tez tak macie?

napisał/a: ~Leon " 2005-05-11 16:29
1.jeszcze mi przyszlo do lba sie sie postarać - przed wycieczką , którą
zorganizowałem napisałem pismo do odpowiedniego wydziału UM o
dofinansowanie. Przy takich kosztach byłby z 1000pln jak nic.

problem pojawil sie , jak sie okazalo, że moj wódz zapomnial to podrzucic do
UM i zgubil to :)
napisalem nowe - a na miescie powiedzieli , że to mialo byc zlozone przed
wycieczka.
rece czlowiekowi opadają , bo przez lenistwo wodza - dyrektora klasy
stracily szanse na spore dofinansowanie.


2. jak szostoklasista mowi do nauczyciela h.. ci w d.. , a wodz nie reaguje
to normalne? jak mowi "czy chce pan miec do czynienia z moim ojcem?" to
normalne? wodz nie reaguje? są jakies narzedzia zeby gowniarza ukarac? na
wodza raczej nie mozna liczyc....

--
napisał/a: ~halley" 2005-05-11 23:21
Nie za bardzo rozumiem, kim Ty jesteś, ten wódz i dyrektor, gdzie tu
nauczyciel... może troche jaśniej?

Powiem tylko, że to w dużej mierze od nauczyciela zależy, jak go uczniowie
traktują. Z reguły liczy się pierwsza lekcja, wtedy następuje "rozeznanie
sił", a później to już nie wiele da się zrobić. Wina też leży po stronie
uczniów. Takie ich wychowanie, taka Polska... długo by na ten temat pisać,
sam rozumiesz...



--
halley
napisał/a: ~RomanO" 2005-05-12 13:18

Użytkownik "halley" napisał w wiadomości
> Nie za bardzo rozumiem, kim Ty jesteś, ten wódz i dyrektor, gdzie tu
> nauczyciel... może troche jaśniej?
>
> Powiem tylko, że to w dużej mierze od nauczyciela zależy, jak go uczniowie
> traktują. Z reguły liczy się pierwsza lekcja, wtedy następuje "rozeznanie
> sił", a później to już nie wiele da się zrobić. Wina też leży po stronie
> uczniów. Takie ich wychowanie, taka Polska... długo by na ten temat pisać,
> sam rozumiesz...

Żeby nie było że nie ma odzewu.
Od razu im mówić:
Może i powinna być najpierw rozmowa wycowawcy z uczniem.
Największa karą dla Was, jest przeniesienie do innej szkoły z rejonu /3 km
Sp Gimnazum /4km.
A może i dalej?! Np szkoła z internatem (?!)
(Zgoda rodzicow nie wystepuje), a są też inne, mało przyjemne zabiegi;
Nadzór kuratoryjny ew. sądu rodzinnego.
Jest to b. uciązliwe dla rodziców więc niech się młodzian zdeklaruje?
Idzie na "udry" -czy nie?
Zapewnie początkujący nauczyciel?!
Po pierwsze: Jak umiesz liczyć, licz na siebie!"
O pomoc -tylko jak musisz. Najpierw kroki Statutowe.
A koledzy z pracy -co?!
Ta klasa (od tego pyskatego) nie ma wychowawcy?
Ja to tak zrozumiałem;
Dyrektor szkoły nie reaguje na zwrócenie się swojego pracownika o pomoc w
wychowaniu ucznia.
Dyrekcja nie przykłada sie do spraw organizacyjnych.
RADZĘ:
Wpisywać uwagi o zachowaniu, (pełna treść wypowiedzi ucznia... do
dziennika).
Poinformować o tym wychowawcę, z przypomnieniem mu o systemie karania (wg
Statutu).
Poinformować dyrektora, z ew. wnioskiem o szcególne ukaranie ucznia -jako
recydywisty.
Nękać wychowawcę zapytaniami jakie podjął kroki.
Poprosić go wezwanie rodzica do szkoły na rozmowę.
Jesli jest Peagog, poprosić go (to sie nazywa wniosek o...) o kontakt z
rodzicami, wezwanie m awyjść od niego.
Załatwiać takie dziecuszka; Pojedynczo, i bardzo konsekwentnie...
RomanO
napisał/a: ~Ja" 2005-05-12 13:39

Użytkownik "RomanO" napisał w wiadomości

> Od razu im mówić:
> Może i powinna być najpierw rozmowa wycowawcy z uczniem.
> Największa karą dla Was, jest przeniesienie do innej szkoły z rejonu /3 km
> Sp Gimnazum /4km.
> A może i dalej?! Np szkoła z internatem (?!)
> (Zgoda rodzicow nie wystepuje), a są też inne, mało przyjemne zabiegi;
> Nadzór kuratoryjny ew. sądu rodzinnego.
> Jest to b. uciązliwe dla rodziców więc niech się młodzian zdeklaruje?
> Idzie na "udry" -czy nie?
> Zapewnie początkujący nauczyciel?!
> Po pierwsze: Jak umiesz liczyć, licz na siebie!"
> O pomoc -tylko jak musisz. Najpierw kroki Statutowe.
> A koledzy z pracy -co?!
> Ta klasa (od tego pyskatego) nie ma wychowawcy?
> Ja to tak zrozumiałem;
> Dyrektor szkoły nie reaguje na zwrócenie się swojego pracownika o pomoc w
> wychowaniu ucznia.
> Dyrekcja nie przykłada sie do spraw organizacyjnych.
> RADZĘ:
> Wpisywać uwagi o zachowaniu, (pełna treść wypowiedzi ucznia... do
> dziennika).
> Poinformować o tym wychowawcę, z przypomnieniem mu o systemie karania (wg
> Statutu).
> Poinformować dyrektora, z ew. wnioskiem o szcególne ukaranie ucznia -jako
> recydywisty.
> Nękać wychowawcę zapytaniami jakie podjął kroki.
> Poprosić go wezwanie rodzica do szkoły na rozmowę.
> Jesli jest Peagog, poprosić go (to sie nazywa wniosek o...) o kontakt z
> rodzicami, wezwanie m awyjść od niego.
> Załatwiać takie dziecuszka; Pojedynczo, i bardzo konsekwentnie...
> RomanO


A mozna prosic o podstawy prawne takeigo dzialania?


napisał/a: ~Roman G." 2005-05-12 14:08
Dnia Thu, 12 May 2005 13:39:04 +0200, Ja napisał(a):

> A mozna prosic o podstawy prawne takeigo dzialania?

Szukaj w tych samych przepisach, które pozwalają nauczycielowi zadać
uczniom pracę domową.

RG
napisał/a: ~RomanO" 2005-05-12 23:20

Użytkownik "Ja" napisał w wiadomości
>> Załatwiać takie dziecuszka; Pojedynczo, i bardzo konsekwentnie...
> A mozna prosic o podstawy prawne takeigo dzialania?

Którego? Chodzi o te; "pojedyncze i konsekwentne",
bo te wyżej, to jkbyś zapytał o prawne podstawy działania szkoły.
http://www.menis.gov.pl/prawo/wszystkie/prawo-p.php

RomanO
napisał/a: ~Ja" 2005-05-13 07:50

Użytkownik "RomanO" napisał w wiadomości
>
> Użytkownik "Ja" napisał w wiadomości
> news:d5vf8p$2lj$1@nemesis.news.tpi.pl...
>>> Załatwiać takie dziecuszka; Pojedynczo, i bardzo konsekwentnie...
>> A mozna prosic o podstawy prawne takeigo dzialania?
>
> Którego? Chodzi o te; "pojedyncze i konsekwentne",
> bo te wyżej, to jkbyś zapytał o prawne podstawy działania szkoły.
> http://www.menis.gov.pl/prawo/wszystkie/prawo-p.php

Pytanie nie bylo do Ciebie a do tewgo osobnika, ktory na kazdy
problem odpowiada by my podac podstawe prawna po to by
dowodzic, ze adwersarz nie ma racji

Zas co do poczatkowego problemu
- jesli "wodz" (dyrektor?) sprawe ignoruje, to i nie pomoze
i jego zmusic sie nie da do wspolpracy
- kadencja dyrektora to 5 lat...
- ucznia-chama mozna w praktyce tylko ignorowac, smarkacze
niestety - z racji dzialan "wladz zwierzchnich" sa bezkarni
(i tak kiedys wpadnie we wlasne sidla albo spotka sie z policja,
raczej wbrew wlasnej woli)

- obowiazkiem kazdego ucznia jest realizowanie obowiazku szkolnego
- i aktywane uczestnictwo w lekcji wlacznie z przestrzeganiem
Statutu Szkoly. A w nim powinna byc wzmianka o kulturze osobistej
Kazde jego naruszenie moze (i powinno!!!) byc wpisane np do dziennika
- wychowawca bedzie mial robote (albo - robote ulatwiona..)

Zas do do uwag pseudoprawnych na tym forum
Wczoraj na lekcji smarkacz wyciagnal komorke (bawili sie sms-ami)
Na informacje, ze zostanie mu odebrana (podczas lekcji!!!) odpowiedzial,
ze moge mu co najwyzej wpisac uwage. A odebrac celem oddania rodzicm
nie...

No coz... to sa efekty pseudoprawnych porad co poniektorych...

napisał/a: ~RomanO" 2005-05-13 13:25

Użytkownik "Ja" napisał w wiadomości

> Pytanie nie bylo do Ciebie a do tewgo osobnika, ktory na kazdy
> problem odpowiada by my podac podstawe prawna po to by
> dowodzic, ze adwersarz nie ma racji
A, teraz rozumiem!

>
> Zas co do poczatkowego problemu
> - jesli "wodz" (dyrektor?) sprawe ignoruje, to i nie pomoze
> i jego zmusic sie nie da do wspolpracy
> - kadencja dyrektora to 5 lat...
Booszszee!
5 lat męczarni! I jak tu do emerytury wytrzymać ( bez pampersa)
Mi sie już rece trzesą ja na lekcje albo do sekretariatu wchodze...
(muszę uwazać żeby kogo nie potracić).


> (i tak kiedys wpadnie we wlasne sidla albo spotka sie z policja,
> raczej wbrew wlasnej woli)
Mam uczniów (moich wychowanków) po jednej i po drugiej stronie (kajdanek).
To nie takie proste....ksiązki możnaby pisać.

> Kazde jego naruszenie moze (i powinno!!!) byc wpisane np do dziennika
> - wychowawca bedzie mial robote (albo - robote ulatwiona..)
Jaaasne! Papiery na niego muszą być.../

> Zas do do uwag pseudoprawnych na tym forum
> Wczoraj na lekcji smarkacz wyciagnal komorke (bawili sie sms-ami)
> Na informacje, ze zostanie mu odebrana (podczas lekcji!!!) odpowiedzial,
> ze moge mu co najwyzej wpisac uwage. A odebrac celem oddania rodzicm
> nie...

No niestety. Niepełnoletni uczeń ma większe prawa w szkole, niż pracownik
tejże!
Komórki, ma; _nie używać_ (wyłączyć) no to po kiego wtedy, ma ją w zasięgu
ręki?
Jak nie posłucha, prosisz swoje władze o wezwanie rodziców, a to celem
kontaktu dyrektora z rodzicami dziecuszka.
ni erewpsektującego postanowień stutu szkoły (natychmiast).
I dalszy rozwój akcji jest już poza klasą np. w gabinecie dyrekcji.

> No coz... to sa efekty pseudoprawnych porad co poniektorych...
W MENISie mają większe problemy prawne. np z rozliczeniem przetargów...
Takie gupstwa jak podstawy i interpretacje funkcjonowania szkoły, "to nie
jest interes".
Jak nie ma mądrej wykładni przepisów, -każdy sięga nogami dna!
I o to chodzi!
A jak nie ma przepisów, trzeba je zrobić!
E, ale to nie jest interes.

RomanO
napisał/a: ~Ja" 2005-05-13 13:57
>> Zas co do poczatkowego problemu
>> - jesli "wodz" (dyrektor?) sprawe ignoruje, to i nie pomoze
>> i jego zmusic sie nie da do wspolpracy
>> - kadencja dyrektora to 5 lat...
> Booszszee!
> 5 lat męczarni! I jak tu do emerytury wytrzymać ( bez pampersa)
> Mi sie już rece trzesą ja na lekcje albo do sekretariatu wchodze...
> (muszę uwazać żeby kogo nie potracić).

Nie ma obowiązku bycia dyrektorem. :)
Nie ma obowiązku pracy w danej (konkretnej) szkole. :)
(na szczęście czasy nakazu pracy już poszły do lamusa)
Ja mam to szczęście (albo kwalifikacje) że nie musiałem
szukac pracy.
Wszelkie kursa okazały się inwestycją (udaną)

>> Kazde jego naruszenie moze (i powinno!!!) byc wpisane np do
>> dziennika - wychowawca bedzie mial robote (albo - robote
>> ulatwiona..)
> Jaaasne! Papiery na niego muszą być.../

Jeśli nie ma żadnych wpisów - to każda kontrola zapyta
- co było wcześniej - i wtedy większość nabiera wody
w usta (z dyrekcjami włącznie!!!)
I oberwie ten, co i od uczniów obrywał (np kosz na głowę...)

>> Zas do do uwag pseudoprawnych na tym forum
>> Wczoraj na lekcji smarkacz wyciagnal komorke (bawili sie sms-ami)
>> Na informacje, ze zostanie mu odebrana (podczas lekcji!!!)
>> odpowiedzial, ze moge mu co najwyzej wpisac uwage. A odebrac celem
>> oddania rodzicm nie...
>
> No niestety. Niepełnoletni uczeń ma większe prawa w szkole, niż
> pracownik tejże!
> Komórki, ma; _nie używać_ (wyłączyć) no to po kiego wtedy, ma ją w
> zasięgu ręki?
> Jak nie posłucha, prosisz swoje władze o wezwanie rodziców, a to celem
> kontaktu dyrektora z rodzicami dziecuszka.
> ni erewpsektującego postanowień stutu szkoły (natychmiast).
> I dalszy rozwój akcji jest już poza klasą np. w gabinecie dyrekcji.

Tja. Tyle że mogę to zgłosić tylko podczas przerwy (nie wolno mi
ani wyrzucić ucznia za drzwi ani pójść z nim, zostawiajac klasę)
A uczeń z kolei może odmówić pójścia do gabinetu etc.
Co z tego, że ja mam w tym zakresie jakieś prawa, skoro uczeń
ich nie będzie respektował (a rodzic przyjdzie z pretensjami...)

Dlatego uczniow-chamow ignoruje a rodzicow wysluchuje,
komunikujac im tylko to, co chce im powiedziec...
(notatki musza podpisac... albo w obecnosci swiadkow
odmowic podpisania... wychodzi na jedno...)

> A jak nie ma przepisów, trzeba je zrobić!

Nie jest tak źle. Przepisy (wewnątrzszkolne) zazwyczaj są.
Statut ma obowiązek mieć każda szkoła
Podobnież bywają i regulaminy dające możliwość
stosownej reakcji na naganne działania.
Pozostaje tylko ich stosowanie
Zdecydowane...

napisał/a: ~RomanO" 2005-05-14 10:06

Użytkownik "Ja" napisał w wiadomości

> Wszelkie kursa okazały się inwestycją (udaną)
Jaasne! Ale w łikendy/wakacje, bo w tygodniu jak wyczuli/wyczują nie
puszczą...na kursa.
(O kasie na to nawet nie ma co...)
Robiąc "okienka", ustawiając odpiweidnio pracę np do 15-tej.
No cóż można wziąć kanapki...

> w usta (z dyrekcjami włącznie!!!)
> I oberwie ten, co i od uczniów obrywał (np kosz na głowę...)
I tak oberwie, ale w glorii chwały! (Przy niemym aplauzie, kolegów-lizusów).


> > I dalszy rozwój akcji jest już poza klasą np. w gabinecie dyrekcji.
> Tja. Tyle że mogę to zgłosić tylko podczas przerwy (nie wolno mi
> ani wyrzucić ucznia za drzwi ani pójść z nim, zostawiajac klasę)
> A uczeń z kolei może odmówić pójścia do gabinetu etc.

Zacytuję słowa naszej dyrekcji
"Nauczyciel nie może zostawić samej klasy, więc muszą przyjść wszyscy..."
(?!)
No widzisz! A jak dziecuszko się stawia, i nie chce isć na "wycieczkę" do
dyrekcji -masz haka.
Biorą koledzy i TY (na Twoje polecenie) pod rączki i maszerują/niosą.
Jeśli komuś coś się stanie, działasz w sytuacji "wyższej konieczności".
(Gdyby został sam, mógby sobie coś zrobić!)

> Co z tego, że ja mam w tym zakresie jakieś prawa, skoro uczeń
> ich nie będzie respektował (a rodzic przyjdzie z pretensjami...)
Przyjdzie do dyrekcji, a ty musisz być kryty!

> Dlatego uczniow-chamow ignoruje a rodzicow wysluchuje,
> komunikujac im tylko to, co chce im powiedziec...
No trzeb aich zrozimieć oni (czasem) sąpo nszej stronie(?!)

> (notatki musza podpisac... albo w obecnosci swiadkow
> odmowic podpisania... wychodzi na jedno...)
W dzienniku jest wpis, wychowawca na spotkaniu z opiekunem prawnym informuje
o tej treści.
To po stronie rodzica, stoi dopominać się o wyniki w "podstępach" ucznia!
Podpis opiekuna nie jest konieczny. Winn być natomaist notatka o kontakcie z
opiekunem.

> > A jak nie ma przepisów, trzeba je zrobić!
> Nie jest tak źle. Przepisy (wewnątrzszkolne) zazwyczaj są.
Mętne robione na niesolidnym prawie oświatowym, bez konsulatacji z
porządnymi prawnikami.

>Statut ma obowiązek mieć każda szkoła
Jakby je porządnie przetrzepać, mało który by się ostał!
Potem wychodzą "cyrki" jak śa sprzeczności!
Ten "Ramowy", jest śmieszny!

> Podobnież bywają i regulaminy dające możliwość
> stosownej reakcji na naganne działania.
hłe hłe...Wszystko robi się na wyczucie!

> Pozostaje tylko ich stosowanie
> Zdecydowane...
Ważne to, jak te przepisy teoretyczne stosować (w praktyce)?
A nadinterpretacji (po obu stronach) -nie brak.
Tyle (ze strony zawiadowców) jest bicia piany na temat patologii w szkole, a
na temat _rutynowej_ interpretacji
przepisów nispójnego prawa oświatowego, prawie NIC. Takie traktowanie
dyrektorów, to skandal (nie dziwię się jak o tym gorzkie słowa piszą).
Nauczyciel powinien uczyć, a dyrekcja powinna mu w tym pomóc! Jak to robić,
jak się sama mota?
Ale o to (chyba) chodzi -co?!

RomanO
RomanO
napisał/a: ~Leon " 2005-05-14 11:42
> Ale o to (chyba) chodzi -co?!
Chyba tak. Zauważyłem, że wódz i jego szamani (ci z miasta, radni itd) maja
wszystko tam gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę. Ewnetualnie ładnie
się usmiechają do fotografii, ile to zrobili dobrego dla szkoły.
ten przykład z olanym podaniem o dofinansowanie do wycieczki pokazuje, ze
wodzowi nie zależy na kasie - a przydałaby się. Nie ma buły na naprawę
żaluzji, na toner, tusz do drukarek. Na nagrody dla dzieci.Na nic.

A druga strona medalu zachowanie uczniów. Widocznie wódz czuje, że nie ma
sensuz tym walczyć, więc siedzi wygodnie w swym szałasie na skórzanym
fotelu. A jak widzi rozrabiającego batmana, to głowę obraca, by nie musieć
uwagi zwrócić - w końcu ma od teo nauczycieli. Ci z kolei mogą mu tylko
powiedzień: Batmanku, proszę grzeczniej. On na to: .uj ci w ...ę.



--
napisał/a: ~RomanO" 2005-05-14 20:26

Użytkownik "Leon " napisał w wiadomości

> A druga strona medalu zachowanie uczniów.
.....

To ciekawe.
Nie rozumiem tekstu: "...w końcu ma od tego nauczycieli"?
Jak to? Nie zna przepisów, które go obowiązują?
"Rozakodowując" treści z Twego listu:
Jaka rolę tam masz, satelity? Nie zależy Ci?
A czy przypadkiem nie głosowałeś na takiego szefa?
A jak nie, to czemu Rada Pedagogiczna jeszcze nie wystąpila z wnioskiem o
kontrolę
władności dyrekcji pod wzgledem administrowania szkołą?
Reszta jest z nim -im nie "broją"?
Nie tylko Organ prowadzący jest dladyra włądzą ale i KO.
Tak szkoła, to bomba zegarowa.
Trzeba KO uprzytomnić, że "woda w ustach" im się na dłuższą metę nie płaci.
A może o tym nic nie wiedzą....?

RomanO