Zdrada. Opinie.

napisał/a: malutka40 2010-12-16 17:02
Tutaj akurat zgodzę się z wikam że jak kobieta zdradzi to jest najgorsza(jak ona mogła,w końcu jest żoną,matką,a kochanką broń Boże) i myślę że kobiety bardziej uczuciowo podchodzą do zdrady bo zakochują się w partnerach,za to dla mężczyzn to tylko sex,bardzo rzadko łączą go z miłością.

djfafa ja bym nie podpisała się pod tym że mężczyźni są złem tego świata,wręcz przeciwnie :)))))))
bardzo kocham swojego męża i nie wyobrażam sobie życia bez niego
świat bez mężczyzn -NIE
napisał/a: ognista4 2010-12-16 18:17
a ja przekieruję temat, na zdradę przyjaźni. bo o zdradzie w związku między facetem a kobietą nie mogę się wypowiedzieć, bo nie miałam z tym nigdy do czynienia;)

ale ze zdradą przyjaciółek jak najbardzoej. i każda jaką miałam - na każdej prędzej czy później się sparzyłam niestety. nawet taką przyjaźń, która trwała kilkanaście tak w taki sposób sie skończyła. i nie wiem gdzie robię błąd - w jednym przypadku była zazdrościła mi przez lata wszystkiego, znałyśmy się od czasów podstawówki i wtedy było o lepsze oceny, w licemu to samo, nawet o takie błahe sprawy jak figura, czy ubrania - zawsze postrzegała mnie jako lepszą i po cichu zazdsrościła nie okazując tego przy mnie. i to w niej narastało, do mom,entu kiedy wyszłam za mąż wtedy się posypało, zaczęła mi to jawnie okazywać, a kiedy się nie widzałyśmy nadawa na mnie ile się da. było w życiu przez momentze ja miałam gorzej od niej, byłam sama, nie miałam faceta, chorowałam a ona miała fajnego faceta, mieli się zaręczać, nie zazdrościłam jej tego, życzyłam szczęścia, ale kiedsyt karty się odwróciły na moją korzyść, znów się posypało. potem już niew ukrywała złośliwości a pewnego razu powiedizałam dość. do tej pory próbuje się skontaktować, ale ja ją zbywam. mieszka niedalego, wieć kiedy mamy okazje się widzeć, zawsze jestem później obgadana. i całe życie jej ten kompleks towarzyszy. mimo że ja w stosunku do niej byłam w porządku,

kiedyś w czasach podstawówki też miałam taką koleżankę, kiedy byłyśmy same była świetną przyjaciółką, podstępnie wyciągała zwierzenia, nast. robiła ze mnie idiotę w towarzystwie.

była też taka, z którą niby ok wszystko było, ale obiecałam jej coś ćzego nie byłam w stanie dotrzymać, nie dosć żę nie chciała przyjąć przeposin, to kiedy wreszcie zdecydowała sie na rozmowę moje wytłumaczenie, daltego nie dotrzymałam słowa, żadne wyjaśnienia nie pomagały, naciskała na całkowite zerwanie znajomości wieć nei byłam natrętna i uszanowałam to, ale w tym samym dniu potrafiła pisać obraźliwe wiadomosci na gg, lub smsy, kiedy przestałam opsiywać zamilkła.

mogłabym mnożyć takie sytuację, nie wiem czy mam pecha do ludzi, czy gdzieś ja robię błąd, albo jestem podejrzliwa i nieufna w stosunku do ludzi, albo gdy zdecyduję się danej osobie bardziej zaufać i dopuścić do siebie - właśnie ta zdradzi;/

po tym wszystkim nie ma u mnie słowa przyjaciel. mam tylko jedną (ostatnią) przyjaciółkę, z którą nigdy nie było nieporozumień i z która poznałam się w biedzie i tylko byle jakie szkolne znajome, z którymi lączy mneo tlyko szkoła.

po tym wszystkim nie dopuszczam do siebie ludzi a czasem nawet z góry skreślam, bo obawiam się że zranią lubi zdradzą i kolejna przyjaźńsię posypie. w tych przypadkach one zawiniły, ale skoro kazda przyjaźń mi się posypuje ja gdzieś też robię błą tylko nie wiem w ktrym miejscu;/


dotrwał ktoś?? ;))
napisał/a: viki111 2010-12-16 18:24
djfafa będę się starała, żeby nie był to wątek gdzie winni są tylko sami faceci:) ja nie bronie nikogo.
Ludzie zdradzają bo szukają nowych doswiadczeń albo w związku dzieje sie źle partner lub partnerka nie maja czasu dla ukochanej/go brakuje im bliskości, brak zrozumienia można wymieniać i wymieniać albo po prostu juz się odkochali a nie umieja powiedziec prawdy dlatego potem wychodzi jak wychodzi. Najlepszy jest tekst faceta lub kobiety jak zostaną przyłapani to pierwsze co mówią: "To nie to co myślisz kochanie":) jasne a ciekawe co?:P nie mówię, że we wszystkich przypadkach, ale najczęściej.
napisał/a: viki111 2010-12-16 18:40
ognista ja tez boje sie dopuszczać ludzi do siebie, boje sie zaufać ludziom że zostanę jak zawsze zraniona;/
Ja sama miałam dobra przyjaciółkę od podstawówki poznałyśmy sie w 2 klasie była ode mnie młodsza o 3 lata ale dla mnie to nie robiło żadnej różnicy po prostu dobrze sie dogadywałyśmy wszędzie razem naprawde było super aż do momentu jak poznała mojego zarąbistego kuzyna, który jest od niej starszy o 9 lat;/ to co nas łączyło po prostu sie skończyło od tak. Przez niego! Poznała swojego pierwszego faceta i namieszał jej w głowie;/a ona widzę nie ma nic do powiedzenia.

Przykro mi jest, że nasza przyjaźń musiała się skończyć przez kretyna (bo tak o nim myślę i on o tym wie:) ale różne czynniki wpływają na zdradę przyjaciółek takie jak facet, zazdrość o to że masz lepiej od niej itd wszystko się zmienia.
Ja sama nie mam dobrych przyjaciół wszyscy pokazali jacy naprawde są!

Np miałam tez dobra przyjaciółkę w Technikum wszędzie razem itd i ona zawsze się zmieniała jak poznawała jakiegos nowego faceta wtedy ja szłam w odstawkę;/zapominała o mnie i tak jest do dziś. Ma faceta kolejnego w jej życiu jej zdaniem to ten jedyny i nawet do mnie nie napisze smsa co u mnie słychać:(juz nawet zapomniała o moich urodzinach. Ale ja to pamiętam bo pamiętliwa niestety jestem i powiem Wam, że jest to przykre jacy mogą byc ludzie!!
Ja staram się byc w porządku, pamiętam o wszystkich a potem jak zawsze wszyscy mnie olewają;/ehhh sama bym mogła podawac więcej takich przykładów.
napisał/a: ~Anonymous 2010-12-16 19:53
Moim zdaniem przyjaźń można nawiązać tylko z osobą lojalną i pewną własnej wysokiej wartości odpowiedniej jakości :))

Kobiety zakompleksione, którym w życiu się nie układa (brak pracy, brak wykształcenia, nadwaga, ogólna nieatrakcyjność) są zazdrosne jak cholera o totalnie wszystko ponieważ permanentnie są niezadowolone z funkcjonowania swojej osoby i ktoś "lepszy" drażni je niemiłosiernie działając jak płachta na byka. No bo... dlaczego jej się udało a mi nie?

Dlatego też przyjaźń kobieta-kobieta może zostać zawarta tylko pomiędzy dwiema kobietami znajdującymi się na tym samym poziomie samoceny, najlepiej z tego samego środowiska, mającymi podobne problemy. No i lojalność: osoba szczera, otwarta, prawdziwie i gorąco kibicująca.

Wczoraj spotkałam przjaciółkę z podstawówy z którą ubóstwiałyśmy się niemiłosiernie, a po pół godziny rozmowy trudno było zacząć nowy temat, bo gdzieś tam działamy na innych polach:
Ja - urzędnik na stałym etacie, żona, matka 5 miesięcznego Wojtusia której zmartwieniem jest zbliżająca się przeprowadzka i brak żłobka
Ona - pracownik na umowę zlecenie, pasjonatka motorów, facetów i dziekigo sek.u, szalona, nienawidząca dzieci
Mamy zupełnie inne światy i raczej nie widzę szansy na kontynuację przyjaźni, raczej koleżeńskie gatki gdzieś tam spotkawszy się w centrum miasta. Bo jak ja zaczynam o dziecku to ona nie chce słuchać, a motory to z kolei za bardzo mnie nie ineteresują :)

Jeżeli chodzi o zdradę to również zarówno spotkałam się z danymi mówiącymi, że kobiety częściej zdradzają i odwrotnie.
Powiem tak to trudny temat i ogólnie nie da się odpowiedzieć, potrzebna jest szczegółowa analiza.
Kocham mojego męża i nie wybrażam sobie zycia bez niego i wiem na 100%, że mnie nie zdardzi, a jeżeli by to zrobił to nie wiem jakbym zareagowała, ale chyba przestałabym go kochać a wówczas nie mogłabym z nim żyć, ale tak jak mówię nie da się odp na to pytanie.

Viki a Ty przeżyłaś zdradę czy pytasz teoretycznie?

viki111 napisal(a):Ja staram się byc w porządku, pamiętam o wszystkich a potem jak zawsze wszyscy mnie olewają;/ehhh


Ja mam taki problem, że jestem bardzo uczynna i pomocna (wiesz... najstarsza z 3 rodzeństwa pomagałam w dzieciństwie mamie jak mogłam i tak mi zostało) niestety otoczenie nie działa na zasadzie "i vice versa" dlatego też od jakiegoś czasu zachowuję się w stosunku do danej osoby dokładnie tak jak on/ona do mnie choć kłóci się to z moją osobowością, bo dość szybko pomocnie reaguję.
Mam już 28 lat i czas już się nauczyc zdrowego egozimu. Polecam każdemu :)
napisał/a: viki111 2010-12-16 20:27
Witaj mariolan:) pytam teoretycznie:)na szczęście nie przeżyłam zdrady chociaz w poprzednim związku to nie jestem pewna tego na 100% bo tak jak juz pisałam wcześniej byłam bardzo źle traktowana i upokarzana.
Nie przyłapałam go, ale tez do końca mu nie ufałam więc kto wie. Jak w moim towarzystwie umiał sie perfidnie patrzec na inne dziewczyny usmiechając sie do nich a przy tym jeszcze głupio gadał to pewna nie byłam;/
napisał/a: malutka40 2010-12-16 21:34
mariolan na początku to gratuluje że zostałaś mamą:)i niech Wojtuś dobrze się chowa:)

Co do Twojego postu to się z nim nie zgadzam.

"Kobiety zakompleksione, którym w życiu się nie układa (brak pracy, brak wykształcenia, nadwaga, ogólna nieatrakcyjność) są zazdrosne jak cholera o totalnie wszystko ponieważ permanentnie są niezadowolone z funkcjonowania swojej osoby i ktoś "lepszy" drażni je niemiłosiernie działając jak płachta na byka. No bo... dlaczego jej się udało a mi nie?"

to jest bzdura......
tutaj na forum przeszło rok temu poznałam pewną kobietę,o kilka lat młodszą.Jest piękna i ma super figurę,ma wysokie wykształcenie,wszystko to czego nie mam ja......ale czy to znaczy według Ciebie że ja jestem gorsza,że zazdroszczę jej czegoś?Mimo że mieszka daleko,spotykamy się,była u mnie na wakacjach,pokochałyśmy się jak siostry.

Oczywiście to nie znaczy że tak jest zawsze,bo i ja miałam koleżankę z która nam przyjaźń nie wyszła.
Ja też kiedyś byłam pewna na 100% że mój mąż mnie nie zdradzi...więc nie pisz że jesteś tego pewna,ja oczywiście życzę Ci aby nigdy nie spotkała Cię taka krzywda.
napisał/a: pscolka23 2010-12-16 21:57
Oj zdrada to bardzo trudny temat....ja zdradzona zostałam przez mojego chłopaka a obecnego męża. Po około 2 latach bycia razem (to jeszcze nie był poważny związek raczej randki, wspolne imprezy itp) coś zaczeło sie psuć no i stało sie pojawiła sie inna dziewczyna ja sie szybko domyśliłam on też nie zaprzeczał i rozstaliśmy sie. I to był przełom w naszym związku. Artur spotykał sie z tą panienką ja bardzo cierpiałam chyba dopiero wtedy uświadomiłam sobie co naprawde do niego czuje. Kochałam go ale też czułam sie upokorzona tym,że zostawił mnie dla innej dziewczyny i żeby chyba samej sobie udowodnić,że mnie też stać na nowy związek zaczełam spotykać sie z innym chłopakiem. Ale myślami i sercem cały czas byłam z Arturem..mój mężuś też potem mówił,że dopiero jak był z kimś innym to zrozumiał jak bardzo mnie kocha, co stracił itp. U nas ta zdrada wyszła na dobre bo tak naprawde to dopiero wtedy zrozumieliśmy ile dla siebie znaczymy.
Zdrada ma różne aspekty i trudno ją tak jednoznacznie określić. Ja wybaczyłam i nie żałuje tej decyzji. Napewno nie jest to łatwe doświadczenie i niestety nie zawsze dobrze sie kończy....

Co do zdrady na stopie przyjacielskiej to ja chyba też przestałam wierzyć w taką prawdziwą bezinteresowną przyjaźń. Osoby,które dotychczas uwazałam za przyjaciół okazały sie być intresowne i właściwie odzywają sie tylko wtedy gdy czegoś potrzebują...A chyba najbardziej złudne okazują sie być te "szkolne" przyjaźnie niestety...
napisał/a: wikam2 2010-12-16 22:07
malutka40 napisal(a):

"Kobiety zakompleksione, którym w życiu się nie układa (brak pracy, brak wykształcenia, nadwaga, ogólna nieatrakcyjność) są zazdrosne jak cholera o totalnie wszystko ponieważ permanentnie są niezadowolone z funkcjonowania swojej osoby i ktoś "lepszy" drażni je niemiłosiernie działając jak płachta na byka. No bo... dlaczego jej się udało a mi nie?"

to jest bzdura......
tutaj na forum przeszło rok temu poznałam pewną kobietę,o kilka lat młodszą.Jest piękna i ma super figurę,ma wysokie wykształcenie,wszystko to czego nie mam ja......ale czy to znaczy według Ciebie że ja jestem gorsza,że zazdroszczę jej czegoś?Mimo że mieszka daleko,spotykamy się,była u mnie na wakacjach,pokochałyśmy się jak siostry.


W kwestii przyjaźni między kobietami - ja straciłam bardzo wiele przyjaciółek bo zawsze dochodziło do kłótni gdyż jakaś zawsze czegoś mi zazdrościła. Czego? Nie mam pojęcia. Szczególnie, ze nie powinny zazdrościć.Działo się tak nawet wtedy kiedy doskonale wiedziałam, ze to ja jestem w czymś gorsza. Czy żaluję tych przyjaźni? Wcale. To były kobiety mało wartościowe, nie radzące sobie z samymi sobą. Taki typ - niestety

Były też takie, które myślały, ze są fajne i, ze to im się zazdrości. Chyba najgorsza kategoria bo przyjaźń była bardzo męcząca....Taki niereformowany przypadek :)

Zdarzały się jednak też normalne kolezanki :) Moja przyjaciółka pracuje zarabia b. duzo jest b. dobrze wykształcona i chyba w większości kategorii jest "lepsza"* ode mnie. Czy jej zazdroszczę? Mowy nie ma. Autentycznie cieszę się z tego, ze tak dobrze jej się w zyciu ułożyło. Dopinguje ją z całych sił! Jest świetna :) I przede wszystkim - nie wywższa się, A duzo osób tak robi nie zdając sobie nawet z tego sprawy.

Ja żałuję jednego. Dla wszystkich koleżanek/pseudo kolezanek byłam przesdanie miła i pomocna. Nie miały kasy na nowy sweter? Nie ma sprawy - oddałam swój. Chciały wyjśc na imprezę? No problem - wziełam dziecko siedziałam z nim w domu. Nie miały czasu iśc do parku? Ok - ja też nie szłam zeby im przykro nie było. I tak można wymieniać. Mój błąd. Zerowały na mnie a ja na to pozwalałam bo chcialam być fajna :) Fajnośc na tym nie polega.

*Nie ma też dla mnie ludzi typowo gorszych i lepszych. Myślę, ze to wszystko zalezy od priorytetów jakimi dana osoba się kieruje. Nie powinno sie także narzucac innym swoich własnych "shcematów mierzenia wartości". Dla jednego coś co jest super i stanowi szczyt załóżmy atrakcyjności dla innego jest poprostu smieszne i na odwrót.


malutka40 napisal(a):Oczywiście to nie znaczy że tak jest zawsze,bo i ja miałam koleżankę z która nam przyjaźń nie wyszła.
Ja też kiedyś byłam pewna na 100% że mój mąż mnie nie zdradzi...więc nie pisz że jesteś tego pewna,ja oczywiście życzę Ci aby nigdy nie spotkała Cię taka krzywda.


W moim otoczeniu jest mi bardzo bliska osoba, która zdradziła. Za mojego męża jestem pewna(?), za tą osobę byłam jeszcze bardziej. Związek b. udany, wszystko ok. I nagle....bach. Chwilowa wariacja, zauroczenie. "Zdradzający" żałował, "poszkodowana" wybaczyła. A dlaczego? Wcześniej smiała się z ludzi, którzy wybaczają zdradę, mówiła - NIGDY!.On mówił - inne kobiety? Napewno nie.
To co obejrzałam na zywo patrząc na ich związek pozwoliło mi inaczej spojrzeć na sprawy tego typu. Zycie nauczyło nas wszystkich pokory. Ogromnej. Na dzien dzisiajeszy ta para jest b. szczęsliwa. Rysa na ich związku zawsze pozostanie ale....dali radę.
Wyżej napisałam, ze jestem pewna swojego męża. Nie do końca. Zycie toczy się codziennie, codziennie następują w nim zmiany, codziennie spotykam nowych ludzi etc. Zycie niesie niespodzianki, te przykre też. No i niestety poprostu nie ufam innym kobietom :)
Nie lubię kiedy ktoś mówi - nigdy nie wybacze, on/ona nigdy nie zdradzi. Nie ma czegoś takiego. Nie ma takiej pewności. Nie możemy wiedzieć co bysmy zrobili w czasie przyszłym gdyby coś tam....Dopoki nie staniemy przed jakąs sytuacją życiową/losową możemy tylko gdybyać.
Ja nie mówię - wybaczajmy. Ja biorę to tylko pod uwagę.
Temat osób zdradzanych/zdradzonych to już trochę inny temat.
Dodam jeszcze, ze związek w którym nie ma dzieci, który jest ze sobą nie długo, którego nie łączą b. silne więzy inaczej podejdzie do kwestii zdrady niż małżeństwo z długoletnim stażem.

Malutka - bardzo fajną rzeczą jest to, ze znalazłaś na forum przyjaźń :) Osoby, które dobrze nam życzą ale tak szczerze są nieocenione.
Mnie także udało się znaleźc tutaj parę osób które bardzo lubię, cenię, liczę się z ich opinią i wiele dla mnie znaczą. Nasza przyjaźń ciągle się rozwija i mam nadzieję, ze bedzie to trwać :)
Dopowiem nawet, ze nigdy wczesniej (prosze jak to trzeba ważyć słowo NIGDY :)) nie sądzilam, ze nawiąże przyjaźnie (kilkugodzinne rozmowy na forum, gg, telefoniczne) z "wirtulanymi" osobami. Udało się i bardzo mnie to cieszy :)
napisał/a: malutka40 2010-12-16 23:17
wikam zgadzam się z Twoim postem.Fajnie że i Ty masz przyjaciół z tego forum.Żaden człowiek nie wie co mu los szykuje.Co tyczy się przyjaźni,to przyjaciół się nie zdobywa,lecz ich poznaje. Najważniejsze jest w człowieku serce. Niektórzy ludzie mogą być niewykształceni, mogą nie
znać się na technice, malarstwie i wielu innych rzeczach, ale właśnie oni mogą być zdolni do gorących uczuć, mogą mieć wielkie, przepełnione miłością serca.
Co tyczy się zdrady mojego męża,to teraz robi wszystko abym mu do końca wybaczyła,fakt że kocham go bardzo i nie wyobrażam sobie życia bez niego, nie znaczy że ból minął całkowicie.Wiem jedno,że gdyby mnie teraz zdradził,byłby to koniec naszego związku.Już bym nie wytrzymała tego,mimo mojego uczucia do niego zabił by je.Na szczęście mam dzieci i one są dla mnie wszystkim.Nie wiem jak by wtedy wyglądało moje życie,na pewno krytycznie,bo ja z dziećmi mogła bym pójść przed siebie(to tak w przenośni) ale w domu mam mamę leżącą pod tlenem i muszę być silna,chociaż wcale mi się to nie udaje.
napisał/a: viki111 2010-12-17 00:51
Dokładnie wikam tutaj tez sie z Toba zgodzę! "nigdy nie mów nigdy". Dlatego ja wcześniej tez napisałam, że nie wiem do końca jakbym sie zachowała gdybym została zdradzona. Teraz moge powiedzieć, że bym nie wybaczyła, ale czy na pewno? Nikt nie wie do końca co będzie i jak sie zachowa w danej sytuacji.
Wspomniałas wikam o "idealnej parze" że zawsze u nich było dobrze, że nigdy byś nie powiedziała, że on czy ona zdradzi i tutaj własnie przypomniał mi się poprzedni związek mojego faceta. Juz pisałam wcześniej, że byli ze soba 9 lat było dobrze między nimi i wogóle między znajomymi byli uznawani za super zgrana parę nawet zaręczyny były itd wszystko było na dobrej drodze i co...?

To Ona zdradziła! Ta, która była uważana za ideał cicha myszka, dobra dziewczyna, kumpela, córka. I to jeszcze w tak perfidny sposób;/ akurat przyłapał ją kolega mojego faceta, który zrobił im zdjęcia jak byli w jakies knajpie i sie przytulali i całowali a potem poszli do wynajętego pokoju wiadomo po co. Potem przesłał te zdjęcia mojemu facetowi dla niego to był szok! był wkurzony na maksa. Potem jej to pokazał i nie wiedziała co powiedzieć głupio jej było zaczęła sie głupio tłumaczyć.

Długo po tym dzwonili do mojego faceta jego i jej znajomi co sie stało, dlaczego sie rozstali itd przecież byli super parą;/
Więc tak to wygląda. Nie można byc nikogo ani niczego pewnym!
napisał/a: wikam2 2010-12-17 08:35
malutka40 napisal(a):wikam zgadzam się z Twoim postem.Fajnie że i Ty masz przyjaciół z tego forum.Żaden człowiek nie wie co mu los szykuje.Co tyczy się przyjaźni,to przyjaciół się nie zdobywa,lecz ich poznaje. Najważniejsze jest w człowieku serce. Niektórzy ludzie mogą być niewykształceni, mogą nie
znać się na technice, malarstwie i wielu innych rzeczach, ale właśnie oni mogą być zdolni do gorących uczuć, mogą mieć wielkie, przepełnione miłością serca.


I ja się z Tobą zgadzam :) To co napisałaś powyżej jest bardzo fajne i istotne. Pomyslałam nad tym i uważam, że :
Tutaj na forum zaprzyjaźniłam się z ludzmi a przynajmniej zakolegowałam, którzy mają niższe wykształcenie ode mnie i stanowczo wyższe. Którzy mają lepszy i gorszy status materialny, którzy maja i nie mają dzieci etc.
W realnym zyciu raczej nie szukalabym przyjaźni wśród osób ode mnie starszych, nie poświęcałabym czasu na rozmowy z osobnikami płci przeciwnej itd.
Ale....poznawałam po kolei osoby anonimowe. Wchodziliśmy w swoje życie powoli dzieląc sie tym co chcemy potem tym czym chcielibysmy ich obdarzyć a na końcu nawet takimi sprawami w których potrzebowaliśmy pociechy rzecz b. istotna. Tak jak powiedzialaś Malutka - poznalismy się :)
Oczywiście w realnym świecie też ma to odzwierciedlenie.

malutka40 napisal(a):Co tyczy się zdrady mojego męża,to teraz robi wszystko abym mu do końca wybaczyła,fakt że kocham go bardzo i nie wyobrażam sobie życia bez niego, nie znaczy że ból minął całkowicie.Wiem jedno,że gdyby mnie teraz zdradził,byłby to koniec naszego związku.Już bym nie wytrzymała tego,mimo mojego uczucia do niego zabił by je.


Jestem kobietą, łatwiej pisać mi o własnej płci więc może do zdrad odniosę się stając w obronie/wypowiadając się jak kobieta. To nei znaczy, ze neguję postawę mężczyzn - bo każdy zdradzony człowiek niezależnie od płci czuje się parszywie.

Myslę (ale tylko myślę) ze każdy zdradzony na poczatku czuje się źle. Ze pada hasło - czym zawiniłam/zawiniłem, czego mu/jej brakowało co nalezy zmienić etc. Uważam, ze zraniony człowiek poczatkowo przestaje wierzyć choć w niewielkim stopniu w swoja wratość. Ze zawsze gdzies w głębi duszy czai się gorycz, niedosyt..... Chyba nie ma ludzi na których zdrada nie wywołuje emocji. I teraz po pierwszym szoku zalezy co stanie sie dalej.
Kobiety dzielą się dla mnie na kilka kategorii -
a) zdradzone, trzymające się go za wszelką cenę. Nie myslące o sobie - myślące tylko o związku.
Chcące wybaczyć bo ....co bedzie bez niego. "Kochające go nad zycie" żyjące dla niego, dla miłosci, nie dla siebie. Tych kobiet b. mi żal.
b) zdradzone, nie pozwalające absolutnie do siebie wrócić. Pytanie tylko dlaczego? Tak bardzo są zranione czy wymierzają karę? Omijając zapytanie - uważam, ze są to kobiety silne, potrafiące żyć bez niego potrafiące się skupić na sobie samej, znające swoją wratość ale ...raczej nie stanęłabym w tej kategori kobiet. Każdemu nalezy się druga szansa. Nie na związek...chocby na rozmowe, na czas kóry zabliźni rany etc. Zawsze warto spróbować. Ja np. nie potrafię powiedziec stanowczego nie. Na tę chwilę oczywiście :)
No i druga sprawa - to zależy tak naprawdę też od partnera.
c.) zdradzone zranione, które BUDUJĄ swój związek na nowo. Które starają się choć w niewielkim stopniu zaufać, które rozmawiają, które rządają też czegoś dla siebie. Które wystawiają męza/narzeczonego na próbę czasową. Które od poczatku uczą się miłości dla niego/dla związku. Ktore czekają az on zasłuzy sobie na zaufanie....Które wybaczają i nie starają się zapomnieć (bo chyba się nie da) ale potrafią nauczyć się z tym zyć. Dla mnie to kobiety bardzo silne, mądre, doświadczone. Nawet jak nie wyjdzie - zawsze będą wiedziec, ze próbowały. Wybaczyć nie równa się móc życ dalej ze zdradzającym i na odwrót.

Uważam także, że osoba która zdradza czasem naprawdę żałuje. I myslę, ze to jedna z większych kar. Są osoby, które zdradzają i podchodzą do tego bardzo lightowo.
Poprostu nie wyobrazam sobie przekreślenia całego zycia z powodu jednej zdrady. Ja nie piszę - wybaczę.
Ja tylko uważam, że nie powiedzialabym odrazu NIE. A jakby potoczyło się dalej....nie wiem.

Osoby przyznające się do zdrady to osoby, które chyba zraniły także samych siebie, które nie potrafią poradzić sobie z własnym czynem i które szukają na slepo wybaczenia. Ranią partnera/partnerkę przyznają się do wszystkiego i szukają....wspracia.
Obarczają zdradą osoby niewinne ale moze to własnie ta kategoria jest bardziej reformowalna?

Nie potrafię tego wyśrodkować. Nie wiem kto jest bardziej silny a kto bardziej uczuciowy ten kto mówi czy ten kto nie mówi o zdradzie? Co nimi kieruje?
Moze na to pytanie nie ma odpowiedzi. Moze gdyby była to zcyie byłoby łatwiejsze i z góry zaplanowane?

Cały czas pisząc o zdradach mam na mysli związki gdzie naprawdę pojawia sie/pojawiła się miłość. Nie mówię tutaj o partnerach zyjących z luźnych związkach, o tych którzy związków nie traktują na poważnie etc.

Jak kolwiek by to nie zabrzmialo uważam, ze czasami w zdradzie można znaleźć kilka plusów zaistniałej sytuacji. Generalnie to tak było by chyba nawet łatwiej.
Znam związki gdzie ludzie po takim traumatycznym przezyciu wbrem oczekiwaniom i glosów swoich najblizszych ucieśnili swoje więzy. Zbudowali związek od nowa tylko tym razem starali się uczynić go lepszym.
Znam parę gdzie mężczyzna po zdradzie wykształtował a moze oszlifował swój charakter(?) , kolokwialnie - bardziej uwierzył w siebie, stal się bardziej stanowczym człowiekiem, pewnym swojej wartosci (doszedł do pkt gdzie mimo obaw potrafił sobie poradzić bez zdradzającej) co z kolei spodobało się zdradzającej. Stanowią szczęsliwy związek...
Z opowieści znałam kobietę, ktora dopiero po zdradzie doceniła ogrom miłosci jaką obdarzał ją mąż...
Czy w w/w przykładach zyski przerosły starty? Wolę wierzyć, ze tak. Tak mi się wydaje....Niemniej ja stoję z boku, jestem tylko obserwatorem.

W kwestii przyznania się do zdrady...Wolałabym nie wiedzieć. Chyba. Bo jak wspomniałysmy nie ma pewników. Zakładam tylko, że mąz starsznie męczyłby się z poczuciem winy. Niemniej czas zaciera prawie wszystkie ślady naszych przewinień... Widziałam kiedyś jak kolega zdradza koleżankę. Ze swiadomością tego męczyłam się długo. Nie chce nawet mysleć jakbym się czuła wiedząc o podobnej rzeczy z tym, ze tyczyłaby się mnie....
On zdradził ja to zachowałam dla siebie. Dzisiaj są szczesliwymi rodzicami. Czy dobrze zrobiłam? Nie wiem...Chyba czas pokaże.

Najbardziej na zdradzie przejadą sie osoby, które z góry zakładają co zrobią i jak się zachowają. Jak wczesniej wspominałam widziałam juz/znalam kobietę, która była pewna swojego zachowania a po zdradzie wygladała i zachowywała się masakrycznie. Nawet b. silnej osobie jest cięzko poradzić sobie z czymś takim. Człowiek zdradzony nie jest zdardzony tylko cielesnie. Uwazam, ze czuje się zdradzony w kazdej kategorii swojego zycia.

Możliwe, ze się myle, że zle oceniam. To sa moje poglady, które Wam mogą nie odpowiadac z którymi mozecie się nie zgadzać. Macie prawo :) Kazdy inaczej postrzega świat.
Zresztą....poglądy poglądami a nas i tak kształtuje życie i sytuacje z niego płynące.

Nie chciałabym być zrozumiana tylko i wyłacznie na podstawie tego co napisałam. To co napisałam teraz to tylko niewielki procent tego co chcialabym powiedziec. Poruszułysmy temat, który mógłby zostac opracowany na wiele sposobów a biorąc pod uwagę wiele czynników mogłybyśmy z niego zrobic dośc opasły tom :) Wypowiedzialam się bardzo ogólnikowo ale generalnie wiem, ze istnieje wiele odstępstw od tego co mówię.

Aha - wybaczyłabym (o ile bym wybaczyła) raz. Drugi nie. I tego jestem niemal pewna.

Abstrahując od tematu - czytałyscie pozycję - Dlaczego mężczyzny kochają zołzy? :)

Viki - nie wiem czy Twój facet nie chciał wybaczyć ale myślę, ze przynajmniej starał się przeanalizować tę sytuację :) Jesli z góry założył, ze zdradzie mówi głośne nie to i tak myślę, ze z biegiem lat moze zmienić zdanie. Chocby dlatego, ze kazdy jego kolejny związek bedzie inny. Jesli go nie zmieni Jego prawo :)