Konkurs "Przystań posłuszeństwa"

Redakcja
napisał/a: Redakcja 2013-08-21 15:48
Napisz wyjątkową, poruszającą zmysły seks historię i wygraj aż 2 powieści erotyczne Mariny Anderson. Nie czekaj!

[CENTER] [/CENTER]
[CENTER]fot. Fotolia[/CENTER]

Chcesz wygraj nie jedną, a aż 2 powieści erotyczne? Weź udział w naszym konkursie!

Co musisz zrobić?

[CENTER] Napisz wyjątkową, poruszającą zmysły seks historię i wygraj powieści erotyczne!

[/CENTER]

Laureatów najlepszych, najbardziej zmysłowych seks historii nagrodzimy zestawem powieści erotycznych.

Co możesz wygrać?

Dla autorów 6 najlepszych opowiadań mamy zestaw 2 wyjątkowych powieści erotycznych Mariny Anderson:[LIST]
[*] Przystań posłuszeństwa
[*] Mroczny sekret[/LIST][CENTER] [/CENTER]
Na wasze zgłoszenia czekamy do 4 września. Wyniki ogłosimy najpóźniej 11 września.
Zapoznaj się z regulaminem konkursu.
magi18
napisał/a: magi18 2013-08-25 22:46
Byłam sama. Ostatnio często jestem sama. Lubię ten stan, gdy mogę zrobić to na co mam ochotę, nie patrząc na innych. Z natury jestem samotnikiem. Nigdy nie szukałam przyjaciół, chłopaka. Lecz zawsze miałam wierną duszę, której mogę się zwierzyć. Rozumiemy się.
Jestem pogubionym samotnikiem. Szukam rozrywek, lecz w domu. Jeśli miałabym znaleźć partnera musiałby uszanować mój charakter. Nie mam łatwego.

Pracuję w korporacji. Codziennie rano wstaję, idę, wracam. Jest tam ktoś, przy kim mam mieszane uczucia. Nie chcę, by kimś był. Nie chce być z nim. Lecz... Parę razy moja wyobraźnia poszybowała trochę za daleko i to on był głównym bohaterem.
Pewnie wolnego dnia nie miałam co robić. Usiadłam na kanapie, włączyłam telewizor. I moja wyobraźnia zaczęła działać.
Jestem sama w mieszkaniu. Nagle gaśnie światło. Ktoś się pojawia... Boję się, wydaje mi się, że to włamywacz lub morderca. Już będzie po mnie.... Lecz nie! Nagle pojawia się ON, w tych swoich obcisłych jeansach, koszulką. Zaczyna grać muzyka. Tańczy. Dla mnie? Nie ma nikogo innego. Dziwne uczucie. Zaczyna się rozbierać. Podniecam się. Podchodzi. Zdejmuje koszulę. Dalej tańczy. Co dalej? Chcę więcej! Chcę by ściągnął te seksowne spodnie. Chcę by zaczesał włosy swoimi palcami. Nie, nie! To ja chcę mi te włosy przeczesać. Chcę go dotknął. Ma takie boskie ciało i te włosy. Zagryzam wargę. On chyba wie, co mi chodzi po głowie. Podchodzi. Rozpina....ściąga.... Taaaak. Spodnie znikają. Nagle stoję. On bierze mnie za rękę. Zaczynami tańczyć. On ściąga mi ubranie. Rób, działaj. Czekam na ciąg dalszy. Wie, zna moje mieszkanie. Zna moje potrzeby. Jesteśmy w sypialnie. On mnie dotyka. Ja jego. Lądujemy w łóżku. Zaczynamy, lecz nie zaczynamy. Powoli. Całuje, w różnych miejscach. Och! Całuj! Jeszcze!
Nagle telefon dzwoni. Budzę się. Jestem wściekła na ten telefon. Przerwał mój sen. Wolę do niego wrócić...
napisał/a: Monic90 2013-08-26 19:01
Sex story without sex

Pewnego letniego wieczoru Anna przekonała się, że jest na Ziemi człowiek, który nie nazwie jej dziwakiem, tylko dlatego, że z seksem postanowiła poczekać do ślubu.. Na wakacjach w polskim kurorcie spotkała Jacka.. Miłość książkowa - od pierwszego wejrzenia! W ich ciałach i umysłach wrzało, namiętność przepełniała ich usta... Randki, drinki, imprezy do rana... Tak upłynął tydzień, po wakacjach bez namysłu zdecydowali zamieszkać razem w Warszawie... Jednak najpierw czekał ich ostatni nocleg w hotelowym pokoju... Jacek licząc na huczne pożegnanie wakacji a tym samym na huczny początek nowego, wspólnego życia rzucił się na Annę niczym waleczny tygrys.. Całował, gryzł ucho, lizał szyję, sapał, wzdychał, jednym słowem emanował seksem! Ohh Anno jaka jesteś seksowna, Twoje ciało mnie podnieca! Ahhh jak mi dobrze, zróbmy to, weź go, dotknij... Sapał.. Nagle Anna zamarła, chcę poczekać do ślubu - zabrzmiał chłodny wyrok. Spodziewała się, że Jacek opuści ją rozwścieczony i więcej go nie zobaczy... Ale mężczyzna z napalonego ogra zmienił się w potulną owieczkę, dobrze Kochanie, szanuję Twoje zdanie - odpowiedział. Wziął Annę za rękę i okazywał jej innym sposobem swoją miłość. Wycałował ją po malutki palec u stopy! Wymienił wszystkie komplementy świata i przyrzekł dozgonną miłość! A wszystko to dlatego, że nie poszła na całość...
napisał/a: madwoman301 2013-08-26 21:55
Wczoraj wyjątkowo mój narzeczony wrócił z pracy wcześniej ode mnie. Obiecał, że zrobi dla nas kolację.
Gdy weszłam do domu, zastałam mojego ukochane w kuchni, krojącego warzywa. Miał na sobie tylko jeansy, które jak zawsze trzymał na biodrach skórzany pasek. Od pasa w górę nie miał na sobie nic. Wyglądał tak seksownie, że naprawdę trudno mi było się oprzeć, aby go nie dotknąć. Podeszłam do niego od tyłu, gdyż nie zauważył mnie. Złapałam go za pośladki, on zaskoczony odwrócił się przodem do mnie. Rzuciłam: ,,Cześć kochanie" i zaczęłam dotykać jego cudownie umięśnioną klatkę piersiową, przy czym całowałam go namiętnie w usta. Oddał pocałunek, od razu zdjął mi bluzkę, złapał w biodrach i posadził na blacie. Miałam na sobie spódnicę, więc podciągnął ją tylko do góry i zaczął całować mnie całą - szyję, piersi, ssał sutki, brzuszek. Gładziłam jego tors, jednocześnie przygryzając kark. Wreszcie zdecydowałam się rozpiąć mu pasek od spodni. Potem guzik i rozporek. Wyjęłam jego naprężonego już członka, masowałam go rękami. On zajął się moimi majtkami. Nie zdążyłam się spostrzec i już ich nie miałam na sobie. W końcu nadszedł ten upragniony moment. Byłam już tak bardzo mokra z podniecenia, że mógł wejść we mnie od razu mocno i głęboko. Wydałam z siebie jęk rozkoszy i zaczęliśmy uprawiać dziki, ostry seks na tym kuchennym blacie. T. posuwał mnie mocno i szybko, ja poruszałam biodrami i głośno jęczałam. Jego oddech był płytki, ale szybki. Od czasu do czasu zamruczał. Nie trwało to zbyt długo, oboje jednocześnie doszliśmy na sam szczyt tej nieprzyzwoitej rozkoszy. Poczułam jego ciepłą spermę spływającą po mojej kobiecości i udach. Poszłam wziąć prysznic, a on wrócił do krojenia warzyw na kolację. Uwielbiam te nasze szybkie (ale za to jakie intensywne!) numerki.
napisał/a: frotka87 2013-08-27 11:13
Lipiec… Paulina i Michał to para o wieloletnim stażu, która co roku zakochuje się w sobie na nowo idąc za wirem namiętności i pożądania w czasie urlopu. Paulina to drobna i zgrabna kobieta, o niebieskich oczach i blond włosach studiująca ekonomię. Michał jest biznesmenem, ma własną firmę, jest wysoki, dobrze zbudowany, stanowczy i bardzo przystojnym mężczyzną o dużych brązowych oczach, zniewalającym uśmiechu i czarnych włosach.
W końcu nadszedł czas upragnionych wakacji po całym roku intensywnej pracy i nauki. Paulina wraz ze swoim chłopakiem Michałem uznali, że należy im się zasłużony odpoczynek i wybrali się w znane już im miejsce nad Morze Adriatyckie do Chorwacji. Gdy dotarli na miejsce do luksusowego apartamentu, rozpakowali się i postanowili od razu korzystać z urlopu. Ponieważ podróż była dość długa zgłodnieli i postanowili coś zjeść. Poszli więc do restauracji przy nadbrzeżu zjeść obiad. Oboje wyglądają na szczęśliwych i zrelaksowanych. Podczas posiłku zaczyna zmieniać się atmosfera. Michał spogląda na Paulinę spod rzęs niemalże wzrokiem ją zjadając. Wygląda tak jakby rozbierał ją wzrokiem. Ona również nie jest mi wcale dłużna i odwzajemnia to dotykiem jego ud pod stolikiem. Jednak trwa to krótką chwilę jednocześnie powodując napięcie między nimi wewnętrzne napięcie i podniecenie. Kiedy zjedli posiłek było już po 15. Wychodząc z restauracji Michał złapał Paulinę za rękę proponując spacer. Spacerują niespiesznie wzdłuż plaży, podziwiając morze, delektując się szumem fal i niesamowicie lekkim powietrzem. Na plaży jest mnóstwo ludzi, bawiących dzieci i w dali płynących łodzi. Kiedy kierują się w głąb nabrzeża Paulina zauważa setki łodzi, w różnych kształtach i rozmiarach podskakujących lekko na niemal spokojnej tafli wody. Michał zatrzymuje się przed wielką białą łodzią oznajmiając Paulinie, że spędzą dziś popołudnie na tej właśnie łodzi. Paulina jest pełna zachwytu i zaskoczenia, nigdy nie była na takiej łodzi, a Michał nic jej nie wspominał o niespodziance. Uradowany Michał bierze ją za rękę i prowadzi na pokład. Tam wita ich kapitan łodzi, ustala z Michałem rejs i po chwili wraca do ster. Paulina jest pod ogromnym wrażeniem łodzi. Po jednej stronie pokładu widzi stół i ogromną kanapę. Dalej w kabinie znajduje się w coś rodzaju salonu, gdzie stoi skórzana kanapa, aneks kuchenny i duże panoramiczne okno. Dalej jest łazienka, a na końcu znajduje się pluszowa sypialnia. Gdy Paulina poddaje się zachwytowi statku w ten podchodzi Michał i bierze ją za rękę. Po czym bierze ją w ramiona, palce zanurza w jej włosach i całuje mocno i długo. Wpadają oboje do sypialni oboje pełni szalonej namiętności, którą obudziła w nich Chorwacja i ta nowoczesna łódź. Michał stoi przed Pauliną emanując swoją odurzająca zmysłowością, a jego sprawne palce rozpina kamizelkę Pauliny. Rzuca ją na bok, podnosi rękę do twarzy rozpalonej Pauliny, a jego palce zaczynają się przesuwać po brodzie, szyi, mostku, aż do pierwszego guzika różowego sweterka. Zręcznie rozpina jej sweterek guzik po guziku, pochyla się i składa na jej rozchylonych ustach pocałunek. Podnieca to ją coraz bardziej i pożąda go coraz bardziej. Paulina przysiada na skraju łóżka, a on klęka przed nią. Zdejmuje sandałki z jej stóp, ujmując jej prawą stopę i całując delikatnie. Po chwili wstaje, wyciąga rękę i podnosi Paulinę do góry. Po czym niespiesznie pozbywa się jej dżinsów. Na jego ustach widać delikatny uśmieszek, ale oczy pozostają poważne. Paulina wygląda bardzo seksownie, ma na sobie nowo kupioną bieliznę – czerwone koronkowe springi i stanik do kompletu. Stoi przed Michałem już w samej bieliźnie, po czym rozpina stanik, zsuwa ramiączka i rzuca go na leżącą na podłodze bluzkę. Teraz powoli zdejmuje stringi, stoi przed Michałem już zupełnie naga, a on nic nie mówi, jedynie patrzy a w jego wzroku widać pożądanie, pragnienie i miłość do niej. Ściąga przez głowę biały sweter, a po nim podkoszulkę nie odrywając wzroku od Pauliny. Następnie pozbywa się butów i skarpetek. Wtedy Paulina podchodzi do niego wsuwa palce za pasek dżinsów i pociąga tak, że on przysuwa się do niej o krok. Rozpina guzik i przesuwa palcem po widocznym pod materiałem spodni wybrzuszeniu. Michał wysuwa biodra do przodu, zamyka oczy i rozkoszuje się dotykiem Pauliny. Następnie chwyta dłońmi jej twarz i mocno całuje jej usta. Paulina przesuwa swoje dłonie do rozporka i pociąga za suwak. Jej palce przeciskają się do jego nabrzmiałego członka i zaciskają na nim dłoń. Z gardła Michała wydobywa się niski jęk i dalej całuje czule swoją kochankę. Nagle odsuwa się i szybko pozbywa się spodni i bokserek. Delikatnie popycha Paulinę na skraj łóżka i opuszcza ją na nie, a sam kładzie się obok. Muska nosem jej szyję, zsuwając się do piersi i całując. Bierze do ust jedną z jej brodawek i delikatnie ssie. Paulina jęczy i przegina się w łuk. Jego dłonie przesuwają się po jej talii, a ona upaja się jego dotykiem. Jego dłoń ześlizguje się po jej biodrach, pupie, udzie, aż do kolana, a przez ten cały czas on całuje i ssie jej piersi. Zgina jej nogę w kolanie i oplata się w pasie. Paulina siedzi na nim okrakiem, po czym sięga po prezerwatywę, rozrywa opakowanie i zakłada ją na jego członku. Michał kładzie dłonie na jej biodrach i unosi ją i opuszcza wchodząc do samego końca. Atmosfera jest rozkoszna, a ich doznania niezwykłe. Oboje jęczą coraz głośniej pod wpływem przyjemności, wpatrując się w siebie z uwielbieniem i coraz szybszym oddechem ich ciała drżą i dochodzą… Po czym w objęciach leżą i wyznają sobie miłość na nowo. Wczesnym wieczorem wracają do apartamentu, a ich namiętność i podniecenie rozbudza na nowo widok prysznica….
Majcik
napisał/a: Majcik 2013-08-27 21:58
Część I
Cukiernia "Sama słodycz" mieściła się przy skrzyżowaniu dwóch ulic - Słonecznej, przy której mieszkała Natalia i Dobrej, na której pracowała. Obie ulice do długich nie należały, a ich przejście teoretycznie mogłoby zajmować maksymalnie dziewięć minut. Jednak, w jej przypadku, teoria nijak nie pokrywała się z praktyką, która wyglądała tak, że jeszcze nigdy nie pokonała tej odległości schodząc poniżej dwudziestu minut. I to wszystko przez małą, niepozorną cukiernię, której szyld zawadiacko kołysał się na wietrze, zachęcając przechodniów do wejścia i skosztowania wypieków, wyglądających, jak małe dzieła sztuki. Sama niejednokrotnie z zachwytem wpatrywała się w prezentowane na witrynie sklepowej różnokształtne ciasteczka, lukrowe babeczki i bajecznie przybrane ciasta. Jednak, to nie one były największą atrakcją tego miejsca. Największe pożądanie wzbudzały nie wypieki, a On. Wysoki, dobrze zbudowany, ciemnowłosy... Ktoś taki bardziej pasował do okładki jednego z tych ekskluzywnych magazynów, którymi tak namiętnie zaczytywały się jej przyjaciółki, niż do niewielkiego sklepiku. I choć zawsze zastanawiała się, jakim cudem udało mu się uniknąć światła reflektorów, to jednak była dozgonnie wdzięczna losowi, że tak się stało i dzięki temu codziennie mogła sycić oczy jego widokiem. Nawet jeśli robiła to tylko z daleka, bo inaczej przecież nie była w stanie.
Nie, ona nie była nieśmiała.
Ona była wręcz chorobliwie nieśmiała.
Nieważne ile terapii przechodziła, nie ważne ile czasu poświęcała na pokonanie swoich lęków, to i tak ostatecznym efektem były trzęsące się dłonie przy płaceniu w sklepie za mleko i przerażenie w oczach, gdy w pracy dochodziło do niespodziewanych sytuacji. To właśnie nieśmiałość spowodowała, że nigdy nie zdecydowała się na przekroczenie progu "Samej słodyczy", chociaż o niczym innym przecież nie marzyła. To przez nią zamiast wejść do przytulnego pomieszczenia, siadała na drewnianej ławeczce stojącej w pobliskim parku i z tej bezpiecznej odległości obserwowała swój obiekt westchnięć. I wreszcie, to przez nią, tak, a nie inaczej zareagowała na piątkową propozycję Izki i Magdy.
*********
- Nie ma mowy - jęknęła, mając nadzieję, że jej przerażone spojrzenie, olbrzymie rumieńce i trzęsący się głos zmiękczą serca jej przyjaciółek. - Nie zgadzam się...!
- Ależ kochanie ty nasze, nikt cię nie pyta o zdanie - głos Izki jasno sugerował, że dziewczyna zdania nie zmieni i raz podjęty przez nią plan wypali, choćby się waliło i paliło. - Idziesz z nami i koniec, kropka.
- I nie wierć się, bo ci wpakuję kredkę do oka - dodała Magda, jednocześnie jedną dłonią unieruchamiając jej twarz. Nieodgadniętą zagadką pozostawało to, jak w tak drobnej istocie mieści się siła na tak silny uścisk, który prawie zmiażdżył jej podbródek.
Cała ta sytuacja sprawiła, że Natalia czuła się, jak w pułapce. Każdy jej sprzeciw był kategorycznie odrzucany, a obawy szybko zbywane. Dla jej oprawców nie ważne było, że czuje się niekomfortowo w przykrótkiej bordowej sukience, ważne, że genialnie w niej wygląda. Nieistotne było to, że przez wysokość szpilek dostaje lęku wysokości, ważne, że jej nogi wyglądają w nich ponoć cudownie. I w ogóle, nieważne było to, co ona uważa, liczył się jedynie plan jej dwóch katów.
- No, skończone - mruknęła w końcu właścicielka rudych włosów, kończąc traktowanie jej twarzy, jako sztalugi dla swych makijażowych tortur. - Wyglądasz obłędnie - dodała z uznaniem przyglądając się swemu dziełu. Natalia uparcie milczała. Nie zamierzała zachwycać się czymś, co zostało wykonane na niej bez jej woli i tak bardzo ją zmieniło. Patrząc w odbicie z trudem poznawała swoje delikatne rysy twarzy.
- Bierz płaszcz i lecimy - padło polecenie, a chwile później na jej kolanach wylądował czarny płaszczyk pożyczony od Izki.
- Ja naprawdę nie chcę. Ja...
- Nie masz wyjścia - usłyszała zanim jej mózg zdążył wymyślić jakąś konkretną wymówkę, albo kolejne błaganie - idziesz z nami do klubu i już. I po tych słowach została wypchnięta siłą z własnego mieszkania i skierowana na nocną imprezę w pobliskim klubie.
*********
Według wszelkich zapewnień dziewczyn, wszystko miało być w porządku i jej obawy miały się rozwiać wraz z chwilą przekroczenia klubowego progu. Cóż, ich zapewnienia sporo minęły się z prawdą. Mimo upływającego czasu, ona nadal nie mogła poczuć się swobodnie przy zarezerwowanym zawczasu stoliku. O wyjściu na parkiet nawet nie myślała, mimo iż wielokrotnie ją na niego zapraszano.
- Na pewno nie idziesz? - Dominika, dziewczyna, którą dziś poznała spojrzała na nią przez ramię.
- Nie, naprawdę, ja wolę tu posiedzieć - odparła spoglądając na swoje splecione na kolanach dłonie. Chwilę później, kątem oka, zobaczyła, jak dziewczyna zbiega po schodkach, aby zaraz pojawić się na położonym pod strefą stolików, parkiecie. Natalia została sama, z czego nawet była zadowolona. Przez ostatnią godzinę, co chwila poznawała nowe osoby, które przedstawiały jej dziewczyny, co niezmiernie ją stresowało. Westchnęła cicho, spoglądając na podrygujący w rytm muzyki tłum.
Zastanawiała się właśnie, czy istnieje jakiś sposób namówienia przyjaciółek na wcześniejszy powrót, gdy w tłumie tańczących mignęła jej znajoma sylwetka, na której widok jej serce przyśpieszyło swą pracę. Zaraz jednak uspokoiła się, tłumacząc samej sobie, że to przecież niemożliwe, by to był On. Jednak, mimo zapewnień, oczy same zaczęły w pośpiechu przeczesywać okolicę. Trwało to dość długo i gdy już miała naprawdę oskarżyć się o omamy - znalazła. Był tam. Mimo ostrych świateł i sporej odległości nie mogło być mowy o pomyłce. W końcu zawsze patrzyła na niego ze sporej odległości i niejednokrotnie w ostrym słońcu. Raz tylko zdarzyło jej się podejść bliżej, tuż do sklepowej wystawy. Był to, jak na nią, niezwykły akt odwagi, który zakończył się szybką ucieczką, w momencie, w którym mężczyzna znienacka na nią spojrzał. To było jednak jedyne takie zdarzenie, później obserwowała Go już tylko z bezpiecznej odległości, która była zbliżona do tej, która teraz ich dzieliła. Dlatego była pewna i dlatego nie potrafiła oderwać wzroku. Z zachwytem patrzyła na jego postawę. Po raz pierwszy widziała Go w czymś innym niż biała koszula, w której zwykł pracować. Teraz prezentował się jej w niebieskim bezrękawniku, kusząc kształtnymi ramionami, niepozbawionymi mięśni. Bez słowa chłonęła każdy jego ruch - taneczny krok, gdy szedł przez parkiet, pochylenie się nad barem, przyjazny gest w stronę barmana, sięgnięcie po piwo... Kilkukrotnie zagadywali do niego jacyś ludzie i dość często były nimi zgrabne dziewczyny, przy których jej dzisiejsza kreacja wyglądała dość skromnie. Nie mogła oczywiście usłyszeć o czym z nimi rozmawiał, ale miała niejasne przeczucie, że w jakiś sposób odrzucał zaloty, przynajmniej do czasu kiedy jego zalotnikiem nie stała się kusząca szatynka w granatowej mini. Natalia z mocno bijącym sercem obserwowała, jak dziewczyna najpierw pochyla się nad nim, najprawdopodobniej, by usłyszał jej słowa w tym hałasie, a później oddala się w stronę wyjścia... a on idzie tuż obok niej, obejmując jej talię.
Mogła się tego spodziewać.
Przecież oczywistym było, że taki mężczyzna już kogoś miał i to dlatego nie był szczególnie zainteresowany tutejszymi dziewczynami, tak samo, jak nie był zainteresowany licznymi podrywami w cukierni.
Powinna być na to przygotowana, a jednak nie była.
Nie chcąc robić zamieszania swoim płaczem, szybko opuściła klub.
*********
Majcik
napisał/a: Majcik 2013-08-27 21:59
Część II
Była przekonana, że co najmniej kilka osób spostrzegło jej łzy, gdy kierowała się do wyjście. Miała jednak cichą nadzieję, że informacja o jej stanie nie dotrze do Izki i Magdy. Znała je na tyle, by wiedzieć, że na wzmiankę o jej łzach, przerwą nawet najlepsza zabawę i ruszą na pomoc i choć była to miła świadomość, to teraz wolała być sama. Nie miała siły na odpowiadanie na ich pytania i z pewnością nie była gotowa na opowiedzenie o swoim nieszczęściu.
Na sama myśl o zawodzie, jaki przeżyła kilkanaście minut temu, jej oczy znowu zwilgotniały, a już była pewna, że nie ma w nich więcej łez. Wiedziała, że to idiotyczne płakać z takiego powodu, ale jednak nie mogła się powstrzymać.
- Wszystko w porządku?
- Tak - odparła automatycznie, nawet nie mając czasu na jakiekolwiek onieśmielenie.
- Może odprowadzić cię do domu?
Z lekką irytacją podniosła wreszcie wzrok na pytającego i znieruchomiała.
To było zbyt surrealistyczne, by mogło być prawdziwe. Jeszcze nigdy nie byli z sobą tak blisko. Jeszcze nigdy nie stali tak bezpośrednio, bez tamy, jaką stanowiła szklana szyba. Jeszcze nigdy... jeszcze nigdy nie miała takiej szansy...
*********
Żyje się tylko raz.
Myśląc o tym całowała jego zaskoczone usta.
Życia się nie powtórzy.
Wykorzystując okazję wplatała palce w jego gęste włosy.
Trzeba czasami zaszaleć.
I właśnie dlatego wciągnęła go do swojego mieszkania.
Nie opierał się. Z początku zaskoczony jej poczynaniami, teraz z chęcią przyłączył się do zabawy. Jego dłonie wśliznęły się pod sukienkę i zaczęły ugniatać jej uda i pośladki. Niemalże agresywnie przyparł ją do ściany, nie przestając zachłannie całować. Żadne z nich nie opanowało, gdy stróżka zmieszanej śliny skapnęła na panele. Rzadko kiedy ich usta się od siebie odrywały. Całowali się, jakby dzięki temu mieli się przeniknąć. Natalia czuła, jak jej świat wywraca się do góry nogami, gubi swój ustalony rytm i rzuca ją w nieznaną przestrzeń, ale nic ją to nie obchodziło. Ten jeden raz chciała spełnić swoje marzenia. Szalone, niepoprawne, ale konieczne do spełnienia. Dlatego też nie uciekła, gdy zwinnymi palcami zaczął pieścić ją pod sukienką, dlatego też nie zatrzymał go, gdy rzucił się przed nią na kolana i własnym językiem zaczął doprowadzać do szaleństwa. Jęcząc i drżąc na szpilkach, przed którymi tak się wcześniej broniła, brała wszystko co jej ofiarował. Wirował w jej wnętrzu doprowadzając na sam skraj przepaścią, w którą z chęcią się rzuciła z głośnym okrzykiem.
Czy to działo się naprawdę?
Czy naprawdę z trudem łapała oddech, trzymając się w pionie tylko dzięki jego silnym rękom, którymi ją przytrzymywał? Czy naprawdę, w końcu pozbierała się w sobie i chwyciła go za dłoń, prowadząc do sypialni? Czy pchnęła go na łóżko i, jak zupełnie nie ona, bez żadnego onieśmielenia, klęknęła między jego nogami?
Owszem, zrobiła to wszystko, a nawet zrobiła znacznie więcej, biorąc jego męskość w swoje usta. Kiedyś na samą myśl, że mogłaby to zrobić, chciała zaszyć się pod ziemię ze wstydu, a teraz zapoznawała się z fakturą jego penisa i z jego słonawym smakiem.
Już wtedy była szalona, ale to nie był szczyt jej szaleństwa. Szczytem było pozwolenie na rzucenie się na materac i pozbycie się bordowej sukienki. Szczytem było poddanie się jego dłoniom, które zdjęły z niej koronkowy stanik i skąpe majteczki. Szczytem było szerokie rozstawienie nóg i niecierpliwy wzrok, gdy palce leniwie przygotowywały ją na prawdziwą zabawę. Ale już kompletnym szczytem szczytów było pozwolenie, by w nią w końcu wszedł.
Mięśnie z chęcią się przed nim rozstąpiły i przyjęły go w całości z cichym mlaśnięciem. Mimowolnie jęknęła czując, jak wypełnia ją po same brzegi, ale zaraz zamilkła uciszona namiętnym pocałunkiem. Czuła jego język w swoich ustach, dłonie ugniatające sutki i penisa, raz po raz, wślizgującego się do wnętrza. Nie miała oporów przed wbijaniem paznokci w jego ramiona, szarpaniem go za włosy, ani wyciąganiem bioder w jego stronę. Nic ją też nie hamowało, gdy pchnęła Go na plecy i sama nad nim zawisła, nabijając cię na mokrego od ich wydzielin penisa. Gdy nachyliła się, by zacisnąć zęby na jego sutku, też nie czuła skrępowania.
Potężny orgazm, który przeszedł przez ciało, odebrał jej wszystkie zmysły i tylko resztką świadomości zarejestrowała, że i On doszedł.
*********
Minuty mijały, a oni leżeli obok siebie w całkowitej ciszy, którą przerwał w końcu jego spokojny głos.
- Nie sądziłem, że do tego kiedyś dojdzie.
- Do czego? - spytała, spoglądając na niego z ciekawością.
- Do tego, że kiedyś będę uprawiał szalony seks z kobietą, od której nie mogłem oderwać wzroku od kiedy pierwszy raz spojrzałem na nią przez sklepową witrynę.
Natalia w szoku uniosła się lekko na łokciach. Nie miała już złudzeń, że rozpoznał ją, mimo ostrego makijażu.
- Chcesz powiedzieć, że byłeś mną zainteresowany? - spytała wreszcie.
- Jak cholera.
- A ta dziewczyna z dziś? - tego pytania też nie była w stanie nie zadać. - Ta z którą wyszedłeś z klubu - dodała, widząc jego pytający wzrok.
- Siostra - odparł krótko, uśmiechając się pod nosem. - Chciała żebym odprowadził ją na przystanek autobusowy - wytłumaczył, po czym drgnął niespodziewanie, a jego oczy znacznie się powiększyły. - Ale to chyba nie przez nas płakałaś, tam na zewnątrz...?
Natalia wybuchła radosnym śmiechem, do którego dołączył się po chwili i On.
*********
Od tej pamiętnej nocy, która zakończyła się porannym szokiem Izy i Magdy, gdy te bez zapowiedzi wparowały do jej mieszkania, nieco się zmieniło. Chociaż nadal walczyła z nieśmiałością, to znalazła też osobę, przy której potrafiła całkowicie się jej wyzbyć no i już nie miała obaw do wchodzenia do cukierni "Sama słodycz", która na zapleczu została przechrzczona na "Samą słodycz i odrobinę pikanterii".
Aleszka
napisał/a: Aleszka 2013-08-27 22:19
"Zapach snu"

Nigdy nie spodziewała się, że sam zapach może cokolwiek w niej pobudzić. Nigdy nie zastanawiała się nad tym, co ją podnieca. Była przekonana, że facet ma być dobrze ubrany, w miarę przystojny i inteligentny. I przenigdy nie podejrzewała się o to, że zniewoli ją zapach.
Tego dnia przechodziła gdzieś między punktem A i punktem B miasta, w którym była zawieszona jak w próżni, od kilku lat; biegła gdzieś, licząc na litość mrugającego już zielonego światła. Nagle z zamyślenia wyrwał ją zapach. Odebrał jej zmysły. Zawrócił w głowie. Sprowokował przelotny zanik pamięci i poczucia czasu. Ułamek sekundy omamił ją ciężkim piżmem, egzotycznym drzewem sandałowym i lżejszą nutą... sama nie wiedziała, czego.
Odwróciła się, w napięciu wszystkich mięśni pleców, wytężyła wzrok i... nie odnalazła źródła zapachu. Zaniepokojona obracała się bezwładnie dookoła, zawieszała wzrok na kolorowym tłumie przechodniów, jak dziwak "obwąchiwała" każdy podmuch powietrza, który docierał do jej nozdrzy i... niczego nie wyczuła.
Oniemiała i lekko osłupiona nie dbała już o to, co robi, gdzie ma iść i co załatwić. Cały dzień przeleciał jej przez palce, wieczorem usiadła na swoim łóżku z poczuciem niespełnienia. Nie rozumiała, co się stało, dotąd nie zwracała uwagi na zapachy, owszem, lubiła perfumy, ale nie zastanawiało jej i nie intrygowało, kto jak pachnie: najważniejsze, żeby nuta zapachowa była miła dla zmysłów. Tym razem jednak było inaczej. Tym razem oszołomienie tego dnia, na tej ulicy nie dało jej o sobie zapomnieć.
Mijały dni i kolejne tygodnie, uczucie żalu i dezorientacji słabło. Pamięć nie pozwoliła jej zapomnieć, jak pachniał Ten Ktoś, codziennie fantazjowała o umięśnionym, przystojnym i dobrze ubranym przystojniaku, który obłapia jej talię, gdzieś na tyłach tramwaju, miętosząc bluzkę i zrywając z niej guziki. Ten Ktoś pachniał w tych fantazjach właśnie tak. Mimo wszystko, wracała ze swoich marzeń do codzienności i znów biegła ulicą, na której zwykle modliła się o cierpliwość do resztek zielonego światła. Do czasu.

Minęły może 3., może 4. miesiące, kiedy poczuła znajome zawroty głowy. Uderzenie piżma ścięło ją z nóg. Wiedziała, co będzie dalej, więc wytężyła wszystkie zmysły, żeby Go znaleźć. I wreszcie dostrzegła!... młodego, szczupłego chłopaka. Z teczką w ręce. W pseudo - skórzanej kurtce i zwykłych trampkach. W zwykłych okularach. Student?
Świat opadł jak pierwszy deszcz wiosną, jak płatki ściętych kwiatów. A gdzie awangarda, szarmancki i umięśniony, piękny i namiętny...? ... garnitur? wyuzdanie z tramwajowej fantazji? Nie wierzyła własnym oczom. Zapach jednak na tyle przegryzł jej zmysły, że postanowiła dobiec na zielone po raz kolejny i zaczepić chłopaka.

Nie do końca miała pojęcie, jak zacząć rozmowę. Nie chciała powiedzieć "Cześć, onieśmielająco pachniesz, kim jesteś?" - to niedorzeczne. Stanęła naprzeciwko, pociągnęła go za kurtkę i otworzyła usta, ale nie zdążyła wydusić słowa. Pochylił się nad nią i zamknął otwarte wargi głębokim pocałunkiem. Bez słowa, bez ani jednego, zabrał ją do ruin na obrzeżach rynku. Nie mieli pojęcia, jak się nazywają, nie mieli pojęcia o sobie. Biegli, ich dłonie obejmowały się, a spojrzenia nie spotykały. Zatrzasnęli za sobą wypadające z zawiasów drzwi, przegonili ostatnie śpiące na drewnianych belkach nietoperze i zaczęli namiętnie się całować. W środku dnia. W środku wielkiego, pulsującego miasta. Bez ogródek. Nie znając się. Nie znając własnych imion. Nie znając własnych pragnień.
Obejmował ją łapczywie. Nie rozerwał guzików, nie wymiął bluzki; całował jej szyję i włosy, nie dawał jej wytchnienia, co rusz obłapiając jej pośladki na przemian z napiętymi od niepewności piersiami. Gdy odchyliła głowę do tyłu, cicho jęknąwszy, wciągnęła powietrze, poczuła gdzieś zmieszany z zapachem gnijących drewnianych belek TEN zapach. Nie rozgryzła go do tej pory, nie chciała, nie miała czasu... zaczął rozpinać jej bluzkę, całował jej dekolt i brzuch, nie zorientowała się w amoku, kiedy w dół zjechały bezszelestnie jej jeansy... była przekonana, że poczuje za chwilę...

Budzik.


Budzik?!

Gdy otworzyła oczy, przetarła je, podrapała się po głowie... usiadła na łóżku zdezorientowana. Miała wrażenie, że jej sen trwał nie godziny, a tygodnie, ba! miesiące...
Nie przekonana do tego, co się naprawdę stało, a co nigdy nie zdarzyło, wyszła z łóżka. Jak co dzień wzięła prysznic, zjadła kanapkę, wypiła kawę. Ubrała spodnie, bluzkę... Bluzka pachniała jednak inaczej, niż zwykle. Pachniała...

?!


Nieczuła na zapachy, zorientowana na mięśnie i garnitury, wyszła z domu jak co dzień. I podbiegała na tym samym przejściu, na to samo zielone światło... zatrzymała się. Stanęła na środku ulicy. Wzięła głęboki wdech. Zamknęła oczy.
Wiedziała, że bluzka nie pachnie bez powodu.
Chłonęła każde drgnienie powietrza w nadziei, że dziś znów go odnajdzie.
Tym razem zapyta o imię.
napisał/a: justa200 2013-08-29 12:21
[CENTER]♦ Wciąż naprzód ♦[/CENTER]


[CENTER]Niesamowity Voiron i stłumiona kobieta[/CENTER]
W malutkim, francuskim miasteczku, otoczonym kołdrą jasnozielonych drzew i zapachem śnieżnobiałej konwalii, mieszka Julia. Kobieta codziennie zmaga się z kontrastującym do przyrody, zabieganym i śmierdzącym miastem, niedaleko słonecznego Voironu. Niebieskooka pracuje w redakcji miejskiej gazety "Bonjour !" i zajmuje się dorywczo urządzaniem ogrodów. Krótko mówiąc, ma pełne ręce roboty. Przychodząc do domu, nie sprząta, nie gotuje, lecz śpi. Nie ma czasu na przyjaciół, na rodzinę, a o miłości mogłaby tylko pomarzyć. Wydawałoby się, że Julia ma już za sobą setki mężczyzn, lecz kobieta nigdy nie zaznała chwili przyjemności z płcią przeciwną. Ma brązowe, proste włosy i delikatną, miłą twarz. Jednakże mimo pięknej urody, kobieta nie może spoglądać na siebie w lustro.
- Eh... to już 28 wiosenek ! - powtarzała flegmatycznie w pracy

[CENTER]Dzień I - niesamowity zwrot akcji[/CENTER]
Julia obudziła się nagle z męczącego koszmaru. Mała, srebrna kropla potu spływała po jej skroni. Otarła ją i wtuliła się ponownie w jedwabną, zieloną kołdrę. Grobową ciszę w domu przerwał jednak głośny krzyk budzika. Kobieta zerwała się w jednej chwili. Poszła do łazienki, omyła senną twarz, ale nawet nie popatrzyła w lustro , jakby bała się swojego wyglądu. Zostawiła na półce w holu karteczkę z czynnościami, które ma wykonać sprzątaczka. Ubrała się elegancko i upięła włosy. Na wszystko starczyło jej niecałe 20 minut, a teraz popija flegmatycznie napój z nasion kawy. Wciąż spogląda na wyświetlacz telefonu, aż w końcu zaświecił się na niebiesko. Dostała wiadomość.

[CENTER][/CENTER]

Wypiła ostatni łyk i wyszła z domu na wysokich obcasach. Wsiadła do samochodu i wyruszyła do wyznaczonego miejsca. Wprawdzie było to tylko parę przecznic dalej od jej domu, ale Julia była pewniejsza jadąc tam samochodem. Właśnie dojeżdżała na ulicę Boanawere i wypatrywała zza kierownicy właściwego numeru domu. W świetle wschodzącego słońca, na wielkim, obrośniętym bluszczem domie, zabłyszczały cyfry 2, 0 i 9. Już wiedziała, gdzie ma zaparkować. Po chwili pukała w drewniane drzwi. O dziwo, otworzył jej ciemnowłosy, przystojny mężczyzna.

- Dzie-dzień dobry. - wydukała
- O, to pani Julia, tak ? - powiedział nonszalancko mężczyzna
- Tak. - wzrok Julii poszedł w dół, ujrzała, że mężczyzna ubrany jest w sam ręcznik – A pan jak ma na imię ?
- Tomek, - podał jej rękę – miło poznać ! – ucałował ją majestatycznie i powoli
- A więc, więc … mogę zobaczyć pański ogród?
- Tak, tak, ale niech pani chwilę poczeka tu, w środku, bo muszę się przebrać.


Oczom Julii ukazał się piękny i gustowny dom. Wszystko miało tu swoje miejsce i wszystko było dopracowane. Tomasz wskazał jej kuchnię i poszli tam razem. Przekraczali już próg, a Julia poślizgnęła się na wypolerowanych, kremowych płytkach. Mężczyzna natychmiastowo zareagował i złapał kobietę, ta jednak chwyciła się ręcznika. Nowo poznany mężczyzna obejmował Julię całkiem nagi.

- Jejku, przepraszam, to przez te cholerne buty. - tłumaczyła się Julia
- Nic nie szkodzi. - uspakajał ją Tomek


Stali tak jeszcze przez chwilę, spoglądając sobie w oczy. Julia ocknęła się i powiedziała:

- To gdzie ten ogród.
- Nie ważne. - powiedział Tomek i pocałował ją


Julia czuła, jakby w brzuchu tańczyły jej motyle. Nigdy przedtem nie całowała się z mężczyzną, nawet się nie przytulała. A teraz? Teraz spędza najprzyjemniejsze chwile, z facetem, którego nie zna, ale który jej się bardzo podoba. Nagość Tomka nie przeszkadzała Julii, a raczej potęgowała jej podniecenie. Nie odrywali od siebie języków, a sprawa posunęła się o krok dalej. Tomek zaczął odpinać guziki z białej bluzki kobiety. Wciąż się całowali. Zdjął jej stanik i rzucił nim w stronę kuchennych mebli. Z suwakiem w sukience też poradził sobie bez problemu. Teraz podniósł Julię, a ona skrzyżowała nogi na jego lędźwiach. Posadził ją na stole i zaczął obściskiwać.

15 minut później …

-Musimy się umówić … - powiedział Tomek
- Koniecznie. - odparła Julia, całując mężczyznę


Po raz pierwszy w życiu kobieta uprawiała seks. Planowała to przez lata, lecz żaden facet nie interesował się nią dłużej niż jeden dzień. Taka spontaniczna przygoda na całe życie wywoła w Julii dobre wspomnienia. Zawsze jednak myślała, że spotka w życiu Romea, który jest jej pisany. Los zepchnął ją na inny tor. Jednak imię drugiej połówki teraz nie ma dla niej znaczenia.

W mieszkaniu rozległ się odgłos pukania. Ktoś przyszedł z wizytą.

- Julio ! Jesteś tu, bo na zewnątrz stoi twój samochód ! - krzyczał szef

Ta jednak leżała z Tomkiem na stole i nie zważała na nic.

[CENTER]Dzień II - życie do góry nogami[/CENTER]
...
napisał/a: affetto 2013-08-30 15:37
Lepiej późno niż wcale. Sobota, wieczór, po tygodniu braku kontaktu fizycznego w końcu się zobaczyli. Jego ukochana wróciła z delegacji. Przywitał ją w sposób jakim zrobił to na pierwszym spotkaniu.. Pozwolił jej poczuć się jak zakochana nastolatka.. Ujął ją w swych ramionach, mocno przytulił i wyszeptał ‘teraz już nie pozwolę Ci odejść nawet na chwilę..’. Wniósł ją do domu jak pannę młodą. Rozpakowała się, wzięła odświeżający prysznic i czekała ją miła niespodzianka. Romantyczna kolacja. Wino, muzyka i dwójka stęsknionych za sobą ludzi.. Po zjedzonej kolacji zaniósł swą księżniczkę do sypialni. Wtuliła się w Niego, coraz mocniej przyciskając swoje kolana do Jego ud. Powoli rozpiął jej małą czarną, wyglądała w niej jak bogini seksu – zachwalał. Zaczął ją delikatnie całować, w chwili gdy zaczęła pieścić Jego nagi tors, pocałunki stawały się coraz to mocniejsze, pełne pożądania. Zeszła rękoma niżej, pieściła Jego penisa i jądra na przemian. Po chwili złapał jej dłonie i ułożył na miękkiej pościeli. Pocałował w czółko, zabrał się do niej od góry. Dłońmi, rękoma, ustami pieścił jej ciało. Zjeżdżał coraz to niżej, dochodząc do jej intymnych miejsc, których dotyk doprowadzał ją do czerwoności i prowadził ku spełnieniu. Nagle niespodziewanie poczuła Jego oddech w okolicach karku. Ich oddechy zaczęły gryźć się namiętnością, która coraz to bardziej zaczynała ociekać seksem. Chciała już żeby w nią wszedł lecz nie śpieszył się. Rozchylił jej uda i zaczął pieścić dłońmi jej nagie pośladki, raz mocniej, raz wolniej. W końcu Jego mięsisty i wilgotny język trafił w najwrażliwsze miejsce strefy erogennej. Jęknęła z podniecenia i chwyciła ukochanego z włosy, dając mu jednocześnie znak, że tak jej dobrze.. Gdy już skończył, wszedł w nią delikatnie, czując jak przyśpiesza jej oddech zaczął przyśpieszać tempa. Doszli. Znów zaczął pieścić jej ciało, tym razem od dołu do góry, zakończyli namiętnym pocałunkiem, zasnęli w swoich objęciach.
napisał/a: ana_z 2013-08-31 16:04
[CENTER]" Ukojenie w rozkoszy"[/CENTER]


On- zwykły student politechniki. Jego pasja to maszyny i urządzenia. Całe życie spędzone na uczelni by móc wybić się spoza wszystkich. Teraz siedzi z kolegami popijając kolejne piwo. Rozgląda się leniwie po klubie, przyglądając się każdej kobiecie, którą mógłby się zainteresować. Widząc wszystkie blondynki wypinające się do każdego mężczyzny ze sporym biustem i tyłkiem na wierzchu rezygnuje z dalszych poszukiwań. Ale... przyszła Ona. Wyższa liga, jej ciało mógł mieć tylko w myślach. Piękna brunetka z długimi kręconymi włosami i czerwoną mini. Przyszła sama i zaczęła tańczyć na parkiecie tak, że jej ciało wyglądało jak w ekstazie. Podszedł do niej, byli jakby sami. Zaczął poruszać się w jej rytmie. Nie mógł odciąć wzroku od jej oczu, czuł jej oddech. Prawie eksplodował, kiedy Ona wyszeptała mu do ucha:" Chodźmy do mnie". Podniecony poszedł za nią wierny jak pies. Weszli do mieszkania. Tam przeżył szok- pokój w barwach krwistej czerwieni a na ścianach portrety nagich par w trakcie stosunku. Tak ... to jej portrety! Czy z nim będzie tak samo? Nie wystarczyło czasu kiedy ona stała przed nim już naga, wabiła go wzrokiem, który mówił:" Jestem twoja". Rozebrał ją do naga i rozkoszował się jej seksownym ciałem, pieścił każdy centymetr dając jej prawdziwą przyjemność. Ona pragnęła by ja związał, wziął więc krawat i mocno zacisnął wokół rąk. Oczy przysłonił opaską i tak miał ją cała dla siebie. Kochał ją mocno, nie pragnął delikatności, chciał wylać siebie w nią tak mocno by poczuć ulgę. Wpadł jakby w trans i nie mógł się zatrzymać, pragnął jej mocniej i mocniej tak, że zaczęła krzyczeć dochodząc.... On czując jej niestabilny puls, drżące ciało, które przeżywało orgazm doszedł razem z nią, nie przestając kochać jej tak mocno jak chciała... Wiedział, że koniec ich przygody nadszedł z nadchodzącym rankiem. Czekał na kolejny wieczór w klubie i polowanie na tajemniczą kobietę.
Denise
napisał/a: Denise 2013-08-31 16:30
To był wyjątkowo upalny dzień. Słońce dosłownie paliło całe ciało. Ale w końcu nadszedł wieczór, było gorąco, ale już nie upalnie. Aby schłodzić rozgrzane ciała postanowiliśmy popływać łódką na stawie nieopodal domu. Zabieramy butelkę czerwonego wina i wskakujemy na pokład;) Szum wody działa uspokajająco i relaksuje. Słychać przyjemne fale i rechot żab, gdzieś w oddali huczy sowa. Wino smakuje wybornie. I jest naprawdę ciepło. Nieco rozluźnieni procentami chlapiemy się wodą. Po chwili spod mojej bluzki uwydatniają się sterczące brodawki, bo "zapomniałam" stanika. I kiedy zdaje się, że już nic nie jest w stanie nas ochłodzić zaczyna padać delikatny, letni deszczyk. Uciekamy? Nie... Pocieszmy się nim, jest taki... ciepły, romantyczny, seksowny... Zaczynamy się całować, deszcz moczy nasze ciała a ubrania same z nas znikają. Całujemy się jak byśmy to robili pierwszy raz w życiu, kochamy się jak nigdy dotąd kołysani delikatnymi falami. Deszcz seksowanie zmoczył nasze ciała, ale nam jest wciąż bardzo gorąco... Łódka przechyla się raz w prawo, raz w lewo, jakby wyczuwała nasze ruchy, jakby kochała się razem z nami. Oświetla nas księżyc. Tej nocy jest wyjątkowo piękny,- wszedł w pełnię, więc daje dużo światła. Co jakiś czas ryby robią małe plusk, słychać też chrząszcze i nasze oddechy... szybkie, głębokie, coraz głośniejsze... A kiedy jest już po wszystkim zasypiamy niczym dzieci. Woda tak uspokaja... Budzimy się nad ranem. Zmarznięci? Może troszkę, ale uwierzcie, było warto...:)