Ile kosztuje życie?
napisał/a:
iwa2
2012-02-27 22:54
widziałam przed chwilą reklamę, promocja w Netto ser żółty gouda za 13,99 ale nie wiem od kiedy. My nie mamy tego sklepu
napisał/a:
Agusiek
2012-02-27 22:54
no tak nie policzyłam pieczywa i produktów świeżych. ale nie mam pojęcia ile na to wydajemy, nie potrafię tego podsumować, bo kupujemy codziennie coś innego, inny rodzaj bułek albo chlebka ;)
my nie braliśmy setek tysięcy kredytu lecz zaledwie kilkadziesiąt :P dom dostaliśmy i tylko remont trzeba było przeprowadzić ;)
można dać radę, trzeba tylko, tak jak dziewczyny piszą, z głową planować wydatki :)
jak to się przyrządza? :) uwielbiam wszystko co jest z beszamelem więc chętnie bym spróbowała :P
[ Dodano: 2012-02-27, 22:58 ]
od dzisiaj, sprawdziłam na stronie ;)
ale też trzeba uważać jak się coś kupuje taniej, nieraz jak czytałam opakowania to zamiast sera był produkt seropodobny, albo nie czekolada a wyrób czekoladopodobny
napisał/a:
Itzal
2012-02-27 23:06
My nie robimy codziennych zakupów.
Agusiek, wrzucę przepis, tylko w jakimś temacie osobnym
Agusiek, wrzucę przepis, tylko w jakimś temacie osobnym
napisał/a:
Monini
2012-02-28 00:34
My absolutnie nie potrafimy oszczędzać
Jemy dużo, szczególnie ja, dużo wydajemy na głupie jedzeniowe zachcianki, imprezowe i restauracjowe też, więc ciężko, żeby coś zaoszczędzić, ale nam tak akurat dobrze, cieszymy się chwilą, i tak na wszystko starcza i da się coś zainwestować.
Zauważyłam, że jak jedziemy na zakupy i mąż jest głodny to zawsze wrzuci do wózka więcej niż normalnie. A ogólnie to on nigdy nie patrzył ani na ceny, ani na daty ważności, powoli się chłopina tego uczy
No ale był u nas czas, kiedy było krucho z kasą to siłą rzeczy się oszczędzało i jakoś nam to wychodziło, ja myślę, że jak się ma określoną kwotę którą się zarabia i ma wystarczyć na wszystko to wtedy wystarczy, najwyżej pod koniec miesiąca nie będzie rarytasów
Jemy dużo, szczególnie ja, dużo wydajemy na głupie jedzeniowe zachcianki, imprezowe i restauracjowe też, więc ciężko, żeby coś zaoszczędzić, ale nam tak akurat dobrze, cieszymy się chwilą, i tak na wszystko starcza i da się coś zainwestować.
Zauważyłam, że jak jedziemy na zakupy i mąż jest głodny to zawsze wrzuci do wózka więcej niż normalnie. A ogólnie to on nigdy nie patrzył ani na ceny, ani na daty ważności, powoli się chłopina tego uczy
No ale był u nas czas, kiedy było krucho z kasą to siłą rzeczy się oszczędzało i jakoś nam to wychodziło, ja myślę, że jak się ma określoną kwotę którą się zarabia i ma wystarczyć na wszystko to wtedy wystarczy, najwyżej pod koniec miesiąca nie będzie rarytasów
napisał/a:
Itzal
2012-02-28 08:17
No dokładnie, jak trzeba, to się da. Najgorzej to się przyzwyczaić do szastania pieniędzmi- ja nie należę do oszczędnych, choć nie wydaję na pierdoły, jak kupię, to już konretne coś, a mimo to i coś odkładamy każdego miesiąca, natomiast znam osobę, która codziennie (!) wydaje 40 euro na zakupy jedzeniowe Owszem, jest ich czworo (2 dorosłych 2 dzieci), no ale ludzie, bez przesady. To robi 240 euro tygodniowo, tyle, ile my wydajemy na miesiąc.
napisał/a:
~gość
2012-02-28 08:24
Dla nas nie, ale to zależy od wydatków, jak już dziewczyny pisały. Zresztą, my już jesteśmy we trójkę, a niedługo w czwórkę, więc też jest inaczej ;)
U nas to wygląda mniej więcej tak:
- opłaty stałe, zobowiązania, polisy, kredyt - jakieś 2200 - 2400, wydatki związane z firmą Mąż rozlicza ze swojego, firmowego konta, nie ze wspólnej kasy, więc się nie wtrącam ;)
- życie: jedzenie, dziecko, chemia - jakieś 1200-1400 choć nieraz przebijamy tę kwotę, zależy jakie są potrzeby,
- paliwo - o, tu lekką ręką idzie 1000, o ile nie więcej, zależy od miesiąca..ale Mąż wrzuca w koszty.
Reszta idzie na osobne konto. Albo na potrzeby, które wyskakują na bieżąco: części do auta, ubrania, fryzjer itp.
I podobnie jak iwa stwierdzam, że oszczędzać nie umiem..gdybym musiała, pewnie bym się nauczyła polować na promocje, a tak..staraliśmy się zawsze polować na pieluchy w dobrej cenie - teraz już ten wydatek odpadł, ale dojdzie znów ;) Chusteczki wilgotne i tego typu sprawy. Nigdy za to nie oszczędzam na jedzeniu i jedzeniu dla dziecka. A owoce sezonowe, warzywa, jaja i czasem mięso od zaufanego, wiejskiego gospodarza też kosztują drożej. Póki nas stać, to się pewnie nie zmieni.
Ja też, każdy znajdzie coś dla siebie ;) I faktycznie wychodzi taniej niż kupowanie części :P
napisał/a:
errr
2012-02-28 09:02
na pocieszenie dodam, że moja matka ma 900 zł emerytury i musi za to opłacić rachunki, kupić jedzenie i lekarstwa, od czasu do czasu wymienić sprzęt bądź naprawić. I takich ludzi jest mnóstwo.
1500 zł to już jest sporo, niektóry nawet tyle nie mają.
My staramy się żyć oszczędnie. Wydajemy góra 1/4 kasy miesięcznie nie licząc kredytów no ale my już dawno pogodziliśmy się z tym, że z zusu i ofe nic nie dostaniemy.
1500 zł to już jest sporo, niektóry nawet tyle nie mają.
My staramy się żyć oszczędnie. Wydajemy góra 1/4 kasy miesięcznie nie licząc kredytów no ale my już dawno pogodziliśmy się z tym, że z zusu i ofe nic nie dostaniemy.
napisał/a:
KarolciaK
2012-02-28 09:05
znam to ale ja sama tez tak mam,nie tylko maz.jak jestem glodna to na wszystko mam ochote wogole chodze z lista zakupow do sklepu zeby nie zapomniec tego co chce kupic,a w wozka czesto laduje wiecej niz spoza listy
ja za bardzo oszczedzac nie umiem,ale jedyne co sie staram to kupowac kosmetyki,plyny do plukania itd w promocjach (a jest tu tego duzo) typu-50% taniej,czy kupujesz jedno dostajesz drugie gratis.w sumie to tu zawsze jest cos w promocji,wiec jednego tygodnia np kupuje z 3 mydla w plynie do rak,a w koljenym tyg np pasty i mam na dluzej (tylko ze ja lubie kupowac takie rzeczy i w lazience mam niezle zapasy ).
no i mysle ze takie zakupy raz w tygodniu pozwalaja troche wiecej zaoszczedzic (w tyg ewentualnie takie rzeczy jak chleb,owoce).
jesli chodzi o liste wydatkow to takiej nie mam,ale sama jestem ciekawa wiec moze pozniej policze
napisał/a:
igmu
2012-02-28 09:11
wpadła mi w ręce gazetka z Carefurra (nie wiem jak się pisze :p) i jest duuużo fajnych produktów 1+drugi za grosik... tlyko u mnie tego sklepu nie ma
haha, mnie wtedy K ratuje i wrzucając daną rzecz do koszyka uwalnia od wyboru i ciągnie dalej ;)
Zależy...
My mamy nieco ponad 3000 zł i wydajemy prawie wszystko. Staram się odkładać kasę od keidy wiem, że jestm w ciąży. Uzbierałam już 1000 zł.
Ale te 3000 zł to moim zdaniem mało:
-mamy psa i kota - na żarełko idzie jakieś 200 zł miesięcznie... no może raz na półtora miesiąca.
-niestety, przyznaję się bez bicia, że na jedzeniu nie oszczędzamy - lubimy dobre jedzenie, kupujemy drogie produkty i np. dużo owoców, które są dość drogie. Tygodniowo idzie jakieś 150 - 200 zł... Robimy większe zakupy w supermarketach, mrożę co nieco, a na bieżąco dokupujemy chleb itp.
-baaardzo dużo idzie nam na paliwo - i ja i K dojeżdżamy do pracy, mamy dwa auta. Średnio na gaz idzie nam jakieś 700 zł, moze wiecej, bo K w jeden weekend na studia i z powrotem robi prawie 400 km. Utzymanie aut też kosztuje - a to ubezpieczenie, a to opony zmienić, a to coś naprawić, a to przegląd...
- Kredytu jako takiego na razie nie mamy - płacimy 150 zł raty.
- Z pensji K odejmowane są już pewne sumy - po 115 zł na ubezpiecznie na łeb, jakieś inne ubezpieczenie za 45 zł, jakiś fundusz składkowy itp. - razem wyjdzie, że zabiera to jakieś 400 zł.
- stałych opłat za mieszkanie mamy niecąły 1000 zł...
- to co zostanie przeznaczamy na "niespodziewajki" - a tu spodnie kupić, tu buty, tu jakiś prezent, tutaj weterynarz wypadnie itp. Kosmetyki kupuję polskich firm, są tańsze, a równie skuteczne :) Mam też sklep internetowy, z którego zamawiam kosmetyki niedrogo :)
Ale nie marudzę, bo w sumie dopiero zaczynamy życie, K jest na stażu, oboje mamy umowy o pracę dopiero od września zesżłego roku, także powolutku się rozkręcamy... na szczeście K ma taką pracę, gdzie ma pewne kolejne awanse - po prostu po stadniu jakichś egzaminów awansuje, po przepracowaniu np. 1,5 roku awansuje i tak stopniowo. U mnie niestety tego nie ma :/
nie za mało? Sam czynsz może kosztować ze 400 zł... do tego telefony, internet, tv, woda, prąd, gaz itp...
dlatego na jedzeniu nie oszczędzamy :p
W sumie to oszczędzamy na imprezach, bo nie chodzimy za czesto, na alkoholu... bo ja nie piję ;) ale pewnie w lecie wzrośnie zapotrzebowanie męża na piwko ;) Ubrania też staram się kupować po przecenach, jakoś tak samo wychodzi, że szukam okazji - instynkt polowania mi się włącza ;)
haha, mnie wtedy K ratuje i wrzucając daną rzecz do koszyka uwalnia od wyboru i ciągnie dalej ;)
Zależy...
My mamy nieco ponad 3000 zł i wydajemy prawie wszystko. Staram się odkładać kasę od keidy wiem, że jestm w ciąży. Uzbierałam już 1000 zł.
Ale te 3000 zł to moim zdaniem mało:
-mamy psa i kota - na żarełko idzie jakieś 200 zł miesięcznie... no może raz na półtora miesiąca.
-niestety, przyznaję się bez bicia, że na jedzeniu nie oszczędzamy - lubimy dobre jedzenie, kupujemy drogie produkty i np. dużo owoców, które są dość drogie. Tygodniowo idzie jakieś 150 - 200 zł... Robimy większe zakupy w supermarketach, mrożę co nieco, a na bieżąco dokupujemy chleb itp.
-baaardzo dużo idzie nam na paliwo - i ja i K dojeżdżamy do pracy, mamy dwa auta. Średnio na gaz idzie nam jakieś 700 zł, moze wiecej, bo K w jeden weekend na studia i z powrotem robi prawie 400 km. Utzymanie aut też kosztuje - a to ubezpieczenie, a to opony zmienić, a to coś naprawić, a to przegląd...
- Kredytu jako takiego na razie nie mamy - płacimy 150 zł raty.
- Z pensji K odejmowane są już pewne sumy - po 115 zł na ubezpiecznie na łeb, jakieś inne ubezpieczenie za 45 zł, jakiś fundusz składkowy itp. - razem wyjdzie, że zabiera to jakieś 400 zł.
- stałych opłat za mieszkanie mamy niecąły 1000 zł...
- to co zostanie przeznaczamy na "niespodziewajki" - a tu spodnie kupić, tu buty, tu jakiś prezent, tutaj weterynarz wypadnie itp. Kosmetyki kupuję polskich firm, są tańsze, a równie skuteczne :) Mam też sklep internetowy, z którego zamawiam kosmetyki niedrogo :)
Ale nie marudzę, bo w sumie dopiero zaczynamy życie, K jest na stażu, oboje mamy umowy o pracę dopiero od września zesżłego roku, także powolutku się rozkręcamy... na szczeście K ma taką pracę, gdzie ma pewne kolejne awanse - po prostu po stadniu jakichś egzaminów awansuje, po przepracowaniu np. 1,5 roku awansuje i tak stopniowo. U mnie niestety tego nie ma :/
nie za mało? Sam czynsz może kosztować ze 400 zł... do tego telefony, internet, tv, woda, prąd, gaz itp...
dlatego na jedzeniu nie oszczędzamy :p
W sumie to oszczędzamy na imprezach, bo nie chodzimy za czesto, na alkoholu... bo ja nie piję ;) ale pewnie w lecie wzrośnie zapotrzebowanie męża na piwko ;) Ubrania też staram się kupować po przecenach, jakoś tak samo wychodzi, że szukam okazji - instynkt polowania mi się włącza ;)
napisał/a:
chasia
2012-02-28 09:38
czynszu będziemy mieli jakieś 200-300 zł w tym zimną wodę, śmieci, i takie inne spółdzielniane opłaty. Dochodzi więc tylko prąd, ogrzanie cieplej wody, gaz. Chcemy płacić te rachunki co miesiąc, żeby nie było sytuacji, że nagle przychodzi nam jeden duży rachunek.
Na początku nie będziemy mieli tv więc i kablówka odchodzi, prawdopodobnie internetu też na początku nie będziemy mieli ( myślę, że jakieś 3 miesiące ten stan potrwa, albo i dłużej jak nie będziemy mieli kasy na zakup telewizora ).
My nie mamy takich opłat jak psy, na benzynę wydajemy duuuuużo mniej. Auto mamy jedno. Mój P. ma skazę białkową i jakąś bakterię na żołądku więc on wielu rzeczy nie może jeść, nie martwię się więc o jakieś wyszukane dania czy potrawy.
Musze zabrać się za szukanie roboty :)
napisał/a:
Mrs.M
2012-02-28 09:40
my w najlepszym miesiącu ze stypendium i innymi dodatkami mieliśmy 2500 razem
ale to było najlepiej tak to ok 2,200 mamy
na opłaty idzie nam ok 700zł
kupujemy bilety miesięczne i mpk bo dojeżdżamy do pracy mąż 170/mc
ja ok 130 zł/mc
autem jezdzimy mało bo większości pociągiem czasem do rodziców czy coś załatwić więc miesięcznie ok 100zł
jedzenie w pracy męża ok 140 zł
ja ok 90 zł
to daje razem ok ==== 1330 + minimum 500 zł na jedzenie w domu
wiadomo czasem mniej jest opłat więc więcej zostaje :)
i na zakupu do domu tak różnie sporo jedzenia dostajemy w tzw "wałówce" od rodziców więc oszczędzamy, kupuje w biedronce i tesco mrożę
nie wychodzimy prawie na imprezy bo nie mamy kiedy przez prace wekendową męża
od 2 miesięcy mamy kopertę "dziecko", "ślub siostry" , "zakupy ubraniowe" i jak zostanie to wrzucamy :)
ubrania to tylko na sporyh przecenach ostatnio baardzo rzadko
na początku miesiąca robimy listę ile zarobimy, ile musimy na co przeznaczyć i od razu odkładamy do kopert i dopiero jak nam zabraknie na podstawowe wydatki to "wyciągamy z kopert " a w nast znowu wkładamy z nawiązką :)
Nie łam się Chasia wystarczy rozsądnie wydawać :)
ale to było najlepiej tak to ok 2,200 mamy
na opłaty idzie nam ok 700zł
kupujemy bilety miesięczne i mpk bo dojeżdżamy do pracy mąż 170/mc
ja ok 130 zł/mc
autem jezdzimy mało bo większości pociągiem czasem do rodziców czy coś załatwić więc miesięcznie ok 100zł
jedzenie w pracy męża ok 140 zł
ja ok 90 zł
to daje razem ok ==== 1330 + minimum 500 zł na jedzenie w domu
wiadomo czasem mniej jest opłat więc więcej zostaje :)
i na zakupu do domu tak różnie sporo jedzenia dostajemy w tzw "wałówce" od rodziców więc oszczędzamy, kupuje w biedronce i tesco mrożę
nie wychodzimy prawie na imprezy bo nie mamy kiedy przez prace wekendową męża
od 2 miesięcy mamy kopertę "dziecko", "ślub siostry" , "zakupy ubraniowe" i jak zostanie to wrzucamy :)
ubrania to tylko na sporyh przecenach ostatnio baardzo rzadko
na początku miesiąca robimy listę ile zarobimy, ile musimy na co przeznaczyć i od razu odkładamy do kopert i dopiero jak nam zabraknie na podstawowe wydatki to "wyciągamy z kopert " a w nast znowu wkładamy z nawiązką :)
Nie łam się Chasia wystarczy rozsądnie wydawać :)
napisał/a:
chasia
2012-02-28 09:46
katarz88,
u nas na pewno też będzie wsparcie jedzeniowe od rodziców ( wałówki - tacy już są ), ponad to po przeprowadzce będziemy mieli pewną sumę na koncie odłożoną, którą chcemy przeznaczyć właśnie na sytuacje, kiedy pensji nie starczyło a trzeba coś tam jeszcze zrobić.
W najlepszym przypadku będziemy mieli 3500 i niestety dopóki nie skończe szkoły więcej się nie da :/
u nas na pewno też będzie wsparcie jedzeniowe od rodziców ( wałówki - tacy już są ), ponad to po przeprowadzce będziemy mieli pewną sumę na koncie odłożoną, którą chcemy przeznaczyć właśnie na sytuacje, kiedy pensji nie starczyło a trzeba coś tam jeszcze zrobić.
W najlepszym przypadku będziemy mieli 3500 i niestety dopóki nie skończe szkoły więcej się nie da :/