Ile zarabia nauczyciel?

napisał/a: ~Jotte" 2009-05-14 21:16
W wiadomości news:guhqfa$cff$1@nemesis.news.neostrada.pl pawelj
pisze:

>> Szkoły mają problemy teraz z budowlańcami, elektronikami i innymi
>> nauczycielami zawodu. Wszystkiemu winne są pensje.
>> Jakoś mityczne 3 miesięczne wakacje i mityczne 18 godzin pracy w tygodniu
>> ich nie zachęcają.
> Spróbuj te mity obalić. Przynajmniej ten pierwszy. A i drugi też
Ja to zrobie w kilka sekund.
1. Nauczyciele w ogóle nie maja wakacji.
2. Art. 42 KN.

No i po zawodach.

--
Jotte

napisał/a: ~pawelj" 2009-05-14 21:20
>> Jest spora. NIe dostrzegasz różnicy między pracą w budżetówce a pracą "u
>> prywaciarza"?
> Z jakiego punktu widzenia?
> Prawnego? Nie ma różnicy.
Nie ma? Pokaż mi kogoś w budżetówce zatrudnionego "na czarno".
Pokaż mi firmę budowlaną która nie zatrudnia nikogo na czarno.

>> Zbędne dlatego, że wolisz żyć w nieświadomości?
> Nie. Po prostu choćbym się dowiedział, to i tak nie będą to jakieś
> reprezentatywne informacje pozwalające na postawienie uogólnionych
> wniosków.
> W ogóle to jaki sens mają takie porównania? I czemu ze sprzątaczkami, a
> nie np. z murarzami?
Myślałem o sprzątaczce szkolnej czyli budżetowej.
>Płace nauczycieli w odróżnieniu od sprzątaczkowych są dla
Sprzątaczkowe są tak samo jawne jak nauczycielskie.

> wszystkich jawne, regulowane prawem (trzeba jednak rozumieć co nieco aby
> poprawnie zinterpretować liczby).
Tutaj to już coś motasz. Co mi jest potrzebne żeby zinterpretować liczby? Bo
nie rozumiem.

>>>>> To poczytaj.
>>>> A po co ?
>>> Żeby nie pieprzyć bez sensu?
>> A skąd wiesz że to jest bez sensu?
> A skąd wiesz, że ma sens, skoro nawet nie czytasz?
A bo wole jak mi ktoś wytłumaczy. Nie muszę czytać i mam obraz całości na
przykładach. Dopiero jak ktoś inny nie potwierdzi poprzedniej wersji to
siadam to przepisów albo szukam jakiegoś szkolenia.


>> Ale skoro w szkoe jest tak źle a na budowie czy w sklepie tak dobrze to
>> po co walczyć jak w ciągu dnia można mieć lepiej.
> O! to lubię najbardziej. Postawić tezę, przypisać ją komuś i następnie z
> nią polemizować.
> Ja na takie nonsensy nie idę. Nie zauważyłem, aby ktoś wcześniej
> twierdził, że w sklepie czy na budowie jest dobrze.
Ale było zestawienie zarobków sklepowych i budowlanych.

>>> No i sam sobie odpowiedziałeś - bo to jest zwykły zawód.
>> Który w większości przypadków uprawiają ludzie którym to się wydaje że im
>> się wszystko należy.
>> Tak nie ma w innych grupach zawodowych.
> Wiesz co? To czcza, nic nie znacząca gadanina - w większości wypadków, im
> się wydaje że im się wszystko(sic!) należy, u innych tak nie ma...

> Żadnych dowodów, żadnych sprawdzalnych konkretów, onetowa demagogia niczym
> w radyju z ryjem czy innych dziełach przy nim powstałych...
Mógłbym ci tu napisać kilka przykładów skąd wzięło się moje twierdzenie.
I uwierz mi że to nie onet ukształtował moje poglądy. Żywy kontakt z
nauczycielami który mam niestety prawie na co dzień od 11 lat. W zestawieniu
z innymi grupami jak choćby administracją szkolną czy owymi sprzątaczkami.

> Mam ogólnie złe zdanie o przedstawicielach nauczycielskiej profesji, ale
> znam mechanizmy powodujące taką a nie inną jej kondycję, nie wrzucam
> wszystkich do jednego wora i nie bęłkocę sloganów.

Ja też znam prywatnie kilku czy kilkunastu nauczycieli. Ale z tych
kilkunastu tylko dwóch jest całkiem normalnych.

--
PawelJ
napisał/a: ~januszek 2009-05-14 21:21
TomcioW napisał(a):

> W co? W to, że edukacja to jeden z filarów na których powinna się opierać
> polityka państwa?

Chyba Ci się z nauką pomyliło? ;)

j.

--
www.e-glosowanie.org - 4 czerwca weź udział w
pierwszym w Polsce głosowaniu przez Internet!
napisał/a: ~januszek 2009-05-14 21:24
TomcioW napisał(a):

>> Zarobki w zasadzie nie mają tu nic do rzeczy bo zawsze będzie tak, że
>> fachowiec w jakiejś dziedzinie zarobi zajmując się nią więcej niż
>> pracując jako nauczyciel w tej dziedzinie.

> Jak czytam takie pierdoły to nic tylko iść i płakać.

Dlaczego moją wypowiedź nazwałeś pierdołą?

> Ja się zapytam delikatnie ilu w szkołach mamy wykwalifikowanych nauczycieli
> informatyki? 2%, może 10%.

Bo ktoś przesadził wprowadzając do szkół przedmiot nazwany informatyką.
W zasadzie powinno to się nazywać: "Obsługa komputera" i sprowadzać się
do nauczenia dzieciaka korzystania z internetowej wyszukiwarki. Żeby
taki przedmiot wykładać to nie trzeba kończyć politechniki.

j.

--
www.e-glosowanie.org - 4 czerwca weź udział w
pierwszym w Polsce głosowaniu przez Internet!
napisał/a: ~januszek 2009-05-14 21:28
TomcioW napisał(a):

> Ryzykuj, tak twierdzi większość naszego zawistnego społeczeństwa.
> Generalnie i Ty i oni nie widzą że podchodzą do tematu od "dupy strony".
> Róbcie tak dalej, do czego to doprowadzi nietrudno się domyślić.

Z mojego punktu widzenia gardłujący o wyższe pensje nauczyciele
wyglądają na ludzi, którzy domagają się z nieba wziętych uprawnień
gwarantujących lepsze zarobki niż przeciętna, mniejszą ilość godzin
pracy niż przeciętna, dłuższe urlopy niż przeciętna a na koniec jeszcze
większą i dłuższą emeryturę niż przeciętna. To wszystko oczywiście przy
praktycznie zerowej ekonomicznej odpowiedzialności za jakość i
efektywność swojej pracy, która to praca wydaje się być jakościowo na
dużo niższym niż przeciętna poziomie. Całe to pasożytnictwo dodatkowo
próbują uzasadnić tym, że przecież to od nich zależy przyszłość Kraju i
Narodu - zupełnie nie przyjmując do wiadomości, że ogólny poziom
edukacji cały czas spada, że dziś absolwent studiów licencjackich nie
jest na poziomie absolwenta dobrej zawodówki 20 lat temu... albo patrząc
inaczej: 20 lat temu potrzebne było mniej czaso-nauczycielo-godzin na
wykształcenie robotnika niż dziś: w latach dziewięćdziesiątych: 8 lat
podstawówki + 3 lata szkoły zawodowej (w której 2 dni w tygodniu
zajmowała praktyczna nauka zawodu, więc następnego dnia po zdaniu
egzaminu zawodowego uczeń nadawał się do pracy) - a dziś: 6 lat
podstawówki, 3 lata gimnazjum, 3 lata liceum, 3 lata studiów, po których
uczeń/student i tak, (z punktu widzenia pracodawcy) nic nie umie... To
już chyba łatwiej przełożyć na pieniądze? Jeżeli ten "postęp" nadal
będzie szedł w tę stronę to za chwilę pensja nauczyciela będzie
synonimem najniższego wynagrodzenia a uczniowie będą się zrzucać na
kanapkę dla pana psora... Za chwilę (jeżeli nie już tak nie jest) zdana
matura z lat 80/90-tych będzie więcej warta niż dzisiejsze magisterium
(z wyjątkiem kilku naprawdę wiodących uczelni)... I oczywiście, za taką
degradację systemu edukacji państwo nauczycielstwo się zupełnie
odpowiedzialne nie czuje... Tere-fere ;)

>> Czyli w sumie pracuje 3 razy więcej niż Polski nauczyciel. Zupełnie mnie
>> więc nie dziwi, że się to przekłada na większe pieniądze.

> Kochany! Jak dla mnie może być. Dlaczego myślisz te przygłupy tego nie
> wprowadzą??? Bo szkoda im na to kasy!
> Gdzie nauczyciele mieliby się podziać w tych szkołach? Na korytarzach
> mieliby siedzieć? Nie ma warunków ani lokalowych ani logistycznych.

Wprowadzenie systemu podobnego do fińskiego, w praktyce wyglądałoby tak,
że: 2/3 najsłabszych zawodowo nauczycieli zwalniamy a pozostali
przejmują ich pracę, za co dostają od razu po 200% podwyżki. Pytanie:
czy na pewno jesteście na to gotowi? Bo stawiam, że najgłośniej przeciw
takiej zmianie prostestować będą właśnie nauczyciele.

> Ja o niczym nie marzę: kończę szkołę o wyznaczonej porze, zostawiam papiery
> w swoim biurku i mam w dupie wszystko. Tego niestety się zrobić nie da.
> Państwa na to nie stać, prościej jest utrzymać taki chory system jak teraz.

I dlatego moim zdaniem pracownika publicznej służby edukacyjnej powinno
się zabezpieczyć w uprawnienia na korzystanie z publicznej komunikacji i
publicznej służby zdrowia a jego dzieciom powinno się zapewnić publiczna
edukacje ;) I nic ponad to.

j.

--
www.e-glosowanie.org - 4 czerwca weź udział w
pierwszym w Polsce głosowaniu przez Internet!
napisał/a: ~Jotte" 2009-05-14 21:43
W wiadomości news:guhr2a$pqg$1@atlantis.news.neostrada.pl pawelj
pisze:

>>> Jest spora. NIe dostrzegasz różnicy między pracą w budżetówce a
>>> pracą "u prywaciarza"?
>> Z jakiego punktu widzenia?
>> Prawnego? Nie ma różnicy.
> Nie ma? Pokaż mi kogoś w budżetówce zatrudnionego "na czarno".
> Pokaż mi firmę budowlaną która nie zatrudnia nikogo na czarno.
Nie ma przymusu pracy na czarno.
Prawo pracy jest jednakowe bez względu na forme własności pracodawcy.

>>> Zbędne dlatego, że wolisz żyć w nieświadomości?
>> Nie. Po prostu choćbym się dowiedział, to i tak nie będą to jakieś
>> reprezentatywne informacje pozwalające na postawienie uogólnionych
>> wniosków.
>> W ogóle to jaki sens mają takie porównania? I czemu ze sprzątaczkami, a
>> nie np. z murarzami?
> Myślałem o sprzątaczce szkolnej czyli budżetowej.
Sprzątaczki szkolne wcale nie musza być budżetowe.
Po pierwsze nie wszystkie szkoły są budżetowe.
Po drugie sprzątaczki mogą być normalnie zatrudniane przez prywatną firmę
wynajmowaną przez szkołę do sprzątania.
Rozumiem co miałeś na myśli, ale nie wiem o co ci chodzi.

> >Płace nauczycieli w odróżnieniu od sprzątaczkowych są dla
> Sprzątaczkowe są tak samo jawne jak nauczycielskie.
Bzdura.
O nauczycielskich można przeczytać w rozporządzeniach.
Nie znam analogicznych dla sprzątaczek. A ty?

>> wszystkich jawne, regulowane prawem (trzeba jednak rozumieć co nieco aby
>> poprawnie zinterpretować liczby).
> Tutaj to już coś motasz. Co mi jest potrzebne żeby zinterpretować
> liczby? Bo nie rozumiem.
Chodzi o to, że w skład wynagrodzenia nauczyciela wg strony resortowej
wchodzi coś ok. 14 składników.
To sobie statystycznie przeliczają i uśredniają dowodząc, że statystyczny
nauczyciel zarabia 4k brutto.
Kto głupi, ten oszustom uwierzy.
Liczą tam m.in. zasiłek na zagospodarowanie (płatny raz i nie wszystkim),
nagrody jubileuszowe (3), dodatki motywacyjne (tzw. włazidupne), nadgodziny
itp.
Tymczasem należy liczyć tylko _pewne_ składniki: pensja zasadnicza, wysługa
lat, 13-tka, świadczenie
urlopowe.

>>>>>> To poczytaj.
>>>>> A po co ?
>>>> Żeby nie pieprzyć bez sensu?
>>> A skąd wiesz że to jest bez sensu?
>> A skąd wiesz, że ma sens, skoro nawet nie czytasz?
> A bo wole jak mi ktoś wytłumaczy. Nie muszę czytać i mam obraz całości na
> przykładach. Dopiero jak ktoś inny nie potwierdzi poprzedniej wersji to
> siadam to przepisów albo szukam jakiegoś szkolenia.
Leniuszek...
i pasożycik... :)

>>>> No i sam sobie odpowiedziałeś - bo to jest zwykły zawód.
>>> Który w większości przypadków uprawiają ludzie którym to się wydaje
>>> że im się wszystko należy.
>>> Tak nie ma w innych grupach zawodowych.
>> Wiesz co? To czcza, nic nie znacząca gadanina - w większości wypadków,
>> im się wydaje że im się wszystko(sic!) należy, u innych tak nie ma...
>> Żadnych dowodów, żadnych sprawdzalnych konkretów, onetowa demagogia
>> niczym w radyju z ryjem czy innych dziełach przy nim powstałych...
> Mógłbym ci tu napisać kilka przykładów skąd wzięło się moje twierdzenie.
> I uwierz mi że to nie onet ukształtował moje poglądy.
Niczego nie przyjmuję na wiarę. Liczą się dowody.

> Żywy kontakt z nauczycielami który mam niestety prawie na co dzień od 11
> lat.
11 lat? Czyli co? Jesteś obecnie w 3 licealnej? Czy były jakieś kłopoty z
promocjami? ;))

>> Mam ogólnie złe zdanie o przedstawicielach nauczycielskiej profesji, ale
>> znam mechanizmy powodujące taką a nie inną jej kondycję, nie wrzucam
>> wszystkich do jednego wora i nie bęłkocę sloganów.
> Ja też znam prywatnie kilku czy kilkunastu nauczycieli. Ale z tych
> kilkunastu tylko dwóch jest całkiem normalnych.
W mojej ocenie przeszacowujesz. 2 normalnych na kilkunastu?
Wg mnie jest mniej.

--
Jotte
napisał/a: ~Jotte" 2009-05-14 21:59
W wiadomości news:slrnh0os7f.au7.januszek@gimli.mierzwiak.com januszek
pisze:

> Z mojego punktu widzenia
To bardzo słuszne zastrzeżenie.

> gardłujący o wyższe pensje nauczyciele
> wyglądają na ludzi, którzy domagają się z nieba wziętych uprawnień
> gwarantujących lepsze zarobki niż przeciętna, mniejszą ilość godzin
> pracy niż przeciętna, dłuższe urlopy niż przeciętna a na koniec jeszcze
> większą i dłuższą emeryturę niż przeciętna.
A z mojego punktu widzenia taki ogląd jest znacznie mniej rozsądny niż
przeciętna.

> To wszystko oczywiście przy
> praktycznie zerowej ekonomicznej odpowiedzialności za jakość i
> efektywność swojej pracy, która to praca wydaje się być jakościowo na
> dużo niższym niż przeciętna poziomie.
Gratuluję - ponownie właściwy termin: "wydaje się".

> Całe to pasożytnictwo dodatkowo
> próbują uzasadnić tym, że przecież to od nich zależy przyszłość Kraju i
> Narodu - zupełnie nie przyjmując do wiadomości, że ogólny poziom
> edukacji cały czas spada, że dziś absolwent studiów licencjackich nie
> jest na poziomie absolwenta dobrej zawodówki 20 lat temu...
Teraz przydały by się dowody.
Bez nich to bełkot i nonsensy.

> To
> już chyba łatwiej przełożyć na pieniądze? Jeżeli ten "postęp" nadal
> będzie szedł w tę stronę to za chwilę pensja nauczyciela będzie
> synonimem najniższego wynagrodzenia a uczniowie będą się zrzucać na
> kanapkę dla pana psora... Za chwilę (jeżeli nie już tak nie jest) zdana
> matura z lat 80/90-tych będzie więcej warta niż dzisiejsze magisterium
> (z wyjątkiem kilku naprawdę wiodących uczelni)... I oczywiście, za taką
> degradację systemu edukacji państwo nauczycielstwo się zupełnie
> odpowiedzialne nie czuje... Tere-fere ;)
Zaponiałeś drugiej części powiedzonka: kuku.
Na muniu.
Nauczyciel ma ucznia pod swoją opieką tylko kilka lat. I nie sam. Ponadto
funkcjonuje w określonym systemie, na który ma niewielki wpływ.
A w ogóle to dlaczego ma pracować lepiej niż mu płacą?
To nie na nauczycielu ciąży obowiązek organizowania, finansowania i
utrzymywania systemu oświaty, lecz na państwie. I ono tak ono je organizuje,
że jest jaki jest.
I tam z pretensjami (skądinąd słusznymi).

> Wprowadzenie systemu podobnego do fińskiego, w praktyce wyglądałoby tak,
> że: 2/3 najsłabszych zawodowo nauczycieli zwalniamy a pozostali
> przejmują ich pracę, za co dostają od razu po 200% podwyżki.
Niczym nie uzasadnione twierdzenie (onet forum się ponownie kłania).
I nie znasz systemu fińskiego.
Swoją drogą lepszy wg mnie byłby francuski.

> I dlatego moim zdaniem pracownika publicznej służby edukacyjnej powinno
> się zabezpieczyć w uprawnienia na korzystanie z publicznej komunikacji i
> publicznej służby zdrowia a jego dzieciom powinno się zapewnić publiczna
> edukacje ;) I nic ponad to.
Przede wszystkim powinno się go wyposażyć w odpowiednie wynagrodzenie
zawierające właściwy system motywacyjny oraz szeroko pojęte warunki pracy
(prawo, warsztat, narzędzia). Do tego właściwy system rekrutacji do zawodu.
I bez bzdur - do publicznej edukacji mają prawo wszyscy.

--
Jotte
napisał/a: ~Jotte" 2009-05-14 22:06
W wiadomości news:slrnh0orvg.au7.januszek@gimli.mierzwiak.com januszek
pisze:

>> Ja się zapytam delikatnie ilu w szkołach mamy wykwalifikowanych
>> nauczycieli informatyki? 2%, może 10%.
> Bo ktoś przesadził wprowadzając do szkół przedmiot nazwany informatyką.
> W zasadzie powinno to się nazywać: "Obsługa komputera" i sprowadzać się
> do nauczenia dzieciaka korzystania z internetowej wyszukiwarki. Żeby
> taki przedmiot wykładać to nie trzeba kończyć politechniki.
Nie masz pojęcia o czym piszesz. Chyba właśnie takie osoby przykładały ręce
do podstaw programowych wielu przedmiotów.
A także minimalnych wymagań, kryteriów oceniania i planów nauczania.
Natomiast w szkołach profilowanych na kierunkach informatycznych
algorytmiki, optymalizacji, walidacji itp. powinni uczyć fachowcy. Ale oni
nie przyjdą za oferowane kwoty, tak jak ci TomcioW napisał.

--
Jotte
napisał/a: ~Jacek_P 2009-05-14 23:58
januszek napisal:
> W zasadzie powinno to się nazywać: "Obsługa komputera"

Nienienienie. POSLUGIWANIE SIE KOMPUTEREM.
Obsluge komputera to serwis robi :)

> do nauczenia dzieciaka korzystania z internetowej wyszukiwarki.

I edytora plus arkusza kalkulacyjnego w formie najprostszej.
W szkole to sie przydaje :)
--
Pozdrawiam,

Jacek
napisał/a: ~Jacek_P 2009-05-15 00:06
januszek napisal:
> Jasne, problem w tym, że obecnie szkoły produkują absolwentów o zerowych
> umiejętnosciach.

Bo wiedze mozesz przekazac przy tablicy. Do przekazania umiejetnosci
potrzebne sa warsztaty i praktyka. Te zostaly zlikwidowane w ramach
oszczednosci.

> A to nie jest efekt niskich zarobków nauczycieli.

To jest efekt ogolnej nedzy finansowej szkolnictwa.

> Zaryzykuję, że jest wręcz odwrotnie.

Sformuluj, prosze, co 'odwrotnie'. Bo z tekstu nie wynika.

> Czytałem rankingi. W Finlandii nauczycielowi przysługuje od 23 do 38 dni
> urlopu.

Dni roboczych.

> Musi też zdaje się przepracować więcej niż 35 godzin w szkole.

Ale tam ma warsztat pracy w szkole. Pokoj. Biurko. W polskiej szkole
nie ma praktycznie nic. Cala robote organizacyjna musi zazwyczaj
odwalac w domu.

> Czyli w sumie pracuje 3 razy więcej niż Polski nauczyciel.

A to skad ci wyszlo. Bo mi nijak wyjsc nie chce, jakbym nie liczyl.

> Zupełnie mnie więc nie dziwi, że się to przekłada na większe pieniądze.

Nie uzasadniles, skad wziela ci sie trzykrotnosc czasu, wiec to
stwierdzenie to czysta demagogia.
--
Pozdrawiam,

Jacek
napisał/a: ~Jacek_P 2009-05-15 00:25
januszek napisal:
> Z mojego punktu widzenia gardłujący o wyższe pensje nauczyciele
> wyglądają na ludzi, którzy domagają się z nieba wziętych uprawnień
> gwarantujących lepsze zarobki niż przeciętna,

W kazdym zawodzie pracownicy tego zadaja. Widziales takich, ktorzy
nie zadaja?

> mniejszą ilość godzin pracy niż przeciętna,

jw.

> dłuższe urlopy niż przeciętna

jw.

> a na koniec jeszcze większą i dłuższą emeryturę niż przeciętna.

jw.

> To wszystko oczywiście przy praktycznie zerowej ekonomicznej
> odpowiedzialności za jakość i efektywność swojej pracy,

Jaka masz odpowiedzialnosc w innych zawodach?

> która to praca wydaje się być jakościowo na
> dużo niższym niż przeciętna poziomie.

Dobrze okresliles: wydaje ci sie. Jezeli do niedofinansowanego
szkolnictwa wpuscisz dzieciaki pozbawione jakiejkolwiek kontroli,
rozbroisz nauczycieli kretynizmem prawnym, obluzgasz ich przy
kazdej okazji w przekaziorach, no to dostaniesz polskie
szkolnictwo, ktore lokuje w tej chwili na poziomie szkol w Bronxie.

> Całe to pasożytnictwo dodatkowo

No to przechodzimy do obelg. Dorownales politykom.
Nie gratuluje takiej degrengolady i populizmu.
Przykre.

> próbują uzasadnić tym, że przecież to od nich zależy przyszłość Kraju i
> Narodu - zupełnie nie przyjmując do wiadomości, że ogólny poziom
> edukacji cały czas spada,

Mylisz skutek z przyczyna. Takie podejscie jak twoje jest wlasnie
PRZYCZYNA. Taki populizm i plynace stad decyzje sa przyczyna
upadku szkolnictwa.

> że dziś absolwent studiów licencjackich nie
> jest na poziomie absolwenta dobrej zawodówki 20 lat temu...

To sa skutki decyzji politycznych. Ostrzegano przed tym pietnascie lat
temu. Olano te ostrzezenia. Teraz mamy skutki. Ale ciezko bedzie
osadzic mendy polityczne, ktore do tego doprowadzily. Niektorzy
z winowajcow juz na szczescie kwiatki wachaja od spodu vide Radziwill,
Stelmachowski i ich poputczicy typu Marcinkiewicza, specjalisty
od ureligijnienia szkol (pozniej premiera).

> albo patrząc
> inaczej: 20 lat temu potrzebne było mniej czaso-nauczycielo-godzin na
> wykształcenie robotnika niż dziś: w latach dziewięćdziesiątych: 8 lat
> podstawówki + 3 lata szkoły zawodowej (w której 2 dni w tygodniu
> zajmowała praktyczna nauka zawodu, więc następnego dnia po zdaniu
> egzaminu zawodowego uczeń nadawał się do pracy) - a dziś: 6 lat
> podstawówki, 3 lata gimnazjum, 3 lata liceum, 3 lata studiów, po których
> uczeń/student i tak, (z punktu widzenia pracodawcy) nic nie umie...

Zapytaj Handkego, Lybacka, Wittbrodta i innych ministrow EN, dlaczego
lansowali tak debilne regulacje, reformy i inne pierdoly. To, co ty
opisujesz to sa skutki decyzji politycznych. SKUTKI.

> To już chyba łatwiej przełożyć na pieniądze?

Przeloz. Wystaw rachunek tworcom tych 'reform'. Ciagle sa w polityce.
Ciagle kandyduja. Ciagle twierdza, ze wiedza, jak zrobic nam dobrze.

> Jeżeli ten "postęp" nadal
> będzie szedł w tę stronę to za chwilę pensja nauczyciela będzie
> synonimem najniższego wynagrodzenia a uczniowie będą się zrzucać na
> kanapkę dla pana psora.

Nie. Szybciej zostana bez zadnych nauczycieli. Szkoly dzisiejsze
to raczej swietlice dzienne do przetrzymywania klopotliwej mlodziezy
pod kontrola.

> Za chwilę (jeżeli nie już tak nie jest) zdana
> matura z lat 80/90-tych będzie więcej warta niż dzisiejsze magisterium

Magisterium moze nie. Ale wiekszosc licencjatow jest porownywalna
z matura sprzed 25..30 lat.

> degradację systemu edukacji państwo nauczycielstwo się zupełnie
> odpowiedzialne nie czuje.

Nie powinni. Nie nauczyciele sa tworcami tego patologicznego
systemu. Pytaj politykow, ktorzy ta patologie kreuja. Robotnik
pracujacy w zle zarzadzanej fabryce nie jest winny istniejacego
tam burdelu, ale zarzad. Nauczyciele sa robotnikami systemu
edukacji. Radziwill, 'laga' Stelmachowski, Wittbrodt, Lybacka
i cala reszta tej czeredy politycznej to ludzie, ktorych szukasz.

> Tere-fere ;)

Chciales cos powiedziec, czy ci sie wypsnelo.

> Wprowadzenie systemu podobnego do fińskiego, w praktyce wyglądałoby tak,
> że: 2/3 najsłabszych zawodowo nauczycieli zwalniamy a pozostali
> przejmują ich pracę, za co dostają od razu po 200% podwyżki.

Brednie. Mylisz wymiar pracy z pensum. Nie pierwszy jestes i nie ostatni.

> Pytanie:
> czy na pewno jesteście na to gotowi?

Nie musza byc gotowi, bo w tym systemie juz dzis pracuja. Na kazda
godzine zajec musisz miec od 0,5 do 1 godziny otoczki organizacyjnej.
W tym zajec pozalekcyjnych.

> Bo stawiam, że najgłośniej przeciw
> takiej zmianie prostestować będą właśnie nauczyciele.

Mozliwe. I nie zdziwi mnie to, bo juz wielokrotnie sie przekonali,
ze gdy wladza mowi, ze da, to mowi, a jak mowi, ze przypieprzy,
to przypieprzy. Kazda zmiana w ciagu ostatnich dwudziestu lat
jest na GORSZE. Mozesz uzasadnic dlaczego tym razem mieliby ufac?

> I dlatego moim zdaniem pracownika publicznej służby edukacyjnej powinno
> się zabezpieczyć w uprawnienia na korzystanie z publicznej komunikacji i
> publicznej służby zdrowia a jego dzieciom powinno się zapewnić publiczna
> edukacje ;) I nic ponad to.

A co jest ponad to? Bo uprawnien do publicznej komunikacji to nie zauwazylem.
A publiczna sluzbe zdrowia to oplacaja przeciez ze swoich skladek.
--
Pozdrawiam,

Jacek
napisał/a: ~januszek 2009-05-15 06:11
Jacek_P napisał(a):

> Nienienienie. POSLUGIWANIE SIE KOMPUTEREM.
> Obsluge komputera to serwis robi :)

Ok, niech będzie: przysposobienie do życia w epoce informacyjnej ;P

> I edytora plus arkusza kalkulacyjnego w formie najprostszej.
> W szkole to sie przydaje :)

Hehehe, czyli lotus 123 i notepad? ;P

j.

--
www.e-glosowanie.org - 4 czerwca weź udział w
pierwszym w Polsce głosowaniu przez Internet!