Piotruś - MÓJ ANIOŁ STRÓŻ

napisał/a: aniolkowa_mama 2009-01-09 11:28
Mój synek Piotruś urodził się martwy 11 grudnia w 32 tygodniu ciąży. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego, przecież poświęciłam się tej ciąży jak tylko mogłam, kochałam tego małego człowieka od chwili gdy zobaczyłam dwie kreski na teście. Potem kochałam każdy jego ruch i cieszyłam się z każdego USG jak dziecko. Z nieicierpliwością czekałam na termin porodu, wszyscy na niego na niego czekali. Aż przestałam czuć ruchy, Piotruś do poludnia ani razu się nie poruszył, myślałam ze śpi, albo ze nie zauważyłam. Bez żadnego stresu poszłam do lekarza (no bo dlaczego mi mialoby sie coś przytrafić, myślałam) tam po KTG i USG lekarz stwierdził brak akcji serca. Na drugi dzień urodziłam sliczego chłopczyka, ślicznego i ciechego... Bo nie płakał. Ta bolesna strata doszła do mnie dopiero po pogrzebie. Czułam się jak ktos gorszy. Bałam wychodzić sie do miasta, siedziałam w domu. Miałam wrazenie ze mam to wypisane na twarzy a ludzie patrza na mnie z potepieniem. Gdyby nie mój mąż to nie byloby mnie już na tym świecie. On wyciągał mnie do ludzi, uczył jak mam z nimi rozmawiać, jak rozmawiać o tym co sie stało. Od kilku dni odzyskałam radość życia. Jestem mamą Aniołka, małego Piotrusia który patrzy na mnie i czuwa nade mną. Czasami przytulam się do męża i mówię "wiesz skarbie... on był za śliczny, on musiał byc aniołkiem, bo był nieziemsko śliczny..." I wtedy zaczynam czuć spokój. Kładę sie do łózka, odmawiam pacież żeby tam w niebie niczego mojego synkowi nie zabrakło a potem śpiewam mu kolysankę, bo przecież jest taki malutki a ja jestem jego mamą...

Jestem z wami dziewczyny, łączy nas taki sam ból... Podobno nic w świecie tak nie boli jak serce matki, która w jakikolwiek sposób straciła dziecko. I nie dajmy sobie wmówić, że cierpimy mniej niż te matki które swoje dzieci tuliły, karmiły... Bo tak nie jest. My nie dostałyśmy tej szansy. Ale mamy piękne wspomnienia z ciąży, jak nasze ukochane pociechy wierciły nam sie pod sercem i jak niecierpliwie wyczekiwałyśmy szczęśliwego rozwiązania. Jesteśmy już mamami, razem z partnerami tworzymy juz rodzine, mamy o jedno dziecko więcej i zawsze już będzie o jedno więcej :) O NASZE MAŁE KOCHANE ANIOŁKI ....
magdadomisia
napisał/a: magdadomisia 2009-01-09 23:14
aniolkowa_mamo przykro mi z powodu Twojej straty,
rozumiem ten ból, mój Aniołek miał niecałe 20 tyg, nie pozwolono mi go zobaczyć, nie dano mi go pochować, od tamtej pory minęły już prawie 4 lata i mam córeczkę, ale tamto Maleństwo na zawsze pozostanie w moim sercu
napisał/a: aniolkowa_mama 2009-01-10 14:46
Tak, jeszcze niedawno dzieciątko 20 tygodniowe nie uważano za człowieka, jest to takie przykre... Nikt z lekarzy nawet nie stara się zrozumieć jaki ból towarzyszy nam matkom, które tracą swoje nienarodzone dzieci i nie ważne czy to ich zdaniem płód czy już człowiek, ból jest jeden.
Ciesze się natomiast, że udało ci sie urodzić zdrowe dzieciątko. Z miejsca życzę maleństwu dużo zdrówka i rodzeństwa ;)
My z mężem chcemy jak najszybciej jak tylko możliwe starac się o rodzeństwo dla naszego zmarłego synka. Wiem, że to złagodzi ból po jego stracie, ale również przyniesie nam szczęście.
Pozdrawiam
napisał/a: majka19028 2011-02-28 23:52
aniołkowa mama strasznie poruszł mna twój wpis tydzień temu sama straciłam syna byłam już po terminie wywoływali mi poród ale wkońcu i tak skończyło sie cesarką Michaś urodził sie i nie mógł oddychać po pół godzinie zmarł jest mi teraz strasznie cięszko i obawiam sie że sobie z tym nie poradze bardzo bym chciała mieć dziecko ale niewiem czy bede wstanie drógi raz zaryzykować podziwiam cie że udało ci się dojść do siebie dałaś mi odrobine nadzieji że i mi sie uda pozdrawaim
napisał/a: Agnieszka255 2011-03-04 22:09
witam, ja nie stracilam dziecka lacz stracila je moja siostra w 5 miesiacu ciazy okazalo sie ze serduszko nie bije,...potem porod i pogrzeb...widzialam jak moja siostra cierpi, a ja cierpialam z razem z nia, nie mogac znalezc slow pocieszenia....:(