Rozstanie męskim okiem... Kto tu oszalał?

napisał/a: BlackJackRose 2015-01-27 17:01
Chodzę, chodzę :) i do psychologa, na oddzielne spotkania też :)
Wiem, że nie mam porównania... I na pewno masz rację, będę się obwiniać, dopóki tego porównania mieć nie będę...
napisał/a: Valkiria_ 2015-01-27 18:36
To zmień tego terapeute i psychologa bo ci jakoś nie pomagają
Wydajesz się być materiałem mocno odpornym na wszelkie próby racjonalnej argumentacji...
napisał/a: BlackJackRose 2015-01-27 21:00
Dopiero zaczynam, więc wszystko przede mną ;)
Jeszcze pewnie długo będę go bronić, bo zakochanie, uzależnienie... Ale jak przypomnę sobie, jak przez niego płakałam, jak robił mi przykrość - a nigdy nawet nie usłyszałam przepraszam za to, że mnie skrzywdził.
Ja też nie byłam święta, wiadomo - ale ja nigdy nie zrobiłam mu przykrości, nigdy nie zrobiłam czegoś, co mogłoby mu się nie podobać - bo jak krzywdzić, jak sprawiać przykrość tej najważniejszej na świecie osobie? Potrafiłam wyskoczyć z ryjem do taty, a do niego nigdy.
A on... patrzył na mnie, jak wyłam, prosząc po pierwszej kłótni, by wrócił do domu. Wiedział, jak płakałam, gdy miał wrócić po godzinie, a wrócił po nocy zjarany. Jaką sprawiał mi przykrość swoim lekceważeniem, swoim jak będę to wrócę. I nigdy za nic przepraszam. To ja się wiłam u jego stóp, prosząc i błagając.
Tak mnie kochał, że pozwalał mi się upokarzać. Nie tylko przy błaganiu, ale przy szukaniu jego zainteresowania - gdzie on powinien mieć mnie wryte we łbie.
Ciągle ustępstwa: pies nie, a na oglądanie czy wybranie świnki morskiej nigdy nie było czasu. Sylwester? Wiadomo, że w akademiku - jasne, ale mógł choć spytać o zdanie. Impreza? Idę, po co ją spytać, czy może ma ochotę iść z nami? Dopóki uległa, schowana, godząca się na wszystko i błagająca, to w porządku. Kiedy pokazałam, że jestem, że powinien się ze mną liczyć - dostałam nauczkę. On odchodząc chciał mi pokazać, jak się kończy zadzieranie z panem i władcą. Upokorzył mnie i to nie raz.
Może i kochał. Ale mściwość, upór, napawanie się swoją władzą były silniejsze.
Trochę toksyczna taka miłość.