odpowiedź na posty pod wątkiem z działu seks.

napisał/a: ~gość 2009-04-06 08:33
Wątek jest odpowiedzią na zarzuty stawiane w tym wątku. Jako że Sorrow zapowiedział kasowanie offtopów
jako że Monini pisze
Monini napisal(a):no dla mnie zero, bo nie pisze, ze to OT, jak ktos ma za malo argumentow to zazwyczaj tym sie broni
tworzę nowy wątek.

Nie tworzę go w celu zmiany czyichś poglądów moralnych, nie chcę nikogo nawracać, co więcej uważam że jeśli ktoś zmienia swe poglądy pod wpływem takich czy innych argumentów jest jak chorągiewka na wietrze i sam nie wie co myśli. Jak to fajnie ktoś napisał : "Zmiana zaangażowań i przeświadczeń fundamentalnych wymaga dużo poważniejszych powodów niż taki czy inny argument: wymaga nawrócenia lub zdrady, a więc głębokiej -- dobrej lub złej -- przemiany w samym wnętrzu człowieka."
Odpowiadam tylko na zarzuty, wątek ma charakter czysto informacyjny. A że moje słownictwo jest bardzo ubogie, moja wiedza na poziomie 1 to posługuję się cytatami, z odesłaniem do źródła.

Do rzeczy;

BeatrixKiddo napisal(a):seks jest zły i przekreślony trzema liniami xD (nawet w małzeństwie). Liczy sie tylko czysta prokreacja i bez odczuwania żadnej rozkoszy.

vanilla napisal(a):Inaczej mówiąc- seks dla przyjemności zawsze jest zły.


Na początek króciutki cytacik z Pisma Świętego, mam nadzieję, że nie wymaga on komentarza:

1 Kor 7,3-5:
”Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi. Żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona. Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie; potem znów wróćcie do siebie, aby - wskutek niewstrzemięźliwości waszej - nie kusił was szatan.”

Teraz coś bardziej wstrząsającego:
„To nie po katolicku nie czerpać przyjemności z seksu i nie mieć na niego ochoty”.
„Dziś porządny katolik uprawia miłość, a wzgardzanie boskim darem seksu jest wbrew naszej wierze”
„W razie problemów zalecamy zwracać się z modlitwą o wstawiennictwo do św. Foutina, patrona impotentów”.
„Chcemy się otrząsnąć z przesądów o seksofobii Kościoła”.

Źródło: „Grzech tego nie robić”, teolog Elisabetta Broli i katolicki publicysta Roberto Beretta.

I skompilowane fragmenty wywiadu z o. Ksawerym Knotzem http://www.szansaspotkania.net/ :
(...) „Pan Bóg stworzył człowieka tak, że pragnie przyjemności, odkrywa ją i do niej dąży. Chodzi jedynie o to, żeby tę przyjemność czerpać w ramach cielesności, czyli żeby mąż i żona spotkali się ze sobą, oddając sobie nawzajem swoje męskie i kobiece ciało. By korzystali z przyjemności zgodnie z fizjologią, czyli m.in. uznając czasową płodność i niepłodność kobiety (a nie rozregulowując hormonami przysadkę mózgową) i dążąc do pełnego aktu seksualnego, zgodnie z przeznaczeniem ludzkich narządów (a nie np. do seksu analnego rozumianego jako penetracja odbytu). Natomiast przebieg gry wstępnej zależy od indywidualnej wrażliwości małżonków. Całe ciało jest do całowania i pieszczenia, a dozwolone wszystko, na co ono pozwala, a obydwoje się zgadzają! Także pobudzanie narządów płciowych za pomocą warg lub języka jako część gry wstępnej jest moralnie dopuszczalne. Nie można doszukiwać się w takich zachowaniach grzechu, ale należy traktować je jako jeden z ważnych elementów ars amandi katolickich mężów i żon. Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy małżonkowie sięgają po pierścienie wydłużające erekcję, kuleczki dopochwowe, środki chemiczne wzmacniające podniecenie i inne stymulatory, ponieważ mają one sztucznie wywołać i spotęgować przyjemność. Do końca „wycisnąć” ją z ciał. Eksperymentując w ten sposób, kobieta i mężczyzna, wciąż niezaspokojeni, będą instrumentalizować i banalizować akt małżeński, kosztem zanikania prawdziwej, głębokiej więzi. Troska o przyjemność nie będzie już darem jednej osoby dla drugiej, a tylko techniką wzajemnego rozbudzania się."
(...) Tu także (pytanie o ‘dozwolone i niedozwolone’ pozycje seksualne) – podobnie jak w grze wstępnej – nie można wprowadzać rozróżnienia: ta pozycja tak, a ta już nie. To pole do eksperymentów. Dozwolone jest wszystko, co małżonkowi i mnie przynosi radość. Ale zbytnie skupienie się na stronie technicznej i przesadne instruowanie drugiej strony może sprawić, że – zamiast przeżywać piękno zjednoczenia – poczuje się jak narzędzie do zaspokajania seksualnych potrzeb. Sumienie powinno czuwać, aby nie utracić tego, co w akcie jest najważniejsze: czyli okazywania miłości i szacunku oraz troski o obdarowanie drugiej osoby przyjemnością. Bo seks po katolicku to sto procent satysfakcji!"
(…) Jeżeli jest czas niepłodny w cyklu kobiety, to znaczy, że Bóg tak stworzył kobietę i jest to mądre. Nie próbujemy poprawiać Pana Boga ani przez kwestionowanie takiej możliwości, ani poprzez likwidowanie czasu płodnego. Jeżeli Bóg przewidział czas niepłodny, to można w tym czasie współżyć, gdy nie planuje się poczęcia dziecka. Chodzi więc o to, aby nie naruszać płodności, nie ingerować w fizjologię człowieka, nie manipulować pracą zdrowego układu rozrodczego. Gdy ten warunek, całkowicie racjonalny, małżonkowie spełniają, mogą spokojnie w poczuciu szukania woli Bożej zastanawiać się nad swoimi wyborami odnośnie do liczby dzieci w ich rodzinie. Mogą wybierać do współżycia czas płodny lub niepłodny. W każdym z tych wyborów związek między miłością a prokreacją nie jest zerwany."
(…) Kościół nie zabrania przyjemności. Wprost przeciwnie, można z niej korzystać w ramach ciała, zgodnie z jego fizjologią. I tyle. Bardzo proste. Kwestionowanie przyjemności jest kwestionowaniem woli Bożej, który tak stworzył człowieka. Natomiast z możliwości, jakie mamy, trzeba korzystać mądrze, aby się nie poranić, nie bez miłości, nie poza małżeństwem, czyli stałym związkiem, z poważnymi zobowiązaniami wobec siebie, z gotowością przyjęcia dzieci, w perspektywie życia aż do śmierci."
(…) Myślenie, że cielesność trzeba przezwyciężać, bo ogranicza ona duchowość, to są obce, niekatolickie wpływy, które w Kościele jednak przez długi czas dominowały. W Ewangelii nic na ten temat nie ma. Wielu ludzi postrzega seks bardziej jako grzech niż miłość. Ale człowiek został stworzony przez Boga. Jak Bóg go stwarzał, to zaplanował ciało i sferę seksualną, pragnienie bycia ze sobą w sensie fizycznym. Oczywiście, grzech pierworodny to wypaczył. Ludzie się ranią. Ale człowiek został stworzony, by się z tego grzechu wyzwolić i przeżywać swoją seksualność w sposób piękny."
(…) „Problemy i rozwody biorą się z tego, że ludzie coś ważnego w swoim związku zaniedbali. Także w sferze seksualnej. Trzeba zaprosić Boga w relacje, które tworzy się między sobą. Także relację miłości rozumianej szerzej niż tylko uczuciowo. Sakrament małżeństwa realizuje się cały czas, gdy małżonkowie się ze sobą modlą, rozmawiają ze sobą, ale też - gdy kochają się ze sobą."
(…) Kościół nie wypowiada się w swoim nauczaniu na temat tego, jakie pozycje seksualne są dozwolone. Ważne, żeby małżonkowie czuli się dobrze i szanowali wzajemnie. Od strony moralnej na pewno nie jest ważne, jaką formę przybierze ich zbliżenie do siebie. Gdy małżonkowie podejmują współżycie seksualne odradzam zastanawianie się nad tym, co wypada a co nie, co jest dobre, a co złe. To tylko hamuje, tworzy niepotrzebne lęki i niepokój moralny. To tak jakby w czasie tańca myśleć czy wolno mi tak obkręcić partnerkę prawą ręką czy lewą. Jak się zaczyna tańczyć, to trzeba się dać ponieść muzyce. I wtedy można się świetnie bawić do białego rana."


I króciutkie fragmenciki z "Jak w pełni wykorzystać Boży dar płodności? Czyli seks po chrześcijańsku" autor: Mariola i Paweł Wołochowicz, wydanie III

Jeżeli małżonkowie stosują określone pieszczoty (które być może w innym małżeństwie byłyby zbyt "śmiałe"), czy wystarczy oparcie się na własnym przekonaniu i obopólnej zgodzie, czy też Bóg jasno je określił w Piśmie Świętym?
--Jakie pieszczoty między mężem i żoną są grzechem i czy w ogóle są takie? Jeśli tak, to gdzie jest granica między pieszczotami dozwolonymi, a niedozwolonymi?
Przede wszystkim trzeba mieć jasną, pozytywną wizję płciowości. Z niej dopiero będzie wynikać rozwiązanie konkretnych problemów. Co byłoby więc najważniejsze? Naszym zdaniem potrzeba uznać, że:
Seksualność jest dobra -- jest zamysłem Boga dla ludzi. Dlatego małżeństwo powinno w pełni korzystać z tego daru i nie mieć zahamowań.
(...) Nie powinno być barier polegających na traktowaniu jakiś części ciała jako nieczyste i wyłączone ze współżycia.
Wszelkie formy pieszczot są dozwolone -- o ile nie przeczą równej godności osób. To się nazywa zasada personalistyczna, nie używania osoby. Jakie zachowania mogłyby przeczyć godności?
Zasadniczo, gdy dzieje się jedna z dwóch rzeczy: albo jeśli ktoś usiłuje coś wymusić bez zgody drugiego, albo jeśli jest to coś szkodliwego, a nie budującego (np. perwersyjne zachowania, nawet jeśli współmałżonek jest gotów się na nie zgodzić).

I na koniec coś bardzo ciekawego:
O. Józef Możdrzeń : "Przed aktem małżeńskim mąż powinien żonę przygotować, pieszcząc ją tak długo, aż będzie chciała już nie pieszczot, lecz jego samego. Ale również po stosunku, pomimo znużenia, nie powinien zaraz zasypiać. Jeżeli żona po stosunku nie może zasnąć, bo ją mąż roznamiętnił i zostawił, to co ona może wtedy przeżywać? Przecież może się buntować, mogą jej przychodzić najgorsze myśli -- co za cham! Swoje sobie zrobił, a mnie zostawił. (...) A moment, kiedy on odczuwa znużenie i senność, to jest początek czasu ofiary miłości. Nie wolno mu się od żony odsuwać. Chociaż u niego jest już niemoc płciowa, to czy tylko ten jeden członek ma do pieszczenia żony? Niczym już więcej żony pieścić nie może?"

BeatrixKiddo napisal(a):Miłość nie leży w ich naukach a przynajmniej nie w praktyce : P

Zauważ proszę, że w każdym zacytowanym fragmencie seks omawiany jest w kontekście miłości właśnie, dążenia do doskonałości związku między dwojgiem ludzi.

vanilla napisal(a):metody naturalne to takie samo oszukiwanie siebie. "mam dni niepłodne, choć spróbujemy spłodzić dziecko', 'oj ups, nie udało się, ciekawe czemu :( ' sory, ale dla mnie tak to wygląda :P


Z góry zaznaczam, że to poniżej dotyczy tylko i wyłącznie zarzutu vanili, nie zaczynam tutaj nowego wątku pod tytułem antykoncepcja jest be. Dla mnie jest be, dla Was może być cacy, w tym momencie mnie to nie obchodzi. Odpowiadam tylko vanili oraz osobom, dla których NPR to kolejna metoda antykoncepcji.

Na ten zarzut najlepiej odpowie Ci były papież JPII:
Wstrzemięźliwość jako cnota nie może być pojmowana jako środek antykoncepcyjny. Nie mamy żadnych podstaw ku temu, aby utożsamiać każdy akt współżycia seksualnego z „koniecznością” poczęcia. (…) Byłoby to stanowisko niezgodne z porządkiem natury, który właśnie wyraża się w pewnej przygodności, gdy chodzi o związek współżycia płciowego z rozrodczością poszczególnych par małżeńskich. (…) Małżeństwo jest instytucją miłości, nie tylko płodności. (…) Wstrzemięźliwość interesowna, wstrzemięźliwość „z wyliczenia” budzi opory. Winna ona tak jak każda inna cnota być bezinteresowna. (…) Dopiero wówczas „metoda naturalna” znajduje pokrycie w osobach, tajemnica jej bowiem leży w praktykowaniu cnoty, sama „technika” niczego tutaj nie rozwiązuje. (…) I dlatego nie można mówić o wstrzemięźliwości jako cnocie wówczas, gdy małżonkowie wykorzystują okresy biologicznej bezpłodności jedynie w tym celu, aby w ogóle nie mieć dzieci, gdy dla swojej wygody współżyją tylko i wyłącznie w tych okresach. (…) Dlatego też o ile można wstrzemięźliwość okresową traktować jako „metodę” w tej dziedzinie, to tylko i wyłącznie jako metodę regulacji począć, a nie jako metodę unikania rodziny. (…) Gotowość rodzicielska wyraża się również w tym, że małżonkowie nie unikają poczęcia za wszelką cenę – gotowi są je przyjąć, jeśli wbrew przewidywaniom nastąpi. Owa gotowość ‘Mogę być ojcem”, „mogę być matką” przenika ich świadomość i wolę nawet wówczas, gdy nie życzą sobie poczęcia, gdy decydują się na współżycie właśnie w okresie, w którym można przewidywać, że ono nie nastąpi. Ta gotowość w skali konkretnego aktu małżeńskiego w połączeniu z ogólnym (tj w skali całego małżeństwa) nastawieniem rodzicielskim przesądza o wartości moralnej ‘metody okresowej wstrzemięźliwości”.

Uzupełnię słowa papieża słowami Macieja Tabora, redaktora książki „Domowy kurs naturalnego planowania rodziny”

„Praktykowanie okresowej wstrzemięźliwości, w odróżnieniu od metod sztucznych, w żaden sposób nie narusza naturalnego porządku we współżyciu małżeńskim. Antykoncepcja w sztuczny sposób ubezpładnia akt małżeński, przeciwstawiając się w ten sposób naturalnym prawom. Natura nie stworzyła bowiem żadnych mechanizmów, które można by nazwać antykoncepcyjnymi w takim znaczeniu, w jakim odnosi się to do sztucznych sposobów i środków. (…) W naturalnym planowaniu rodziny niepłodność wynika z naturalnego rytmu, podczas gdy antykoncepcja narzuca niepłodność wbrew naturze”



vanilla napisal(a):wg mnie i studentów psychologii, to oni po 5 latach dopiero mają podstawową wiedzę, no może troszkę większą, ale nie bez powodu muszą robić podyplomówki, żeby dopiero być psychologami z kompletnym wykształceniem :)

Uważam, że każdy średnio inteligentny człowiek ma tą podstawową wiedzę na poziomie podstawowym opanowaną, niezależnie od tego czy skończył studia czy podstawówkę. Bo przecież podstawy psychologii to IMO nic innego jak zasady współżycia w społeczeństwie, umiejętność słuchania i wyciągania trafnych wniosków.
vanilla napisal(a):nie bez powodu muszą robić podyplomówki

Robię teraz podyplomówkę na jednym z najlepszych w PL uniwerków. Powiedzieć Ci jak wyglądają studia podyplomowe? albo nie, wstydzę się.
napisał/a: Gvalch'ca 2009-04-06 13:26
O czizys . err Twoja praca magisterska miała chyba z 1000 stron. Linki do tych źródeł trzeba było dać albo co ? 90% postu to cytaty chyba. A tak wogóle to nie lepiej napisać co się samemu myśli na jakiś temat a nie kopiować czyjeś słowa jakby się już samodzielnie nie umiało argumentować? Napisz lepiej co Ty sama o tym sądzisz. Własnymi słowami, o swoich doświadczeniach.

Żeby nie było offa. Wypowiedzi BeatrixKiddo w wątku do którego się odwołujesz bardzo
mi się podobały i zawierały mnóstwo trafnych spostrzeżeń. Jeśli jednak chodzi o rolę seksu
w katolickim małżeństwie to się chyba troszke zagalopowała :). Ale nie tak do końca znowu.
"Także pobudzanie narządów płciowych za pomocą warg lub języka jako część gry wstępnej jest moralnie dopuszczalne." - a co np. z seksem oralnym który nie jest elementem gry wstępnej? Lodzik na dobry poczatek dnia to grzech jest w takim razie?
"Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy małżonkowie sięgają po pierścienie wydłużające
erekcję, kuleczki dopochwowe, środki chemiczne wzmacniające podniecenie i inne stymulatory,
ponieważ mają one sztucznie wywołać i spotęgować przyjemność." - kupie sobie Durex Play
(czy cokolwiek innego) - będę sie smażyć w piekle? A seksowna bielizna to już ten zabroniony grzeszny stymulator czy jeszcze nie? A jeśli jego podnieca jak ona ma na sobie mundurek pielęgniarki?
A co jeśli jest para która wyjątkową przyjemność czerpie z seksu analnego? I właśnie tak chcieliby się kochać prawie że zawsze?

Widzisz więc że czerpanie przyjemności ze współżycia nie jest zabronione, ale seks dla samej przyjemności nie jest "dobrze postrzegany".

err napisal(a):Zauważ proszę, że w każdym zacytowanym fragmencie seks omawiany jest w kontekście miłości właśnie

A ja odniosłam wrażenie że bardziej w kontekście wspólnej modlitwy, boga i potomstwa, ale miłości oczywiście też.
napisał/a: ~gość 2009-04-06 13:35
ja powiem tylko tyle:

mistrzostwo w używaniu klawiszy ctrl + c i ctrl + v

nic więcej
napisał/a: ~gość 2009-04-06 13:46
Gvalch'ca napisal(a):Twoja praca magisterska miała chyba z 1000 stron

w pracy jechałam po najlżejszej linii oporu. Minimum i ani strony więcej;)
Gvalch'ca napisal(a):A tak wogóle to nie lepiej napisać co się samemu myśli na jakiś temat a nie kopiować czyjeś słowa jakby się już samodzielnie nie umiało argumentować? Napisz lepiej co Ty sama o tym sądzisz. Własnymi słowami, o swoich doświadczeniach.

co ja o tym wszystkim myślę napisałam już w tamtym wątku. Poza tym jak już wspomniałam, nie mam daru literackiego, stosuję różnego rodzaju skróty myślowe których nikt nie rozumie, doszłam do wniosku że lepiej będzie jak zacytuję, będzie ładnie, na temat i konkretnie.
Gvalch'ca napisal(a):a co np. z seksem oralnym który nie jest elementem gry wstępnej? Lodzik na dobry poczatek dnia to grzech jest w takim razie?

tam gdzieś chyba pisało, że lodzik jest dostępny tylko wtedy kiedy jest właśnie elementem gry wstępnej. Tyle. A więc poranny lodzik w kościele katolickim odpada
Gvalch'ca napisal(a):A seksowna bielizna to już ten zabroniony grzeszny stymulator czy jeszcze nie? A jeśli jego podnieca jak ona ma na sobie mundurek pielęgniarki?

Tu także podobnie jak w grze wstępnejnie można wprowadzać rozróżnienia: ta pozycja tak, a ta już nie. To pole do eksperymentów. Dozwolone jest wszystko, co małżonkowi i mnie przynosi radość.
Sama jestem za przebierankami, nie widzę w nich nic urągającego godności człowieka, nic co mogłoby mnie w jakiś sposób skrzywić. A tu o to chodzi.
err napisal(a):A co jeśli jest para która wyjątkową przyjemność czerpie z seksu analnego? I właśnie tak chcieliby się kochać prawie że zawsze?

tego kościół katolicki zabrania ponieważ pupa jest stworzona do czegoś innego

Gvalch'ca napisal(a):Linki do tych źródeł trzeba było dać albo co ?

sory, mayslałam że jak podam tytuł książki i autora to wystarczy. Dużo jest właśnie z książek które mam w wersji papierowej czy ściągniętej na kompa, nie mam jak podać linka.
Natomiast kompilacja wywiadu jest tutaj http://www.szansaspotkania.net/ Niemalże każdy akapit z innego wywiadu więc byłoby dużo linkowania. Proponuję wejść na tą stronę, gość bardzo fajnie i w sposób przystępny wszystko opisuje, są tam też odpowiedzi na pytanie czy będziecie się smażyć w piekle:)

Rooda666 napisal(a):mistrzostwo w używaniu klawiszy ctrl + c i ctrl + v

a dziękuję niczego więcej od Ciebie nie oczekuję
napisał/a: Gvalch'ca 2009-04-06 15:09
err napisal(a):tam gdzieś chyba pisało, że lodzik jest dostępny tylko wtedy kiedy jest właśnie elementem gry wstępnej. Tyle. A więc poranny lodzik w kościele katolickim odpada


err napisal(a):tego kościół katolicki zabrania ponieważ pupa jest stworzona do czegoś innego

Tia, a penis jest między innymi do sikania i co z tego? Jak komuś sprawia przyjemność to sobie może do ucha wsadzać :P. A tak wogóle to kościół czy Bóg?

Chce zauważyć że sama piszesz że niektóre "zachowania seksualne" sprawiające przyjemność obojgu partnerom sa grzeszne ( z czego wniosek: seks dla przyjemności jest grzeszny). A możesz wyjaśnić dlaczego? Czym się różni lodzik dla samego lodzika, a lodzik i (przepraszam za obcesowość) z wsadzeniem na 3 sekundy przed wytryskiem penisa do pochwy?

err napisal(a):Tu także podobnie jak w grze wstępnej – nie można wprowadzać rozróżnienia: ta pozycja tak, a ta już nie. To pole do eksperymentów.

A czymże to wdzianko pielęgniarki różni się od np. wspomnianego żelu Durexa, nakładki itd? Dlaczego eksperymenty z jednym (nakładka wibrująca) są złe a z innym (strój dla odmiany policjantki) dobre? Przecież i w jednym i drugim chodzi o podniecenie partnera, i to nie przy pomocy własnego ciała tylko gadżetów właśnie.

err napisal(a):Sama jestem za przebierankami, nie widzę w nich nic urągającego godności człowieka, nic co mogłoby mnie w jakiś sposób skrzywić.

No widzisz, np. przebieranki - dla jednych dodatkowa przyjemność ze współżycia a np. inni widzą w tym coś co im nie odpowiada, drażni, ale np. wolą niech będzie że tą nieszczęsną nakładkę wibracyjną i absolutnie nie czuja się obdzierani z godności. Akurat z seksem jest tak, że to co jednym sprawia przyjemność innym nie i na odwrót. I próba wprowadzania jakiś ograniczeń, odgórnego decydowania: seks taki a taki, bez tego i tego za to z tym będzie dobry dla wszystkich zwiazków z góry jest skazana na porażkę.
napisał/a: ~gość 2009-04-06 15:12
err napisal(a):Rooda666 napisał/a:
mistrzostwo w używaniu klawiszy ctrl + c i ctrl + v

a dziękuję niczego więcej od Ciebie nie oczekuję
i słusznie :)

Gvalch'ca napisal(a):Czym się różni lodzik dla samego lodzika, a lodzik i (przepraszam za obcesowość) z wsadzeniem na 3 sekundy przed wytryskiem penisa do pochwy?
właśnie, ja również bardzo chętnie poznam odpowiedź na to pytanie
napisał/a: ~gość 2009-04-06 18:13
przyznaję, że dużo czytania... i nie bardzo mi się te cytaty czytać chce... ja wierzę, że Pismo Święte, czy nieco kompetentniejsi ludzie niż moja katechetka, mówią inne rzeczy niż wspomniana edukatorka, ale niech nikt się nie dziwi, że młodzież jest przeciwna Kościołowi, skoro takie bzdury są nam wpajane...
err napisal(a):Bo przecież podstawy psychologii to IMO nic innego jak zasady współżycia w społeczeństwie, umiejętność słuchania i wyciągania trafnych wniosków.

dla mnie takie coś to psychologia 'potoczna', jak patrzyłam czego się tam uczą, to nieco innych rzeczy ;) swoją drogą- umiejętność słuchania i rozmawiania nie jest wbrew pozorom czymś oczywistym, ostatnio bardziej zwracam na to uwagę, z racji tego że i ja miewam z tym problem i widzę, że ludzie mają niesamowite problemy z komunikacją :)
err napisal(a):Robię teraz podyplomówkę na jednym z najlepszych w PL uniwerków. Powiedzieć Ci jak wyglądają studia podyplomowe? albo nie, wstydzę się.

podyplomówka podyplomówce nierówna, psycholog tak jak lekarz, po podstawowych studiach mgr jest w sumie jeszcze nikim, kursy doszkalające za które bulą grube pieniądze są zatwierdzone przez towarzystwo psychologów czy coś a'la to i sądzę, że to troszkę inna ścieżka niż klasyczna podyplomówka, więc ok, źle sprecyzowałam ;)
napisał/a: Monini 2009-04-06 19:03
err napisal(a):A co jeśli jest para która wyjątkową przyjemność czerpie z seksu analnego? I właśnie tak chcieliby się kochać prawie że zawsze?

tego kościół katolicki zabrania ponieważ pupa jest stworzona do czegoś innego

nie do konca... podobno zabrania, bo w taki sposob nie mozna zajsc w ciaze.
I tu jest trafne spostrzezenie:
Gvalch'ca napisal(a):Tia, a penis jest między innymi do sikania i co z tego?



Gvalch'ca napisal(a):I próba wprowadzania jakiś ograniczeń, odgórnego decydowania: seks taki a taki, bez tego i tego za to z tym będzie dobry dla wszystkich zwiazków z góry jest skazana na porażkę.

dokladnie tak. No ale o tym sie nie dyskutuje...

Czyli tak: jak ktos jest w zwiazku malzenskim, oczywiscie koscielnym i byl poranny lodzik bez stosunku, to ma sie z tego wyspowiadac, byl anal-tym bardziej, uzylo sie jakis gadzetow-rowniez. Nic dziwnego, ze pozniej ksieza maja tyle do opowiadania na kazaniach, o czym w konfesjonale nie slyszeli, oczywiscie tajemnica spowiedzi zostala zachowana, bo nie wymienil z imion i nazwisk. Smiech na sali
napisał/a: ~gość 2009-04-06 20:13
Jezu ,wy nie macie co robić.
Na stronie już byłam ,poczytałam sobie i wybrałam tylko to co mi odpowiada, ale z historią to niewiele ma wspólnego.
Seks dla przyjemności był zawsze tępiony w katolicyzmie, przyjemność męską to jeszcze dało sie zrozumieć ,bo prowadziła bezposrednio do ejakulacji. Kobieta natomiast nie mogła odczuć najmniejszej rozkoszy bo stawała sie upadła (pominę że do XX wieku zastanawiano sie w kościele czy kobieta w ogóle ma duszę), ale żeby tu nie robić propagandy to w skrócie przez stulecia zakazywano przyjemności w seksie.
A co do miłości jedyna jaka była dozwolona to miłość do Boga, w różny sposób pojmowana na przestrzeni stuleci. Miłość małżeńska nigdy nie istniała w katolickich naukach, małżeństwo służyło tylko prokreacji, małżonkowie mogli się traktować w ramach miłości bożej "agape" ale w ten sposób traktowali także wszystkich (przynajmniej tak było na samiuśkich początkach ,kiedy chrześcijaństwo nie było podzielone i jeszcze raczkowało).
Ten artykuł to jest to o czym wspomniałam - dopiero co nastające zmiany w kościele. Może spowodowane tym, że wiele chrześcijan (głównie płci żeńskiej) w Europie przechodzi na Islam gdzie jest o wiele wiecej swobody seksualnej w małżeństwie i na dodatek pełne równouprawnienie (przynajmniej w Teorii) tudzież na buddyzm, hinduizm i inne religie gdzie też jakichś wielkich restrykcji w seksie małżeńskim nie ma, więc by katolicyzm nie stracił wiernych reformuje swoje nauki, nie wiem, ale z historii o ile mi wiadomo przyjemność w seksie małżeńskim to nowość w naukach katolickich.

Co do wytrysku - tradycja żydowska z której być może katolicyzm czerpał inspiracje nakazuje aby wytrysk był zawsze w pochwie ,wszystkie inne marnotrawienia nasienia są zakazane.
Podobnie z seksem analnym ,ale on miał też inny wydźwięk - dominację i poniżenie. W starożytności zdarzalo się że zwycięskie armie najeźdźców gwałciły pokonanych by ich w ten sposób upodlić.

err napisal(a):
1 Kor 7,3-5:
”Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi. Żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona. Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie; potem znów wróćcie do siebie, aby - wskutek niewstrzemięźliwości waszej - nie kusił was szatan.”


A kto to pisał ? Św. Paweł ? Jego wszystkie nauki wolę przemilczeć - pięknie gadać z resztą każdy potrafi.
napisał/a: ~gość 2009-04-07 13:35
Gvalch'ca, nie czytałaś uważnie.
napisal(a):Tia, a penis jest między innymi do sikania i co z tego?
między innymi. Oczywiście teraz możesz napisać że pupa też między innymi słyszy do tego do czego służy. Stosunek powinien odbywać się zgodnie z fizjonomią, z przeznaczeniem organów jak pisze Knotz szczegóły tutaj
Gvalch'ca napisal(a):A tak wogóle to kościół czy Bóg?
Nie byłoby Kościoła bez Boga więc co za różnica? Uważa się że Kościół mówi w imieniu Boga.
Gvalch'ca napisal(a):Czym się różni lodzik dla samego lodzika, a lodzik i (przepraszam za obcesowość) z wsadzeniem na 3 sekundy przed wytryskiem penisa do pochwy?
"celem życia erotycznego jest dążenie do pełnego zjednoczenia się w ciele, zgodnie z fizjologią (a więc z wniknięciem penisa do pochwy i wytryskiem wewnątrz)." źródło tutaj
O ile dobrze zrozumiałam cytowanego przeze mnie pana, poranny lodzik nie ma nic wspólnego z pełnym zjednoczeniem się w akcie miłosnym. Jest tylko zaspokojeniem potrzeb jednej strony, ciężko aby kobieta doszła do orgazmu robiąc loda choć oczywiście niczego nie wykluczam. Natomiast wsad 3 sekundy przed wytryskiem IMO wydaje się zgodny z nauką kościoła w dłuższej grze miłosnej, kiedy "lodzik" jest tylko przerywnikiem w zabawie, częścią gry wstępnej. Ale to tylko moje zdanie.
napisal(a):A czymże to wdzianko pielęgniarki różni się od np. wspomnianego żelu Durexa, nakładki itd? Dlaczego eksperymenty z jednym (nakładka wibrująca) są złe a z innym (strój dla odmiany policjantki) dobre? Przecież i w jednym i drugim chodzi o podniecenie partnera, i to nie przy pomocy własnego ciała tylko gadżetów właśnie.

wybacz ale również posłużę się cytatem:
"ponieważ mają one sztucznie wywołać i spotęgować przyjemność. Do końca „wycisnąć” ją z ciał. Eksperymentując w ten sposób, kobieta i mężczyzna, wciąż niezaspokojeni, będą instrumentalizować i banalizować akt małżeński, kosztem zanikania prawdziwej, głębokiej więzi. Troska o przyjemność nie będzie już darem jednej osoby dla drugiej, a tylko techniką wzajemnego rozbudzania się."
źródło tutaj
Natomiast ciuszki nie ingerują bezpośrednio w stosunek. Ciuszki to tylko ciuszki. Naprawdę nie dostrzegasz różnicy między nakładką wibrującą a kostiumem pielęgniarki?
Gvalch'ca napisal(a):próba wprowadzania jakiś ograniczeń, odgórnego decydowania: seks taki a taki, bez tego i tego za to z tym będzie dobry dla wszystkich związków z góry jest skazana na porażkę.
jeżeli rozpatruje się coś tylko pod kątem nakazów i zakazów to napewno będzie tak jak piszesz. Nikt nie lubi jak się mu czegoś zabrania bądź nakazuje. Ja też. Ale ja do tego co mówi Kościół podchodzę troszeczkę inaczej: to tylko sugestie, przetestowana instrukcja obsługi do doskonalenia siebie i związku z partnerem. Oczywiście każdy ma prawo widzieć to inaczej i wcale mnie to nie dziwi.
vanilla napisal(a):ale niech nikt się nie dziwi, że młodzież jest przeciwna Kościołowi, skoro takie bzdury są nam wpajane...
nie dziwię Ci się. Słyszałam już o różnych katechetach, katechetkach, księżach zakonnicach. I jest mi bardzo przykro słyszeć takie rzeczy. Chciałabym aby "ludzie kościoła" byli bardziej kompetentni i jednocześnie wiedzieli w co wierzą. Ale tak nie jest i nie będzie pewnie nigdy. I dajmy już spokój tym psychologom. Pewnie znasz się na tym lepiej ode mnie. Ja nie mam psychologów wśród znajomych
Monini napisal(a):err napisał/a:
A co jeśli jest para która wyjątkową przyjemność czerpie z seksu analnego? I właśnie tak chcieliby się kochać prawie że zawsze?

tego kościół katolicki zabrania ponieważ pupa jest stworzona do czegoś innego

nie do konca... podobno zabrania, bo w taki sposob nie mozna zajsc w ciaze.

o! dokładnie
Monini napisal(a):
Czyli tak: jak ktos jest w zwiazku malzenskim, oczywiscie koscielnym i byl poranny lodzik bez stosunku, to ma sie z tego wyspowiadac, byl anal-tym bardziej, uzylo sie jakis gadzetow-rowniez.

tu też masz rację. Ale znalazłam coś takiego. Poszukaj pytania którym zatytułowałam link. Oczywiście jeżeli masz na to ochotę Czy to znaczy, że małżonkowie mają nie dramatyzować, jeśli – aby nie doprowadzić do poczęcia dziecka – wybiorą np. petting?
Monini napisal(a):Nic dziwnego, ze pozniej ksieza maja tyle do opowiadania na kazaniach, o czym w konfesjonale nie slyszeli, oczywiscie tajemnica spowiedzi zostala zachowana, bo nie wymienil z imion i nazwisk
Mogę Cie zapewnić że dla księży absolutnie zaden grzech nie jest szokujący, interesujący, godny publicznego obśmiania. Kiedyś taki jeden powiedział do młodego: Góral, księży żaden grzech nie zaskoczy, nie powiesz mi nic nowego, nawet jeśli mi przy spowiedzi powiesz że masz ze mną grzeszne myśli. Przytoczone z pamięci. Nikt nie jest aż tak wyjątkowy aby spowiednikowi zechciało się pamiętać jego grzechy, nie bądźcie takimi egoistami
Jeśli opowiadają na kazaniach to tylko po to aby pokazać swym owieczkom lepszą drogę do Boga, że można inaczej, że to i to nie jest zgodne z nauką Kościoła.
BeatrixKiddo napisal(a):Seks dla przyjemności był zawsze tępiony w katolicyzmie, przyjemność męską to jeszcze dało sie zrozumieć ,bo prowadziła bezposrednio do ejakulacji. Kobieta natomiast nie mogła odczuć najmniejszej rozkoszy bo stawała sie upadła (pominę że do XX wieku zastanawiano sie w kościele czy kobieta w ogóle ma duszę), ale żeby tu nie robić propagandy to w skrócie przez stulecia zakazywano przyjemności w seksie.
w przeszłości Kościół zakazywał wiele rzeczy. Widziałam gdzieś fajny artykuł na ten temat ale za nic nie mogę go teraz znaleźć. A szkoda Podziwiam Twą wiedzę historyczną. Mądra dziewczynka
BeatrixKiddo napisal(a):by katolicyzm nie stracił wiernych reformuje swoje nauki, nie wiem, ale z historii o ile mi wiadomo przyjemność w seksie małżeńskim to nowość w naukach katolickich.
Słusznie prawisz. Przyczyną reform w religii katolickiej są m.in. inne religie, te o których wspomniałaś. Ludzie zaczynają zastanawiać się nad słusznością poglądów głoszonych przez Kościół Katolicki, zadają pytania, a wiadomo że nic tak nie rozwija jak pytania (i tu ukłon w Waszą stronę, dzięki Wam pogłębiłam moją wiedzę na temat seks a kościół). W związku z tym Kościół na nowo zaczął przyglądać się danym problemom, analizować, weryfikować a dzięki temu zmieniać podejście do pewnych spraw.
BeatrixKiddo napisal(a):A kto to pisał ? Św. Paweł ? Jego wszystkie nauki wolę przemilczeć
św. Paweł. I tak już poza tematem, co masz do niego?

Jeszcze raz odsyłam Was do strony szansaspotkania.pl, szczególnie do wywiadów (bezpośrednie linki):
Sztuka kochania katolickich małżonków
katolicka kamasutra?
czy katolik może cieszyć się seksem?
akt małżeński
trzeba lubić ten sport
życie człowieka jest warte więcej niż życie zwierzęcia
Odpowiadając na pytania i zarzuty sugerowałam się właśnie tymi wywiadami. Facet w sposób ładny i przystępny odpowiada na pytania, napewno lepiej niż to robię ja.

Jeszcze jedno,
nie wkurzajcie się na mnie o to, że wierzę w to w co wierzę nikomu z Was nie narzucam swoich poglądów, nie krytykuję, więc proszę o to samo.
napisał/a: no name 2009-04-17 22:47
napisal(a):bo ksiadz fajnie mówił o miłości i seksie itd.


ten to pewnie ma wieksze doswiadczenie niz ja... ba! niz ja do potegi...
zawsze wiedzialem ze powinienem zostac ksiedzem...moglbym sie wtedy szeroko wypowiadac publicznie na temat jak sie uprawia seks...itd. a nie...udzielac sie tylko w watku o zdradzie... ehhh...ale kariere bym zrobil...

err... tak tylko pytam...Ty masz chlopaka? wlasciwie kiedykolwiek mialas? Wlasciwie co ma Bog do seksu? Mysle, ze go to tak inetresuje co robie ze swoim ptaszkiem jak zeszloroczny snieg...ma wiele wazniejszych spraw na glowie...

err.... podziwiam Cie. Mi by sie nie chcialo komentowac komentarzy Beatrixkiddo... ani pisac elaboratow na temat co ona uwaza... ale jak masz czas, sily i checi...w sumie fajnie Ci to wyszlo, nie wiedzialem ze w Biblii sa takie fragmenty...teraz wiem, moze sie kiedys przyda...
napisał/a: ~gość 2009-04-18 08:09
skąd ten cytat wziełaś? nie mogę znaleźć kto to napisał.
no napisal(a):err... tak tylko pytam...Ty masz chlopaka? wlasciwie kiedykolwiek mialas?
nie, nie mam, ten suwaczek w moim profilu to zmyślony jest mam narzeczonego, jesteśmy już razem ponad cztery lata. Co ma posiadanie chłopaka do tego co piszę?