Konkurs „Cavewoman – Kobieta jaskiniowa”

Redakcja
napisał/a: Redakcja 2008-03-31 12:43
Konkurs rozwiązany!!!

Laureatami konkursu zostają:
1. Fraggy
2. agata68
3. gretchen
4. Sandra15
5. Nirv
6. bezor
7. k8_k
8. sweety162
9. Femina

Redakcja wyśle Laureatom informacje o wygranej na prywatną skrzynkę na forum, z prośbą o wysłanie danych kontaktowych. Bilety będa do odbioru w kasie Teatru Bajka.

Mamy dla Was 10 podwójnych zaproszeń na spektakl „Cavewoman – Kobieta jaskiniowa”, który odbędzie się w Teatrze Bajka 15 kwietnia 2008r.

Opisz na forum ciekawą sytuacją, która przytrafiła Ci się z facetem (chłopakiem, kolegą, przyjacielem), i która wywołała u Ciebie niepowtarzalne emocje (radość, furię, śmiech, wściekłość, itp.). Macie pełne pole do popisu.

Chcesz dowiedzieć się więcej o spektaklu,kliknij PRZECZYTAJ

Zasady konkursu:
1. Konkurs „Cavewoman – Kobieta jaskiniowa”zostanie przeprowadzony na forum serwisu polki.pl w terminie od 31.03.08 – 10.04.08 r.
2. Nadesłane propozycje będą oceniane przez konkursowe jury, złożone z Redakcji serwisu www.polki.pl
3. Nagrody – zaproszenia na spektakl „Cavewoman – Kobieta jaskiniowa” trafią do 10 osób, których propozycje będą najciekawsze.
4. Jury podejmie decyzję dotyczącą zwycięzców 11 kwietnia i prześle informacje do osób nagrodzonych na ich prywatne skrzynki na forum, z prośbą o podanie danych kontaktowych. Zaproszenia będą do odbioru w kasie teatru przed spektaklem.
5. Prawa autorskie majątkowe do tekstów nadesłanych przez uczestników konkursu powinny należeć do uczestników konkursu. Uczestnicy konkursu ponoszą pełną odpowiedzialność wobec Organizatora w przypadku zgłoszenia przez osoby trzecie roszczeń z tytułu naruszenia ich praw wskutek wykorzystania przez Organizatora tekstów zgodnie z niniejszym Regulaminem.
napisał/a: Fraggy 2008-04-01 23:22
Mam wielu kolegów, w moim życiu zawsze to oni grali pierwsze skrzypce, od małego otoczona byłam wianuszkiem chłopców, bo na swoim podwórku miałam samych męskich rówieśników :)
Ale w pamięci utkwiło mi jedno zdarzenie, miałam wtedy może 13-14 lat, kolega także. Mieliśmy tendencję do przebywania w dziwnych miejscach, na drzewach itd. I mieliśmy taką swoją wierzbę nad stawem, tylko korzenie tkwiły w brzegu, reszta była nad wodą. Spędzaliśmy tam mnóstwo czasu, a jednego dnia, śmiejąc się z czegoś w najlepsze, Kolega chciał zmienić miejsce, poszedł na inną gałąź... I jedyne co pamiętam , to Jego wiszącego nad tą wodą na dość cienkiej gałęzi.... Przerażenie w moich oczach mówiło wszystko... Mimo wszystko, dzielna, musiałam mu pomóc, podałam rękę, jakoś wciągnęłam na większą gałąź, bez umoczenia się. Po chwili znów śmialiśmy się, że uratowałam Jego życie, a bynajmniej uratowałam przed karą od mamuśki, jakby przyszedł, cały mokry, w jakimś błocie.
Ten temat jakoś poruszył moją pamięć, aczkolwiek zawsze miałam różne przygody z facetami :)
napisał/a: agata68 2008-04-02 21:53
Pamiętam sytuację kiedy to mój chłopak przyszedł na randkę pod wpływem alkoholu. Gdy go zobaczyłam zbladłam z wsciekłości. Nie chciałam z nim rozmawiać ani nic mieć z nim wspólnego. Ale on był taki grzeczny, posłuszny, powiedział, że zrobi wszystko bym sie na Niego nie gniewała. Powiedziałam wtedy, że pójdziemy do Niego do domu a on wsadzi głowe pod kran i zleje sobie głowe zimna wodą. Ile było smiechu, gdy zaraz po wejściu poszedł do kuchni i wsadził głowe do zlewu. Potem długo mnie przepraszał, nie potrafiłam gniewać sie na Niego.
napisał/a: gretchen1 2008-04-03 00:07
To był maj. Otworzyłam oczy, jeszcze lekko zaspane ujrzały za oknem piękny poranek, wielkie żółte słońce leniwie przemykające pomiędzy chmurami na błękitnym niebie. Przebudziłam się i… zamarłam. Zimny dreszcz przeszył moje ciało. Zazwyczaj piękne wiosenne słońce budziło mnie przez zasłony, które tym razem leżały na podłodze, ktoś je pozrywał! Na ścianie jakby paznokciami zdarta tapeta, zaś na białym parapecie, na podłodze, a także na pościeli krew. Mój poranny spokój w jednym momencie obrócił się w niepewność. Przerażona widokiem podniosłam larum, wydobył się ze mnie krzyk przerażenia. Obok spał mój mężczyzna, który w jednym momencie zerwał się na równe nogi. Wziął mnie w ramiona, czuł jak drżę, poczuł gęsią skórkę na moim ciele. Uspokoił mnie i zaczął opowiadać:
- Miałem widzenie senne, że ktoś mi Cię porywa wprost z naszego łóżka, jakiś zamaskowany drań wkradł się przez okno i wziął Cię śpiącą na ręce, więc nie czekając nawet chwili poderwałem się w pogoni za porywaczem by Cię odbić. Tak szybko jak się poderwałem tak szybko okazało się że Twój porywacz wiedząc że ruszę w pościg, zostawił pułapkę. Właśnie wtedy zorientowałem się, że to tylko sen, ale było już za późno…
Wszystko stało się w mgnieniu oka (pomiędzy łóżkiem a oknem, w naszym pokoju znajduje się mały bujany konik). Mój niedoszły "Rycerz" niezgrabnie potknął się o niego, paznokciami zdarł tapetę, druga ręka pociągnął firany z zasłoną, a o parapet rozbił nos.
Nie tylko odetchnęłam z ulgą, ale jego opowiadanie wprawiło mnie w świetny humor i rozbawiło do łez. Oboje bardzo mocno się uśmialiśmy, mimo bolącego nosa:)
Po nocnym wypadku mój mężczyzna się umył, zrobił sobie zimny okład i jakby nigdy nic położył się spać, ale nie zdążył posprzątać.
napisał/a: Sandra15 2008-04-03 19:38
Ja miałam smieszna sytuację na slubie najlepszej przyjaciółki Asi , Byłam jej świadkową i myślałam że niewyrobie ze śmiechu . Kiedy ksiadz daje do wypicia wino mszalne,u nas jest tak, że to ksiadz trzyma kielich. Asia napiła się od księdza, a jej obecny mąż Marcin niewiele mysląc wyrwał mu z ręki kielich i postanowił być samodzielny. Ale mieliśmy ze starszym śmiechu.
Druga była przy zakładaniu obrączek. Marcin nie mógł wcisnąc Asi na palec obrączki, i pod nosem zabrzęczał "kurwa nie wejdzie" Ksiądz jak to usłyszał też już nie mógł i zaczął się smiać powiedział po cichu "pchaj Marcin" dobrze, że to znajomy ksiądz i że proboszcz stał dalej, bo by dopiero była checa (-:.
napisał/a: Nirv 2008-04-04 18:32
Rzecz działa się z dwa lata temu. Kiedy to uczęszczałam do ostatniej klasy liceum. Dzień nie był za ładny. Lecz przynajmniej nie padało. Jak co przerwę, wybrałam się na palarnię wraz z moją baaaaardzo bliską przyjaciółką. Jakoś tak się sprawy ułożyły, że zachciało mi się czegoś słodkiego. Niestety byłam zarówno bez forsy, jak i bez czasu by coś takiego wykombinować. Los chciał, że na naszej drodze spotkałyśmy dosyć świeżego znajomego. On z uśmiechem przywitał się z nami, chcąc za pewne dołączyć do nas, by wspólnie zakurzyć papieroska w miejscu do tego przeznaczonym (oczywiście przeznaczonym umową niepisaną zawartą przez uczniów mojej szkoły xD). Przyjaciółka grzecznie odpowiedziała mu "cześć". Zaś ja, naprawdę już zakręcona na punkcie wymarzonej słodkości, zamiast powitania rzekłam: "Masz czekoladę?". Znajomy z lekko zaskoczonym wyrazem twarzy odpowiedział, że "nie". Tego było już za dużo dla mej wygłodniałej, przez co zmęczonej psychiki. Więc pełnym pasji głosem wywrzeszczałam do znajomego: "NIENAWIDZĘ CIĘ!!!". Po czym pociągając za sobą przyjaciółkę, pełna oburzenia podreptałam na papieroska. Chłopak musiał przeżyć niezły szok po tym wyznaniu, więc ruszył za nami dopiero po chwili, pobąkując coś, że zawsze przecież można załatwić.

Dla czytających, którzy są oburzeni moim zachowaniem, chciałabym oznajmić, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Bo w chwili obecnej zrugany przeze mnie chłopak co jakiś czas dożywia mnie czekoladą. Sprawa oczywista, że moje zachowania musiało mu się wydać w pełni pociągające i intrygujące skoro jak na razie jesteśmy ze sobą :)

Inna historia o której chce opowiedzieć wydarzyła się pewnej letniej nocy kiedy to wraz z moim chłopakiem poszliśmy na balkon "powytrzeszczać" się na gwiazdy. Po nieboskłonie przeleciał obiekt migający na różne kolory. Chwilę pokłóciliśmy się, czy to ufo, czy też samolot. Ja wielce przekonana, że jednak to kosmici wyciągnęłam w stronę obiektu ręce i zaczęłam wołać: "mamo, tato tu jestem!" (wygłupiałam się oczywiście xD). I to był początek pewnego dialogu...
ON: A jakby tak tu przylecieli i byliby to tacy błękitni kosmici o wielkich głowach i ogromnych oczach jak z filmów SF?
JA: To nie byliby z mojej planety. Na mojej tak nie wyglądają. A samce mają takie długie czułki :D .
ON: No ale gdyby to nie byli tacy jak mówisz?
JA: To nie byli by z mojej planety >< :P ! Ale wpakowałabym się im na statek i poprosiłabym ich o podrzucenie mnie na moją planetę :D .
ON: Wtedy ten ufoludek by powiedział, że chcą Cię zjeść.
JA: Wbiłabym mu długopis w oko i sobie poszła >< !
ON: Taa, już to widzę jak wychodzisz, ze statku kosmicznego i zaczynasz spadać.
JA: Wzięłabym ze sobą spadochron :P .
ON: A skąd byś miała spadochron? O.O
JA: No wiesz... To było otwarte pytanie, więc mogłam go wziąć skądkolwiek :P
ON: ....
JA: A czemu nie spytałeś o to skąd wzięłam długopis?
ON: No wiesz... Leżał tam gdzieś na biurku :D
Ja: xD
napisał/a: bezor 2008-04-06 21:39
Dwa lata temu pojechałam z moim ukochanym na wakacje do Maroka. Cieszyłam się na ten wyjazd od dawna, przygotowując dla nas cały program, zbierając informacje o Maroku, kupując potrzebne nam rzeczy i wystrzałowe ciuchy dla siebie, jako że wyjazd na wakacje jest ku temu doskonałą okazją :)

Ponadto, miałam dodatkowy powód do ekscytowania się - przypuszczałam, że mój ukochany oświadczy mi się w Maroku, wiele na to wskazywało, mówili tak wszyscy nasi znajomi, więc... czekałam z niecierpliwością :)

Aż nadszedł oczekiwany czas wyjazdu. Podróż minęła błyskawicznie i znaleźliśmy się w cudownym Maroku. Ciepłym wieczorem mój ukochany zaproponował spacer po plaży. Zgodziłam się bez wahania, domyślając się, że tam nastąpią oświadczyny.

..... I teraz uwaga! - Idziemy po plaży, a on nagle mówi: "Wiesz, myślałem ostatnio o nas. Lubię cię i dobrze spędza mi się z tobą czas. Ale cię nie kocham i myślę, że nie ma sensu kontynuować tego związku..." ........
Hmm, no cóż, cała moja radość, szczęście i nadzieja - wszystko na raz legło w gruzach. Moja wściekłość mieszała się z rozpaczą. Miałam ochotę wyć i jednocześnie porządnie palnąć go w głowę!

To były najgorsze wakacje w moim życiu, a miały byc najpiękniejsze...
Ale... nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dziś mam innego chłopaka, któremu tamten nawet nie sięgałby do pięt. I dziś, z perspektywy czasu, jestem gotowa podziękować tamtemu, że wtedy ze mną zerwał. Bo nie miałabym teraz tego, którego mam.
napisał/a: k8_k 2008-04-08 11:35
W maju ubiegłego roku byłam na weselu wraz z moim chłopakiem. On został duzo wcześniej jeszcze przed naszym spotkaniem poproszony o bycie drużbą, więc ja miałam na początku bawić się sama. Druhną była siostra pannej młodej która od lat podkochiwala się w moim chłopaku. Około 23 wszystkie sprawy i swoje obowiązki załatwił więc mógł spędzić trochę czasu ze mną. Gdy tańczyliśmy orkiestra przestała grać a wodzirej powiedział ze na srodek zapraszaja drużbę i druhnę. Zaczęli grać gorzką wódkę. Z niecierpliwością patrzyłam co zrobią. A oni się poprostu zaczęli namiętnie całować . Nie mówiąc nic wybieglam z sali i poszłam do ogrodu. Za parę chwil przyleciał za mną mój Bartuś i zaczął się tłumaczyć, ja jednak nie chcialam go słuchać i zaczęłam płakać. Jakie było moje zdziwienie gdy wyjąl pierścionek zaręczynowy i oświadczyl mi się i powiedział że zaaranżował całą sytuację. :) To były zarazem najgorsze i najpiękniejsze parę chwil mojego życia i przekonałam się jak bardzo mi zależy na moim Bartku.
napisał/a: sweety162 2008-04-10 21:56
Moja przygoda z mezczyzna ktory w jednym dniu przystworzyl mi stu rodzajow uczuc zdazyla sie polroku temu. Tego dnia obchodzilam swoje 21 urodziny. Oczywiscie moi znajomi skladali mi zyczenia przez telefon, pisali sms-y i to by bylo na tyle, zadnych wizyt prezentow;(. Moj chlopak, z ktorym jestem kilka lat tez tego dnia nie wysilil sie za bardzo przyszedl z kwiatkiem i malym pierscionkiem i powiedzial ze musi leciec. Boze co ja przezylam lezałam i płakałam ze go nie obchodze i mialam ochote zadzwonic i z nim zerwac. Bylam okropnie na niego zła.:mad:
Po 16 zadzwonil i powiedzial zebym sie ubrala bo zalatwil mi platne badanie rynku. Stwierdziłam, ze pojde zawsze pare groszy się przyda. Kiedy przyszlam na miejsce już na mnie czekał .Siedziba tej firmy miesciła sie w jakims dwupietrowym pomieszczeniu. Weszlismy na drugie pietro. Na miejscu było ciemno i żadnej żywej duszy . strasznie sie wscieklam, ze zalatwij jakis chłam. NAgle schodzac na parter poczulam cos w srodku ze cos sie zaraz wydarzy. i.....
Tak na dole byli wszyscy moi przyjaciele dj katering i extra urzadzona impreza urodzinowa a wszytsko dzieki mojemu chlopakowi. Nie wiedzilam jak wyrazic moja radosc, sprawil ze czulam sie najlepiej na świecie. załowalam tylko ze bylam na niego taka zła wczesniej Trzęsły mi się ręce a twarz sama mi sie śmiala. Przytulałam go i całowałam.

Był to jeden z najlepszych dni w moim życiu :) :o
napisał/a: Femina01 2008-04-10 23:59
Moje 2 przykłady ilustrujące powszechnie znany fakt, że mężczyźni myślą...powiedzmy, że inaczej niż my kobiety. Obie sytuacje sprawiły, że opadła mi szczęka ze zdziwienia. Pierwsza była wtedy, gdy mój chłopak zapewniał mnie o swoim uczuciu do mnie w ten sposób "gdyby wystąpiła sytuacja, że podczas porodu trzeba podjąć decyzję czy ratować Ciebie czy dziecko, kazałbym ratować Ciebie"... Bardzo oryginalne i makabryczne wyznanie miłosne, chyba przyznacie. Druga sytuacja: mężczyzna na pierwszej randce stwierdził, że jestem materialistką. Gdy zapytałam dlaczego tak sądzi, odpowiedział "bo zegarek pasuje Ci do ubrania". Faktycznie pasek do zegarka i bluzka były w tym samym kolorze. Bez komentarza