jak dobrze wychowac syna bez ojca?

napisał/a: Niebanalna 2014-02-22 07:35
Balonek, moja Kuzynka ma jedynaka - dziś już 17-to letniego. Mimo, że jest Mężatką z ojcem tego dziecka, to w sumie wychowywała go sama. Mąż nigdy nie ukrywał, że nie chce mieć dzieci i ta "wpadka" nie była mu na rękę. Nigdy nie miał instynktu ojcowskiego. Nigdy nie wziął dziecka na rękę, nie nakarmił, nie przytulił, nie zmienił pieluchy. Po ciężkim dniu pracy zasiadał przed komputerem i grał w gry do późnych godzin nocnych. Dziecko jako kilkulatek miało ogromną potrzebę nawiązania z Ojcem relacji męsko-męskiej. Jedynym sposobem na zbliżenie się do ojca, który traktował je jak kolejny mebel w domu był świat gier - wspólne gry na konsoli. To jedyna rzecz, która ich łączy. Chłopak nie ma przyjaciół, jest gnębiony w każdej ze szkół od podstawówki, do teraz szkoły średniej. Przejawia bardzo kobiece zachowania. Jest bardzo delikatny i wrażliwy. Ma kobiece gesty, mimikę, sposób poruszania się, wypowiedzi, etc. Przez to rówieśnicy go nie akceptują. Ma głęboką depresję, unika szkoły - za przyzwoleniem Matki. Ucieka w świat gier, w którym czuje się bezpieczny, nie wychodzi z domu. Matka starała się zastąpić mu Ojca, ale tak się nie da. Schowała go przed światem pod kloszem, on uczepił się jej spódnicy i ma ciężkie życie. Nie wróże mu niczego dobrego, bo jest typem samotnika, dziwaka, odludka - ale nie ze swojej winy.
napisał/a: Valkiria_ 2014-02-22 08:22
I powiedzcie mi...co to za malzenstwo i po co siedziec z takim chamem w domu...
Ja do pewnego momentu mialam cholerne parcie na to, żeby dziecku nie rozwalać rodziny i na sile byc z panem tata biologicznym, który pil, bil i zdradzal. Do ledwo dreptajacego dziecka mówil, ze mamusia to kur...bo na studia poszla sie puszczać ale wbrew temu jak mnie wychowała mama i wbrew temu co ode mnie oczekiwala wtedy- rozstalam sie z gościem. I nie poczuwa sie on do tej pory- a dziecko ma 9 lat prawie, do jakiegokolwiek wspomożenia mnie finansowego na dziecko. Ze wszystkim od zawsze musialam sobie radzić sama. Urodzenie, wychowywanie, lozenie na utrzymanie... Tak, jakbym ja sama sobie swoje dziecko zrobila. Dzieworodztwo normalnie...
napisał/a: ~gość 2014-02-22 08:42
Valkiria_, dobrze że w końcu odeszłaś. Mamy znajomych, no oni akurat córkę mają, ale koleżanka już się wyniosła, tylko wróciła, bo mała źle to znosiła, mam nadzieję że jakoś jej przetłumaczy i rozstaną się w końcu z mężem, bo tam wprawdzie nie ma zdrad czy bicia, ale gościu jest tak toksyczny... Chyba ta toksyczność, pozoranctwo, świetna gra aktorska pociągnęła tą dziewczynę do związku z nim. Ale to nie jest ewidentnie material na poważny związek, małżeństwo i dziecko zachciało jej się bad boya
napisał/a: Valkiria_ 2014-02-22 08:55
No odeszłam, odeszlam... Ale trauma po tym wszystkim ciagnie sie za czlowiekiem do tej pory. I przypuszczam ze cale życie będę odczuwać jakies tam psychiczne skutki tego. A o synu nie wspomne... Bo to widać jak to tez na nim się odbilo. Mial 2 latka jak pięściami bil po nogach mojego eks, żeby zostawil mu mamę jak mnie bił. Wtedy po tej akcji wlasnie powiedzialam basta... Nie no, masakra jak tak to sobie teraz przypominam... jestem totalnym wrogiem tkwienia w związku"dla dobra dziecka". Bo to sie nie sprawdza a dziecko tylko wynosi poźniej skrzywiony obraz relacji.
napisał/a: margaret3 2014-02-22 10:45
Valkiria_ napisal(a):jestem totalnym wrogiem tkwienia w związku"dla dobra dziecka". Bo to sie nie sprawdza a dziecko tylko wynosi poźniej skrzywiony obraz relacji.

Mam takie samo zdanie. Na pewno mniejszym złem dla dziecka jest rozwód niż tkwienie w chorym związku bez miłości "dla dobra dziecka". W ogóle to jest jakieś chore pojęcie " jesteśmy razem dla dobra dziecka" i niby co dobrego dziecko wynosi z takiego domu jak widzi codziennie jak rodzice się mijają, zero rozmów a najgorzej jak na siebie warczą albo dochodzi do przemocy.A nawet jak pozornie rodzina jest szczęśliwa, nie ma kutni przy dziecku to dziecko i tak widzi i czuje jak jest naprawdę. Taki człowiek kiedy dorośnie na pewno nie stworzy normalnej rodziny bo dla niego rodzina wygląda tak ja u niego w domu. Czego Jaś się nie nauczy tego Jan nie będzie umiał. Lepiej niech dziecko ma dwoje rodziców którzy mieszkają osobno a są szczęśliwi niż dwoje rodziców razem którzy udają dla dobra dziecka ze sa szczęśliwi a tak naprawdę się ze sobą męczą.
napisał/a: Balonek 2014-02-25 08:42
margaret masz racje!

moj maz jest zapewne przekonany, ze skoro mamy dziecko to on moze robic co chce a ja musze to tolerowac dla dobra syna.
napisał/a: margaret3 2014-02-25 09:00
Balonek, wiesz co jest jeszcze ważne, to że dziecko kiedyś dorośnie i pójdzie swoją drogą a 50 letnia kobieta zostanie wtedy sama bo z mężem już kompletnie nic jej nie będzie łączyć. Może to egoistyczne, ale trzeba też myśleć o sobie. Przykładem jest Valkiria_, zostawiła męża kretyna, spotkała fajnego faceta z którym jest szczęśliwa, może na niego liczyć i najważniejsze dziecko wychowuje się w spokojnym domu.

Balonek napisal(a):moj maz jest zapewne przekonany, ze skoro mamy dziecko to on moze robic co chce a ja musze to tolerowac dla dobra syna.

To takie starodawne myślenie. Dawniej kobieta tkwiła przy mężu pijaku, który bił Ją i dzieci, zdradzał i nie wiadomo co jeszcze bo tak trzeba dla dobra dzieci no i najważniejsze - nie mogę Go zostawić bo co ludzie powiedzą
napisał/a: Nessa1 2014-02-25 10:27
errr, Dziękuję Ci za umieszczenie tutaj linku do książki. Jestem w trakcie czytania, a już dała mi wiele do myślenia.

Moi rodzice zawsze byli (przynajmniej odkąd ja pamiętam) i są emocjonalnie rozwiedzeni. Trzyma ich przy sobie "przysięga złożona przed Bogiem" i z tego powodu nie zamierzają się rozstać. Nie zliczę ile razy w dzieciństwie i wieku nastoletnim modliłam się o to, aby się rozstali, jeździłam nawet na rekolekcje do zakonu w tej intencji
napisał/a: Balonek 2014-02-25 20:11
dobro syna jest dla mnie wazne i dlatego odejde od meza jak najszybciej. ja i maz nie potrafimy sie porozumiec a dziecko czuje, ze rodzice sie juz nie kochaja, slyszy krzyki, placz mamy i wieczne pretensje. z czasem bedzie coraz gorzej...

Margaret, czuje ze to moja ostatnia szansa. Mam jeszcze czas aby rozpoczac kariere, ulozyc sobie zycie w Polsce i moze z czasem poznac kogos wartosciowego. Obawiam sie, ze za 5-10 lat mogloby byc juz za pozno.
napisał/a: dunia1 2014-03-11 08:46
fajne podejście.
Moim zdaniem to jest włąsnie dobrze rozumiane "dobro dziecka", a nie bycie ze sobą na siłę i pokazywanie dziecku jak ludzie się nie trawią, nie dogadują itd