Po łyżeczkowaniu + ...

napisał/a: llNoemill 2009-10-25 20:04
Dzisiaj wchodząc na pocztę, pierwszy raz od dłuższego czasu, okazało się że mam bardzo dużo emaili od dziewczyn z tego forum. Pytałyście sie jak tam moją ciąża, z która zwróciłam się do was w grudniu zeszłego roku. (temat jest nadal na forum - sprawdzałam). Wybaczcie ale po tym wszystkim po prostu nie miałam odwagi napisać coś, świeża rana. Może... powiem wam jak to było jak przestałam się tu odzywać.
Czyli... jak miałam tą ostatnia wizytę u ginekologa 6 stycznia Pan Ginekolog robiąc
kolejne USG stwierdził iż nie ma zarodka. A ciążę określał na 10tydzień. Nie miałam plamień, krwawień nic... Tylko objawy ciąży: rosły mi piersi, byłam wrażliwa, leciutko przytyłam etc. Wysłał mnie na łyżeczkowanie tego samego dnia. Wyszłam z gabinetu, była ze mną mama. Nie mogłam patrzeć na siedzące w korytarzu kobiety z brzuszkami. Popłakał się na ławce, mama wzięła papier, wiedziała o co chodzi. Poszliśmy do domu. Usiadłam na fotelu, mama pakowała mi rzeczy do szpitala (miałam się zgłosić jak najszybciej). Wiecie co wtedy czułam? Uczucie bezradności, że już nic nie mogę zrobić, że wszystko stracone, rozpłakałam się całą drogę do szpitala nie mogli mnie uspokoić. W izbie przyjęć to samo, ale tak wszystko się szybko działo, że nie miałam czasu myśleć. Przyszła inna ginekolog, wzięła mnie jeszcze raz na USG i to dzięki niej się uspokoiłam. Powiedziała, że tu nie było zarodka napewno, że wogóle się nie pojawił, że dopiero drugi raz mają taki przypadek od 3 lat! Wyjaśniła mi wszystko co powinno być na maszynie jakoby był zarodek martwy, nic nie było, nie było zarodka. Sprawa zamknięta dla mnie. Powieźli mnie na salę operacyjną, uśpili mnie. Obudziłam się na sali. Jak się czułam? Krwawiłam ale ok. Jak moje samopoczucie? Powiem wam że dobrze. Myślałam, że będzie bardzo bardzo kiepsko (...).
Na 3 dzień po zabiegu jak byłam już w domu bardzo silnie bolał mnie brzuch, głowa i bardzo mocno krwawiłam. Zgłosiłam się do lekarza. Przepisał mi recepte i powiedział że wszystko będzie ok. Jednakże nie było. Trafiłam z powrotem do szpitala na antybiotyk do żylny (7 dni). Po tym dalej miałam to samo. Więc zrobili powtórne łyżeczkowanie. Wszystko wróciło do normy i pierwszą miesiączkę dostałam 28 marca 2009. Cykle były regularne i prawie bezbolesne, trwały 31 dni.
Do Marca miałam napady płaczu, wtedy wszystkie łzy których nie zdąrzyłam wylać przed i po zabiegu poszły wtedy. Czułam się potwornie, ale miałam tak tylko jak zasypiałam.

W czasie tego wszystkiego przed końcem tamtego roku zostawił mnie facet. W zasadzie i tak nie chciałam z nim być. Po tym wszystkim nie chciałam mieć długo faceta, stwierdziłam że mam czas (obecnie mam skonczone 19 lat). Siedziałam długo przed kompem (projektowałam strony www). Pewnego dnia weszłam na kurnik.pl i zaczełam pisać z gościem. wszystko mu opowiedziałam co mnie spotkało, od deski do deski no i ... tak to się potoczyło że teraz mieszkam z nim razem w Anglii ;) ;) ;)

Co bym powiedziała dziewczynom których też spotkało łyżeczkowanie? - Nie powiem, że będzie dobrze bo nie będzie, ale z czasem wszystko się ułoży i wtedy będzie bardo dobrze :)
Jak jest teraz ze mną? We mnie wszystko jak w najlepszym porządku, na dodatek nie ma tego torbiela co był. Ale chcę mieć bardzo dzidzię... Więc...

Mam coś jeszcze dla Was... w zasadzie pytanie, znowu z czymś do Was :)
Napisałam, że po tym wszystkim moje cykle trwały 31 dni. Ostatni regularny cykl miałam 30 lipca. 29 lipca przyleciałam do Anglii (zmiana klimatu) - jak wspominałam przed chwilą wyżej. I miesiączka przesunęła się o tydzień, kiedy powinna dostać 30 sierpnia dostałam 6 września (cykl 38). A teraz dostałam 8 pażdziernika (czyli cykl 33). Staraliśmy się o dzidzię (nie straciłam nadzieji), więc kochaliśmy się 16, 22, 23 października. Biorąc pod uwagę cykl taki jak był zawsze czyli 31 dni to akurat owulacja wypadała 22/23 października,a biorąc po uwagę cykl 33 to owulcja wypadała 23/24 a w sumie wypadła raczej dziś (25 paź) bo od samego rana mam tak bardziej ślisko i mokro. Teraz pytanie, mogło dojść do zapłodnienia? Wiem, że głupie pytanie bo na to wychodzi, że tak, bo pleminiki w razie co musiałyby poczekać na jajeczko od 2 do 3 dni. @ Mam dostać od 8 do 10 listopada. Pozostaje czekanie. Pozdrawiam i dzięki że byłyście ze mną :)
napisał/a: Edytka 2009-10-26 08:26
llNoemill, trzymam kciuki, żeby Wasze starania były owocne. :)
Gdy byłam w szpitalu, przywieźli mi w środku nocy na salę dziewczyne po łyżeczkowaniu, najpierw spała więc nie wiedziałam co jej jest. Później jak się obudziła, opowiedziała mi wszystko co przeżyła. Mając świadomość że sama mam zagrożoną ciąże poczułam lekki strach, ale dałam jej się wygadać, słuchałam jej i widziałam, że ten potok słów jaki z siebie wyrzuciła jej pomógł, później była już dziwnie spokojna.