Ciągłe kłamstwa

napisał/a: malalolaj 2009-03-24 21:04
W napisal(a):Nurtuje mnie ciągle pytanie gdzie konczą się zwykłe ludzkie niedoskonalosci, a zaczyna się zupełnie nie do zaakceptowania fałsz, fałsz który buduje mur, niszczy więzy zaufania... Gdzie kończą się zwykłe kłamstewka a zaczynaja oszustwa?
Co jesli nawet te małe kłamstewka tną serce na równi z wiekszymi zdradami?


Bardzo mądre zdanie , sama bym lepiej tego nie ujeła , najgorsze w tym wszystkim jest to ze taka sytuacja jest tak strasznie przykra i wyniszczająca !
napisał/a: sorrow 2009-03-24 21:30
malaolaj, czytam tak sobie to co piszesz i nie do końca rozumiem co chciałbyś osiągnąć :). Może po prostu chciałaś ponarzekać, to wtedy rozumiem. Zaczęłaś od męża, a skończyłaś na wszystkich mężczyznach, którzy są jak dzieci. Tylko, że to chyba (choć może przynosi ulgę) nie rozwiązuje twojego problemu.

Żeby zrozumieć skąd biorą się jego kłamstwa potrzeba konkretów. "Kłamie ciągle w najdrobniejszych sprawach" nie mówi właściwie nic. Wspomniałaś na razie jedynie tylko o jednym konkrecie - narkotyki. To nie jest drobna sprawa... do pewnego stopnia (nie wiem jakiego) to jest uzależnienie. Człowiek uzależniony wraca do narkotyków nie dlatego, że "je lubi", tylko dlatego że ma osłabioną wolę. On po prostu nie jest w stanie się powstrzymać, a ty jesteś dla niego jedynie przeszkodą w "hobby". Kłamie, żeby uniknąć wyrzutów z twojej strony. I nie mów, że niepotrzebnie kłamie, bo gdyby za każdym razem mówił ci, że idzie sobie zapalić maryśkę, to sama wiesz ile wyrzutów by go czekało. Woli więc skłamać... tak jest mu łatwiej, bo więcej uchodzi mu płazem. Pomijam tu fakt, że wyszłaś za gościa, który ma problem z narkotykami i w zasadzie powinnaś być gotowa na takie zachowanie. Piszesz, że myślałaś, że się zmieni :)... dobrze by było, ale to tak mało realne. Mam tylko nadzieję, że mnie rozumiesz... piszę nie po to, żeby cię zdołować, ani żeby pochwalać to co on robi, ale żeby zrozumieć skąd takie jego zachowanie.

Weź sobie taki przykład. Ojciec, matka i synek. Synek lubi od czasu do czasu do sąsiada za płot wskoczyć i ukraść trochę jabłek. Kiedyś to się wydało, więc rodzice powiedzieli mu "po co kłamałeś cały czas, że do biblioteki chodzisz... trzeba było powiedzieć prawdę... my nienawidzimy kłamstwa". Potem sytuacja za jakiś czas się powtórzyła i znowu się skończyło na tymm, że rodzice wolą najgorszą prawdę od kłamstwa. Któregoś razu więc synek znowu się na jabłka wybrał i ukradł kolejną porcję. Wrocił do domu i od razu powiedział gdzie był. Wtedy ojciec wziął pasa i go zlał... bo kradziezy nie toleruje :). Dokładnie w takiej sytuacji jest twój mąż - stawiasz mu wymagania, których złamanie oznacza dla niego większą awanturę niż kłamstwo.

O innych waszych "drobnych" kłamstwach trudno powiedzieć coś więcej, bo nie napisałaś. Myślę jednak, że sytuacje są podobne do poprzedniej, bo napisałaś "kłamstewka w sprawach ktorych wie ze nie toleruje". Znowu jest między młotem, a kowadłem... wybiera kłamstwo.
napisał/a: malalolaj 2009-03-24 22:03
napisal(a):Dokładnie w takiej sytuacji jest twój mąż - stawiasz mu wymagania, których złamanie oznacza dla niego większą awanturę niż kłamstwo.


No dobrze więc żeby nie uogólniać napisze mój mężczyzna jest jak dziecko i doskonale oddaje to napisany przez Pana przykład który zacytowałam i gdyby Pan czytał uważnie moje wypowiedzi to zauważyłby Pan ze ja doskonale zdaje sobie z tego sprawe ze wywołuje to swego rodzaju reakcje obronną dziecko nie chce zeby spotkała je kara i dlatego kłamie , mój mąż nie chce awantur i kłamie bo wie ze jak kłamstwo wyjdzie na jaw to bedzie awantura i wyrzuty (troche masło maślane) Więc co mam tolerować kłamstwa ? i akcpetować to bo biedny sie przestraszy i tym bardziej bedzie oszukiwać zeby uniknąć "kary" , no co też Pan wypisuje ...

Jeszcze raz powtarzam nie jestesmy dziecmi ! tylko dorosłymi ludzmi którzy świadomie zdecydowali sie na związek i małżeństwo , nikt nikogo do niczego nie zmusza !

I na koniec . Zgadzam sie opisanie przeze mnie tematu było dość nie precyzyjne , ale chciałam oszczedzić czytającym długasnych historyjek związanych z kłamstewkami
Liczyłam na ciepłe słowa i wymiany doświadczeń w tym problemie jak widzę koleżanki nie miały problemu zeby mnie zrozumieć .
Ale dziekuje za każdą opinie .
napisał/a: sorrow 2009-03-24 23:02
Od tego "Pana" aż mi siwa broda wyrosła... wow ;). Co z tego, że koleżnaki cię zrozumiały. Czy rzeczywiście napisałaś tu tylko po to, żeby usłyszeć "ja też tak mam" od kilku osób? Pocieszanie jest dobre na chwilę... a co potem? Poza tym ten dział nazywa się "Męski punkt widzenia" :).

Wrócę na chwilę do tego co napisałaś. Czy ja napisałem, że masz tolerować kłamstwa? Ja ci tylko czu otwieram na to, że kłamstwa są akurat twoim najmniejszym zmartwieniem. Teraz posłużę się szucznymi konkretami z braku prawdziwych podanych przez ciebie. Założę, że nie odpowiada ci kilka zachowań twojego męża: ćpanie, chodzenie wieczorem z kumplami do klubu nocnego, spotykanie się z koleżankami po pracy i wpadanie do kasyna w celu upłynnienia pewnego zasoby gotówki. On oczywiście z miłości już dawno ci obiecał, że zerwie z tym wszystkim... ale co jakiś czas wychodzi na jaw, że tego nie zrobił. Wychodzą na jaw jego oszustwa, że nigdzie ni był, a jednak był... że robił coś innego, a jednak robił dokładnie to, czego nie miał. I ty się biedna przejmujesz... czemu on kłamie, czemu oszukuje, czemu nie potrafi się przyznać. To malaolaj są problemy zastępcze... problemy sztuczne, albo ty masz trudności ze zrozumieniem co jest twoim prawdziwym problemem. Skupiasz się na kłamstwach, bo to one wywołują bezpośrednio złe emocje w tobie.

Twoimi problemami natomiast nie są kłamstwa, ale te wszystkie rzeczy, których twój mąż miał nie robić, a robi. Nie rzucił narkotyków - to jest twój problem, a nie to że cię okłamał. Zaczniesz walczyć z kłamstwami, a prawdziwe problemy będą leżaly odłogiem. Może on sobie nie potrafi z tym poradzić... może potrzebuje twojej pomocy, a nie ustanawiania sztywnych zasad. Wiesz jak to jest z narkotykami... ustanawiając wyraźne granice z góry skazujesz siebie i jego na porażkę... bo on nie potrafi się z tego wywiązać. To są trudne sprawy, ale warto je poprawnie zidentyfikować. Może zamiast definiowania tego, czego "nie tolerujesz" trzeba tak wyznaczyć granice, żeby on miał szansę się w nich poruszać. Na dobry początek na przykład mógłby przyjść do ciebie i powiedzieć, że strasznie ma ochotę sobie zapalić dzisiaj. Wtedy będziesz miała szansę na rozmowę z nim, wtedy on nie będzie czuł potrzeby kłamania... właśnie wtedy, gdy wszystko nie będzie postawione na ostrzu noża.

Tak ci tylko piszę, bo nie wiem jaką jesteś osobą... czy bezkompromisową, z którą nie ma dyskusji, czy też bardziej nastawioną na efekt długofalowy niż na chwilowych "upadkach" kontrolowanej osoby.
napisał/a: malalolaj 2009-03-25 00:37
Ależ ja sie oczywiscie i jak najbardziej zgadzam ze kłamstwo to jak najmniejszy problem bo coś wywołuje to kłamstwo na pewno , jest jakis problem który wywołuje kłamstwo ... różnice poglądów , różnice zdań ...
Czy myslisz Sorrow ze pod takim kątem tez nie myslałam , ależ oczywiscie ze tak ! to mimo wszystko jest mój mąż facet ktorego kocham . Chce go zrozumieć rozważam różne aspekty , wiele o tym mysle i na pewno jest tak ze kłamstwo samo w sobie to nie koniec , a co powoduje kłamstwo oczywiscie rzeczy ktorych wie ze nie chcę zeby robił tak jak mówisz ( piszesz) ! zgadzam sie ! wiem to i bez twojego uswiadadmiania

Bezposrednie złe emocje wywołuje we mnie najpierw to ze robi to o co go prosiłam zeby nie robił ! potem dopiero kłamanie ! a potem ze wypiera sie kłamstwa choc wszystko jest tak oczywiste i dowody mam na tacy ze kłamie ! taka jest kolejność moich złych emocji co do nieszczerosci w zwiazku !

Pocieszanie jest dobre na chwile zgadzam sie ale ja tego wlasnie w tamtej chwili potrzebowałam
lecz musze sie zastanowić co dalej ... a takiej odpowiedzi mi chyba nikt nie da
Pozdrawiam
napisał/a: sorrow 2009-03-25 00:50
malalolaj napisal(a):wiem to i bez twojego uswiadadmiania

malalolaj napisal(a):Pocieszanie jest dobre na chwile zgadzam sie ale ja tego wlasnie w tamtej chwili potrzebowałam

No dobra... sorry... musiałem źle cię zrozumieć i co chcesz osiągnąć, bo napisałaś:
malalolaj napisal(a):Prosze o rady i i wpisanie jesli ktos ma lub miał podobny problem moze są jakies sposoby i argumenty aby sie z tym uporać

Nie będę cię więcej "dręczył" :).
napisał/a: W groszki 2009-03-25 08:54
Z własnego doświadczenia wiem, że stawianie ultimatum nie zawsze przynosi oczekiwany efekt . Czy jest sposób, aby się z tym uporać? Nie mam pojęcia, choc bardzo bym chciała. Szczera rozmowa, prośby, groźby - stosowałam już wszystko. Sytuacja zmienia się tylko na jakiś czas i wracamy do punktu wyjścia. Zapytałam wczoraj swojego M. jakiego kłamstwa musiałby doświadczyć, żeby poczuć jak to boli. W odpowiedzi usłyszałam podobne słowa, które napisał sorrow, plus jeszcze to, że zachowuje się jak jego rodzice, sprawdzając i kontrolująg go i on po prostu czasem kłamie automatycznie ze starchu. Kółko sie zamyka, ja kontroluje, ciągle go podejrzewam, on kłamie bo ja go kontroluję. Sama na własne życzenie zapętliłam wszystko.

Nie szukam pocieszenia tylko bratniej duszy, która ma taki sam problem. Może wkońcu przestanę błądzić.
napisał/a: malalolaj 2009-03-25 14:20
Sorrow , nie poczułam sie zadreczana , co wiecej przyjemność po mojej stronie ze mogłam Ci wytłumaczyć mój punkt widzenia ... ;P

W groszki , zgadzam sie to jest takie walenie głową w mur i błędne koło , ale nie jestem pewna co do tego czy to my same sobie zapracowałysmy na te kłamstwa . Pamietam kiedy mąż mnie pierwszy raz okłamał postąpiłam spokojnie nie robiłam awantur bo chciałam sie dowiedzieć i na spokojnie zeby sie własnie nie przestraszył awanturowania to wyjasnic , i tak postepowałam kilka razy nawet z uśmiechem na twarzy (choć było to dla mnie trudne) mając nadzieje ze nastepnym razem poprostu mi powie nie bedzie przede mną robił śmiesznych tajemnic , bardzo sie pomyliłam .... taki sposób poprostu nie zadziałał .
napisał/a: po-kryjomu 2009-03-31 10:38
malalolaj napisal(a):Ale ja nie znosze kłamstwa nie moge żyć z kims kto mnie ciągle okłamuje .

yyygh... ja też bym nie zniosła zycia z takim człowiekiem... dziś małe kłamstewko, jutro kłamstwo łamiące Twoje życie... ja dziękuję bardzo za taką rozrywkę.
napisał/a: Crazy90 2010-01-06 16:11
ja byłam okłamywana przez prawie rok... dowiedziałam się o tym.. rozstaliśmy się na miesiąc.. po tym czasie wrócilismy do siebie bo obiecywał ze sie zmienił... i co.. nic... byłam dalej okłamywana w tych większych sprawach i w błahostkach... Mam jednak swoja godność i mimo że go kocham i byliśmy razem prawie 5 lat odeszłam od niego... Nie dam się więcej okłamywać... Bo Kłamca dla mnie zawsze zostanie kłamcą... Boli mnie to bardzo... tak jak jego kłamstwa... mam mała nadzieję że się zmieni ale już nie dla mnie...