Proszę o podpowiedź

napisał/a: Karolina2511 2011-04-27 22:14
Witam!

Związałam się z żonatym mężczyzną z dwójką dzieci. Papiery rozwodowe złożone, czekamy na wyznaczenie terminu pierwszej rozprawy. Żona zgodziła się na rozwód za porozumieniem stron. Jednak jej zachowanie temu przeczy. Odkąd dowiedziała się o rozwodzie (a dowiedziała się zaraz jak została podjęta decyzja) awantury i sceny na zawołanie z udziałem dziewczynek przy wyjeździe na delegacje są normalne. W delegacje jeździ od początku trwania małżeństwa, taką ma prace. Do niedawna wysyłał jej całą pensje, a nie zarabia najniższej krajowej. Ona nigdy nie pracowała, mimo, że dziewczynki mają 6 i 8 lat. Jakiś czas temu miała eksmisje z mieszkania za nieopłacane rachunki, mimo, że było to mieszkanie spółdzielcze i czynsz wynosił niecałe 300 zł. O reszcie długów bez jego wiedzy nie wspominając. Po zaprowadzeniu młodszej do szkoły jedzie do swojej mamy gdzie nie wiadomo co robi. Odbiera młodszą i spowrotem do mamy, a starsza sama wraca do pustego domu. Starsza ma problemy z mówieniem, jednak do logopedy mama nie ma czasu z nią chodzić. Od trzech lat mniej więcej ma problemy zdrowotne, podejrzewano glisty jednak nie zostało to do końca zbadane, więc dziecko co jakiś czas trafia na pare dni do szpitala. Jak ojciec dzieci pyta czy była u lekarza według zaleceń na wypisach, to za każdym razem słyszy inny pretekst, że nie było możliwosci. Po ostatnim pobycie w szpitalu wyszła, że dziecko ma nerwice, nawet nie chce wiedzieć co one muszą tam przechodzić, że ośmioletnie dziecko ma nerwice i żadna z nich nie powie nic bez porozumienia z mamą. Wszystko jest jak wyuczony wierszyk i scenariusz.
Ja od niedawna mieszkam w ich miejscowości i wynajmujemy mieszkanie, na które ja również zarabiam. I nie ma problemu z pracą jeżeli ktoś chce i posiadanie dzieci nie jest tu problemem, ponieważ ja kończe pracę o 16 i spokojne można odbierać dzieci i spędzić z nimi czas. Jestem w stałym kontakcie z jego rodziną i słyszałam nie jedną historie. Ostatnio umówiła się z nim, żeby obgadać szczegóły rozwodu i komunii, która się zbliża. Okazało się, że zamkneła drzwi od mieszkania i nie chciała go wypuścić, gdy się upierał, że musi wyjść to zaczeła zucać talerzami, płakać i histeryzować. Kwestią czasu było, zeby któryś z sąsiadów wezwał policje.
Nie wiem jak mogłabym mu pomóc, żeby psychicznie tak nie męczyła ani jego, ani córek. Proszę o jakieś sensowne odpowiedzi. Z góry dziękuje.
Nekropolis
napisał/a: Nekropolis 2011-05-03 20:04
Witaj!
Wiesz ta sprawa jest bardzo delikatna i o tyle skomplikowana, że nie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o dwie dorosłe osoby, ale jeszcze o dzieci, które stoją w środku całej tej sytuacji i najbardziej cierpią.
Myślę, że właśnie ze względu na złożoność tej sprawy, nikt nie chce się tutaj wypowiedzieć, bo czasem po prostu nie wie co doradzić, bądź nie chce doradzić źle...
Każdy przypadek jest indywidualny i tak należy go traktować.
Rozstania nie są łatwe, szczególnie wtedy, gdy jedna z osób jest tym faktem zaskoczona.
Z tego co piszesz, jasno wynika, że nie pogodziła się z tym jeszcze i może to niestety szybko nie nastąpić. Każdy reaguje inaczej i każdy potrzebuje innego czasu, by sobie to wszystko poukładać.
Rozumiem, że patrząc na to wszystko chciałabyś jakoś wesprzeć swojego partnera i zrobisz jak zechcesz, ale ja bym się nie wtrącała. Pamiętaj, że to On był Jej mężem przez tyle lat i jeśli postanowił zakończyć ten związek, to powinien zrobić to sam, w jak najbardziej delikatny i elegancki sposób. Twoja ingerencja może powodować zwiększoną agresję z Jej strony.
Wiem jak to dla Ciebie zabrzmi, ale spróbuj choć przez chwilę wyobrazić sobie siebie w podobnej sytuacji. Może Ona nie potrafi sobie poradzić z tym wszystkim, brnie na oślep, raniąc po kolei najbliższych, jest zagubiona, nieporadna życiowo, nie wie, co dalej...
Uzbrójcie się w cierpliwość i spróbujcie pohamować emocje bo one nic nie dadzą, mało tego zaognią konflikt, a przecież każdy chce być szczęśliwy.
Myślę, że czas sam coś zmieni. W końcu przyjdzie moment, że sytuacja się jakoś unormuje. Na razie stworzyłabym partnerowi oazę spokoju, w której mógłby odpocząć od tego wszystkiego. Unikałabym w Waszym wspólnym gniazdku ciągłych dyskusji na ten temat i to myślę wystarczyłoby, by czuł się odprężony i mógł odpocząć od problemów.
Jeśli chodzi o dzieci, to teraz tym bardziej powinien im poświęcać więcej czasu niż zazwyczaj, by czuły, że tato je kocha, że konflikt z mamą nie sprawił, że już ich nie chce, czy nie potrzebuje. I tutaj też bym doradzała Jego spotkania z dziećmi bez Twojego udziału, gdyż podejrzewam, że matka może je buntować i nie ma sensu dolewać oliwy do ognia. Jak się z czasem wszystko wyklaruje to będziecie mogli jakoś w miarę normalnie funkcjonować. Na razie wszystko jest za świeże.