'Bo na szacunek trzeba sobie zapracowac...'

napisał/a: samsam 2008-11-20 21:09
misslilbee, strasznie mi przykro...
Chociaż nie znam Cię osobiście, to przez ten cały czas, który poświęciałaś na forum zdążyłam zauważyć jaką jesteś pozytywną, zakręconą optymistką. A raczej byłaś...
Ja nie będę bronic Piotrka, bo nie pojmuję, co on z Ciebie zrobił. Jesteś zamkniętą w sobie, bezbronną małą istotką, skazana na łaskę, bądź nie łaskę Jego - Pana i Władcy.
Tak nie może być. Z dnia na dzień zabiera pewną cząstkę Ciebie. Nie możesz na to pozwolić. Nie możesz...
napisał/a: misslilbee 2008-11-20 22:16
sylwia, jak?? ;( nawet nie wiesz jak boli czytajac nowa prawde o mnie samej z Twoich ust... strzal w 10 niestety :( ja chce dawna siebie!!!! ;((

misiaq napisal(a):to co możesz zrobić teraz to wyprowadzić sie na jakiś czas, na tydzień czy dwa (jeśli masz tylko taką możliwość) do kogoś z rodziny albo znajomych.

nie ma jak i gdzie i do kogo... tez o tym marze :(

trafilas w sedno..

maślinka, rozmowy spelzaja na niczym. on nie rozumie dlaczego jestem zla, nie widzi mojego strasznego smutku, tego ze sobie nie radze z tym calym zalem, nie pojmuje tego niestety. nawet jesli mu o tym prosto z mostu mowie, tlumacze, prosze o wsparcie - jak o sciane.

maślinka napisal(a):Chyba na Twoim miejscu poszukałabym pracy, a małą dałabym do przedszkola. Taka praca zrobi dobrze przede wszystkim Twojej psychice i samopoczuciu.

wiem, jakas ucieczka od codziennosci, tyle ze ja karmie piersia a Zuza jest za mala na przedszkole.

kasia_a napisal(a):ale czy Teściowa tylko domem się zajmowała - Teść nie pomagał

tylko. na wyksztalceniu tez jej nie zalezalo, tak jak mi. poza tym to chory pedantyzm, wstawanie o 5-6 nad ranem zeby od razu sprzatac caly dom...

koncia napisal(a):Wszystko przedstawiłaś ze swojej strony. Może z jego strony wygląda to zupełnie inaczej.

Inaczej nie umiem niestety... ;)

chcialabym wiedziec o co mu dokladnie chodzi.

Magda_86 napisal(a):Wspieram i trzymaj sie

dziekuje

Patka napisal(a):Czujesz że on Cię nie docenia i chcesz mu pokazać że się mylił, i zrób tak.
On to doceni jak Was straci, tak jak było to u Nas.

odeszlas i co? dzwonilam dzisiaj dowiedziec sie na jaka pomoc rzadu moge liczyc, chcialam sie zorientowac... jedyne co to moga doplacic mi do czynszu.... jesli zostane sama z dzieckiem

Karolinka_U, dziekuje skarbie

w ogole to wszystkim wam dziekuje, zawsze znajde tu kogos kto bedzie chcial mnie wysluchac...
napisał/a: ~gość 2008-11-20 22:24
mislilbee a czy Ty masz tu kogoś z rodziny w Gliwicach ? lub w Polsce? Bo w takiej sytuacji o jakiej piszesz, że rozmowy nie dają efektów - ze nie da się ich nawet poprowadzić - to rzeczywiście postawiłabym sprawe na ostrzu noża i chwyciłabym się jakiegokolwiek koła ratunkowego by się tylko od niego wyprowadzić, zabrać małą ze sobą. Moze tu ktoś z rodziny pomógł by Ci przynajmniej na poczatku stanąć na nogi?
Uważam, że powinnaś w tej sytuacji naprawde zająć się sobą i dzieckiem tylko i wyłącznie. To on powinien się o was starać. Ty próbowałaś. Skoro tak się zmienił, to znaczy że nie docenia tego co ma. a to już jego problem.
Badź silna. trzymam kciuki.

Mogę tylko sobie wyobrażać jak bardzo bezradna się czujesz i jak Ci źle. Pamietaj tylko ze masz dla kogo być silna i odważna. Zuza Cie potrzebuje i nie możesz się załamywać. Jakbyś potrzebowała jakiejś pomocy na miejscu w Gliwicach to wal śmiało.
Kobiety. Każda z nas zasługuje na ciepło,opiekę, miłe słowo. Mało tego, każdy człowiek na to załuguje, bez względu na to jaki jest lub nie jest.
napisał/a: Misiaq 2008-11-21 09:21
misslilbee, nie wiem co jeszcze mogę Ci napisać. To bardzo smutne jak czyta się o tym jak bardzo samotna się czujesz w swoim związku. Ty cierpisz a Twój mąż albo tego na prawdę nie widzi albo udaje, że nie widzi. Wydaje mi się, że rozmowy w tej chwili już wam nie wiele pomogą, ze teraz jemu coś uświadomić moze tylko porządny wstrząs. Wiem, ze to trudne, ale musisz podjac konkretne decyje. Żebyś mnie źle nie zrozumiała, ja Cię nie namaiwam na rozstanie z mężem, ale wasza dalsze wspólne mieszkanie to tylko większy stres dla Ciebie.
misslilbee napisal(a): Zuza jest za mala na przedszkole
To może opiekunka?? Wiem, że wtedy to co zarobisz wydasz na pewnsje dla niej, ale przynajmniej nie będziesz siedzieć w domu i zaczniesz zarabiać, a tym samym Twój mąż straci główny argument
napisał/a: misslilbee 2008-11-21 11:10
misiaq, zgadzam sie w 100% ale co ze studiami dziennymi? Jestem na 3 roku (4 letnich)...
Co do opiekunki to Mama do nas przyjezdza 2 grudnia.. :)

A on? Zachowuje sie jakby nigdy nic, przytulac mu sie chce. A potem sie drze, O CO MI CHODZI ZNOWU? heh.....

Boje sie, ze znowu wymiekne, bo po prostu mi rece juz opadaja i nie mam pojecia jak sie zachowac.
napisał/a: Misiaq 2008-11-21 11:29
misslilbee napisal(a):Jestem na 3 roku (4 letnich)...
O tym nie doczytałam, no to jest problem, a kto zajmuje się dzieckiem jak Ty masz zajęcia
misslilbee napisal(a):A on? Zachowuje sie jakby nigdy nic
A moze on nie udaje i na prawdę nie rozumie że robi Ci krzywdę??

[ Dodano: 2008-11-21, 11:30 ]
napisal(a):Zuziolinkowa Foto Galeria : http://www.flickr.com/photos/zuzolina
Fotki cudowne
napisał/a: samsam 2008-11-21 12:18
misslilbee, a czy Piotrek jest jakimś cholerykiem, furiantem? Niektórzy ludzie tak się właśnie zachowują nie zdając sobie z tego sprawy, a po przejściu emocji zachowują się, jakby nigdy nic.

Nie możesz wymięknąć i nie możesz okazać mu słabości, bo o nigdy się nie zmieni. Musisz mu pokazać, ze jesteś silna, że jestes bardzo wartościowym człowiekiem, który zasługuje na szacunek.

Będziesz miała juz wkrótce wspaniałą pomoc i bratnią duszę obok siebie, nie będziesz sama. Głowa do góry Skarbie i postaraj się o odrobinę optymizmu i radości, proszę
napisał/a: Kasia248 2008-11-21 18:04
Agatko slonko Ty moje...serce mi peka jak to czytam...zal sciskam moje serce ze Ty akurat Ty tak pelna optymizmu i radosci zycia dziewczyna musi tak cierpiec i w imie czego??milosci??hmmm...ale jakiej milosci...walcz o swoje szczescie...swoje i Zuzi...
Piotrowi chyba sie w mozgu poprzestawialo ze tak Cie doluje i "gnebi"...
najlepszym jednak wyjsciem byloby wyjechanie...zostawienie go...a czas wtedy pokazalby jak bardzo mu zalezy...na Tobie na Was..na Waszym malzenstwie...

szkoda MI Ciebie Agaciu...bo faktycznie on zabija jakas czesc Ciebie...czesc ktora była dla nas radoscia i usmiechem...a on NIE MA DO TEGO PRAWA...nikt mu na to nie pozwolil, zeby tak Cie traktowac...

WALCZ AGaTKO
napisał/a: Patka2 2008-11-23 09:57
misslilbee napisal(a):
odeszlas i co?

odeszłam ale wtedy nie bylismy jeszcze małżeństwem. Po roku czasu stęsknił się, uwierzyłam że się zmienił i było cudnie. Ale wszystko co złe na nowo powraca, znowu mamy problemy. Z tym że teraz jesteśmy starsi niż wtedy i nie uciekamy od problemów, tylko jakoś je rozwiązujemy, przynajmniej sie staramy ( ja mu wszystko wybaczam, a on mnie wiecznie przeprasza) I cały czas wierzę że się zmieni. Tylko że mój mąż oprócz tego że jest leniem i nic nie robi, to pije i do tego ma masę długów i jest hazardzistą.
I ja mam masę problemów na głowie, bo dochodzi jeszcze moja szkoła, dziecko którym muszę się zajmować i praca.

Odezwij się jak tam u Ciebie się układa.
napisał/a: misslilbee 2008-11-23 10:25
dziekuje!!!!!

rozmawialismy, obydwoje sie poryczelismy... on naprawde nie rozumie ze to wszystko co robi boli mnie niemilosiernie... ale bylam w tym wszystkim bardzo egoistyczna niestety :( jakos nie myslalam, ze brak pieniedzy moze tak wpl;ynac na mezczyzne. On czuje sie bezwartosciowy, skoro nie potrafi nam zapewnic zycia, takiego jakie mielismy kiedys.
Bardzo go to boli. Nie wiedzialam naprawde ze az tak...

Poza tym, nie tylko ja jestem pierwszy raz matka.... On jest pierwszy raz ojcem. Ech, sama nie wiem co teraz czuje, chyba tylko wstyd, ze bylam taka egoistyczna? :(

I ide na ta opere! Ale jakos juz wcale nie mam ochoty isc, bo mi glupio.. On charuje(haruje) jak glupi a ja ide do opery :|

Musze zostawic Zuze sasiadce dopoki nie wroci z pracy.... I wyrwac sie przed koncem, zeby zdazyc na pociag do domu

Postaram sie zmienic moje patrzenie na swiat i wrocic do normalnosci. Pieniadze potrafia zniszczyc wszystko, nawet swiadomosc, ze wcale tak zle z nami nie jest...

Dziekuje Wam za WSZYSTKO, czytajac ciagle plakalam...
napisał/a: ~gość 2008-11-23 18:22
misslilbee, ciesze sie ze jest lepiej trzymam za Was mocno kciuki zeby Wam sie wszystko dobrze ulozylo zebyscie sie zaczeli dogadywac zeby bylo cudownie!!
Trzymaj sie kochana
napisał/a: kasia_b 2008-11-23 18:56
misslilbee, bardzo ale to bardzo sie ciesze, że coś sie jednak pozytywnego u Was dzieje - ogromną radość sprawiły mi Twoje słowa z ostatniego Twojego postu - super, że siedliście Razem do rozmowy - choć wiem, że łatwe to na pewno nie było dla obojga z Was - a łzy, że pociekły to nie wiem jak dla innych ale dla mnie oznaka tego, że jednak obie strony bardzo Kochają - czyli, że Wy sie bardzo Kochacie i to co się dzieje z Waszym związkiem każdemu sprawia przykrość - ale pierwszy krok - ten najtrudniejszy już za Wami
to wszystko o czym piszesz na pewno jest trudne - nie zadręczaj się, że myślałaś egoistycznie - to walczyłaś o Wasze szczęście ale każde z Was miało inne pojęcie tego Szczęścia - jak widzisz mężczyźni jednak są zupełnie inaczej od nas kobiet zaprojektowani - dla nich utrzymanie rodziny jest sprawą priorytetową a jak nie mogą się w tym realizować to zatracają sens swojego życia i sami powodują, że staja się bądź agresywni bądź depresyjni .... w kwestii zrozumienia choć troszkę myślenia mężczyzn polecam książkę "Mężczyźni są z Marsa, Kobiety są z Wenus" ja już wielokrotnie to czytałam i za każdym razem trafiam na coś ważnego dla naszego związku - np. to, że właśnie dla mężczyzn sprawą najważniejsza jest utrzymanie rodziny - tak jej stworzenie jak i zapewnienie godnego życia - tu w Waszym przypadku takiego do jakiego byliście przyzwyczajeni, ciekawe jest też to, że mężczyznom podnosi się ego zwykłymi małymi głupstwami - zwyczajne dziękuję, jak otworzy drzwi i puści pierwszy, posprząta zrealizuje naszą prośbę - i co najważniejsze każde dziękuje potęguje w nich chęć do działania aby usłyszeć kolejny raz dziękuje - taka mała szkoła wychowania - ale wiem doskonale, że łatwe to nie jest i zależy od charakterów obu stron, ja dzisiaj robiąc Butterflayowe pieguski myślałam o Was jak Wam pomóc - jak podpowiedzieć - a między czasie M. poprosiłam o obranie orzechów - no i czekałam z 10 minut - i zaczął to robiąc przy kompie no przecież myślałam, że mnie coś strzeli, szczególnie, że 2 min wcześniej odkurzałam ale chyba sam zauważył, że przy kompie jest to trudno robić i przyszedł do kuchni i dokończył - no i ostatecznie podziękowałam - co by się nauczył gdzie takie sprawy sie robi
Agata tą moją historia chciałam Ci tylko pokazać, że każdy musi nad związkiem pracować - rozmowa jest jedynym wyjściem z każdego problemu - innej nie ma - a najlepiej rozmawiać o wszelkich małych problemikach i je rozwiązywać niż później ma dojść do burzy ....
trzymam za Was kciuki i napisz jak było w operze