Jak uczyć dzieci tolerancji?

napisał/a: evilgirl89 2008-02-19 17:55
xantia napisal(a):Najłatwiej jest zepchnąć winę na szkołę. Ale zawsze dziecko najpierw jest z rodzicami a potem wedruje do szkoły.

czego nie umiał jaś tego Jan nie bedzie umiał ........

[ Dodano: 2008-02-19, 17:56 ]
Moniś, bardzo madrze postepujesz
napisał/a: isobel 2008-02-19 19:14
I Ty, Moniś, postepujesz prawidlowo, jesteś dobrym przykładem, tego jak trzeba inwestować w dziecko. Nie oszukujmy się, jeśli nasze dziecko, bedzie tolerancyjne to i będzie dobrze przystosowane do życia, Brawo!
napisał/a: xantia 2008-02-20 09:55
kasia89itomek81
A ile ten jaś przebywa w szkole a ile czasu z rodzicami? Przecież wiekszość dnia jest w domu. I może się sporo nauczyć.
napisał/a: evilgirl89 2008-02-20 14:07
xantia napisal(a):kasia89itomek81
A ile ten jaś przebywa w szkole a ile czasu z rodzicami? Przecież wiekszość dnia jest w domu. I może się sporo nauczyć.

mi chodzi o to że czego dom nie nauczy to szkoła tego nie zrobi
napisał/a: isobel 2008-02-20 18:13
przecież to takie powiedzenie , i to trafne jak trafne! szkoła tylko wzmacnia to czego nauczyli rodzice.
napisał/a: xantia 2008-02-21 10:05
To skąd tyle pretensji do szkoły ze nie potrafi wychować młodzieży? gorzej jest jak rodzice niczego nie nauczyli i liczą ze szkoła ich wyręczy, bo pewnie oni nie mają na to czasu.
napisał/a: sorrow 2008-02-21 12:12
Skąd pretensje? Mała anegdotka z mojego życia. Mój syn poszedł kiedyś na konkurs z szkolny języka polskiego... wstęp dla wszystkich dla chętnych. Wszedł na salę, a jego nauczycielka od polskiego ryknęła na cały głos "A ten dyslektyk czego tu szuka?". Dla wyjaśnienia... szkoła przy wejściu ma wielki napis "Szkoła przyjazna dysleksji". To tyle odnośnie tolerancji w szkole.
napisał/a: isobel 2008-02-21 16:02
to jest przykład nawiedzonej nauczycielki, która nie uczy dla dzieci dzieci, a uczy dzieci, aby te miały dobre wyniki i świdczyły o tym jak ona dobrze naucza.
trochę zakręcilam, ale generalnie w szkole liczą się wyniki, w dobrych szkolach liczy się metoda.

Ja na Twoim miejscu powaznie porozmawiała z ta panią i podważyła jej kompetancje do wykonywania tego zawodu.
napisał/a: evilgirl89 2008-02-21 18:09
weronika_krakow napisal(a):Ja na Twoim miejscu powaznie porozmawiała z ta panią i podważyła jej kompetancje do wykonywania tego zawodu.

jakaś wariatka
napisał/a: xantia 2008-02-22 10:30
sorrow napisal(a):...Mała anegdotka z mojego życia. Mój syn poszedł kiedyś na konkurs...


Nie bronię szkoły oczywiście, tylko nie rozumiem ze tak łatwo się spycha odpowiedzialność za wychowanie.
Ale odnośnie sprawy. Ja to bym poszła ale nie do tej pani tylko do dyrektorki od razu. To nie jest pedagog. Współczuję Twojemu dziecku. Pewnie się poczuł bardzo nie fajnie :(
napisał/a: zjem_ci_szalik 2008-02-22 16:12
Szkoła nigdy nie wychowywała. Nawet jeśli powszechnie mówiono szkoła uczy wychowuje i coś tam jeszcze robi. W duchu patriotycznym. Jedynej słusznej ideologii.

Jak to mówią: szkoła óczy óczeń ómie.

Prędzej zajęcia pozalekcyjne mogą pomóc w wychowaniu. Nie wiem - Ośrodki kultury sportu harcerstwo (?).
napisał/a: isobel 2008-02-22 21:02
kasia89itomek81 napisal(a):
weronika_krakow napisal(a):Ja na Twoim miejscu powaznie porozmawiała z ta panią i podważyła jej kompetancje do wykonywania tego zawodu.

jakaś wariatka


że ja?

ja zrobilabym właśnie tak! wiem, że to może się wiązać z tym, że pani się na dziecku będzie wyzywać juz do końca szkoly, ale może być też całkiem inaczej- może się opamietać!
albo poprosilabym, żeby porozmawiala z psychologiem szkolnym i niech psycholog powie Pani wychowawczyni, jak na dziecko z dyslekcją ( czyli zakladam, już mające pewne kompleksy w stosunku do rówieśników) wpłynęło jej publiczne zachowanie.