Pytanie_o_peeling_kwasem_trójchlorooctowym

napisał/a: ~chairon" 2006-07-01 23:48
Witam

Mam pytanie do osób, które przechodziły peelingi kwasem trójcholorooctowym
(TCA). Dwa miesiące temu wybrałem się do gabinetu dermatologii estetycznej
w celu usunięcia przebarwień potrądzikowych. Pani dermatolog określiła
pozostałe blizny jako średniogłębokie i zaproponowała złuszczanie kwasem
TCA połączonym z mikrodermabrazją.

Jakiś czas temu prosiłem na grupach dyskusyjnych o efekty tych zabiegów
oraz ich wymaganą ilość. Czytałem również informacje na różnych stronach
internetowych, z których dowiedziałem się, że takich zabiegów potrzeba
średnio 4 - 6.

Do tej pory miałem 4 zabiegi, które wykonywane są w odstępach
dwutygodniowych i powiem szczerze, że zachwycony nie jestem. Przebarwienia
wprawdzie trochę wyblakły, ale nadal są dość widoczne i nie mogę podzielić
zdania innych osób, które twierdziły, że po 4 zabiegach ich twarz
wyglądała jak "pupcia niemowlęcia".

Zastanawiam się czy przypadkiem pani doktor nie używa zbyt słabych stężeń
kwasu TCA aby... wyciągnąć ode mnie więcej kasy. Czytałem opinie różnych
osób, które twierdziły, że po zabiegu twarz wygląda jak "skórka pieczonego
ziemniaka". Cóż, ja bym tego tak nie określił. W drugim dniu po zabiegu
skóra staje się brązowawa - przy czym ten brąz jest w pewnych miejscach
ciemniejszy, a w innych jaśniejszy. W kolejnym dniu zaczyna się złuszczać.
Zgodnie z zaleceniami stosuję wazelinę, co przyspiesza proces złuszczania,
tak więc w piątym dniu po zabiegu nie ma już praktycznie śladu po spalonym
naskórku.

Chciałem zapytać osoby, które poddawały się tym zabiegom jak wyglądało to
w Waszym przypadku. Przede wszystkim ile peelingów mieliście i jakie
przyniosły efekty? Czy określenie "skórka pieczonego ziemniaka" to mit czy
rzeczywiście odcień po aplikacji odpowiedniego stężenia powinien być inny?

Z góry dziękuję za wszystkie wypowiedzi.

--
Pozdrawiam
chairon