mistyka

napisał/a: osa 2007-05-07 15:32
Moja wypowiedz pewnie bedzie niemodna ale ja naprawde bardzo dobrze wspominam swoj porod. MIalam tylko znieczulenie domięśniowe, siedzialam pod prysznicem w ciepłej wodzie i uwazam cały poród za przezycie bardzo mistyczne. Oczywiście ze bolało ale jest to ból... inny i do zniesienia. I kolejny raz tez chciałabym rodzic naturlanie bez wspomagaczy. Oczywiście pod warunkiem ze tez będzie bez komplikacji. Bo przy komplikacjach w czasie porodu sprawy pewnie mają sie inaczej...
napisał/a: poXprostuXja 2007-05-08 15:12
Ja miałam takie same doświadczenia jak Osa. Przy drugim porodzie, bo pierwszy to był koszmar pomimo znieczulenia zewnątrzoponowego. A teraz ostatnio rodziłam bez znieczulenia żadnego, bolało okropnie, ale miałam poczucioe że nad tym panuję. jak przychodziły skurcze, to zaczynałam kołysać się na piłce okrakiem i to była ulga. A jak przechodziły skurcze, to czytałam gazetę. Czułam, że dzieje się coś niezwykłego, mistycznego, jak napisała Osa. I miałam poczucie, że mam nad tym kontrolę, nad tym bólem.
napisał/a: gunia1 2007-05-11 20:37
rewelacja!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
napisał/a: Kurczak8 2007-05-14 15:05
Chyba was pogięło! Ja przez całą noc umierałam! Myślałam, że to już mój koniec, że tego nie przeżyję. Mistyka??? Co mistycznego w tak przeogrtomnym bólu, upokorzeniiu, gdy położna i wszystkie sprzątaczki patrzą jak leżysz z rozkraczonymi nogami, cała we krwi. Mistyka wielka.
napisał/a: fastcar2 2007-05-14 15:07
Dla mnie poród nie był przeżyciem mistycznym, a wprost przeciwnie: traumatycznym. Strach, zamroczenie bólem, niemiły personel... Wiem jedno: przed kolejnym porodem naprawdę dokładnie przemyślę wybór miejsca porodu.
napisał/a: lady 2007-05-17 10:42
jesli chodzi o miejsce porodu, wie ktos moze ile kosztuje poród w prywatnej klinice?
napisał/a: Becia8 2007-05-23 22:07
ze strachem myślę o kolejnym porodzie. A to juz niedługo.. I nie chodzi o ból... Ten jest okropny, ale tu i teraz. Teoretycznie do wytrzymania. Boję się kolejnego ponizenia przez połozną szpitalną, która musi wyjść na kawę i pogaduszki, lekarza, który nie ma duzo czasu a trzy oddziały do obskoczenia i inne "życzliwe" nam, rodzącym osoby.
Przy porodzie syna mało nie połamano mi kręgosłupa (jestem po operacji złamanej kości lędźwiowej z dyskopatią III stopnia). Nikogo to nie intereswało. Syn przez kilka godzin leżał w inkubatorze, bo był podduszony. Na USG nikt przecież nie widział, że jest kilka razy zawinięty pępowiną... Wyrywano go na siłę. Aby szybciej pod tlen...
I niech mi ktoś powie o wyższości porodów naturalnych.
Niestety drugie Maleństwo jestem skazana rodzić w tym samym szpitalu...
I jak tu się nie bac?
napisał/a: osa 2007-05-24 10:51
Wiecie co, tak czytam Wasze odpowiedzi i bardzo rzuca się w oczy, że trauma związana z porodami dotyczy przede wszytkim otoczenia... Ból jest naturalnym elemetym porodu fizjologicznego... ale jak go będziecie przeżywać zależy właśnie od psychicznego nastawienia, świadomości własnego ciała. Jednak bardzo ważnym, jak nie najważniejszym jest atmosfera panująca wokół rodzącej i personel, który ją otacza. Jeśli położna jest wredną i wiecznie wrzeszczącą babą, która potęguje jedynie stres rodzącej to faktycznie nie będzie miłych wspomnień. Ja miałam to szczęście, że miałam spokój i pełne wsparcie - zarówno ze strony męża jak i położnej.
napisał/a: osa 2007-05-24 10:54
Kurczak napisal(a):Chyba was pogięło! Ja przez całą noc umierałam! Myślałam, że to już mój koniec, że tego nie przeżyję. Mistyka??? Co mistycznego w tak przeogrtomnym bólu, upokorzeniiu, gdy położna i wszystkie sprzątaczki patrzą jak leżysz z rozkraczonymi nogami, cała we krwi. Mistyka wielka.



Kobieto, przecież masz prawo wygonić wszystkie sprzątaczki. Masz prawo do pełnej intyności porodu. Opiekować się tobą z personelu powinna tylko położna. Gorzej jak ona jest wredną babą
napisał/a: mamamisia 2007-05-26 08:24
Najważniejsze jest to, by madrze, z pozytywnym nastawieniem przejść przez ciążę.Jak najwięcej przez te 9 mies. dowiedzieć się o swoim ciele i umieć zaakceptować zachodzące w nim i w psychice zmiany.Mnie to się udało i zaowocowało 4 godzinnym, wspaniałym, choć bolesnym porodem.Zawczasu zadbalismy z mężem o dobrą położną, którą poznaliśmy 2 mies. przed porodem. Na spotkaniu w szpitalu omówiliśmy te sprawy, na których nam szczególnie zależało (obecność męża, ew.znieczulenie). Mieliśmy okazję oswoić się z otoczeniem. oglądając sale, przyjeżdżaliśmy na kontrolne KTG. Za ten komfort zaplaciliśmy 500 zł.Ale czego się nie robi dla tak wyjątkowej chwili w życiu.
napisał/a: anka2305 2007-05-27 20:48
Z perspektywy czasu uważam, że poród na pewno nie był mistycznym przeżyciem, ale na pewno najbardziej wzruszającą chwilą w moim życiu. Przy porodzie był mój mąż i mam wrażenie, że nigdy wcześniej, ani potem nie byliśmy tak blisko, tak razem jak wtedy.

Pozdrawiam
napisał/a: Olusia26 2007-05-27 21:21
Powiem szczerze, az przykro sluchac o tych wrednych poloznych i bezdusznych lekarzach! Zawsze mi sie wydawalo, ze powinni miec powolanie do tego co robia, ale ~jak piszecie~ jest niestety inaczej! Ja rodzilam w Wielkiej Brytanii, maz byl przy mnie (za darmo), znieczulenia (nie mialam, ale byly dostepne, za darmo), a polozna mowila do mnie ze jestem dzielna, cudowna i swietnie sobie radze! Oby wiecej nas mialo mile wspomnienia i odczucia, gdy juz pojawia sie dwie kreseczki na tescie...