chwalę_i_nie_chwalę_i_takie_tam_

napisał/a: ~Kruszyzna 2005-05-12 14:33
Od wczoraj jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem - wpadła mi w łapy
25-letnia maszyna do szycia (stara, ale jara) i rozpoczęłam w związku z
tym zupełnie nowy rozdzial. Będę mogła powiedzieć za Mickiewiczem
"wypłynęłam na suchego przestwór oceanu", czyli w najbliższym czasie
moje mieszkanie będzie z gatunku "Hospody, pomyłuj" - dzicz tkanin.
Trzeba to było jakoś uczcić, no nie? Pierwsze więc, co zrobiłam, to
ścięłam się jeszcze krócej niż dotąd miałam i teraz juz bez śladu
trwałej paraduję w włoskami długości 4 cm. Po drugie poszłam do
drogerii, a jakże, i uzupełniłam, co trzeba było, a dodatkowo
zaopatrzyłam się w rzeczy nieprzewidziane. Teraz je oceniam.

1) Tusz do rzęs Gosh, pogrubiający. Kupiłam, bo kosztował 15,90 i to
jest jedyna jego zaleta. A nie, przepraszam, druga jest taka, że nie
skleja rzęs. Poza tym - tragedia. Pogrubia jako tako przy dziesiątym
pociągnięciu (cierpliwość skończyła mi się przy siódmym). Szczoteczka
jest bardzo gęsta, ale wręcz za gęsta, więc na tych rzęsach nie ma się
co osadzać. Strasznie odbija się na powiekach. Następnym razem będę
wiedziała, czego unikać.

2) Żel pod prysznic Fa z serii Aroma, w Rossmannie w promocji po 6,90,
czerwony. Bosssssssssssssssssssssssski zapach, a dodatkowo żel świetnie
się pieni i jest gęsty (takie lubię).

3) Mój najnowszy hit, rewelacja - szminka Miss Sporty Twinkle Shine
Lipstick. No mówię wam, szał w gaciach, cudo, coś pieknego! Kosztowała
5,90 (promocja) i za tę cenę mam niemal identyczną szminkę jak
Maybelline Water Shine coś tam, coś tam (miałam kiedyś i oddałam, bo
kolor wybrałam ni w pięć ni w dziewięć). Transparentna, błyszcząca, ale
bez przesady, pachnie identycznie jak tamta z Maybellina (czyli
cukierkowo), bardzo dobrze nawilża. Kolory dość jasne (z większości były
tylko testery, grrr...). Ja mam odcień 190 i na ustach wygląda to na
jasną czerwień złamaną brązem, ale bardzo, bardzo delikatną, bo kolor
jest bardzo subtelny. Jak błyszczyk. Można stać na przystanku, pomalować
się bez lusterka i nie straszyć przechodniów :) Chyba znalazłam ideał :)

4) Żel z żeńszeniem po 5,90. To jest krem, który ma konsystencję żelu
(półprzejrzysty) do stosowania na dzień i na noc, dla każdego rodzaju
cery. Normalnie bym go nie zauważyła, bo stał w Rossmannie na samym
dole, firma nieznana kompletnie (nie pamiętam, jaka, w domu sprawdzę),
opakowanie brzydkie, no ale, maszynę dostałam, należy mi się, a co. Sam
żel obiecujący. Wysmarowałam się nim na noc - wchłania się szybko, nie
zostawia tłustej warstwy, nie uczula jak na razie, nie pachnie jakoś
szczególnie, ale rano skóra wygląda całkiem, całkiem. Był jeszcze z
aloesem, do cery wrażliwej.

5) krem na dzień Bielendy z serii Ogórek & Limonka. Jeszcze nie użyłam,
na razie doświadczyłam zapachu - tej limonki mogłoby być nieco
oszczędniej. Zdam relację, jak wypróbuję.

To tyle, idę się zachwycać instrukcją obsługi mojej maszyny :)

Krusz.
--
Kruszyna
GG 3084947
"Primum non stresere..."