Nadopiekuńcza babcia...

napisał/a: oliza 2007-09-18 22:05
:mad: Strasznie mnie denerwuje jak jedna czy druga niby w dobrej wierze poucza co nalezy robic i jak... a wprost wychodze z siebie gdy widze jak tylko mały kwęknie a juz na rączki... dziewczyny jak to jest u was z tymi babciami :confused: pozwalacie im na wszystko, na nic czy moze znalazłyscie jakis złoty srodek?? nie chce nikogo urazic ale to ja wychowuje swoje dziecko i chce to robic tak jak podpowiada mi intuicja, jesli czegoś nie bede wiedziala wtedy napewno spytam o rade...




ps: dziekuje za porady w sprawie relacji z partnerem - miałyscie rację, jest duuuuuużo lepiej :) ;)
napisał/a: ~ewella 2007-09-25 11:10
Witam,
u mnie jest podobnie, zakręci sie tylko to już ręce. Ze swoją mamą mi poszło dość łatwo, znam ją na tyle że bez trudu i pretensji delikatnie jej powiedziałam że to jest moje dziecko że swoje wychowała i że owszem doceniam jej pomoc w opiece ale wychowanie powinna mi pozostawić. Gorzej jest niestety z teściową nie mam złotego środka na nią. przemilczam sprawę ale mężowi cały czas truje że to nasze dziecko czasami coś jej tam powie, ale tez nie widzę żeby się obrażała albo miała jakąś pretensję
pozdrawiam
anetakam0
napisał/a: anetakam0 2007-09-25 11:41
Babcie dziecka nie rozpieszczą, Maluszek szybko wyczuje, że Babcia bierze za byle kwęknięcie na rączki a Ty nie , przy Babci można ..., a przy Tobie nie
a co do ZŁOTYCH rad i porad i pouczeń i ... też mam ich dość ale cóż, one pogadają, a ja robię po swojemu - łatwo mi to przychodzi bo mieszkamy sami a Babunie kochane tylko przyjeżdżają Moja Mama rzadziej, a Męża Mama codziennie - ale ona nie jest WCALE mecząca owszem czasem jak jej się nie podoba coś u mnie to powie, ale znacznie więcej przemilczy jej dewiza to "JESTEŚCIE DOROŚLI zróbcie jak chcecie, ja bym radziła..."
prawda ze mam kochaniutką Teściową - taką prawdziwą Drugą Mamę
kiedyś nie było tak do końca słodziutko mieszkaliśmy z Babcią męża, Święta Kobieta, no ale zawsze to dwie gospodynie w domu i na dodatek Jej domu, było mi ciężko, ale jak zmarła, to BARDZO mi Jej brakuje... wtedy nie do końca doceniałam
napisał/a: oliza 2007-09-28 21:57
Dziękuję ze wasze wypowiedzi - niestety ostatnio jest coraz gorzej.... z moją mamą juz jakoś się uporałam ale druga babcia....hmm....została ostatnio < miałam lekcje angielskiego za ścianą > z małym < synek ma 3 miesiące > no i porażka - Vini płakał bo miewa wzdecia - normalne ze płacze mowiłam jej a ona spanikowała, nie wiedziała co robić, zdenerwowała się ze nie moze go uspokoic.... i jeszcze za mocno ścisneła mu pieluszke < tasmy zachodziły na siebie > był to stres dla niej i dla mnie, nie mowiąc o małym... po całej tej sytuacji nadal "skacze" przy wnuczku z tym ze teraz jest jeszcze bardziej przewrazliwiona....nie wiem co mam z tym zrobić....nie chce okazać się niewdzieczna i takie tam....
napisał/a: Niebieska 2007-09-28 22:18
U mnie jest zupełnie inaczej.Moja mama jest zawodowo aktywna kobietą i do wychowywania wnuków się nie bierze.Są tego i złe strony.Do pilnowania też nie jest chętna choć moje dziecko to aniołek. :) Ona jak sama mówi,nie ma cierpliwości i chyba nie jest taką książkową babcią.
napisał/a: ~Anulenka 2007-09-28 23:10
wiecie co , nie wiedzialam , ze jest tak zle z tymi babciami. Ja mam obie daleko, w dodatku tylko jedna widziala mala tuz po urodzeniiu i juz sie boje jak to bedzie w zimie jak pojade na swieta. Mam byc 1,5 miesiaca i nie straszcie mnie , ze mi maluszka rozpieszcza???????
napisał/a: ~ewella 2007-09-29 21:56
Anuleńka szykuj się że nie wrócisz za 1,5 m-ca z tym samym dzieckiem co wyjechałaś.
Ja mam obie babcie blisko i nie mogę sobie do końca z nimi poradzić, a co dopiero ty gdzie babcia nie widziała tyle wnuka i jeszcze go będzie miała tyle czasu.
napisał/a: Niebieska 2007-09-29 22:25
Kurczę coraz bardziej się upewniam,że moja mama jest złą babcią :( Skoro wszystkie babcie tak rozpieszczają swoje wnuki,to czemu moja nie?Co jest grane....
napisał/a: Renchi 2007-09-29 22:44
Każdy ma widać inne problemy. Moja mama ma też czasem inne pomysły na opiekę nad dzieckiem, ale ona sobie pogada a ja robię swoje. Wkurzała mnie tylko jak podkładała Moni poduszkę, ale ja od razu na jej oczach ją wyciągałam i się skończyło po paru dniach, gdy wyjechała do siebie. A teściowa nawet nie raczyła mnie odwiedzić po porodzie w szpitalu, ani potem w domu-wyobrażacie sobie? Nigdy też mojemu Aniołkowi NIC nie kupiła. Matka i siostra to jedyna rodzina (oprócz rzecz jasna mnie i córki) mojego męża i staram się sprawę przemilczeć. Gdy je odwiedzamy, to staram się jakoś "odbębnić" wizytę i do domku!



napisał/a: Justyna785 2007-10-02 15:43
Hej! moja teściowa też jest bardzo obojętną babcią nie odwiedza wnuków a jak już je widzi, to też nie jest dla nich zbyt wylewna. Moja mama natomiast mieszka obok nas i mimo, że czasami rozpieszcza moje dzieci, to myślę, że nie jest tym tak źle... w końcu babcie są od rozpieszczania a rodzice od wychowywania. No a poza tym dzieciom są potrzebni i rodzice i dziadkowie, którzy będą potem nieodłącznym elementem szczęśliwego dzieciństwa.
A na troskliwe rady można zawsze znaleźć jakiś sposób: ja robię tak, że wysłucham ale i tak robię po swojemu :)
napisał/a: Hermiona 2007-10-15 09:54
HEJ!Ja mam 4 dzieci[ 16; 14; 6,5; i 3 lata].WYchowałam je bez pomocy babć, chociaż obie były na emeryturze.MOja mama[świeć Panie nad jej duszą], jeszcze przed ślubem powiedziała że dzieci bawić nie będzie.Teściowa deklarowała pomoc ale jak się okazało byłto zwrot grzecznościowy.Gdy mój najmłodszy synek mial 2 miesiące zachorowal i musieliśmy iść do szpitala.W domu była jeszcze 3,5 letnia wówczas Ela ,Mąż miał pilna pracę i nie mógł wziąśc urlopu, zapytał więc swoją mamę czy po drodze do pracy będzie mógl zostawic u niej Elę.Wiecie co usłyszał? Że w parafi są rekolekcje i mógł znią uzgodnić to wcześniej bo wybiera się do kościoła.Czy takie są żekomo kochajace babcie? Wrezultacie zabrał małą do pracy. Cieszcie się że wasze dzieci maja opikuńcze babcie, pomimo że za dużo marudzą.Ważne że chcą być zwnukami.DZiadkowie moich dzieci woleli dac nam po parę zlotych z emerytury bylebym tylko nie szla do pracy oczekujac od nich pomocy w opiece nad dziecmi. Czy to nie jest upokarzające?
dotty
napisał/a: dotty 2007-10-15 13:47
A ja od porodu nie miałam, przy sobie żadnej z babć i było bardzo ciężko (byłam w ciężkim stanie, a mąż musiał po 2 tygodniach wrócić do pracy:(). Ale daliśmy sobie radę i teraz tak szczerze mówiąc nie wiem, czy zniosłabym krytykę osoby, która "wie lepiej". Nie miałam żadnego wzorca w sposobie opieki nad dzieckiem, więc robie to po swojemu, nikt nie stał nade mną i nie mówił co mam robić. Maluszek jest zadowolony i szczęśliwy więc chyba dobrze się nim zajmuję, tym bardziej teraz nie wiem jakbym się zachowała gdyby teściowa albo matka powiedziały mi, że robie coś źle...
Jedno jest pewne, nie siedziałabym cicho i nie stosowałabym się do zaleceń jeśliby wg. mnie nie byłyby bardziej wskazane i prawidłowe, a jeśli babcie obraziłyby się i powiedziały, że skoro tak to one nie będą zajmować się dzidzią, to śmiało dawałam sobie wcześniej radę, to i teraz dam.