Jak nie bać się ciąży po poronieniu???

napisał/a: Iwona K 2007-05-28 14:13
Ciąża nie była planowana, ale oboje bardzo się cieszyliśmy, ale 2 miesiące temu straciłam dziecko w 12 tyg. Teraz wydaje mi się, że to może lepiej, że nie jestem gotowa. Dochodzi to do tego stopnia, że nie potrafię nie chcę sobie wyobrazić siebie w roli matki. Pierwsze tygodnie pragnęłam być w ciąży jak najszybciej, ale teraz traktuje to jak jakąś drugą szansę, ostrzeżenie, czy to normalne? Mam wstręt do dzieci, kiedy mi to przejdzie, czy powinnam mieć dziecko mając takie myśli?
napisał/a: Kinia 2007-06-01 13:09
Bardzo mi przykro.Iwonko nie martw się przeżywasz trudne chwile i ja myślę, że przejdzie Ci ten strach i ta niechęć do dzieci, musisz trochę odetchnąć, zdystansować się, musisz dać sobie czas na to, żeby wszystko wróciło do "normy"
napisał/a: samsam 2007-06-01 14:07
Ja też uważam, że to kwestia czasu.
Ja pierwszą ciążę tez poroniłam i lęk towarzyszy mi cały czas. Niestety nie można się go pozbyć, ale trzeba wierzyć, ze następnym razem będzie wszystko dobrze. Wiara czyni cuda. I to jest według mnie jedyna recepta.
Myślę, że z czasem wrócisz do równowagi psychicznej. Na pewno nie przestaniesz się bać, bo takie traumatyczne przeżycia pozostawiają ślad na psychice każdej kobiety, ale uwierzysz w to, ze możesz być wspaniałą matką i konsekwentnie będziesz realizować swoje marzenie.
Życzę Ci powodzenia i wewnętrznego spokoju.
Pozdrawiam
napisał/a: carolinka1 2007-06-01 14:13
Z czasem się oswoisz z ta stratą, po poronieniu też musisz mieć czas na żałobę - straciłaś przecież kogoś bliskiego Twojemu sercu. Poronienie to smierć Twojego dziecka i masz prawo do tej żałoby choć ludzie czasem tego pojmują... też straciłam dziecko w zeszłym roku (w 14 tyg) - po początkowym szoku oswoiłam się z myślą, że będę młodą mamą a tu nagle koniec. i pytania: co dalej? jak się zachowywać? i postanowiłam przeżyć żałobę tak jak po śmierci każdej bliskiej mi osoby - pomogło.
teraz jestem w 26 tygodniu i nie traktuję tego jako drugiej szansy - ogromnie się cieszę, ale to dziecko nie jest rekompensatą tego, które umarło
napisał/a: Iwona K 2007-06-01 15:27
Dziękuję za ciepłe słowa, ale chodzi mi o coś innego. Przeraża mnie to, że ja traktuje to jakby dobrze że się tak stało wyobrażam sobie taki upał a ja z takim brzuchem to byłoby straszne - nie chce być w ciąży, rozstępy obwisła skóra mój partner odejdzie do innej. Takie myśli atakują mnie cały czas. Choć gdzieś głęboko jest taki właśnie żal i smutek że to był mój mały dzidziuś i te myśli walczą ze sobą, ale zdecydowanie wygrywa ta o pierwsza że to sznsa na to, że jeszcze mogę wszystko a nie siedzieć w domu z pieluchami, chyba powinnam się leczyć...
napisał/a: klaudynka20 2007-06-01 15:35
dziewczyny ja też jedną ciążę poroniłam, ale nie myślę o tym....
to było 2 lata temu i byłam młoda...
napisał/a: carolinka1 2007-06-01 22:55
Iwona to normalne ze boimy sie o figurę, rozstępy, o to czy bedziemy piekne, ale nie oceniaj tak nisko swojego ukochanego - będzie Cie kochał jeszcze bardziej, gdy pod Twoim serduchem będzie rozwijało się jego dziecko, z każdym Twoim cm a po porodzie będziesz taka jak przedtem. nawiasem mówiąc ja się czuję w tym okresie ciązy sexy jak nigdy dotąd i to się udziela mojemu D. pociągam go bardziej niz przed ciążą a moje krągłosci bardzo mu sie podobaja. tez inaczej podejdziesz do tego jak bedziesz czula pod serduchem dzidziusia owoc Waszej miłości - nie traktuj tego jak końca wszystkiego.

tylko jak początek. nie musisz rezygnować ze swojego życia dla dziecka, ono Ci je tylko dopełni - tak ja pojmuje macierzyństwo. moje dziecko jest dopelnieniem mojego życia, czym co je wzbogaca, nadaje wartość. nie mam wrażenia konca, ale początku
napisał/a: Oliwka1 2008-03-20 11:19
Iwonko,

8 tygodni temu dowiedziałam się, że nasze 7 tygodniowe Maleństwo (płód) nie żyje. Nie wykształciło się serduszko i kilku- milimetrowy Dzidziuś leżał sobie w mojej macicy. Nie poroniłam i potrzebna była interwencja. 3 razy uciekałam ze szpitala. Wiedziałąm, że muszę iść na zabieg ale czułam, że Maleństwu będzie lepiej u mnie niż w jakiejś probówce- gdzieś daleko albo w koszu na śmieci. Skończyło się infekcją i wysoką gorączką. Na szczęście w szpitalu zajęto się mną normalnie i przyszedł po zabiegu nawet psycholog ale nie miałam siły zeby z nim rozmawiać. Najgorsze było jak przywieziono mnie po zabiegu na salę i w telewizji usłyszałam reklamę środka przeciwgorączkowego dla dzieci. Do tej pory jak widzę tę reklamę to zalewam się łzami. Mój przyszły maż - chociaż bardzo się starał nie potrafił okazać mi takiego uczucia na jakim by mi zależało. Wściekał się po tygodniu, że ja ciagle wyje- jak będziemy mieć następne i na pewno z nim wszystko będzie dobrze. Chyba nie przeżyłam tej załoby tak jak powinnam i nie potrafię się otzrasnąć. Ostatnio odeberałam wyniki badań, które jedynie stwierdzają, że byłam w ciąży. Przez cały czas myśle o tym, że Nasza Kruszynka jest gdzieś daleko i jest nieszczęśliwa. Nie potrafię o tym myśleć. A już na pewno o następnej ciązy[code:1:021b829323][/code:1:021b829323]
napisał/a: pysiulka1 2008-03-21 13:41
witam ja stracilam 2 dzidzi jedna pare lat temu w 6 tyg druga niedawno zaledwie miesiac temu w 14 tyg .mam juz dzieci i chyba dla nich walcze codziennie by wstac cokolwiek zrobic .jest mi ciezko .maz mnie bardzo wspiera .bardzo chce miec dziecko i moze sie kiedys jeszcze zdecyduje ale teraz bardzo sie boje ze sie znowu sytuacja powtorzy .strach zawsze bedzie jesli juz sie utracilo codzienne sprawdzanie w ciazy majtek czy nie krwawimy chyba tego stachu juz sie niepozbede
napisał/a: ilona231286 2010-05-04 22:06
Oliwka

Ja straciłam już 2 wspaniałych aniołków i też często płaczę.mężczyźni odczuwają stratę dziecka poronionego inaczej ponieważ my mamy świadomość że ono jest w nas a mężczyzna czasami musi zobaczyć aby uwierzyć, choć mój narzeczony wspiera mnie do dzisiaj i jeździ na wszelkie badania.

Byłam we wspaniałym szpitalu gdzie dobrze się mną zaopiekowano jednak po drugim poronieniu pielęgniarka, która prowadziła mnie na salę abym się położyła dopiero zaczynała zmianę i umieściła mnie w sali gdzie dziewczyna za chwilę miała rodziać nigdy tego nie zapomnę a uczucie, które miałam wtedy pamietam do dziś choć minął już rok. miałam jedynie szczęście, że poronienia były samoistne i nie potrzebna była po nich interwencja lekarska. W tym szpitalu pracuje moja teściowa, która gdy zobaczyła gdzie mnie położyli tego samego dnia załatwiła mi wypisanie do domu i byłam pod jej kontrolą bo jest byłą położną.

Myśl o tym,że poroniłam już 2 razy jest nie do zniesienia.... najgorsze jest to, że wszystkie badania jakie miałam są pozytywne a jak nie wiadomo co można leczyć to trzeba liczyć na cud.

Jeszcze nie jestem gotowa na kolejną próbę, ale gdy znowu odczuję potrzebę posiadania dziecka i przezwyciężę strach, zajdę w ciąże i będę opiekowała się moim dzieckiem najlepiej jak tylko będę mogła i jeżeli i ono nie zostanie ze mną długo to i tak się nie poddam. Chcę mieć dziecko i będę miała dziecko!
napisał/a: ~gość 2010-06-14 07:58
moj dzidzius umarl w 11 tyg ja o tym dowiedzialam sie 2tyg pozniej,zaczelam krwawic,delikatnie prawie niewidocznie bylam pewna ze to falszywy alarm i po pogotowie zadzwonilam tylko aby sie upewnic...niestety dzidzius juz nie zyl. dwa dni pozniej poronilam. to bylo na poczatku maja ale dopiero wczoraj dostalam miesiaczke. jak tylko przestane krwawic to znowu postaramy sie o dzidze. oczywiscie nic nie zastapi mi dziedzka ktore utracilam ale wierze jeszcze moge byc szczesliwa.
planowalismy to dzedzko,bardzo go pragnelismy. na kilka dni przed tym jak sie dowiedzilismy ze nasze dziedzko niezyje dostalam od tesciowej ubranka po moim ukochanym. trzymam je w kartonie w kuchni....boje sie ich
nie jestem przesadna ale... moj G ma troche dziwna siostre i ona jak dowiedziala sie ze poronilam tzn.dziedzko umarlo ale nadal bylo we mnie!!! zadzwonila do G i powiedziala ze to moja winna bo przyjelam ubranka przed narodzeniem dziedzka...lezac na lozku zwijajac sie z bolu i wyjac po stracie,wielkiej stracie uslyszalam cos takiego...
chce miec dziedzko i to nie jest zachcianak naprawde go pragne ale boje sie,umre jezeli spotka mnie cos takiego ponownie. minal juz ponad miesiac a ja nadal ledwo co wstaje rano,wiecznie krzycze na G i nie wiem jak dlugo on to zniesie...kocham go i nienawidze jego sieostr i boje sie ze wkoncu jej wygarne a wtedy zrwnie G....
czytam swoje wypociny i widze jaka jesem roztargniona....pisze nie spojnie i haotycznie ale jest we mnie tyle roznych uczuc ze juz sama nie wiem o co mi chodz...to tak boli...ja chce moje dizedzko
napisał/a: Lena2405 2011-07-22 10:58
Wey dziewczyny nie pisze tu zbyt nczesto ale ciagle czytam i teraz kiedy ja straciłam dziecko w 9 tyg nie moge sie pozbierac.... dwa dni temu mialam zabieg...:( czekałam na to malenstwo a los mi je zabrał:( teraz pozosatal mi ból i szukanie winy w sobie ..... jeszcze 2 lipca wszystko bylo dobrze seduszko biło ruchy tez na usg bylo widac....
a 2 tyg pozniej juz tylko szare plamy zadnych ruchow serce tez nie bilo :( jestem zla szukam winy w sobie kazdy mi mowi ze bede miala jeszcze dzieci oni mnie nie rozumieja.....