Śpiewający konkurs rozstrzygnięty!

Redakcja_Babyonline
napisał/a: Redakcja_Babyonline 2008-05-27 14:42
Drodzy Rodzice!
Mamy nadzieję, że temat konkursu wywołał przyjemne wspomnienia z dzieciństwa i dobrze bawiliście się biorąc w nim udział. Dziękujemy za podzielenie się z nami wieloma zabawnymi opowieściami na temat Waszych pierwszych występów, jak również scenicznych debiutów Waszych pociech.

Płytę "Fasolek" otrzymują:
mamaSylwia, Maja02, mrufka100, GosiaInuszka, Justyna5454, Aleksk21, magdageo, Agnese, Danatwa, cohenna, moniau, rakastan, jarjarbinks, silviaw, antomi, kosania, lala82, [EMAIL="dakkar2@wp.pl"]dakkar2@wp.pl[/EMAIL], asiap, tomasam.


Zwycięzcom serdecznie gratulujemy a wszystkich zapraszamy do udziału w kolejnych konkursach!

Pozdrawiamy,
Redakcja Babyonline.pl


Weź udział w naszym konkursie i zdobądź dla swojego dziecka najnowszą płytę Fasolek!


Któż z nas nie pamięta takich przebojów jak "Pan Tik Tak", "A ja rosnę", "Mydło lubi zabawę"? Z pewnością nie raz były śpiewane przez Was podczas występów na rodzinnych uroczystościach. Czy pamiętacie dziś choćby jeden z takich "publicznych występów na scenie"? A może wasze pociechy już stawiają swoje pierwsze kroczki na scenie? Opowiedzcie nam o tym na forum.

Do zdobycia jedna z 20 płyt Fasolek, wydana z okazji 25-lecia istnienia zespołu.


Przed przystąpieniem do konkursu, prosimy uważnie przeczytać Regulamin!

Zasady konkursu:
1. Śpiewający konkurs zostanie przeprowadzony na forum babyonline.pl.
2. Zostanie wybranych 20 najbardziej zabawnych historyjek, które nagrodzimy płytami Fasolek.
3. Odpowiedzi będą oceniane przez konkursowe jury, złożone z Redakcji babyonline.pl.
4. Propozycje nie związane tematycznie z konkursem nie będą brane pod uwagę lub mogą być usunięte przez moderatora forum.
5. Konkurs zostanie przeprowadzony w terminie od 27 maja do 12 czerwca 2008 roku.
6. Jury podejmie decyzję 17 czerwca i prześle informacje do osób nagrodzonych na prywatną skrzynkę na forum, z prośbą o podanie adresu wysyłki nagród. Nagrody wyślemy pocztą po uzyskaniu danych adresowych zwycięzców.
7. Osoby, które w ciągu 2 tygodni od otrzymania informacji o wygranej, nie prześlą swoich danych do Redakcji, tracą prawo do nagrody.
8. Zgłoszenia muszą być unikalnymi treściami, stworzonymi specjalnie na potrzeby danego konkursu. Teksty, które dostępne są już w internecie, na innych serwisach będą dyskwalifikowane.
9. Prawa autorskie majątkowe do odpowiedzi nadesłanych przez uczestników konkursu powinny należeć do uczestników konkursu. Uczestnicy konkursu ponoszą pełną odpowiedzialność wobec Organizatora w przypadku zgłoszenia przez osoby trzecie roszczeń z tytułu naruszenia ich praw wskutek wykorzystania przez Organizatora odpowiedzi zgodnie z niniejszym Regulaminem.
11. W przypadku naruszenia któregokolwiek z punktów niniejszego Regulaminu, prosimy poinformować o tym fakcie Redakcję za pośrednictwem skrzynki mailowej: [EMAIL="redakcja@babyonline.pl"]redakcja@babyonline.pl[/EMAIL].
SyEla
napisał/a: SyEla 2008-05-27 16:10
o jej ale mi tym konkursem przypomnieliście moje wczesne dzieciństwo:)


Na pewno było to przed pójściem do zerówki.
Co niedziele mój tata zabierał mnie i moja siostrę na plac zabaw do Pacanowa. Słynne źródełko:) (obecnie na miejscu tego placu zabaw budują bajkoland: ) Na placu były huśtawki, karuzele itp. oraz duża scena. Pamiętam ze prowadziły do niej drewniane schodeczki. Tata nigdy nie prowadzał nas schodkami tylko nas na niej stawiał. Przed scena stały ławeczki na których zasiadał mój tata i słuchał jak śpiewamy. Stałyśmy obydwie w ładnych białych sukienkach z falbankami i śpiewałyśmy specjalnie dla Naszego taty. Jaki był dumny gdy na ławeczki przysiadali sie inni rodzice. Z sentymentem wspominam piosenki "Bursztynek ,bursztynek znalazłam go na plaży...." albo "mam chusteczkę haftowaną":)
kamil2s
napisał/a: kamil2s 2008-05-28 08:39
Ja będąc małą dziewczynką byłam wstydliwa i nici były z publicznych występów.W domu było co innego,tam mogłam śpiewać.Pamiętam do dziś piosenkę o Zuzi lalce niedużej.
Moja 11letnia córka lubi śpiewać i chętnie to robi.
Mój synek4letni też lubi śpiewać w rodzinnym gronie,jak ja kiedyś.Śpiewa piosenki z reklam ale też z dobranocek i moją Zuzię też umie.
Gdy jedziem gdzieś dalej całą rodziną,śpiewamy w samochodzie wszystko co umiemy i jest fajnie,wesoło i szybko droga umyka.
Cleo_80
napisał/a: Cleo_80 2008-05-28 09:34
Lubiłam śpiewać jako dziecko i nadal lubię to robić. Gdy byłam malutka lubiłam ubierać się w śliczne sukienki i dawać pokaz swoich umiejętności wokalnych przed całą rodziną. Za mikrofon służył zazwyczaj dezodorant. Strasznie lubiłam być w centrum uwagi. Moją ulubioną wokalistką była Natalia Kukulska. Takie piosenki jak "Puszek okruszek" czy "Co powie tata?" pamiętam do dzisiaj. W wieku 7 lat uczęszczałam na zajęcia baletu oraz trenowałam gimnastykę artystyczną , więc moje występy były zazwyczaj opatrzone niezłą choreografią ;) . W podstawówce zapisałam się jeszcze na kółko teatralne przez co nabrałam odwagi przed występami przed większą publicznością. Mój największy występ przed publicznością dałam w wieku ok. 12 lat. Należąc do drużyny harcerskiej co roku przygotowywałyśmy występy na scenie. Największy sukces odniosłyśmy parodiując piosenkę ABBY (w załączniku zdjęcie z tego występu).
Teraz sama mam córkę i patrząc na nią gdy śpiewa takie piosenki jak "Zuzia lalka nieduża" , "Kolorowe kredki" czy "Pieski małe dwa" to widzę siebie sprzed 20 lat.
napisał/a: mrufka100 2008-05-28 09:35
Mama była nauczycielką i wychowawczynią klasy zawsze zabierała mnie na wszelkie imprezy . Jeździłam na wycieczki z ta klasą ,chodziłam na baliki. Gdy miałam 4 latka mama zabrała mnie na balik karnawałowy na którym organizowała festiwal piosenki no i okazało się że ja też umiem śpiewać zadebiutowałam śpiewając "Pszczółkę Maję" wszyscy bili mi brawo a ja stwierdziłam że na pewno zostanę piosenkarką. Jak widać nie zostałam ale zaczęłam wkrótce potem chodzić do Szkoły Muzycznej . Moje dzieci mają 5 i 2 latka i chodzą już na zajęcia z umuzykalnienia do SM bo też lubią śpiewać Pszczółkę Maję znają obie ale ich repertuar jest znacznie większy . Fasolki też śpiewają. Ostatnio Agatka ta mniejsza siedziała na huśtawce cytuję:
"Dziewczyny znacie to?"-tymi dziewczynami byłam ja i babcia ...
"Zuzia lalka nie duża...."
napisał/a: ~GosiaInuszka 2008-05-28 21:45
Ja również przypomniałam sobie czasy szkolne. Bardzo, ale to bardzo lubiłam śpiewać, mimo że nie miałam zbyt dużego talentu. O solowych popisach na scenie nie było mowy, chętnie za to udzielałam się w chórach. Chyba w piątej lub szóstej klasie byłam zapisana do trzech: szkolnego, kościelnego i w Domu Kultury. Wszystkie popołudnia, a także soboty i niedziele miałam zajęte, bo zawsze była jakaś próba. Bywały takie okresy, że w tygodniu były dwa lub trzy występy, często wyjeżdżaliśmy na różne przesłuchania, konkursy, eliminacje do konkursów itp. Bardzo to lubiłam, miałam dużo znajomych i z nauką też jakoś dawałam sobie radę. Aż pewnego razu tak się zbiegło, że rano śpiewałam z moim szkolnym chórem na akademii (nie mogę przypomnieć sobie jakie to było święto, ale było ciepło:maj, czerwiec), po południu występ w kinoteatrze przed władzami miasta, a wieczorem w kościele. Zwariowany dzień. Rano i po południu wszystko było w porządku, ale wieczorem w kościele, po pierwszej pieśni, zwyczajnie zemdlałam. Musieli wynieść mnie na zewnątrz, długo cucili i wezwali pogotowie. Od koleżanek dowiedziałam się, że było straszne zbiegowisko. Następnego dnia nie poszłam do szkoły i musiałam wybrać: najwyżej jeden chór. Dlatego dobrze wiem jak ważne jest, aby dzieci nie były przeciążone dodatkowymi zajęciami, nawet jeśli bardzo chcą na wszystkie chodzić. Pozdrawiam.
napisał/a: Justyna5454 2008-05-28 22:57
W moim życiu troszkę przedstawień publicznych się przewineło, ale chciałabym Państwu co nie co opowiedzieć o moim przyszłym publicznym występie który będzie miał miejsce 10.06. Przedstawienie związane jest z wierszem Tuwima pt. "Lokomotywa", a ja w tym przedstawieniu mam przyjemność zagrać wagonik świnek):) Jesteście Państwo ciekawi dlaczego akurat świnki? Ja też byłam ciekawa, ale oczywiście otrzymałam odpowiedzieć. Ponieważ jestem blondynką i będzie mi dobrze w kolorze różowym:) - odpowiedz jak najbardziej wyczerpująca. W tym tygodniu miała już miejsce jedna próba, a ja powoli zastanawiam się nad swoim strojem i maską. Mam nadzieje, że się uda. Mimo, że nie jestem małą dziewczynką wciąż za każdym razem się stresuje i mam cichą nadzieje, że wszystko pójdzie dobrze i oczywiście, że publika będzie zadowolona.
Trzymajcie kciuki.
Ps: Dziś nasza koleżanka, która nie mogla być na pierwszej próbie dowiedziała się, że została bananem - proszę sobie wyobrazić jak zareagowała):)
napisał/a: Aleksk21 2008-05-29 17:36
Moje wystepy w dziecinstwie takze byly liczne. Przerodzily sie w taka milosc do sceny ze krztalcilam sie w kierunku teatru muzycznego. Choc wystepy na profesjonalnej scenie byly wielkim dreszczem emocji, najmilej wspominam wielkie wystepy u babci na wsi. Przy drodze lezalo ogromne przewalone drzewo i w sam raz nadawalo sie na scene. Tam w raz ze starsza kuzynka wystepowalysmy i przechodni widzowie nam wcale nie przeszkadzali. Do dnia dzisiejszego mam zniszczony juz zeszyt z wszystkimi zapisywanymi hitami z mlodych lat.
Choc mama ma talent artystyczny, niestety chowa sie przy corci ktora wystepy ma we krwi. Co dzien wszystkich zadziwia. Sama na zawolanie pisze piosenki i akompaniuje sobie przy tym na plastikowym pianinku :). Kiedy podsluchuje podczas jej zabawy lalkami to nie raz slyszalam jak nimi odgrywa muzykal. Nawet do siebie rozmawiamy spiewajac. Talent taneczny ma niegorszy. Raz mielismy zabawna sytuacje. Bedac na wieczornym spacerze widzielismy dwie panie przebrane w Meksykanski stroj przed restauracja. Grala muzyka typu salsa i panie zachecaly klientow. Widzac to nasza Wiki wskoczyla na murek na przeciwko pan i jak zaczela wywiac biodrami i rekami to az nas zamurowalo. Pierwszy raz zaprezentowala te ruchy i bylo to tak naturalne. Majac tylko cztery latka bylo to naprawde niesamowite. Tata predko chwycil za kamere i kreci wysep. Ludzie sie zebrali a ona zero wstydu, tanczy dalej. Biedne pani z restauracji stracily widownie i niebylo osoby przechodniej ktora sie niezatrzymala aby podziwiac talent malej dziewczynki. W ten wieczor tata postanowil ze to dziecko koniecznie musi byc zapisane na tance.
napisał/a: Aleksk21 2008-05-29 17:38
Przyznam ze moje wystepy w dziecinstwie takze byly liczne. Przerodzily sie w taka milosc do sceny ze krztalcilam sie w kierunku teatru muzycznego. Choc wystepy na profesjonalnej scenie byly wielkim dreszczem emocji, najmilej wspominam wielkie wystepy u babci na wsi. Przy drodze lezalo ogromne przewalone drzewo i w sam raz nadawalo sie na scene. Tam w raz ze starsza kuzynka wystepowalysmy i przechodni widzowie nam wcale nie przeszkadzali. Do dnia dzisiejszego mam zniszczony juz zeszyt z wszystkimi zapisywanymi hitami z mlodych lat.
Choc mama ma talent artystyczny, niestety chowa sie przy corci ktora wystepy ma we krwi. Co dzien wszystkich zadziwia. Sama na zawolanie pisze piosenki i akompaniuje sobie przy tym na plastikowym pianinku :). Kiedy podsluchuje podczas jej zabawy lalkami to nie raz slyszalam jak nimi odgrywa muzykal. Nawet do siebie rozmawiamy spiewajac. Talent taneczny ma niegorszy. Raz mielismy zabawna sytuacje. Bedac na wieczornym spacerze widzielismy dwie panie przebrane w Meksykanski stroj przed restauracja. Grala muzyka typu salsa i panie zachecaly klientow. Widzac to nasza Wiki wskoczyla na murek na przeciwko pan i jak zaczela wywiac biodrami i rekami to az nas zamurowalo. Pierwszy raz zaprezentowala te ruchy i bylo to tak naturalne. Majac tylko cztery latka bylo to naprawde niesamowite. Tata predko chwycil za kamere i kreci wysep. Ludzie sie zebrali a ona zero wstydu, tanczy dalej. Biedne pani z restauracji stracily widownie i niebylo osoby przechodniej ktora sie niezatrzymala aby podziwiac talent malej dziewczynki. W ten wieczor tata postanowil ze to dziecko koniecznie musi byc zapisane na tance.
napisał/a: magdageo 2008-05-30 10:08
Gdy byłam w wieku przed 8 rokiem życia uwielbiałam publiczne występy i oklaski - recytowałam, tańczyłam, śpiewałam (mimo, że słoń nadepnął mi na ucho). Z wiekiem jednak zmieniłam dyscyplinę z artyzmu na sport i w sporcie realizowałam się przez dłuuugie lata. Moja córcia (obecnie 2,5roku) wyprzedza mnie niebotycznie - już spiewa publicznie pierwsze piosenki (jej ulubione to Zuzia, Stokrotka i Jestem Pan Tik-Tak), recytuje (m.in. Inwokację - bo to było marzeniem jej tatusia, ale uwielbia wiersze Brzechwy i Tuwima, których na pamięć zna dziesiątki) i zalicza już pierwsze taneczne występy : na zdjęciu najmniejsza dziewczynka w pierwszym rzędzie z dwoma kucykami). Jest niesamowita i kocha występy, jednak twierdzi, że będzie tańczyć na łyżwach - pierwsze kroki już stawia, ale do tańca to jej jeszcze daleko Niestety chyba z wymarzonego weterynarza nasza córcia stanie się artystką Oby tylko była równie szczęśliwa jak jej rodzice!
napisał/a: brzozak 2008-05-30 23:51
Moja Natalka jest jak na swój wiek bardzo umuzykalniona. Potrafi zaśpiewać piosenkę z "właściwą" melodią i zawsze jak usłyszy muzykę to rwie się do tańca. Za rok zapiszemy ją na zajęcia muzykalno taneczne, bo dopiero 4-ro latki są przyjmowane. Na razie pierwsze kroki stawia na scenie... w żłobku, ale jak dorośnie to kto wie.
napisał/a: ~Agnese 2008-05-31 00:31
Mój pierwszy publiczny występ miał miejsce w przedszkolu. Była szalenie nieśmiałą dziewczynką i słowem się nie potrafiłam odezwać, a co dopiero wyjść i powiedzieć jakiś wierszyk przed publicznością.
No ale, jak to w przedszkolu bywa, dzieci za bardzo nie mają nic do powiedzenia, czy chcą występować, czy nie i to panie wychowawczynie decydowały które z dzieci będzie mówiło poszczególne teksty.
Już sam wybór tekstu dla mnie sprawił, że byłam bardzo niezadowolona i niezbyt ochoczo nastawiona do całego przedstawienia. Przedstawienie składało się z dwóch części. W pierwszej części miałam być przebrana za ropuchę i powiedzieć fragment wiersza Jana Brzechwy pt. 'Ryby, żaby i raki' i zaśpiewać refren. Jeśli chodzi o drugą część, to o ile mogłam jeszcze zaakceptować moje przebranie za kowbojkę i zaśpiewanie krótkiej piosenki, to odtańczenie Kujawiaka z kolegą, z którym zdecydowanie nie darzyliśmy się sympatią było ponad moje siły.
Ale jak to się mówi, dzieci i ryby (i ropuchy :p) głosu nie mają, więc musiałam pokornie nauczyć się mojej roli i wystąpić.
Jednak na trzy dni przed występem stało się coś nieoczekiwanego. Jako, że byłam bardzo ruchliwym dzieckiem, to siedząc na bardzo niestabilnym, składanym taboreciku, trochę za bardzo wierciłam, trzymając przy tym siedzenie od dołu. Moje wiercenie skończyło się... zmiażdżeniem środkowego palca.
Tak więc, podczas występu, nie bardzo rozumiejąc jeszcze co znaczy gest wyprostowanego środkowego palca, przez całe przedstawienie z nerwów zaciskałam pięści, a tej jeden zabandażowany palec nie chciał się zgiąć. Na filmie nagranym z tego przedstawienia pięknie widać jak bardzo byłam niezadowolona z mojego występu i to, jak pokazywałam to osobom przybyłym na przedstawienie, dobrze wszystkim znanym gestem :)