moje małżeństwo to jakaś paranoja!

napisał/a: ~gsk" 2005-05-23 21:43
Mam dosyć. Boże co ja zrobiłam 5 lat temu!!! Gdybym mogła cofnąć czas. Nie
nawidzę siebie za to, że podejmowałam takie głupie decyzje, a teraz mam
dwoje dzieci i jest już za późno na wszystko. Wiem, ze nie tylko ja mam taki
problem. Niech mnie ktoś pocieszy, bo nie wytrzymam. Ja już nie wiem, czy
kocham mojego męża i tylko chwilowo mi się wydaje, że go nienawidzę? Czemu
dopiero teraz do mnie dotarło, że straciłam całe swoje życie. Ja się wcale
nie dziwię, ze kobiety zdradzaja swoich mężów, przecież jak człowiekowi się
wydaje, że mieszka z obcym człowiekiem to szuka kogoś bliskiego jak
narkoman. Nie wiem, czy mam przeczekac kryzys, czy się rozwieść, chociaz do
niedawna nie brałam tego pod uwagę. Jeszcze niedawno mówiłam, że nie
rozwiodę się, bo nie zrobię tego dzieciom, ale dlaczego przez dzieci mam
zmarnować swoje JEDYNE życie! Nie wiem co mam robic, chce mi sie płakać, bo
na dodatek jestem na urlopie macierzyńskim, zresztą do pracy nie bardzo mogę
wrócić i będę wkrótce uzalezniona finansowo od męża!!! Nie ma nic gorszego.
Nie rozumiemy się z mężem w rzadnej kwestii. Ja mam zbyt rozwiniętą
wyobraźnię i emocje, a on jest zimny i trzeźwo kalkulujący. Nasza rozmowa to
rozmowa przysłowiowego "ch... z butem". najgorsze, że moi rodzice są
zupełnie inni, kiedyś byłam na nich zła, bo do 3 w nocy gadali, a ja nie
mogłam spać. Ja nigdy nie rozmawiałam z własnym mężem dłużej niż 10-15 minut
i to tylko o jakiejś konkretnej sprawie. Jak pytam o pierdoły np. jaki
chciałby mieć dom, to mówi, ze już kiedyś rozmawialiśmy o tym. Ja wiem, że
to typowo babskie pytanie, ale czy nie można odpowiedzieć tak poprostu?
Przecież o wielu rzeczach już w życiu rozmawialiśmy no i tematy już się
chyba wyczerpały, bo dwa razy nie możemy ich poruszać. Liczy się konkret.
Zresztą ten "konkret" dotyczy również innej dziedziny życia, która zresztą
od kilku miesięcy w naszym związku nie istnieje. Jednym słowem rzygać mi się
chce takim życiem. Pójdę teraz do samochodu i puszczę sobie muzykę tak
głośno, zeby mi łeb pękał, bo w domu nie mogę - dzieci już śpią! Od czterech
lat nie mogę słuchać głośno muzyki i zamknąć się w pokoju, żeby sobie
pomyśleć o pierdołach. Zawsze jest coś do zrobienia. nawet nie mam kiedy
pisać mojego pamiętnika, który piszę od 1989 roku. Do dupy z takim życiem.
Nie moim życiem - ja jestem kimś innym, kto jest zniewolony przez dzieci i
męża, chcę się uwolnić!!! Mój mąż wczoraj wrócił z Kenii był sobie przez
tydzień na wakacjach. Przywiózł mi róże z Nairobi. No i co mi po tych
różach. Co z tego, że z Nairobi? Ja w tym czasie zajmowałam się dziećmi, w
tym jednym 4 miesięcznym. Jak można spokojnie słuchac opowieści o wakacjach
własnego męża, który jeszcze nigdy nie przewinął dziecka? Każdy z nas
prowadzi inne życie. Czy ja mam się zmuszać do tego związku? co mam zrobić?
Pomóżcie mi zrozumieć tą sytuację, bo ja próbowałam i nie potrafię.
Gosia

napisał/a: ~medea 2005-05-24 00:09
gsk napisał(a):
> Mam dosyć. Boże co ja zrobiłam 5 lat temu!!! Gdybym mogła cofnąć czas. Nie

Jedyne, co mi na gorąco przychodzi do głowy (bo juz chciałam iść właśnie
spać, ale Twój wołający o pomoc post mnie zatrzymał ), to - spróbuj
sobie wyobrazić życie bez Twojego męża w tej sytuacji, w której jesteś,
czyli z dwojgiem dzieci. Czy będzie coś, czego brak byś odczuła? Spróbuj
pomysleć, czego by Ci brakowało, co masz w tej chwili w swoim mężu.
Wydaje mi się po prostu (biorąc pod uwagę wcześniejsze Twoje posty), że
w tej chwili targają Tobą różne skrajne emocje, którymi nie powinnaś się
teraz zbytnio kierować podejmując życiowe decyzje. Dlatego postaraj się
pomyśleć zdroworozsądkowo, jak wyglądałoby życie bez męża. Może
odkryjesz, zastanawiając się nad tym, że jednak jest coś w nim takiego,
do czego byś tęskniła albo czego by Ci najzwyczajniej brakowało (np.
tego, że możesz sobie spokojnie wyjśc wieczorem pojeździć samochodem i
posłuchać tej muzyki - gdyby go nie było, nie mogłabys tego robić).

Naprawdę życzę Ci z całego serca, żebyś odnalazła wreszcie równowagę, bo
sama doświadczyłam podobnych myśli odnośnie mojego małżeństwa po
urodzeniu dziecka i trzymał mnie ten stan niezwykle długo.

Pozdrawiam
Ewa
napisał/a: ~gość 2005-05-24 00:39
Jeżeli nie karmisz już dziecka piersią , daj sobie zwolnienie na parę dni.
Zaplanuj także swój urlop. Nie jesteś niezastąpiona, niech Twoja mąż ma
szansę także sie wykazać jako ojciec. Tak na gorąco: pierwsza rzecz jaka mi
przyszła do głowy, to Twoja niezaspokojona potrzeba wolności i fakt, ze
jesteś tak krótko po porodzie, Twoj stan psychiczny może być spowodowany
depresją poporodową (nie jestem specjalistą). To oczywscie nie tłumaczy
faktu braku porozumienia miedzy Wami, ale na pewno wytłumaczyłoby aż tak
wielkiego "doła". Ograniczenia jakie powoduje posiadanie dzieci ja także
bardzo mocno odczułam. Czas swoje robi, człowiek się uczy ponosic pewne
koszty, ale na pewno nie daj się wrobić, byś te koszty ponosiła tylko i
wyłacznie Ty sama, w koncu bycie mężem i ojcem tez do czegoś zobowiazuje.
Moim zdaniem - przejdz sie do lekarza i zaplanuj parę dni wolności.

3mam kciuki, powodzenia
Agata


napisał/a: ~Margola" 2005-05-24 08:05

Użytkownik "gsk" napisał w wiadomości
> Mam dosyć. Boże co ja zrobiłam 5 lat temu!!! Gdybym mogła cofnąć czas. Nie
> nawidzę siebie za to, że podejmowałam takie głupie decyzje, a teraz mam
> dwoje dzieci i jest już za późno na wszystko. Wiem, ze nie tylko ja mam
> taki
> problem. Niech mnie ktoś pocieszy, bo nie wytrzymam. Ja już nie wiem, czy
> kocham mojego męża i tylko chwilowo mi się wydaje, że go nienawidzę?

Gosia,

skontaktuj się ze mną, margola małpa kafeteria.pl

Margola

napisał/a: ~pamana 2005-05-24 08:31

> Mam dosyć. Boże co ja zrobiłam 5 lat temu!!! Gdybym mogła cofnąć czas.

a jak bylo przed slubem?chwile po slubie?przed dziecmi? po pierwszym ?

ogólni sytuacja wyglada tragicznie -sorry za szerosc.
ale jestes jego służącą ,bierz sprawy w swoje rece i zrób cos bo za 20
lat bedziesz sama ,dzeci wyfruną a on cóz bedzie pędzil gdzies z inna
młodszą .
p.
napisał/a: ~Dunia 2005-05-24 08:47


gsk wrote:

> Pomóżcie mi zrozumieć tą sytuację, bo ja próbowałam i nie potrafię.

A co tu jest do rozumienia ? Jak sobie poscielesz, tak sie wyspisz -
stara prawda. Piszesz, ze _nigdy_ z mezem duzo nie rozmawialiscie -
dlaczego teraz oczekujesz, ze ma byc inaczej ? Owszem, moglas "pomylic
sie" wychodzac za maz (choc ja nie rozumiem, jak do czegos takiego moze
dojsc), ale po kiego robilas sobie drugie dziecko, kiedy juz nie bylo
rozowo (z Twojego posta wynika, ze maz nie zajmowal sie pierwszym
dzieckiem) ? A teraz narzekasz na zniewolenie i zyczysz smierci mezowi.

Albo jak ktos tu sugerowal masz przejsciowe problemy psychiczne, albo
jestes bardzo niedojrzala.
Zachowujesz sie, jakby ktos Cie usadzil w tej sytuacji wbrew Twojej
woli, ale przeciez to byly _Twoje_ decyzje - a teraz dziwisz sie, ze to
wlasnie _Ty_ ponosisz konsekwencje.

Teraz przychodzi kolej na kolejne powazne decyzje - podejmij takie,
zebys za piec lat nie musiala znow uzalac sie nad soba na psr.

D.
--
Koniec kazdego nurkowania to sytuacja awaryjna. |
Inaczej kto by chcial wychodzic z wody ? | (c) Konrad Dubiel
napisał/a: ~Milja" 2005-05-24 09:01

Użytkownik "Dunia" napisał w wiadomości

> Albo jak ktos tu sugerowal masz przejsciowe problemy psychiczne, albo
> jestes bardzo niedojrzala.

IMO zwykłe zmęczenie matki dwójki małych dzieci.
napisał/a: ~Milja" 2005-05-24 09:03

Użytkownik "gsk" napisał w wiadomości
> Mam dosyć. Boże co ja zrobiłam 5 lat temu!!!

Weź urlop od domu, od dzieci ciężko będzie. I koniecznie daj sobie spokój z
newsami. Zszargasz sobie niepotrzebnie nerwy.
napisał/a: ~Dunia 2005-05-24 09:21


Milja wrote:

> IMO zwykłe zmęczenie matki dwójki małych dzieci.
>
A mnie sie wydaje, ze nie takie znow "zywkle". Sa kobiety, ktore jako
zony, matki i "panie domu" czuja sie jak ryba w wodzie, nawet jesli jest
to rola chwilowa. gsk ma poczucie zalu do calego swiata, a zwlaszcza do
meza, bo kiedys byla taka niezalezna, nawet kupila sobie samochod z
silnikiem 2.0 pasujacy do jej temperamentu, a teraz siedzi w pieluchach,
i wkrotce musi brac pieniadze od meza.
Z takim charakterem rzeczywiscie ciezko jest byc "tylko" matka, ale gsk
naprawe sytuacji powinna zaczac od siebie (polubic albo zmienic te
sytuacje), a nie od meza. Moim zdaniem, glownym problemem w ich zwiazku
jest to, ze kazdy sobie wszystko jakos inaczej wyobrazal (i to jest
wlasnie moim zdaniem niedojrzalosc - pewnie obojga), a teraz te
wyobrazenia zderzaja sie z rzeczywistoscia, gsk sie wyzala, a maz ucieka
na wakacje.
Moim zdaniem, to nie jest ani "zwykle", ani normalne.

D.
--
Koniec kazdego nurkowania to sytuacja awaryjna. |
Inaczej kto by chcial wychodzic z wody ? | (c) Konrad Dubiel
napisał/a: ~Jolanta Pers" 2005-05-24 09:33
Milja napisał(a):

> IMO zwykłe zmęczenie matki dwójki małych dzieci.

Mąż matki małych dzieci, który nigdy nie przewinął dziecka, a lata sobie sam
na wakacje do Kenii, to nie jest sytuacja zwykła ani normalna. To raz.

A dwa - narzekanie na zniewolenie i brak czasu - c'mon, a czego się
spodziewała? Kolejna, która uległa dała się omamić obrazkom rodem z reklam
papieru toaletowego, że będzie pić kawę i czytać poezje w wysprzątanym na
błysk i pachnącym domu ze słodko śpiącymi dziećmi albo ze złudzeniem matki
Adriana Mole'a, że dziecko w niczym nie ograniczy jej aktywności i jak będzie
miała ochotę wspinać się w Hindukuszu, to przypnie je do plecaka i pojedzie?

JoP

--
napisał/a: ~Elske" 2005-05-24 09:46
Użytkownik "gsk" napisał w wiadomości

> a teraz mam
> dwoje dzieci i jest już za późno na wszystko.

Nie jest na nic za późno.

> Nie wiem, czy mam przeczekac kryzys, czy się rozwieść, chociaz do
> niedawna nie brałam tego pod uwagę. Jeszcze niedawno mówiłam, że nie
> rozwiodę się, bo nie zrobię tego dzieciom, ale dlaczego przez dzieci mam
> zmarnować swoje JEDYNE życie!

Idź do psychologa. Serio. Nie dlatego, że coś z Tobą jest nie tak - chodzi o
to, żebyś sobie poukładała różne sprawy a do innych podeszła bardziej "na
sucho" - mniej emocjonalnie. Powinno Ci to pomóc spojrzeć bardziej z boku na
to wszystko. To ważne, bo decyzja o rozwodzie zmieni całe Twoje życie, nawet
jeśli Ci się wydaje, że skoro chłopa i tak nie ma w domu to nie zmieni się
nic. Będzie trudniej pod pewnymi względami, pod innymi łatwiej.
BTW odpowiedz sobie na pytanie dlaczego byłaś z nim te 5 lat. Czy tylko ze
względu na dzieci. Czy był inny i się zmienił. Czy Ty byłaś inna i się
zmieniłaś. Pamiętaj, że wina nigdy nie leży po jednej stronie. No, prawie
nigdy.

> Nie wiem co mam robic, chce mi sie płakać, bo
> na dodatek jestem na urlopie macierzyńskim, zresztą do pracy nie bardzo
mogę
> wrócić i będę wkrótce uzalezniona finansowo od męża!!!

Pomyśl, czy nie ma czegoś co mogłabyś robić w domu. Ja jestem w tej chwili
finansowo uzależniona od męża i czuje sie z tym głupio pkropnie (pierwszy
raz w życiu mam taką sytuację). Staram się wykonywać różne "drobiazgi
zarobkowe" chociażby po to, żeby nie zapomnieć, jak się pracuje.

> Ja wiem, że
> to typowo babskie pytanie, ale czy nie można odpowiedzieć tak poprostu?

Wizytę u psychologa rodzinnego (we dwójkę) polecam znowu. Jak się nie zgodzi
to idź sama. Nie mylić z psychoterapeutą.

> Mój mąż wczoraj wrócił z Kenii był sobie przez
> tydzień na wakacjach. Przywiózł mi róże z Nairobi. No i co mi po tych
> różach. Co z tego, że z Nairobi? Ja w tym czasie zajmowałam się dziećmi, w
> tym jednym 4 miesięcznym.

Dlaczego pozwoliłaś mu pojechać w takim momencie? Może jego zachowanie
wynika po części z braku protestu z Twojej strony (nic nie mówi, to znaczy
że nie ma nic przeciwko - mężczyźni czasem naprawdę tak myślą)? Wybij mu to
z głowy, jeśli jeszcze nie jest za późno.

> własnego męża, który jeszcze nigdy nie przewinął dziecka?

Mowił Ci, że nie będzie przewijał, bo to nie jego rola, albo coś w tym
stylu? Czy też sama go goniłaś, bo wydawało Ci się, że zrobisz to lepiej
(mój błąd swojego czasu)? Jeśli to drugie, to możesz próbować naprawić.

> Pomóżcie mi zrozumieć tą sytuację, bo ja próbowałam i nie potrafię.

Nie panikuj. Nie daj sobie wmówić, że masz depresję poporodową. Przy drugim
dziecku raczej się nie zdarza. Jesteś zmęczona, wkurzona, rozżalona i wcale
się nie dziwię. Jak juz napisałam - IMO idź do psychologa - decyzja, nad
którą się zastanawiasz jest bardzo poważna, nie wolno jej podejmować "na
łapu capu" pod wpływem emocji. Psycholog może Ci też pokazać jak wybrnąć z
różnych sytuacji, jak rozwiązać pewne sprawy i - co najważniejsze - jak
rozmawiać.
Naprawdę polecam. A jeśli po tym wszystkim nie będzie żadnej poprawy - no
cóż... zawsze będziesz mogła powiedzieć, że zrobiłaś co mogłaś...

Bądź dzielna.

--
Kaja Szwarc
http://elske.private.pl; http://histeryczka.blog.pl
http://lilypie.com/days/050609/2/6/1/+1
napisał/a: ~Milja" 2005-05-24 09:52

>Przy drugim
> dziecku raczej się nie zdarza.

Skąd ten wniosek?