Konkurs z Cherokee

napisał/a: serce 2008-06-13 23:01
kiedy bylam w ciąży z drugim dzieckiem mój starszy syn Adrian często wyciągal mnie na spacery i pewnego dnia na takim spacerze mówi tak :mamo ja chcę miec siostrę ma mieć na imie Miranda i ma mieć rybi ogon na co ja spojrzałam na niego i mówie ,że ludzie nie rodzą się z rybim ogonem na co on odpowiedział :to zrób tak ,żeby miała albo nie przychodż ze szpitala do domu,śmieliśmy sie z tego z całą rodzina kilka dni ,a urodził się brat i jest ok i razem dokazują.
napisał/a: matsle 2008-06-13 23:44
Moje dzieci – Kasia 3 lata, Michał 5 lat – lubią zostawać u babci. Babcia jest osobą o obfitych kształtach. Pewnego razu podczas zabawy schylała się do dzieci, by im coś podać, a że miała dość znacznie wykrojony dekolt, między ściśniętymi piersiami zaznaczyła się wyraźna „kreska”. Zainteresowany tym faktem Michaś pyta: Babciu, co to jest? Na to rezolutna Kasia z prawdziwym oburzeniem małej znawczyni tematu: Jak to, nie wiesz? To są muskle! Jak urośniesz to też będziesz takie mieć!
Babcia rozbrojona posiadaniem „takich muskułów” po prostu się roześmiała.
napisał/a: celusia 2008-06-13 23:51
Moja prawie 3-letnia Maja rozgadała się bardzo. Wszystko wokół komentuje. Zaczepia ludzi, pyta ich o różne rzeczy, przekazuje im swoje dziecięce mądrości i „rady”. Niby fajnie, ale ostatnio w kościele narobiła mi takiego wstydu, że się zastanawiam czy ją zabrać następnym razem. Poszłyśmy na niedzielną mszę i Majce się trochę nudziło, wierciła się aż dostrzegła księdza w konfesjonale. Podeszła do niego i na cały głos zapytała – A co ty tam robisz? Pewnie kupę!
Ludziom, którzy stali w pobliżu trudno było zachować powagę. A ja się zrobiłam czerwona jak burak
napisał/a: katarina05 2008-06-14 12:18
Mój 15 miesięczny Kuba pilnuje, aby wszyscy domownicy mieli pantofle na nogach. Pamięta, które są czyje i jeżeli komuś brakuje, to po jednym przynosi i każe ubierać.
Ostatnio byliśmy w gościach u Dziadków i ja nie miałam swoich pantofli. Przyniósł mi sportowe klapki. Nie dawało mu jednak spokoju, że wystają mi z nich palce i przyniósł mi za duże buty Dziadka. Ja ubrałam te buty, a on klapki odsunął na bok. Położył się na brzuchu i z przytkniętym noskiem do podeszwy zaglądał do nich. Czynność tę powtarzał kilkakrotnie. My zaśmiewaliśmy się do rozpuku, a Kuba nie mógł się nadziwić, że można przez klapki patrzeć na przestrzał
napisał/a: agona 2008-06-14 15:10
Wyjęłam jajka z lodówki, żeby się ogrzały zanim zacznę robić ciasto. Wyszłam do pokoju, tymczasem moja córeczka zainteresowała się nabiałem. Nie wiem, chyba próbowała jak twarde są skorupki, w każdym razie przyszła do mnie z rączkami ociekającymi zgniecionym jajkiem i z miną, z której doskonale dało się wyczytać, że ściemnia, zapewniła mnie, że „jajko się roztopiło. Samo. Przysięgam mamusiu”. :P
napisał/a: mariacka 2008-06-14 15:11
Lubiłam oglądać program „Superniania”. Moja córa zazwyczaj wtedy bawiła się na dywanie. Kiedyś była bardzo niegrzeczna, marudziła, nie chciała posprzątać zabawek, próbowała wymusić na mnie bym zrobiła to za nią. Kiedy któryś raz z kolei odmówiłam, chwyciła się pod boki i powiedziała, że teraz na pewno muszę iść przemyśleć swoje zachowanie. Ale przyjdzie po mnie. „Superniania zawsze kazuje przyjść jak się przemyśli sprawę. Nie martw się mamo”. Czyżbyśmy się zamieniły rolami?
napisał/a: Mariqa 2008-06-14 15:31
Mam jeszcze jedną historię, o której codzinnie przypomina mi kaloryfer w kuchni. Gotowałam obiad, a Maja (2,5) bawiła się pod stołem, że jest pieskiem. Przez chwilę była cicho, ale nie zaniepokoiło mnie nic. Dopiero po jakiejś dłuższej chwili powiedziała: -Wylało się. Patrzę co się stało a to z takiego termometru przy kaloryferze wyleciał płyn bo ona go obróciła. Później były telefony do męża i do spółdzielni ;)
Śmierdziało przez 2 dni a do tego nie wiedziałam co powie facet ze spółdzielni, ale bez słowa mi to zmienił (wydaje mi się, ze powinno być na dwie śrubki, zeby nie można było właśnie przekręcić).
Ślad po tej cieczy mam cały czas na grzejniku, nie chce się zmyć :confused:
napisał/a: kolejko 2008-06-14 23:34
Moja pięciomiesięczna córeczka oczywiście jeszcze nie mówi, ale kombinuje nieźle. Mąż wyjechał na tydzień służbowo i nie mogłyśmy się go już doczekać. W dniu jego powrotu opowiadałam Michasi, że dziś wróci tatuś, że ubierzemy jej śliczną sukienkę na jego powrót, że musimy się obie przygotować, wystroić – takie tam babskie pogaduszki. Zostawiłam małą na naszym łóżku, żeby przygotować jej mleczko. Nie zauważyłam, że na łóżku położyłam wcześniej moje przybory do makijażu (szminka, tusz do rzęs). Miśka leżała na brzuszku. Kiedy wróciłam do pokoju, nieźle się przeraziłam – mała jakimś cudem (tak małe dzieci są sprawniejsze niż nam się wydaje!) dorwała się do szminki. Całą buźkę miała wysmarowaną, ucho, łapki, pół prześcieradła, nie wspomnę o języku, bo oczywiście chciała szminkę zjeść. Po oswojeniu się z myślą, że nic jej się nie stało, że da się to zmyć i refleksji, że muszę siebie i jej bardziej pilnować, roześmiałam się serdecznie. No to się Michasia zrobiła na bóstwo na powrót tatusia.
napisał/a: androsia 2008-06-15 13:19
Dzisiaj moja córeczka nieźle urządziła tatusia :)
Robiłam w kuchni obiad, mąż zdrzemną się na chwilę a Madzia malowała.
Tomek gdy się obudził krzyknął do mnie że wychodzi do kościoła i żebym patrzyła na dziewczynki. Gdy wrócił i zobaczyłam jak on wygląda myślałam, że posikam się ze śmiechu. Cała buzie miał pomalowaną pisakami :D
Mąż mówił, że ludzie dziwnie się na niego patrzyli i słyszał chichoty ale nie wiedział o co chodzi. A córcia powiedziała, że już zawsze może robić mu makijaż bo tak ładniej wygląda :D
napisał/a: DzenLi 2008-06-17 10:42
Moj 3 letni bratanek przyjechal wraz z rodzinka odwiedzic nas w Holandii.
Moja rodzinka jest mieszankom azjatycko-polska,
Po powrocie do domu dziadek wypytuje Kamilka:
-Kamilku, a jak ty rozmawiales na wakacjach, po polsku,angielsku czy niemiecku?
-Nie, po chinsku!
-A powiedz cos po chinsku?@@
Na co po krotkim zastanowieniu Kamilek:
-Zupa chinska ^^
--------------------------------------------------------------------------
Moja coreczka Wiki klocac sie ze swoja kuzyneczka:
-Martnka daj to moje !daj moje ,moje!!!
-Nie, Wiki to Wasze!
-Martynka daj to Moje Wasze ?@@
napisał/a: kamka88 2008-06-17 13:08
Pewnego dnia gdy byłam w szkole,z córcią został mąż(Zuzia ma 22 m-ce i mówi dość dużo ale rzadko pełnymi zdaniami). Kiedy wróciłam mąż był jakiś nieswój,ale że ostatnio troche się kłóciliśmy, nie przejęłam się tym.Wieczorem gdy Zuzanka zasnęła,mąż zapytał:
-Kochanie,tylko bądź szczera,czy Ty coś przede mną ukrywasz?
-Ależ skąd,co Ci przyszło do głowy??-byłam zdziwiona.
-W takim razie wytłumacz mi kim jest Tomek?
-Jaki Tomek?! Oszalałeś???!!!-zdenerwowałam się.
-Zuzia dziś cały dzień szukała Tomka, wołała: "Tomek brum-brum", 'Tomek dada", "Halo Tomek"...
-Nigdy wcześniej tak nie robiła,naprawdę nie wiem skąd wzięła to imię-szybko mu przerwałam ale i tak mi nie uwierzył i poszedł spać....
Na drugi dzień wszystko się wyjaśniło.Zuzia oglądała bajki na MiniMini a ja poszłam robić obiad.Nagle usłyszałam jak Zuzia krzyczy: " Tomek-nanana!! " i szybko do niej pobiegłam.Okazało się że "Tomek" to lokomotywa z bajki !!:D Roześmiałam się,ucałowałam Zuzankę i zawołałam męża który kosił trawnik.Wszystko mu wytłumaczyłyśmy a mężowi zrobiło się strasznie głupio i mnie przeprosił za te podejrzenia:)
napisał/a: ewelcia0803 2008-06-17 15:07
[CENTER] A więc.........
..............pewnej niedzieli postanowiłam zabrać ze sobą do kościoła moją niespełna roczna córeczkę Oliwcie.
Oliwcia jest bardzo muzykalna. Kiedy słyszy muzykę w mig zaczyna się kołysać, bujać na boki, podnosi rączki do góry.
Będac już w kosciółku, ksiądz zaczął śpiewać, a organista grać, więc moja kochana córcia nie zdając sobie jeszcze sprawy z powagi miejsca automatycznie zaczęła się bujać, podniosła rączki do góry i zaczęła na dodatek podśpiewywać sobie to swoje "lalala".
Miała dla towarzystwa ze soba swoją lalke, więc chwyciła ją za ręce i zaczęła bujać się razem z nią.
Wszystkie spojrzenia ludzi oczywiście były skupione na Oliwci. A ja omal nie spaliłam sie ze wstydu. A najgorsze jest to, że za nic nie mogłam zabrać Oliwii lalki, ani jej uspokoić, żeby przestała tańczyć. I wyobraźcie sobie, że było tak za każdym razem, kiedy organista zaczynał grać, a ksiądz śpiewać
Taka mam uzdolnioną córeczkę.

I tak jest do dzisiaj))))))[/CENTER]