Jakie prawo?
napisał/a:
~Idiom"
2006-08-27 16:47
Użytkownik "zona alberta" napisał w wiadomości
> Mateusz wrote:
>
>> Hahahaha, swietny tekst ubawiłęm się po pachy :)
>
> Jeszcze jak będzie zgodnie z netykietą, to wszyscy doczytają i może
> pośmieją się z Tobą.
Hmmm... Twoja wypowiedź sugeruje, że niezgodne z netykietą było to, z czego
śmieje się Mateusz (jak będzie zgodnie z netykietą to wszyscy doczytają)
czyli mój post. I kolejna zagadka - co w nim było niezgodne z netykietą ?
pozdr
Monika
napisał/a:
~Iwon\\(k\\)a"
2006-08-27 18:59
"Mateusz" wrote in message
> Dzięki za informację.
a czytales choc ja?? bo znow piszesz nad cytatem :>>>
iwon(k)a
> Dzięki za informację.
a czytales choc ja?? bo znow piszesz nad cytatem :>>>
iwon(k)a
napisał/a:
~Mateusz"
2006-08-27 19:50
Użytkownik "Iwon(k)a" napisał w wiadomości
> "Mateusz" wrote in message
> news:ecsbas$q1f$2@atlantis.news.tpi.pl...
> > Dzięki za informację.
>
> a czytales choc ja?? bo znow piszesz nad cytatem :>>>
>
>
> iwon(k)a
>
> po łebkach :)
>
napisał/a:
~Lukasz Kozicki
2006-08-27 20:58
Elske napisał(a):
> Nieprawda. 90% (oczywiście mniej, ale odpowiadam w tym samym stylu)
> _związków_ nie jest dorosła. Gdyby były nie byłoby rozstań.
Dokładnie się zgadzam... O tym samym przekonuje minie obserwacja
wielu moich znajomych - to dzieciaki, które nie mając pojęcia na
czym polega małżeństwo robią sobie samym krzywdę i krzywdzą swoje
dzieci - jeśli zdążą je mieć przed rozwodem. A najczęściej dzieko
już jest w drodze kiedy się pobierają...
Pozdr,
--
ŁK
> Nieprawda. 90% (oczywiście mniej, ale odpowiadam w tym samym stylu)
> _związków_ nie jest dorosła. Gdyby były nie byłoby rozstań.
Dokładnie się zgadzam... O tym samym przekonuje minie obserwacja
wielu moich znajomych - to dzieciaki, które nie mając pojęcia na
czym polega małżeństwo robią sobie samym krzywdę i krzywdzą swoje
dzieci - jeśli zdążą je mieć przed rozwodem. A najczęściej dzieko
już jest w drodze kiedy się pobierają...
Pozdr,
--
ŁK
napisał/a:
~Karol Lipnicki
2006-08-28 11:12
Idiom napisał(a):
> Rozumiem, poprawność polityczna, która każe podkreślać, że dziecko jest
> obojga rodziców, a nie tylko ojca, ale przecież to śmieszne.
Pomimo tej "poprawności politycznej", na conajmniej 95% reklam,
billboardów widnieją napisy typu "twoje[-go] dziecka, twojemu dziecku".
Może jestem w błędzie, ale odnoszę wrażenie że media promują "dwuosobowy
model rodziny" (taka moja nazwa :) ).
Może jestem przewrażliwiony bo sam straciłem syna, ale wolałbym
"Zaopiekujemy się *waszym* dzieckiem" - nie zaś "[..] *twoim* dzieckiem
[...]"...
> "Spotkałem się wczoraj z matką naszego syna". Przeciez nikt tak nie mówi. To
> brzmi śmiesznie i nienaturalnie. Moje mężate koleżanki tez raczej mówią
> "moje dzieci" niż "nasze dzieci".
Więc same się o nie postarały, same je wychowują, utrzymują, dbają o nie
, itd ?
Pozdrawiam
Karol
> Rozumiem, poprawność polityczna, która każe podkreślać, że dziecko jest
> obojga rodziców, a nie tylko ojca, ale przecież to śmieszne.
Pomimo tej "poprawności politycznej", na conajmniej 95% reklam,
billboardów widnieją napisy typu "twoje[-go] dziecka, twojemu dziecku".
Może jestem w błędzie, ale odnoszę wrażenie że media promują "dwuosobowy
model rodziny" (taka moja nazwa :) ).
Może jestem przewrażliwiony bo sam straciłem syna, ale wolałbym
"Zaopiekujemy się *waszym* dzieckiem" - nie zaś "[..] *twoim* dzieckiem
[...]"...
> "Spotkałem się wczoraj z matką naszego syna". Przeciez nikt tak nie mówi. To
> brzmi śmiesznie i nienaturalnie. Moje mężate koleżanki tez raczej mówią
> "moje dzieci" niż "nasze dzieci".
Więc same się o nie postarały, same je wychowują, utrzymują, dbają o nie
, itd ?
Pozdrawiam
Karol
napisał/a:
~Idiom"
2006-08-28 18:33
Użytkownik "Karol Lipnicki" napisał w wiadomości
> Może jestem przewrażliwiony bo sam straciłem syna, ale wolałbym
> "Zaopiekujemy się *waszym* dzieckiem" - nie zaś "[..] *twoim* dzieckiem
> [...]"...
OK, brzmi super dla tych, co wychowują dzieci razem z tym kimś, kto tworzy
"nas". A co z uczuciami osób, które wychowują dziecko sami, bo druga strona
np. się wypięła? Ich uczucia się nie liczą ? :D
Widzisz, podchodzenie emocjonalne do kwesti lingwistyki w reklamach ma dwa
końce. Twoje uczucie nie są ważniejsze ani lepsze niż uczucia kobiety, która
nie ma możliwości powiedzieć "nasze dziecko". A każdy, kto może powiedzieć
"nasze dziecko" może również powiedzieć "moje dziecko", bez szkody dla
swoich uczuć - IMHO.
> Więc same się o nie postarały, same je wychowują, utrzymują, dbają o nie ,
> itd ?
Myślę, że po prostu nie zaprzątają sobie głowy takimi pierdołami, bo dla
nich powiedzenie "moje dziecko" w ustach ich czy ich mężów nie umniejsza
roli drugiego rodzica w procesie rodzicielskim.
pozdr
Monika
napisał/a:
~Karol Lipnicki
2006-08-29 09:06
Idiom napisał(a):
> Myślę, że po prostu nie zaprzątają sobie głowy takimi pierdołami, bo dla
> nich powiedzenie "moje dziecko" w ustach ich czy ich mężów nie umniejsza
> roli drugiego rodzica w procesie rodzicielskim.
> pozdr
> Monika
Szanuję twoje zdanie Moniko... Ale kiedy byłem z dziewczyną, i mieliśmy
synka, nigdy z jej ust nie usłyszałem, że jest on *naszym* dzieckiem...
...zawsze był *jej* - bo wedle swojej filozofii twierdziła, że dziecko
jest własnością kobiety (ehhh)...
Pozdrawiam Serdecznie
Karol
> Myślę, że po prostu nie zaprzątają sobie głowy takimi pierdołami, bo dla
> nich powiedzenie "moje dziecko" w ustach ich czy ich mężów nie umniejsza
> roli drugiego rodzica w procesie rodzicielskim.
> pozdr
> Monika
Szanuję twoje zdanie Moniko... Ale kiedy byłem z dziewczyną, i mieliśmy
synka, nigdy z jej ust nie usłyszałem, że jest on *naszym* dzieckiem...
...zawsze był *jej* - bo wedle swojej filozofii twierdziła, że dziecko
jest własnością kobiety (ehhh)...
Pozdrawiam Serdecznie
Karol
napisał/a:
milen348
2018-10-25 10:52
dzięki za zastrzyk przydatnych informacji!