Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

bezczelny nauczyciel

napisał/a: ~Jarek" 2005-06-10 11:38
Mam kłopot,

Proszę nie odczytywać tego pisma jako wyrazu emocji bo jestem człowiekiem
opanowanym i staram się ważyć słowa i nad emocjami panować.

Od 6 lat mam styczność z nauczycielem (uczyła 2 moich synów - sprawowanie
bdb i wzorowe) i są z nią problemy występujące w sposób ciągły

Sam jestem nauczycielem akademickim i dobrze wim czego można od nauczyciela
oczekiwać i wymagać.

Mam podstawy do stwierdzenia, że ta pani nie jest dobrym dydaktykiem (ani
niestety człowiekiem godnym szcunku, nad czym ubolewam). Przykłady:

1. Na lekcjach wiele mówi nie na temat (wytapianie czasu) a potem
uczniom (szkoły podstawowej) daje pytenia do opracowania w domu (odpowiedzi
na te pytania nie ma czasem

w obowiązującym podręczniku)

2. Jest niegrzeczna (jeśli nie powiedzieć bezczelna) zarówno w stosunku
do uczniów jak i rodziców. Na wywiadówkach próbuje się wywyższać a
zaproczona przed forum klacowe, bardzo szybko przymuje pozę "jeża" i
podniesionym głosem wykrzykuje że ona niczego nie musi (nie ma
konstruktywnej dyskusji bo zaszyna się bezsensowna kłotnia)

3. Wynikiem powyższego są najdłuższe w szkole kolejki rodziców do tej
pani na wywiadówkach



Zastanawiam się jaka jest przyczyna, że ta pani jeszcze w tej szkole i w
ogóle w szkolnictwie pracuje.



CO ZROBIĆ Z TAKIM NAUCZYCIELEM?

Proszę o propozycje , zakładając że wszystko powyższe jest czystą prawadą o
czym zapewniam.

napisał/a: ~doc. Furman" 2005-06-10 12:19
Dnia piątek, 10 czerwca 2005 11:38, we wiadomości
, Jarek napisał(a):

> CO ZROBIĆ Z TAKIM NAUCZYCIELEM?

Jedyne wyjście do zgłosić sprawę dyrektorowi szkoły. Jeżeli to nie
poskutkuje, przekazać sprawę do kuratorium. Innego rozwiązania nie widzę.
Widzę, że ta osoba nie bardzo nadaje się na pracownika oświaty. Po
pierwsze:
1. Ona wszystko musi, co leży w kompetencji pedagoda, bo za to jej płacą
(nie podoba się pensja - to pani dziękujemy).
2. Taki wybrała zawód. Ona jest dla uczniów a nie uczniowie dla niej.

--
z poważaniem, doc. Zenobiusz Furman
==> zenobiusz (kropka) furman (małpa) vp (kropka) pl
Netykieta i inne informacje na temat grup:
==> http://republika.pl/zenobiusz_furman
napisał/a: ~marian bulik" 2005-06-10 18:14
Użytkownik "Jarek" napisał w wiadomości
> Mam kłopot,
>
> Proszę nie odczytywać tego pisma jako wyrazu emocji bo jestem człowiekiem
> opanowanym i staram się ważyć słowa i nad emocjami panować.
>
> Od 6 lat mam styczność z nauczycielem (uczyła 2 moich synów - sprawowanie
> bdb i wzorowe) i są z nią problemy występujące w sposób ciągły
>
> Sam jestem nauczycielem akademickim i dobrze wim czego można od
> nauczyciela oczekiwać i wymagać.
>
> Mam podstawy do stwierdzenia, że ta pani nie jest dobrym dydaktykiem (ani
> niestety człowiekiem godnym szcunku, nad czym ubolewam). Przykłady:
>
> 1. Na lekcjach wiele mówi nie na temat (wytapianie czasu) a potem
> uczniom (szkoły podstawowej) daje pytenia do opracowania w domu
> (odpowiedzi na te pytania nie ma czasem
>
> w obowiązującym podręczniku)
>
> 2. Jest niegrzeczna (jeśli nie powiedzieć bezczelna) zarówno w
> stosunku do uczniów jak i rodziców. Na wywiadówkach próbuje się wywyższać
> a zaproczona przed forum klacowe, bardzo szybko przymuje pozę "jeża" i
> podniesionym głosem wykrzykuje że ona niczego nie musi (nie ma
> konstruktywnej dyskusji bo zaszyna się bezsensowna kłotnia)
>
> 3. Wynikiem powyższego są najdłuższe w szkole kolejki rodziców do tej
> pani na wywiadówkach
>
>
>
> Zastanawiam się jaka jest przyczyna, że ta pani jeszcze w tej szkole i w
> ogóle w szkolnictwie pracuje.
>
>
>
> CO ZROBIĆ Z TAKIM NAUCZYCIELEM?
>
> Proszę o propozycje , zakładając że wszystko powyższe jest czystą prawadą
> o czym zapewniam.
jesli ta pani jest wychowaca klasy to by trzeba zbadac czy efekty jej pracy
sa pozytywne. jesli nie sa to mozna napisac pismo z prosba o zmiane
wychowacy.
podobnie mozna napisac pismo do dyr. o zmiane nauczyciela.
jesli dyr. sie nie zgodzi z wola np. 30 rodzicow i uczniwo to spawe od razdu
do kuratorium.
a wogoel to warto by cos wiecej wiedziec na temat tej aroganckiej postawy
itd.
napisał/a: ~JM" 2005-06-10 18:36
Dziękuję za komentarze.
Utwierdzają mnie one w przekonaniu, że wspomnianej pani należy się
przynajmniej porządna kontrola.
Może ona ma inne zalety, o których ja nie mam pojęcia, a które uzasadniają
jej zatrudnienie z brakiem reakcji na sposób nauczania i zachowanie.

Pozdrawiam,
Jarek

napisał/a: ~doc. Furman" 2005-06-10 19:16
Dnia piątek, 10 czerwca 2005 18:36, we wiadomości
, JM napisał(a):

> Utwierdzają mnie one w przekonaniu, że wspomnianej pani należy się
> przynajmniej porządna kontrola.

Kontrola, wizytacja na lekcji nic nie da, bo wiadomo, że to będzie lekcja
pokazowa, a potem pani i tak bedzie robić to samo. Ale może jednak to coś
da...

--
z poważaniem, doc. Zenobiusz Furman
==> zenobiusz (kropka) furman (małpa) vp (kropka) pl
Netykieta i inne informacje na temat grup:
==> http://republika.pl/zenobiusz_furman
napisał/a: ~zairazki 2005-06-10 20:36
Użytkownik doc. Furman napisał:

....
> Kontrola, wizytacja na lekcji nic nie da, bo wiadomo, że to będzie lekcja
> pokazowa, a potem pani i tak bedzie robić to samo. Ale może jednak to coś
> da...
>

Ja tam w kursie nie jestem, ale może tak jakiś dyktafon przytaszczyć
na spotkanie z rodzicami? Skoro rodzice słuchają tego co nauczycielka
mówi, to jest to wypowiedź mniej więcej publiczna i chyba nie podlega
nadmiernej ochronie prawnej? Wtedy byłby jakiś argument do
merytorycznej dyskusji z dyrekcją...

Komentarze?

pozdrowionka
zairazki
napisał/a: ~doc. Furman" 2005-06-10 21:06
Dnia piątek, 10 czerwca 2005 20:36, we wiadomości
, zairazki napisał(a):

> Komentarze?

Mało jest podstawówek prywatnych, więc nauczyciel jest teoretycznie
urzędnikiem państwowym, bo otrzymuje wypłatę z budżetu państwa. Więc można
go bez problemu nagrać jakimś ukrytym urządzeniem, gdyż jako podatnicy mamy
prawo żądać aby nauczyciele byli kompetentni.
Aby wypowiedzi nauczycielki obejmowały prawa autorskie, muszą one nosić
znamiona działalności twórczej...
Inna kwestia jak dyrektor odniesie się do takiego dowodu na niekompetencję
pracownika. No cóz. Trudno tutaj cokolwiek powiedzieć.

--
z poważaniem, doc. Zenobiusz Furman
==> zenobiusz (kropka) furman (małpa) vp (kropka) pl
Netykieta i inne informacje na temat grup:
==> http://republika.pl/zenobiusz_furman
napisał/a: ~Sławomir Żaboklicki" 2005-06-10 22:53
>
> 1. Na lekcjach wiele mówi nie na temat (wytapianie czasu) a potem
> uczniom (szkoły podstawowej) daje pytenia do opracowania w domu
> (odpowiedzi na te pytania nie ma czasem

To jest opinia ucznia, nauczyciela czy rodzica? Od kogo to wiadomo?
Rodzic się schował pod ławkę?

>
> w obowiązującym podręczniku)

To normalne. Nie wszystko jest w podręczniku.

>
> 2. Jest niegrzeczna (jeśli nie powiedzieć bezczelna) zarówno w stosunku
> do uczniów jak i rodziców. Na wywiadówkach próbuje się wywyższać a
> zaproczona przed forum klacowe, bardzo szybko przymuje pozę "jeża" i
> podniesionym głosem wykrzykuje że ona niczego nie musi (nie ma
> konstruktywnej dyskusji bo zaszyna się bezsensowna kłotnia)
>

Każdy przyjmuje pozę jeża, gdy się go opieprza. Postawa obronna, jak
sama nazwa wskazuje służy do obrony. Kto tą panią atakuje?

> 3. Wynikiem powyższego są najdłuższe w szkole kolejki rodziców do tej
> pani na wywiadówkach
>
A może z każdym chce wyczerpująco pogadać?


> Zastanawiam się jaka jest przyczyna, że ta pani jeszcze w tej szkole i w
> ogóle w szkolnictwie pracuje.

Będzie jeszcze więcej do zastanawiania. Dziecię jest na początku drogi.
Spotka jeszcze więcej oryginałów w oświacie.


>
>
> CO ZROBIĆ Z TAKIM NAUCZYCIELEM?

POGADAĆ SPOKOJNIE. POPATRZEĆ NA RODZICÓW OCZAMI
NAUCZYCIELA (i zobaczyć, jacy czasami upierdliwi są rodzice).

>
> Proszę o propozycje , zakładając że wszystko powyższe jest czystą prawadą
> o czym zapewniam.

Z tego, co podano wyniknąć może jedynie uwaga dyrektora: "Pani Zosiu
trochę wyrozumiałości dla rodziców, wszyscy wiemy jacy potrafią być
upierdliwi, ale to nasz zawód. Przed południem pracujemy w domu wariatów,
a po południu (na wywiadówkach) w dziale skarg i zażaleń. Trzeba pacjenta
spokojnie wysłuchać, podziękować za rady, jak uczyć, wysłuchać narzekań,
gróźb, szantaży, wymyślań. Policzyć w myślach do 10, uśmiechnąć się i
powiedzieć, że bierze się to wszystko do serca, a Jasio powinien się
lepiej przygotowywać do lekcji w domu. Ja wiem, że ma pani kłopoty w domu,
mąż jest bez pracy, pani rodzice chorują, a dziecko ma problemy w szkole,
ale
rodzice tego nie zrozumieją. Oni też mają kłopoty i muszą się na kimś wyżyć.
Oddali nam swój skarb największy i z tej troski o ten skarb są niestabilni
emocjonalnie. Pani nerwy są pani prywatną własnością, Państwo Polskie
ich nie zwróci, więc proszę je oszczędzać. Jak pani chce, to zmienimy
wychowawcę. Damy panią Kasię, która jest miła, bezkonfliktowa bo ma
wszystko gdzieś. Nie będzie przemęczała dzieci, zadawała do domu tylko
to, co jest w podręczniku. Będzie miło i spokojnie. Ja wiem, że pani
się denerwuje, że nie dostaną się te dzieci potem do dobrych gimnazjów,
ale to jest problem rodziców. My będziemy mieli spokój, żadnych wizyt
z kuratorium, żadnych magnetofonów."

Pozdrawiam
SZ

napisał/a: ~Jotte" 2005-06-10 23:16
W wiadomości news:d8bn3h$9ik$1@achot.icm.edu.pl Jarek
pisze:

[cut]
Nie wiem na ile opinia, którą prezentujesz jest rzetelna i obiektywna.
Zakładając, że jakaś jej część posiada te cechy można by wnieść wniosek o
interwencję do rady rodziców, rady szkoły, poinformować oficjalnie radę
pedagogiczną. W razie braku odpowiedniej reakcji monitować o zbadanie sprawy
dyrektora i/lub organ nadzoru pedagogicznego.
Jednak osobiście odnoszę sie z ogromna rezerwą do takich enuncjacji. Swego
czasu miałem styczność z nadaktywnymi rodzicami. Szybko usadziłem
towarzystwo na właściwym miejscu i wyeliminowałem objawy postaw
roszczeniowych, ale pamiętam, co było ich źródłem. Głównie było to niczym
nie uzasadnione przekonanie o wyjątkowych zdolnościach (ba! - talentach!!
ROTFL) ich pociech podparte równie błędnym przekonaniem o ich własnych
kompetencjach wychowawczych i wiedzy.

--
Pozdrawiam
Jotte
napisał/a: ~Grendel 2005-06-11 10:06
Dnia Fri, 10 Jun 2005 23:16:48 +0200, Jotte napisał(a):

(ciach)

dziękuję za zabranie glosu, bo już miałem coś opryskliwego
powiedzieć, ale kulturalnie mnie ubiegłeś. Miałem ostatnio sporo
problemów z uczniem, którego wciśnięto mi na siłę do klasy - ojciec
zabrał syna z poprzedniej szkoły, bo "ta miała niewłaściwy klimat".
Wbrew mojej woli Dyrektor przyjął ucznia do mojej klasy i zaczęły się
cyrki - klasa go nie zaakceptowała (takiej wrogości dawno nie
widziałem! - ale jakże mogło być inaczej, skoro klasa już miała
problemy z frekwencją - raptem 2 dni wcześniej zrobiłem im straszną
awanturę o to, a tu przychodzi gość, który dołoży pewnie swoje
cegiełki do muru, skoro w poprzedniej szkole opuścił prawie wszystkie
lekcje w semestrze ) ), a uczeń od pierwszych dni znów zaczął
opuszczać lekcje. Nie minęło wiele czasu, aż wiadomości z poprzedniej
szkoły przesiąknęły do uczniów mojej klasy - gość wagarował,
siedział w 'towarzystwie', które było zamieszane w jakieś
wymuszenia, a podejrzewano nawet dealowanie narkotyków - w każdym
razie 'lewe' towarzycho. Po 1,5 miesiąca postanowiłem zakończyć
zabawę i po prostu wyprosić gościa ze szkoły, bo ojciec podpisał
deklarację, że w przypadku wysokiej absencji to właśnie uczyni. No i
kiedy ojcu zaczęło się koło tyłka palić, zaczęły się cyrki -
nagle to SZKOŁA jest winna, może stwarza jego synowi "niewłaściwy
klimat" (czy to nie brzmi znajomo???), że liczył on na to, że zajmie
się nim tu psycholog, bo jego syn ma "na pewno jakieś problemy, które
szkoła powinna pomóc mu rozwiązać"... Wyszło nagle, że to szkoła
jest zła, wychowawca jest zły, a synalek jest do rany przyłóż...

Jest też problem z klasą, która od pierwszych tygodni bytności w
szkole była 'noszona na rękach', bo była pierwszą klasą w nowo
tworzonym profilu, przyszli z niezłymi świadectwami z gimnazjum - w
efekcie byli przekonani, że są debeściaki... Dziś kończą drugą
klasę i są bandą leniwych, roszczeniowo do świata
nastawionych osobników (w większości), która jest zadziwiona faktem, że
polonista chce 10 osób uwalić (oj, ma podstawy, ma!)...
Na szczęście w przypadku tej klasy rodzice już nie przyjdą marudzić,
że to wina nauczycielki, bo swoje już usłyszeli. Ktoś (ja ;)) był
chyba pierwszą osobą w ich życiu, która uświadomiła im, że ich
dzieci nie są mądre, piękne, inteligentne i ambitne jak to sobie
wyobrażali. Od tamtej pory słowa protestu nie słyszę.


Więc kiedy słyszę, jak ktoś zaczyna najeżdżać na nauczycieli, że
oni tacy, czy owacy, od razu włącza mi się sygnał alarmowy...

Oczywiście - nie neguję, że w zawodzie pracują czasami brardzo
znerwicowani ludzie, którzy raczej nie powinni pracować z młodzieżą.
Był taki przypadek w mojej szkole - nauczyciel mianowany, duże
doświadczenie, dorobek itd... A od pierwszych tygodni uczniowie zaczęli
dziwnie na nią reagować. Głupie komentarze w salę jako reakcja na
nazwisko nauczyciela, co raz większa absencja na jej lekcjach, a z
drugiej strony przedziwne reakcje i komentarze nauczyciela w rozmowach z
nami - odczuwało się jawną agresję.
W mojej budzie jest zwyczaj, że jak się jakiś ferment między
nauczycielem a uczniami robi i ktoś to zauważy, idzie do tego
nauczyciela i po prostu to mówi - spokojnie, rzeczowo, ale informuje
nauczyciela, że zauważa jakieś niepokojące symptomy. Wyjaśnia się
sprawę i reaguje - to takie proste i skuteczne. Poszedłem więc do
nauczycielki i delikatnie próbowałem zasugerować, że uczniowie dziwnie
się zachowują - zostałem natychmiast brutalnie zaatakowany, padły
zarzuty, że "rozmawiam na jej temat z uczniami" itd... Wycofałem się
natychmiast i spokojnie obserwowałem rozwój wypadków - 3 miesiące
później zespół wychowawczy, miesiąc później odebranie wychowawstwa
(najstarsi górale nie pamiętali tak drastycznego rozwiązania konfliktu
między uczniami i nauczycielami w tej szkole!) i praktyczne odsunięcie
od prowadzenia zajęć (oficjalnie - nauczyciel na L-4).

Tak więc sytuacje w szkole są różne, bo różni są w niej ludzie i to
po obu 'stronach barykady'... Ale doświadczenie uczy mnie każdego dnia,
że rodzice idą na łatwiznę w zrozwiązywaniu problemów ze swoimi
dziećmi - łatwiej jest oskarżyć szkołę i nauczycieli, niż przyznać
się, że nie ma się wpływu na własne dziecko, które nie jest tak
cudowne, jak chcielibyśmy w to wierzyć.


--
Grendel
napisał/a: ~Roman G." 2005-06-11 10:12
Wydaje mi się, że relacja autora wątku jest opanowana i wiarygodna.
Nie bardzo więc z tego, co napisał, widzę odniesienie do tego typu
problemów z rodzicami i uczniami, o których Ty i Jotte piszecie.

RG
napisał/a: ~Grendel 2005-06-11 10:24
Dnia Sat, 11 Jun 2005 10:12:27 +0200, Roman G. napisał(a):

> Wydaje mi się, że relacja autora wątku jest opanowana i wiarygodna.
> Nie bardzo więc z tego, co napisał, widzę odniesienie do tego typu
> problemów z rodzicami i uczniami, o których Ty i Jotte piszecie.


>> 1. Na lekcjach wiele mówi nie na temat (wytapianie czasu) a potem
>> uczniom (szkoły podstawowej) daje pytenia do opracowania w domu
>> (odpowiedzi na te pytania nie ma czasem


co to znaczy "wiele"?
uczeń nie znający tematu ocenia co jest na temat? Kiedy nauczyciel
próbuje "narzucić tempo" słyszy od uczniów i rodziców, że jest
sadystą. Kiedy próbuje dostosować tempo do poziomu uczniów słyszy,
że "wytapia czas"?


>> 2. Jest niegrzeczna (jeśli nie powiedzieć bezczelna) zarówno w
>> stosunku do uczniów jak i rodziców. Na wywiadówkach próbuje się
>> wywyższać a zaproczona przed forum klacowe, bardzo szybko przymuje
>> pozę "jeża" i podniesionym głosem wykrzykuje że ona niczego nie
>> musi (nie ma konstruktywnej dyskusji bo zaszyna się bezsensowna
>> kłotnia)

co to znaczy "niegrzeczna"? co to znaczy, że się "wywyższa"? w
odniesieniu do czego padało stwierdzenie, że nauczyciel "niczego nie
musi"?

Ja kiedy dyskutowałem z rodzicami na temat zachowania mojej klasy i
brutalnie przedstawiłem prawdę o uczniach, to rodzice zarządali tego,
czego ja nie odważyłem się wcześniej zaproponować - upubliczniania
wyników nauczania i wprowadzenie rygorystycznego rankingu uczniów - to
rodzice zażyczyli sobie upublicznienia w internecie każdej godziny
nieobecnej, każdej jedynki itd... Zażyczyli sobie też informowania o
każdym naruszeniu zasad dobrego wychowania przez ich pociechy.

A wcześniej rodzice byli właśnie nastawieni w ten sposób, że to
nauczyciele są niedobrzy, że dzieci bardzo chcą, ale nauczyciele nie
dają się wykazać, że wychowawca nie pomaga... Po 3 godzinnej
wywiadówce, gdzie dowiedzieli się ze szczegółami wszystkiego, co
działo się przez poprzednie 1,5 roku a o czym przez grzeczność nie
chciałem im mówić, oczy im się otwarły.

--
Grendel