Życie na studiach bez przyjaciół?!

napisał/a: Alethea 2007-08-04 09:52
Hej, mam problem, który może wydać się niektórym z Was trochę banalny, ale dla mnie stał się... upierdliwy. Otóż - nie mam przyjaciół.
W liceum zawsze miałam wielu przyjaciół, nigdy nie mogłam narzekac na samotność. Miałam też wspaniałego chłopaka. Jednak wszystko się zmieniło, kiedy zaczęły się studia. Pochodze z małego miasteczka, więc każdy z nas pojechał na studia do dużych miast. Rozsypaliśmy się po Polsce. Ja w Łodzi, a reszta w Warszawie, Krakowie, Toruniu, Poznaniu czy Wrocławiu... Chłopak zerwał ze mną, bo ułożył sobie życie w innym mieście - miłość na odległość nie ma sensu. Inni także jakoś się zadomowili w swoich miastach, mają nowych przyjaciół, partnerów, itd.
Natomiast ja nie. Poznałam wielu ludzi, ale nikt nie wydajemi się interesujący. Zarówno na moich studiach jak i w życiu pozastudenckim. Próbowałam chodzić w miejsca, gdzie mogę spotkac ludzi z moimi zainteresowaniami, np. kluby tematyczne, ale też nie poznałam nikogo interesującego. Mieszkałam także w akademiku, ale tam takze nic. Owszem, niektórzy ludzie bywają mili, ale większości nawet nie mogę polubić. I tym sposobem ciągle jestem sama... Zaczęłam zastanawiac się nad przeniesieniem się do innego miasta, gdzieś, gdzie jest ktoś z moich starych znajomych. Trudno być cięgle samemu.
Teraz są wakacje. Moi starzy przyjaciele wrócili do domów, spotykamy się i jest prawie jak dawniej. Ale wiem, ze od października wszytko wróci do normy... Proszę o radę, co robić, żeby nie spędzać piątkowych wieczorów przed tv?
napisał/a: MEE 2007-08-04 10:38
Droga Aletheo, ja tak przetrwalem prawie cale studia. Co wiecej, w rodzinnej miescowosci nie mialem juz znajomych bo kontakt z nimi urwal sie na poziomie liceum. W moim przypadku nie stanowilo to az takiego problemu. Od lat wiedziedziaem czym sie chce zajmowac w zyciu. Studiowalem dwa kierunki na roznych uniwersytetach i nawet nie mialem czasu na jakies znajomosci. Ale przyznam, ze glowna przyczyna takiego stanu rzeczy tkwila w pewnej bezkompromisowosci. Uznawalem, ze jesli spotkane osoby nie sa zbyt interesujacymi ludzmi, to nie ma sensu kontuowanie znajomosci tylko dlatego, zeby latwiej radzic sobie z samotnoscia.
napisał/a: Galahda 2007-08-04 11:01
Zgodzę sie z MEE samotność w miejscu gdzie jest pełno ludzi np w akademik tworzymy sami!! Alethea nie oceniaj ludzi z góry, nie mów że są nie interesujący choć tak naprawdę nie znasz ich. Spędź trochę czasu z nimi a zobaczysz że okaże się że ci ludzie też mają swoje marzenia, pasje .... o których można naprawdę ciekawie porozmawiać.

P.S. Czy nigdy nie poznałaś kogoś kto wydawał Ci sie beznadziejny? a potem gdy spędziłaś z nim trochę więcej czasu nie okazało się że to wartościowa osoba??

Głowa do góry jestem przekonana że jeśli zechcesz to jakoś sobie z tym poradzisz.