Konkurs Dobre nawyki - pytanie 3

napisał/a: Ma_niusia 2013-04-13 09:56
U nas - i to od najmłodszych lat, chyba odkąd Synek miał roczek-półtora - najlepszym sposobem była rzetelna obrazowo przedstawiona wiedza Czytamy książeczki naukowo objaśniające świat , oglądamy "Było sobie życie" i "Adibu", a także pokazuję Synkowi w internecie zdjęcia prawdziwych bakterii i tłumaczę gdzie one są, skąd się biorą i jak się ich pozbyć. Nie straszę, nie przerażam - naukowo wyjaśniam Pełna naukowa, mądra świadomość od małego daje u nas najlepsze skutki
A po rodzinie krąży od dawna wspaniała, z życia wzięta anegdotka, o tym jak w wieku 2 lat byłam z Synkiem na kolejnej już kontroli u stomatologa i pani dentystka starając się z odpowiednim podejściem zająć małym pacjentem, mówi:
- Otwórz teraz buzię, zobaczymy czy tam jakieś robaczki nie wygryzają dziurek w ząbkach.
Na co Synek z oburzeniem spojrzał na panią doktor i odrzekł:
- W buzi nie mam jobaćków, za to mogą być baktejje: Stafyjokokuś, Stjeptokokuś, Sajmonejja, Sigejja, Esiejichia koji, Pneumokokuś, Meningokokuś i Hejikobatej Pyjoji!

napisał/a: fronezis 2013-04-13 12:53
[CENTER]Konsekwencja i powtarzalność do znudzenia!!!
Oczywiście poparta własnym przykładem. Dziecko widzi, że to normalne, oczywiste i do głowy mu nie przyjdzie, że może być inaczej - że nie można nie myć rąk, nie zmieniać ciuchów, czy chodzic brudnym.
Gdy mój synek był mniejszy to doskonale sprawdzała się personalizacja wirusów i "robali" - jak mawiał.Myliśmy często rączki bo "robale przejdą mu po rękach do buzi i zamieszkają w brzuszku".Sam mnie upominał żeby umyć ząbki bo "robale" zjedzą mu zęby.
Duży wpływ na jego postawę miało oglądanie serii Było sobie życie.Dzięki rozmowom ze mną oraz oglądaniu posiadł podstawową wiedzę i na jej podstawie wywnioskował pożądane zachowania.
Dzięki temu, że spędzamy razem dużo czasu - synek pomaga mi np. w praniu - kładzie ubrania do pralki, włącza ją,potem siedzi przed nią całe pranie (zdarza się , że zaśnie, zje cos, wykryje awarię pralki:)), później rozwiesza ze mna pranie. Dzięki temu kiedy widzi, że ma brudne skarpetki lub jakies inne pojedyńcze ubrania - muszę mu wlać wodę i pierze sam!
A jeśli ma jakieś opory przed kąpielą mowię, że mam niespodziankę i daję mu do kąpieli barwnik lub musujące pastylki!
[/CENTER]
napisał/a: agf 2013-04-13 16:54
Mojego synka nie trzeba przekonywać do mycia ząbków czy rączek, choć czasem faktycznie muszę go jakoś mocniej zagadać by poszedł ze mną do łazienki zamiast od razu po śniadaniu na przykład do zabawek.

Do mycia ząbków starałam się go przyzwyczaić odkąd zobaczyłam pierwszego ząbka. Wtedy myłam mu go sama specjalną nakładką na palec i nawet nie chodziło w tym tyle o umycie go, co właśnie o przyzwyczajanie, że po posiłku "robimy coś w buzi". Potem dostał swoją kolorową szczoteczkę, która wylądowała wraz z naszymi w kubeczku w łazience. Po każdym posiłku chodzimy do łazienki, synek szybko nauczył się po co tam chodzimy i od razu podaje mi szczoteczkę i pastę :)

Nauka mycia rączek też poszła szybciutko - kupiłam mydełko dla dzieci z dozownikiem-pompką i wielką frajdę sprawia mu teraz naciskanie jej :) Potem pokazałam jak rączkami robi się "szuru buru" jedna o drugą i nawet całkiem nieźle mu idzie. Teraz pracujemy nad wycieraniem rączek, bo jemu chyba nie przeszkadza, że ma pomyciu mokre ;)
napisał/a: Aagateczka 2013-04-13 17:16
Z dbaniem o higienę walczyliśmy od początku. I o ile z kąpielą problemów nie było, gdyż od urodzenia córcia kąpana była co dzień, to z myciem ząbków nie poszlo już tak łatwo.
Na początku córcia uwielbiała masaż dziąseł silikonową szczoteczką, jednak wraz z pojawieniem się pierwszych ząbków zabiegi te zaczęły ją irytować. Nie było więc innej rady jak kupić żurawinowy żel do ząbków i nim szczotkować białe "skarby".
Myślę, że w późniejszym okresie życia będzie podobnie. Aby zachęcić córkę do czynności higienicznych pozwolę jej samej wybrać mydło, szampon, szczotkę i pastę do zębów. Dzięki temu z chęcią sięgnie (i będzie używała) po wybrane przez siebie produkty.
napisał/a: INTA 2013-04-14 21:54
Na dzieci nie ma metody i każdy poszukuje własnej metody. Chciałabym podzielić się swoimi sposobami opracowanymi na przykładzie naszego synka. Obecnie jesteśmy na etapie oswajania z nocniczkiem i temacie kupki i siusiu. Kiedy synek widzi nocniczek woła do nas oj nie nie. Zatem pomyśleliśmy co najbardziej lubi nasz synek, a uwielbia on oglądać jak śmieciarki zabierają śmieci spod bloku. Więc wytłumaczyliśmy mu że produkuje śmieci. Tymi śmieciami jest kupka i siusiu, a śmieciarką jest nocniczek, który musieliśmy pomalować na kolory śmieciarki. Dzięki takiej analogi zaczął inaczej patrzeć na nocniczek i sprawy potrzeb "kuki i siusiu". Przez te zabiegi załatwianie potrzeb traktuje on jak zabawę i teraz pracujemy nad wcześniejszym wołaniem za potrzebą.
Drugą i bardzo ważną sprawą są ząbki. Tutaj też musieliśmy odnieść się do nowych zabiegów. W chwili kiedy synek zaczął wołanie za samolocikiem postanowiliśmy do szczoteczki do zębów dokleić skrzydła i bawimy się w samolot. W opowiadanku samolot leci do buzi, a ząbki ogląda pilot, który siedzi sobie w porcji pasty do zębów. Dziecko chętnie otwiera buzię, wysiłkiem jest jedynie naśladowanie odgłosów lecącego samolotu.
Naszym zdaniem najzabawniejsze jest mycie głowy. Podczas kąpieli zaczęliśmy ustawiać lustro. Po namoczeniu włosków razem z dzieckiem mydlimy włosy. Po namydleniu zaczynamy z włosów robić różne figury i kompozycje. To dziecko podaje co robimy i ocena efekty naszych wysiłków.
W efekcie okazało się, że najlepszym sposobem nauczania takich ważnych spraw jest zabawa i pomaga w kształceniu codziennych nawyków.