśnie z nimi powinnaś w pierwszej kolejności porozmawiać. Oni muszą wiedzieć co się z Tobą dzieje. I powini wziać za to odpowiedzialność.

I dlatego droga do wyleczenia powinna być rozpoczęta w gabinecie psychologa.

Zyczę powodzenia i pozdrawiam serdecznie!