Wsparcie w przytyciu

napisał/a: Ossa01 2010-11-15 23:46
Witam
Nie wiem, jak przedstawić problem, aby został właściwie zinterpretowany ale spróbuję naj ogólnej.
Ważę 45 kg przy 161cm i wieku 16 lat. Lekarz kazał mi przytyć 5 kilo, tymczasem ja nie chcę. Rozumiem, że musze dla zdrowia, ze choć czuję się dobrze, to Ne jest w porządku( o czym świadczy brak okresu), ale boje się przytyc. W obecnej wadze czuje się najlepiej, utrzymuje ją mniej więcej na poziomie od lipca. Wcześniej (zanim zaczęłam się odchudzać) ważyłam 53 kg. Odchudzanie zaczęłam w kwietniu, kiedy w ciągu 2 tygodni skoczyło do 55 kilo. W końcu czerwca ważyłam już 46.
Boje się przytyć, bo w tamtej wadze wyglądałam niezbyt korzystnie. Moja naturalna sylwetka nie należy do szczupłych- do normalnych, ale nie szczupłych.
Boje się tez reakcji otoczenia, szczególnie,że od września zmieniłam szkołę i tutaj wszyscy sądzą,że TO jest moja naturalna sylwetka.
CZy chce czy nie, i tak przytyc musze. Ale nie tylko to jest problemem. Wstydze się i chciałabym zmienic swoje nastawienie. Ciągle skupiam się na wadze, sylwetce, prawie pół dnia tracąc na liczenie, ile kalorii zjadłam i ile spaliłam, a prawie drugie pół na liczenie, ile mogłam uniknąć i ile więcej mogłam spalić. Wstyd mi, to g łupie i próżne, zupełnie sprzeczne z moimi ideałami,zapatrywaniami, aspiracjami…
Nienawidzę tej swojej głupoty, nienawidzę tego marnotrawstwa czasu i energii, które mogłabym poświęcić na naukę, nienawidzę tego, że skupienie uwagi na wyglądzie uniemożliwia mi dążenie do celów… Chciałabym być mądrym, wartościowym człowiekiem, staram się samodoskonalić, a z drugiej strony przejawiam zachowanie godne wypacykowanej laleczki z lusterkiem w paluszkach z dwumetrowymi tipsami…
Potrzebuję wsparcia w naprostowaniu mojego toku myślenia. Proszę jednak nie polecać mi udania się do specjalisty- to mi nic nie da. Znam siebie na tyle..Nie ufam ludziom i nie potrafię rozmawiać twarzą w twarz. bardziej pomocne będą rady, słowa wsparcia czy zwykła rozmowa, choćby na nie związany temat, z lekarzami, jako że imponujecie mi i motywujecie(nawiasem wspomnę, że myślę o medycynie, staram się w tym kierunku, choć wiem, że byle idiotka nie zostanie lekarzem, a ja niestety się do takich zaliczam…)
Przepraszam, jeśli źle zrozumiałam przeznaczenie tego forum. Przepraszam też ,że śmiem zaprzątać sobą innych i odbierać czas, który można w ciekawszy sposób spożytkować. Jeśli jednak ktoś zdecyduje się pomóc mi, będę niezmiernie wdzięczna.
napisał/a: MajaII9mc 2010-11-16 06:47
Nie rozumiem zkąd nacisk lekarza na przytycie, ja przy wzroście 167cm w twoim wieku ważyłam 40kg a do 20 lat 45kg, nie ma tragedii.
napisał/a: Ossa01 2010-11-16 17:43
Ja też uważam, że nie ma tragedii. Natomiast chyba wiem, skąd ten naskok- bardzo wiele teraz przypadków z anoreksją, w mojej poprzedniej szkole- gdzie połowa leczyła się w tym samym ośrodku zdrowia- też było ich nie mało.
Dziwi mnie natomiast, to co pani pisze- skoro koleżanka, która zaledwie dwa kilo mnie ważyła, przy wzroście 161 trafiła na oddział...
Chociaż, jak ona mówiła, było tam wiele dziewczyn, które wqażyły normalnie...chodzi o nastawienie do jedzenia czy coś tam...
I tutaj się zgodzę...moje nastawienie tez jest coraz gorsze..i jak już wspomniałam, chciałabym zmienić je. nie myśleć ciągle o tym jak wyglądam i nie kombinować...
napisał/a: Ossa01 2010-11-16 21:03
Poza tym, wszystko rozchodzi się o zanik okresu.I wydaje mi się że na reakcję lekarza miał też wpływ sposob w jaki rozmawiała z nim moja matka- która wszystko przedstawiła mu nie tak, jak było. Powiedziała coś w stylu "dziecko mi ostatnio gwałtownie schudło i kombinuje dalej" co po pierwsze było kłamstwem, bo jak wspomnialam, od lipca nie chudłam, a u lekarza byłyśmy na początku października, a ja wcale nie starałam sie chudnąć dalej( no, dobra, może bardzo chiciałam, ale robiła wszystko,zeby mi nie wyszło, więc na jedno wychodzi...)
napisał/a: MajaII9mc 2010-11-17 08:55
Wiesz, moim zdaniem nie jest z Tobą źle ale widzę że usilnie chciałabyś być chora a to też nie dobrze i wymaga specjalistycznego podejścia. Może coś jest nie tak z Twoją samooceną, może chcesz zwrócić na siebie uwagę ale nie wiesz jak to zrobić? Jakie są Twoje relacje w domu, w szkole? Może porozmawiałabyś chociaż z pedagogiem szkolnym. Warto byłoby też porobić podstawowe badania.
napisał/a: k23 2010-11-17 12:10
Ossa01 napisal(a):Boje się przytyć, bo w tamtej wadze wyglądałam niezbyt korzystnie.


Wg kogo?

Ossa01 napisal(a):Moja naturalna sylwetka nie należy do szczupłych- do normalnych, ale nie szczupłych.


jaka jest roznica? zrob sobie taki test: weź swoje rece i zacznij je oddalac od siebie i sprawdz gdzie konczy sie granica miedzy szczupla a gdzie miedzy normalna. Zdasz sobie sprawe ze to centymetr roznicy:)

Ossa01 napisal(a):Boje się tez reakcji otoczenia, szczególnie,że od września zmieniłam szkołę i tutaj wszyscy sądzą,że TO jest moja naturalna sylwetka.


co najgorszego moze sie stac? czy to jest zgodne z prawda? Serio? A co jesli zareaguja inaczej? Opinia innych jest tak wazna, ze gotowa jestes poswiecic dla niej zdrowie? ;|

Ossa01 napisal(a):Ciągle skupiam się na wadze, sylwetce, prawie pół dnia tracąc na liczenie, ile kalorii zjadłam i ile spaliłam, a prawie drugie pół na liczenie, ile mogłam uniknąć i ile więcej mogłam spalić. Wstyd mi, to g łupie i próżne, zupełnie sprzeczne z moimi ideałami,zapatrywaniami, aspiracjami…


Na co to zamienisz? Jak dzieki tej zmianie zmieni sie Twoje zycie? Jak wykorzystasz czas, ktory zyskasz dzieki tej zmianie?

Ossa01 napisal(a):Nienawidzę tej swojej głupoty, nienawidzę tego marnotrawstwa czasu i energii, które mogłabym poświęcić na naukę, nienawidzę tego, że skupienie uwagi na wyglądzie uniemożliwia mi dążenie do celów… Chciałabym być mądrym, wartościowym człowiekiem, staram się samodoskonalić, a z drugiej strony przejawiam zachowanie godne wypacykowanej laleczki z lusterkiem w paluszkach z dwumetrowymi tipsami…


do tego juz doszłas, teraz czas pomyslec o tym na co to zmienisz. Obrazanie siebie nic tu nie pomoze. Co i na co chciałabys zmienic to jest kluczem do udoskonalenia.

Ossa01 napisal(a):Potrzebuję wsparcia w naprostowaniu mojego toku myślenia.


wejdz w ten link:
http://commed.pl/jesli-szukasz-pomocy-dla-siebie-lub-kogos-zajrzyj-tutaj-vt39975.html

i tutaj masz mozliwosc pomocy samej sobie. Wypisz wszystkie przekonania o sobie, ktore nie sa pozytywne. A potem zacznij je utylizowac za pomoca narzedzi, ktore sa zawarte w tamtym temacie. Beaz specjalistów za to zjedna z najskuteczniejszych autoterapii jakie wynaleziono:) i poradzisz sobie bo jestes madra osobka i gotowa do zmiany. Owocnej pracy! :)
napisał/a: alchemik1 2010-11-19 19:26
Ja rozumiem decyzję lekarza. Nie sądzę jednak, że przybranie na wadze rozwiąże problem. Lekarz przy swojej diagnozie sugerował się zapewne tym, w jaki sposób podchodzisz do sytuacji. Chciał Ci dać do zrozumienia, że ważysz zbyt mało byś przestała tak panicznie kontrolować swój bilans energetyczny. Waga 53kg przy tym wzroście była bardzo odpowiednia, 55 również, ale obecnie jest to trochę niepokojące. Nie do końca wierzę, że przy tej panicznej kontroli czujesz się tak świetnie jak to określasz. Nie wiem co ma do tego wszystkiego reakcja otoczenia. Jeżeli moi znajomi byli by moimi znajomymi w zależności od mojej wagi to za przeproszeniem w d***e mam takich znajomych. A w męskim gronie to ja mogę Ci z ręką na sercu powiedzieć, że taka wręcz chuda sylwetka jest bardzo aseksualna. Życie jest zbyt piękne by sobie tyle odmawiać. Potrzebna jest zdecydowanie zmiana nastawienia.
napisał/a: Ossa01 2010-11-24 21:43
Kiedy moja sylwetka nie jest TAKA chuda. Naprawdę, inni przy tej wadze wyglądali by dużo szczuplej.
Nie wątpię, że to raczej kiepsko śiwadczy, jeśli ocenia się kogoś po wyglądzie i sama dla takich ludzi zbyt przychylna nie jestem..ale pomimo to i tak reakcji się boję.
Tymczasem miesiąc minął, grudzień coraz bliżej, a ja stale przy wadze 45. Ciekawa jestem, co mi powie za trzy tygodnie na kontroli ;/.
Choć przyznam, robię postępy, od tygodnia nie opuściłam śniadania. Nie znaczy to, żebym miała powód do dumy, nawalam na inne sposoby, szczególnie, kiedy mi się nie powodzi w szkole..
Coraz bardziej jednak wychodzę z założenia że to mi szkodzi. Kiedy ograniczałam jedzenie do minimalnego minimum, byłam bardziej zorganizowana i nie zawalalam w szkole. Teraz, kiedy nie mogę kontrolować tej sfery jak chcę, nie mam też kontroli w szkole, choć przecież uczę się systematycznie i ze szczerymi chęciami..
z czego jasno wynika,że właściwie i tak wszelkie moje starania są bezsensowne bo i tak do niczego nigdy nie dojdę, a jak już dojdę, to znajdzie sie ktoś, kto na siłę będzie próbował zniszczyć moją ciężką pracę.