DLACZEGO TAK SIĘ STAŁO?

napisał/a: Rud@ 2009-05-19 13:51
Tyle... że ja nie muszę mieć "najlepszego"... chciałam tylko jego. Byłam tak szczęśliwa. Miał wady, ale ja je akceptowałam. Wiele razy wybaczałam różne potknięcia.
Boli fakt i świadomość, że stanął twardo na nogach, i teraz taka kaleka kobieta nie jest już potrzebna. Boli fakt że ja kocham a on przestał.

to jest najgorsze co przeżyłam, gorsze niż poprzednie tragedie mojego życia...;(
napisał/a: Misia7 2009-05-19 13:55
Rud@ napisal(a):Boli fakt że ja kocham a on przestał.

Rozumiem.
Teraz musisz podjąć decyzję co dalej zrobisz z wami. Do miłości nie można nikogo zmusić. Jeżeli przestał to musisz się z tym pogodzić bo nic innego nie możesz w tej sytuacji zrobić. I im szybciej to sobie uświadomisz tym lepiej.
napisał/a: ~gość 2009-05-19 16:36
Rud@, od razu mówię, że nie wiem czy mam rację w tym co napiszę. Źle się stało że dopuściłaś do tego aby mężczyzna zaczął być całym Twoim światem. On to zauważył i się przestraszył tego. Moim zdaniem zacznijcie wszystko od nowa ale pomału. Spotkanie raz lub dwa w tygodniu i przede wszystkim zacznij sobie radzic sama. Daj mu do zrozumienia że jesteś stabilna emocjonalnie, że całej swojej przyszłości nie zrzucasz na jego barki. Myślę że wtedy możecie odzyskać to co utraciliście. Powodzenia
napisał/a: Tigana 2009-05-19 21:17
ja się zgadzam z Nieznajoma 7, nie mozesz życ tylko nim. Ja wiem ze to fajnie wygląda, na filmach i w ogóle, ale w zwiazku chodzi o to, aby patrzeć w jednym kierunku, a nie na siebie ( czy jakoś tak). nie dziwię się, ze twoja próba samobójcza go przeraziła, zastanów się, co ty byś zrobiłą na jego miejscu! wreszcie ma pracę, o jakiej marzył, może myślał o jakimś ślubie, kupnie mieszkania, itp. i chciał na to zarobić, a ty mu ciągle podcinałaś skrzydła. to jest naprawdę trudne, kiedy tej drugiej osoby nie ma ciągle obok. ale takie jest życie . postawiłaś go pod ścianą - ty albo praca- no i sie pogubil w swoich marzeniach....
trudno coś doradzić. najlepiej by było odciąć sie od przeszłości i spróbować zacząć od nowa, może w jednym mieszkaniu? wtedy spędzalibyście więcej czasu razem....
napisał/a: sorrow 2009-05-20 01:09
Rud@, nie wiem jak to napisać, bo nie chcę pogłębiać twojego stanu. Powinnaś jednak zdawać sobie sprawę z niektórych rzeczy... no i sama prosisz o obiektywne oceny. Ja uważam, że on cię kochał i to jeszcze całkiem do niedawna. Zazwyczaj człowiek szybko się nie odkochuje, ale jak najbardziej może się to zdarzyć pod wpływem wstrząsającego wydarzenia. To potrafi wywrócić ludzkie poglądy, uczucia, myśli do góry nogami. U was takich wydarzeń widzę nie jedno, ale kilka.

Zaczęło się od utraty pracy, a potem otrzymania nowej, która wymagała od niego ogromnego zaangażowania. Tak pracować, a jednocześnie dbać o związek się nie da. DObrze, że zwracałaś mu na to uwagę. Z drugiej strony z tego co przeczytałem on wyraźnie sugerował ci, że to stan tymczasowy. Powinnaś więc go w tym wspierać i jeszcze trochę pocierpieć. Zamiast tego z nim zerwałaś - to pierwsze wydarzenie, które moglo go zmienić całkowicie. Potem wyszła ta niefortunna sprawa z ciążą. Niefortunna, bo mogę sobie wyobrazić jak to wyglądało z jego strony. Najpierw euforia i radość, a potem smutek... prawdopodobnie pomyślał, że sobie to wymyśliłaś, żeby tylko do ciebie wrócił. Potem te tabletki... kolejna metoda na szantaż... już trzeci z jego punktu widzenia. Sama przyznasz, że może mieć po tym wszystkim wątpliwości i to duże.

Wydajesz się osobą bardzo uzależnioną od niego. To z milością ma niewiele wspólnego, a jest bardzo uciązliwe dla drugiej osoby. Żyjesz jego życiem, jesteś skupiona tylko na nim, oplatasz go... pewnie znane ci jest określenie "kobieta -bluszcz". Teraz podjęłaś decyzję o wyjeździe. Wydaje mi się, że ty wcale nie chcesz wyjeżdżać. To kolejna próba "szantażyku"... zagranie na jego uczuciach, żeby wrócił. Może i ci się uda... ale, czy to właśnie na takich uczuciach ci zależy z jego strony? Te twoje próby chyba wynikają z jakiejś skłonności do melodramatyzmu... a szkoda, bo obracają się przeciwko tobie.

Pamiętaj, że emocje, które włożysz w związek zaowocują podobnymi. Jeśli teraz masz dla niego jedynie płacz, błagania, szantaże, to z jego strony nie oczekuj na miłość. Jeśli jeszcze na coś możesz liczyć, to na pozytywne wspomnienia z jego strony... tego jaki wasz związek był kiedyś, jaka ty byłaś kiedyś. Pokaż mu się więc od tej strony... od tej pozywnej, radosnej, a nie szlochającej i próbującej coś na nim wymóc. Może to dla ciebie obecnie trudne do wykonania, ale to chyba w dużej mierze kwestia motywacji. Życzę ci powodzenia i odzyskania utraconej miłości (ale tymi pozytywnymi sposobami, a nie sztuczkami).
napisał/a: monia81 2009-05-20 09:59
mysle ze ta twoja natarczywość zraziła go do ciebie.
zgadzam sie z dziewczynami nie mozecie ciągle patrzec sobie prosto w oczy.
tak jak powiedział ksiadz na naukach przedmalżenskich takie malżeństwa szybciej sie rozpadaja niz takie w których dochodzi do czestych sprzeczek

a tak po za tym powinnas isc do jakiegos dobrego psychologa

tez bym zrazila sie do faceta, który przezemnie próbowal by popełnic samobujstwo, uscieklabym jak najdalej.

z tego co napisalas widze tylko twoja wine(bardzo mi przykro to przynac)
napisał/a: Rud@ 2009-05-20 15:10
wszyscy macie rację. Ja swoje też miałam.
Wiem że to wszystko co robiłam było bez sensu, niepotrzebne. ale zrobiłam to, załuję, ale nic z tym nie zrobię. Miałam dosyć ciężkie życie, głównie nie z własnej winy, dużo przeszłam...myslałam że w końcu spotkałam moje życie, szczęscie. Pokochałam go ponad wszystko.

Co do jego wątpliwosci, też się zgadzam...ale... Ciąża była sprawdzalna bo robiliśmy badania razem, wiedział że to nie fałsz.

Rozumiem jego strach. Jednak wszystko zaczęło się wcześniej, moje zachowanie było skutkiem, nie przyczyną.

Rozmawiałm z nim dziś na spokojnie (przez tel niestety). Powiedział że też bardzo chce się ze mną zobaczyć (jutro!) i wtedy porozmawiać. Słyszałam żal w jego głosie.

Co do decyzji... jest nieodwracalna jeśli on znów powie "nie wiem". Kocham go, bardzo chcę żeby był szczęśliwy, a jeśli ma być szczęśliwy beze mnie, usunę się. Ja swoje już przeżyłam, śmiałam się, płakałam, byłam w wielu miejscach, zwiedzałam, pracowałam, mam wiele pięknych wspomnień. Najpiękniejszym jest On. Wyjazd jest jedyną możliwością. Nie jestem w stanie żyć obok niego, a bez niego. Szantażu nie będzie, nie będzie próśb. Powiem co czuję, pewnie popłaczę trochę, jestem bardzo emocjonalna...nie chce płakać, ale nawet jak to teraz piszę, mam załzawione oczy. Będę tęsknić, będzie żal, ból itd ale nie potrzebuję litości. Zbyt wiele jej od ludzi dostałam kiedys. Współczucie ok, ale nie litość!

zacznę znów od nowa. Powoli, spokojnie. Nigdy nie przestanę go kochać, ani trochę. Ale nie chcę być z kimś kto "nie wie" czy mnie kocha.... i jak....

jest mi niewyobrażalnie przykro. Tęsknię nawet do jego głosu, zapachu, wszystkiego.
I proszę, nie mówcie że patrzyliśmy na siebie. My musieliśmy dużo przecierpieć razem, walczyć. Nie gruchaliśmy na ławeczce w parku całując się po nosach przez 1,5 roku. Byliśmy zawsze dla siebie w potrzebie...na dobre i złe...aż do teraz;(

Dziękuję za wszystkie komentarze. Za własny pogląd na ten temat. Jestem wdzięczna.
napisał/a: sorrow 2009-05-20 21:26
W takim razie będziemy trzymać za ciebie kciuki :). Daj znać po czwartkowym spotkaniu jak się sprawy ułożyły.
napisał/a: margo211 2009-05-21 09:40
Rud@, ja uważam że on Cie bardzo kocha. nie każdy człowiek po probie samobojczej ukochonej osoby potrafi powiedziec ze ja kocha. on ma teraz metlik w glowie bo nie wie czy mu nie wywiniesz jeszcze raz takiego numeru a on juz moze tego nie wytrzymac psychicznie ze moze przez niego chcialas sie zabic. pomysl o tym.ale kocha cie na pewno bo inaczej nie chcialby sie z toba spotkac. on sam nie wie co ma ci powiedziec bo zapewne tak jak ty nie chcesz go obciazac tak on nie chce cie obciązać i woli sie odsunac niz cie ranic. boi sie ze robi ci krzywde tym ze nie spotyka sie z toba codziennie, nie dzwoni, nie trzyma cie za reke jak zasypiasz.

uwazam ze jestes przez niego troche rozpieszczona ta nadmierna opiekunczoscia i teraz ta nowa praca, nowe obowiazki i brak czasu na ciebie doprowadza cie chyba do depresji. jestes strasznie wrazliwa osoba. ale musisz sie nauczyc zyc tak ze jest tez praca i zmeczenie po niej.

mysle ze on sie odsunal troche od ciebie bo w nowej pracy chcial sie wykazac zdobyc awans jeszcze lepsze pieniadze i to wszystko dla ciebie.

ty go kochasz i chcesz go zastawic zeby go nie ranic
on cie kocha ale chce cie zostawic bo nie chce cie ranic
i kolko zamkniete.

dajcie sobie szanse bo ja widze ze on cie kocha ale zranilas go bardzo ta proba samobojcza. tego sie chyba boi najbardziej.

daj mu troche swobody. i zglos sie do psychologa bo to nie sa przelewki jak probojesz sie zabic. a my nie jestesmy specjalistami zeby pomoc ci w pelni.

trzymam za was kciuki

uwiez w jego milosc bo to napewno nie jest litosc ani zadna taka rzecz. zaden facet nie bylby z kobieta z litosci.

a jesli chodzi o ciaze to niestety stres i histeria robi swoje.
ale wiesz juz ze moze sie udac i tez w to wierz bo wiara czyni cuda i mozesz byc w ciąży. i na pewno to bedzie z milosci a nie z litosci.
napisał/a: Rud@ 2009-05-22 08:53
droga Margo....

Jesteś cudownym człowiekiem i gratuluje twoim przyjaciołom...mężczyźnie...rodzinie. Podniosłaś mnie na duchu, na pewno zgłoszę się po pomoc, nie moge myśleć egoistycznie, nawet jeśli ja nie widze sensu, mogę być sensem dla innych, powinnam to uszanować.

do reszt "doradzowiczów":

Oświadczył się. jestem w szoku, nie spałam całą noc, jestem w pracy i nie docierają do mnie jakiekolwiek komunikaty. Jestem, tzn byłam straszną egoistką... Już nigdy nie popełnię tego samego błędu. Kochaliśmy się od momentu kiedy otworzyłam drzwi....później pierścionek.... znów namiętny sex, potem patrzyłam na niego do rana. I już do końca życia będę tak patrzeć. Dziś się przeprowadzam....wynajął mieszkanie. Jestem idiotką.

histeria, panika, strach, żal, egoizm....to ja. Taka byłam....

nie wiem co pisać, dziękuję wam, szczególnie tym, którzy stwierdzili że jestem nienormalna i rozpieszczona...to prawda.

całuję was, jeszcze godzinę temu pocałowałam jego, pocałuję dziś rodziców...bo oni go nie akceptują.... pocałuję brata który w nas wierzył, pocałuję jego rodziców bo nas akceptują.

I dziękuję Bogu, że mogłam być świadkiem, namacalnego cudu jakim jest M.
napisał/a: margo211 2009-05-22 09:38
Rud@, ciesze sie Twoim szczęściem.

[ Dodano: 2009-05-22, 09:49 ]
Rud@ napisal(a):nawet jeśli ja nie widze sensu, mogę być sensem dla innych,
jestes jego sensem zycia a on jest twoim.

Rud@ napisal(a):jestem nienormalna i rozpieszczona...to prawda.
napisalam te wszystkie rzeczy bo jestem troche taka jak ty.(bez proby samobojczej) mnie moj S. tez bardzo rozpieszczal, przytulal, calowal, przynosil mi kwiaty bez okazji, robil wszystko co tylko sobie zapragnelam. ale skonczylismy jedna szkole. zaczely sie studia i praca i ciagly brak czasu. czulam ze sie od siebie oddalamy. tez mialam metlik w glowie ze moze to juz nie jest milosc, moze lepiej dac sobie spokuj. wiedzialam ze on mnie kocha ale nie czulam tego i zle sie z tym czulam.

ale szybko sie z tego otrzasnelam. bo wiedzialam ze to wszystko przez brak czasu, a brak czasu przez probe poprawienia swojej pozycji materialnej i bytowej.

robimy to dla siebie bo sie kochamy

Zycze wszystkiego dobrego i wierze w WAS.
napisał/a: ~gość 2009-05-22 12:46
Rud@, gratulacje no to teraz możesz przejść do forum weselnego