Konkurs weekendowy z „Cavewoman”

Redakcja
napisał/a: Redakcja 2008-04-18 15:53
Konkurs rozwiązany!!!

Laureatami konkursu zostali:
1. nella
2. Kaszanka
3. Lusterko
4. black_rose
5. Zorro

Serdecznie gratulujemy. Redakcja wyśle informacje o wygranej na prywatną skrzynkę na forum z prośbą o podanie imienia i nazwiska. Bilety będą do odbioru w kasie Teatru Bajka.

W związku z tym, że spektakl „Cavewoman – Kobieta jaskiniowa” cieszy się ogromną popularnością wśród widzów, zarówno u płci żeńskiej, jak i męskiej zorganizowaliśmy dla Was kolejny konkurs.
Do wygrania 10 podwójnych zaproszeń na spektakl „Cavewoman – Kobieta jaskiniowa”, który odbędzie się w Teatrze Bajka 22 kwietnia 2008r.

Opisz na forum ciekawą sytuacją, która przytrafiła Ci się z facetem (chłopakiem, kolegą, przyjacielem), i która wywołała u Ciebie niepowtarzalne emocje (radość, furię, śmiech, wściekłość, itp.). Macie pełne pole do popisu.

Chcesz dowiedzieć się więcej, kliknij Spektakl "Cavewoman"

Zasady konkursu:
1. Konkurs „Cavewoman – Kobieta jaskiniowa”zostanie przeprowadzony na forum serwisu polki.pl w terminie od 18.04.08 – 21.04.08 r. do godziny 12.
2. Nadesłane propozycje będą oceniane przez konkursowe jury, złożone z Redakcji serwisu www.polki.pl
3. Nagrody – zaproszenia na spektakl „Cavewoman – Kobieta jaskiniowa” trafią do 10 osób, których propozycje będą najciekawsze.
4. Jury podejmie decyzję dotyczącą zwycięzców 21 kwietnia i prześle informacje do osób nagrodzonych na ich prywatne skrzynki na forum, z prośbą o podanie danych kontaktowych. Zaproszenia będą do odbioru w kasie teatru przed spektaklem.
5. Prawa autorskie majątkowe do tekstów nadesłanych przez uczestników konkursu powinny należeć do uczestników konkursu. Uczestnicy konkursu ponoszą pełną odpowiedzialność wobec Organizatora w przypadku zgłoszenia przez osoby trzecie roszczeń z tytułu naruszenia ich praw wskutek wykorzystania przez Organizatora tekstów zgodnie z niniejszym Regulaminem.
napisał/a: nella2 2008-04-18 16:26
Pewnego kwietniowego dnia wybralam się na wycieczke do kolezanki, ktora mieszka 60 km za miastem, byla niedziela, piekne sloneczko, cieplo, a wiec jade sobie pomalu i spokojnie, ruchu na drogach prawie nie ma. aż w pewnej chwili, niewiadomo skad wyrasta w moim lusterku wstecznym samochod, ktory bardzo szybko zbliza sie do mnie, wiec kulturalnie zjezdzam i daje sie wyprzedzic. jednak kilka kilometrow dalej postanawiac zjechac na stacje benzynowa po cos do picia. zjezdzam i widze samochod, ktory mnie wyprzedzil, przy nim kreci się dwóch przystojniaków, jeden z nich tankuje samochod, a drugi kreci sie przed sklepem.
wychodze z napojem ze sklepu,a ten, ktory stal na zewnatrz zagaduje mnie, dokad jade, bo to chyba mnie wyprzedzali. zaczelismy chwilke rozmawiac, okazalo sie, ze marcin, bo tak ma na imie jedzie z kolega do tej samej miejscowosci. tak wiec moja kolezanka oraz marcin i artur spedzilismy ten dzien wspolnie. to moze nie jest nic dziwnego, ale najzabawniejsze jest to, ze tworzymy te pary do dzisiaj. ja z marcinem a moja kolezanka gosia z arturem :) gosia i artur pobieraja sie w tym roku...
napisał/a: Shemreolin 2008-04-21 10:48
Dbam o sylwetkę. Ćwiczę codziennie, trzymam dietę i marzę o smukłej wysportowanej figurze. Na razie tłuszczyk jest tu i tam, ale mieści się jeszcze w normie, więc nie ma co rozpaczać, ale w myślach wyobrażam sobie siebie jako miss fitness.Niestety tak jak potrafię utrzymać swój apetyt w ryzach, potrafię się zmusić do codziennych ćwiczeń, tak w czasie narastającego PMS silna wola robi sobie urlop. W niedzielę naszła mnie ogromna chęć na karpatkę. Po prostu zapaliła mi się lampka "KARPATKA" i stwierdziłam, że skonam, ale muszę ją zjeść.

Polecieliśmy z M. do samochodu i objechalismy okoliczne sklepy, ale było już późno i niestety udało nam się dorwać tylko ciasto budyniowe w Geant. Zobaczyłam tam też ptysia i oczywiście dołączyłam go do zestawu... tak samo jak paczkę żelek Haribo przy kasie. Wróciliśmy do domu, a ja pochłonęłam kawałek ciasta budyniowego i zaraz mi przeszła ochota na słodkie. Ptysia odstawiłam do lodówki na lepsze czasy, tak samo jak prawie pół kilo ciasta budyniowego.

Po 5 minutach odczułam dotkliwą potrzebę zjedzenia czegoś tłustego. Przypomniało mi się, że w lodówce jest jeszcze kawał kiełbasy i można by ją usmażyć z cebulką i zjeść razem z pieczywkiem. Zaczęłam się ślinić i wyznałam M., że mam ochotę na kiełbasę i w ogóle coś na ciepło i raczej tłustego. Spojrzał dziwnie i zaproponował grzanki. Okazało się, że nie ma chleba, więc znowu zawinęliśmy się do auta i zrobiliśmy rajd po sklepach. Dopiero na stacji benzynowej znaleźliśmy chleb tostowy i pognaliśmy do domu. Każde z nas zjadło po 4 grzanki, a na koniec zjedliśmy te nieszczęsne żelki.

Następnego dnia wieczorem poprawiliśmy sobie humor kolejną porcją grzanek, a gdy M. przygotowywał posiłek, ja wyczaiłam w lodówce zakamuflowanego ptysia i zjadłam go ze smakiem. Po grzesznym obżarstwie leżeliśmy sobie na łóżku pod kocem dogorywając z pełnymi brzuchami. Mężczyzna mój czule mnie głaskał, po czym złapał mnie za pięknie uformowaną fałdkę i wykrzyknął radośnie: "Patrz! Znalazłem twojego ptysia!".
napisał/a: Lusterko 2008-04-21 10:53
Mój brat miał kiedyś zwyczaj wyciągania z lodówki talerza z jakimś smakołykiem, opróżniania go i... wstawiania pustego do lodówki. Ponieważ doprowadzało mnie to do szału (bo przecież obok stoi zmywarka), wytłumaczyłam mu, że to jest kompletnie bez sensu. Mój brat wyciągnął wnioski. Od tej pory zostawia na półmiskach żałosne resztki (np. 1 cm kwadratowy lasagne) i wstawia je do lodówki. A może ktoś się skusi na resztę i przypadnie mu smutny obowiązek zapakowania naczynia do zmywarki...
napisał/a: black_rose 2008-04-21 11:43
Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma morzami...
Pewnego wieczora koleżanka zadzwoniła ze stwierdzeniem, że robi taka spontanicznę imprezę u jakiegoś swojego znajomego, i żebym przyszła... Nie udało mi się wykręcić, więc chcąc nie chcąc poszłam. I tam spotkałam kumpla, którego nie widziałam wtedy ze 2 lata. Spojrzeliśmy na siebie strasznie zdziwieni i w tej samej chwili powiedziliśmy: "A co Ty tu robisz?!" i wybuchnęliśmy śmiechem.
I od tamtej pory, a będzie już 8 lat, jesteśmy razem :)
napisał/a: Zorro 2008-04-21 12:19
Jako mężczyzna muszę się sam zdemaskować. Kiedyś powiedziałem psu mojej dziewczyny, który zapakował się nam do łóżka "Tylko nie chrap, bo wylecisz". Moja ukochana dostała ataku śmiechu, bo zwierzę tylko cicho sapnęło, a ja chrapię jak smok.