ile_wydajecie_na_żywienie

napisał/a: ~domin 2012-02-13 20:25
W dniu 2012-02-05 11:08, yapann pisze:
> - ile miesięcznie (na osobę) wynosi Was - jedzących domowo - koszt
> żywienia?
> (być może inne koszty są tam gdzie gospodyni nie pracuje zawodowo (poza
> zawodem gospodyni :])...)
>
>
>
>
>
mieszkam w akademiku 5dni w tygodniu, miesiecznie wychodzi nie wiecej
niz 300zl, nie lubie kupywac gotowych potraw, staram sie gotowac sam,
ale jednak te 2dni spedzam w domu wiec mozna doliczyc z 20zl

oczywiscie jako student nie kupuje drogich skladnikow i szukam promocji :)

--
*sama prawda* https://www.youtube.com/watch?v=Y-RhOKNcgt4
napisał/a: ~yapann" 2012-02-14 20:17
"domin" wrote in message news:jhbo46$se7$1@inews.gazeta.pl...
> niz 300zl, nie lubie kupywac gotowych potraw, staram sie gotowac sam, ale
> jednak te 2dni spedzam w domu wiec mozna doliczyc z 20zl

a co studiujesz? bo wg mnie 300 zł w dni powszednie to jest 14zł/dzień a nie
10 (procentowo jest to duże niedoszacowanie :))
Czyli miesięcznie ok 430 zł.
Ale pewnie w domu jesz więcej - bo jest, bo nie kosztuje :), bo mama nie
żałuje, bo już zrobione :)
(a jeśli przywozisz coś to już w ogóle pogrzebane wyliczenia :) )
- więc może jesteś w progu od 450?

btw, studenci = zupki chińskie, gorące kubki i parówki - a ja pytałam o
_żywienie :D
no ale zapomniałam napsiać, że sudenci są wykluczeni ze statystki :) -
niezależnie od wagi :) - Zupełnie inaczej żywi się człowiek ze świeżym
umysłem studenta, niż zszargany dodatkowymi 10 latami, szczególnie kiedy
poczuje pierwsze oznaki zmęczenia materiału, czy też jakieś niedomagania
zaczną się ujawniać czy dokuczać - to się co trwoga do diety uderza. -
Proszę o zementowanie / potwierdzenie.

napisał/a: ~medea 2012-02-14 20:30
W dniu 2012-02-14 20:17, yapann pisze:
>
>
> btw, studenci = zupki chińskie, gorące kubki i parówki - a ja pytałam
> o _żywienie :D

Kolega napisał, że stara się sam gotować.

> no ale zapomniałam napsiać, że sudenci są wykluczeni ze statystki :) -
> niezależnie od wagi :) - Zupełnie inaczej żywi się człowiek ze świeżym
> umysłem studenta, niż zszargany dodatkowymi 10 latami, szczególnie
> kiedy poczuje pierwsze oznaki zmęczenia materiału, czy też jakieś
> niedomagania zaczną się ujawniać czy dokuczać - to się co trwoga do
> diety uderza. - Proszę o zementowanie / potwierdzenie.

Ja pamiętam, że na studiach będąc, gotowałam i to sporo. Po prostu
lubiłyśmy z koleżankami eksperymentować w kuchni i odkrywać nowe smaki,
które się w tamtych czasach dopiero co zaczęły pojawiać u nas W Polsce.
Oczywiście nie było to gotowanie codzienne, ale całkiem częste. Co nie
znaczy, że nie zdarzały się dni na chińskich zupkach przeżyte, które
swego czasu uwielbiałam bardzo, ale krótko (do pierwszych zwrotów;) ).

Ewa
napisał/a: ~Bbjk 2012-02-14 20:35
W dniu 2012-02-14 20:30, medea pisze:

> Ja pamiętam, że na studiach będąc, gotowałam i to sporo.

Ja też. Właściwie już normalnie gotowałam, choć najczęściej obiady
jednodaniowe (teraz podobnie zresztą).
--
B.
napisał/a: ~medea 2012-02-14 20:44
W dniu 2012-02-14 20:35, Bbjk pisze:
> W dniu 2012-02-14 20:30, medea pisze:
>
>> Ja pamiętam, że na studiach będąc, gotowałam i to sporo.
>
> Ja też. Właściwie już normalnie gotowałam, choć najczęściej obiady
> jednodaniowe (teraz podobnie zresztą).

Ja też zwykle jednodaniowe, a często nawet jednogarnkowe. Pamiętam, że
jednym z moich odkryć była wtedy soja, którą robiłam na modłę fasolki po
bretońsku (czasami bez mięsnej wkładki). Smakowała mi bardziej od
fasolki, bo była krucha i nie taka mącznista. Teraz już znowu wolę
fasolkę. ;)

Ewa
napisał/a: ~Aicha 2012-02-15 01:31
W dniu 2012-02-14 20:44, medea pisze:

> Ja też zwykle jednodaniowe, a często nawet jednogarnkowe. Pamiętam, że
> jednym z moich odkryć była wtedy soja, którą robiłam na modłę fasolki po
> bretońsku (czasami bez mięsnej wkładki). Smakowała mi bardziej od
> fasolki, bo była krucha i nie taka mącznista. Teraz już znowu wolę
> fasolkę. ;)

A ja z tych czasów pamiętam soję w sosie pomidorowym w słoikach, jakiejś
formy na M (?). Była nawet w biedronce ;)
Obecna z Primaviki się nie umywa...

--
Pozdrawiam - Aicha

Ze szkoły zostały mi tylko luki w wykształceniu
/Oskar Kokoschka/
napisał/a: ~medea 2012-02-15 09:10
W dniu 2012-02-15 01:31, Aicha pisze:
> W dniu 2012-02-14 20:44, medea pisze:
>
>> Ja też zwykle jednodaniowe, a często nawet jednogarnkowe. Pamiętam, że
>> jednym z moich odkryć była wtedy soja, którą robiłam na modłę fasolki po
>> bretońsku (czasami bez mięsnej wkładki). Smakowała mi bardziej od
>> fasolki, bo była krucha i nie taka mącznista. Teraz już znowu wolę
>> fasolkę. ;)
>
> A ja z tych czasów pamiętam soję w sosie pomidorowym w słoikach,
> jakiejś formy na M (?).

A, chyba nie spotkałam. Ja kupowałam suche ziarna soi, a w opakowaniu
była wkładka z przepisami - taka biała z zielonym nadrukiem, torebka
foliowa bardzo zwykła. I to danie, które robiłam, to była właśnie soja w
pomidorach. Poza tym robiłam też pasztet, ale z nim kupa zabawy, więc
chyba tylko ze dwa razy zrobiłam.

> Była nawet w biedronce ;)

Nie wiem, czy w czasach, które wspominam, żyły już biedronki. ;)

Ewa
napisał/a: ~domin 2012-02-15 16:14

>
> a co studiujesz?

mechanike i budowe maszyn

bo wg mnie 300 zł w dni powszednie to jest 14zł/dzień a
> nie 10 (procentowo jest to duże niedoszacowanie :))
> Czyli miesięcznie ok 430 zł.
> Ale pewnie w domu jesz więcej - bo jest, bo nie kosztuje :), bo mama nie
> żałuje, bo już zrobione :)
> (a jeśli przywozisz coś to już w ogóle pogrzebane wyliczenia :) )
> - więc może jesteś w progu od 450?
>
w niedziele zawsze cos tam wezme i mam na poniedzialek, a czy w domu jem
wiecej? raczej nie, ogolnie glodny student to troche mit, jak ktos chce
to je normalnie ale jak sie nie chce lub nie umie czegos zrobic to
siedzi glodny :P
> btw, studenci = zupki chińskie, gorące kubki i parówki - a ja pytałam o
> _żywienie :D
> no ale zapomniałam napsiać, że sudenci są wykluczeni ze statystki :) -
> niezależnie od wagi :) - Zupełnie inaczej żywi się człowiek ze świeżym
> umysłem studenta, niż zszargany dodatkowymi 10 latami, szczególnie kiedy
> poczuje pierwsze oznaki zmęczenia materiału, czy też jakieś niedomagania
> zaczną się ujawniać czy dokuczać - to się co trwoga do diety uderza. -
> Proszę o zementowanie / potwierdzenie.
>
>
glownie to jem i robie (zreszta zauwazylem, ze wiekszosc tych co cos
robia sami): marakony- zazwyczaj spagetti, ryz z kurczakiem i warzywami,
na szybko leca mrozone frytki, zupa pomidorowa bo latwa i szybka do
zrobienia a czasami to co akurat wymysle stojac w sklepie, no i wiadomo
sniadanie/kolacja to jakis ser/wedlina i oczywiscie prawie codziennie
jakies tosty :)

--
*sama prawda* https://www.youtube.com/watch?v=Y-RhOKNcgt4