Porod rodzinny

napisał/a: ~ Himera" 2005-08-10 19:04
Co sadzicie o porodzie rodzinnym?
Dlaczego tak wielu mezczyzn sie przed tym wzbrania?

Ja na pewno bym chciala aby ojciec mego dziecka byl ze mna w tych chwilach.
Wkoncu oboje jestesmy rodzicami malucha, a to ze akurat na kobiety padlo
nosic dziecko w swoim ciele to przeciez nie nasza wina. Ja jakbym mogla to
tez bym pewnie uciekla i chciala aby ktos inny za mnie rodzil.

Nie wiem jak mozna byc takim samolubny? Dziecko samo sie nie zrobilo, do
tego trzeba dwojga.

Slyszalam tlumaczenia mezczynz jak mowili, ze to sprawa kobiety, ze to
nienaturalne dla mezczynzy byc przy porodzie (????!!!!!?????)

Prosze, powiedzcie co o tym myslicie.


--
napisał/a: ~Margola" 2005-08-10 19:07


Użytkownik " Himera" napisał w wiadomości
>
> Prosze, powiedzcie co o tym myslicie.

Myślę, że nic na siłę. I tak niedługo w rodzinie zmieni się kolejność
tupania nóżkami "bo ja chcę".

Margola

napisał/a: ~Margola" 2005-08-10 19:08



Użytkownik "Margola" napisał w wiadomości
>
>
> Użytkownik " Himera" napisał w wiadomości
> news:dddc2j$q30$1@inews.gazeta.pl...
>>
>> Prosze, powiedzcie co o tym myslicie.
>
> Myślę, że nic na siłę. I tak niedługo w rodzinie zmieni się kolejność
> tupania nóżkami "bo ja chcę".


PS. To będzie ładny flejmik, nie?

napisał/a: ~Anička jíž ne Lipková" 2005-08-11 08:29
Witam...

> Co sadzicie o porodzie rodzinnym?
> Dlaczego tak wielu mezczyzn sie przed tym wzbrania?

Moim zdaniem jest to oczywiste dlaczego mężczyźni wzbraniają się przed
oglądaniem swojej ukochanej podczas porodu. Wynika to tylko i wyłącznie ze
strachu - nie zaś z niechęci, by być przy swojej ukochanej, dodawać jej
otuchy, czy też z braku zainteresowania swoim nowo narodzonym dzieckiem.
Gdyby poród przebiegał w inny sposób niż przebiega, był mniej bolesny i
mniej krwawy, to jestem przekonana, że nie byłoby zbyt wielu wzbraniających
się mężczyzn przed widokiem kobiety rodzącej ich własne dziecko. Kobieta
naturalnie przystosowana jest do porodu, ma większą odporność na ból i
przeważnie zaraz tuż po tym fakcie zapomina o wcześniejszych przeżyciach,
ekscytując się nową sytuacją. Ja osobiście niemalże mdleję widząc krew u
innych ludzi, moje serce niemal się rozdziera widząc jak bliska mi osoba
cierpi, dlaczego więc miałabym zmuszać własnego męża do takich doznań? Ja z
własnym bólem spowodowanym porodem z całą pewnością potrafiłabym sobie
poradzić, a własna krew nie przerażałaby mnie wcale, bo to w końcu coś
zupełnie naturalnego. Ale czy na pewno mój mężczyzna by sobie poradził z tym
ciężarem? Może lekarze zamiast zająć się mną musieliby go cucić? Może
chodziłby blady i struty, bo zobaczyłby mnie w tak ciężkim stanie? Ja wiem,
że prędko bym zapomniała o bólu widząc swoje małe, nieporadne maleństwo,
które będzie teraz zdane na mnie, które lęgło się w moim brzuszku i z którym
miałam już wcześniej niesamowitą więź emocjonalną, bo nosiłam je pod własnym
sercem i czułam jego ruchy. Mężczyzna musi przystosować się do ojcostwa,
psychicznie uporać się z tym wielkim wydarzeniem, przejść z tym na porządek
dzienny. Moim zdaniem poród mógłby niejednym mężczyzną niesamowicie
wstrząsnąć.
Ja jestem w piątym miesiącu ciąży i choć mój mąż zaproponował, że mógłby być
przy porodzie, ja nie zgodziłam się na to. Nie zgodziłam się właśnie
dlatego, że go kocham i nie chcę, aby oglądał mnie w takim stanie. Zamiast
tego nakazałam mu nie pić alkoholu po moim wyjściu ze szpitala, wziąć urlop
choćby na tydzień i pomóc mi w opiece nad dzieckiem, kiedy jego obecność i
pomoc naprawdę będzie najważniejsza. Razem nauczymy się obycia z dzieckiem,
razem nauczymy się z nim "obchodzić". Myślę, że taka opieka spowoduje, że
mąż na dobre zakocha się w dziecku, ja natomiast na dobre zakocham się w
swoim mężu, który na pewno okaże się niesamowitą pomocą i czułą, troskliwą
istotką.

Pozdrawiam
Ania Marcinkiewicz

napisał/a: ~Dariusz Drzemicki" 2005-08-11 12:49
Użytkownik "Anička jíž ne Lipková" napisał w
wiadomoœci news:ddesqf$oe3$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Witam...
>
>> Co sadzicie o porodzie rodzinnym?
>> Dlaczego tak wielu mezczyzn sie przed tym wzbrania?
>
> Moim zdaniem jest to oczywiste dlaczego mężczyźni wzbraniają się przed
> oglądaniem swojej ukochanej podczas porodu. Wynika to tylko i wyłącznie ze
> strachu - nie zaś z niechęci, by być przy swojej ukochanej, dodawać jej
> otuchy, czy też z braku zainteresowania swoim nowo narodzonym dzieckiem.
> Gdyby poród przebiegał w inny sposób niż przebiega, był mniej bolesny i
> mniej krwawy, to jestem przekonana, że nie byłoby zbyt wielu
> wzbraniających
> się mężczyzn przed widokiem kobiety rodzącej ich własne dziecko. Kobieta
> naturalnie przystosowana jest do porodu, ma większą odporność na ból i
> przeważnie zaraz tuż po tym fakcie zapomina o wcześniejszych przeżyciach,
> ekscytując się nową sytuacją. Ja osobiście niemalże mdleję widząc krew u
> innych ludzi, moje serce niemal się rozdziera widząc jak bliska mi osoba
> cierpi, dlaczego więc miałabym zmuszać własnego męża do takich doznań? Ja
> z
> własnym bólem spowodowanym porodem z całą pewnością potrafiłabym sobie
> poradzić, a własna krew nie przerażałaby mnie wcale, bo to w końcu coś
> zupełnie naturalnego. Ale czy na pewno mój mężczyzna by sobie poradził z
> tym
> ciężarem? Może lekarze zamiast zająć się mną musieliby go cucić? Może
> chodziłby blady i struty, bo zobaczyłby mnie w tak ciężkim stanie? Ja
> wiem,
> że prędko bym zapomniała o bólu widząc swoje małe, nieporadne maleństwo,
> które będzie teraz zdane na mnie, które lęgło się w moim brzuszku i z
> którym
> miałam już wcześniej niesamowitą więź emocjonalną, bo nosiłam je pod
> własnym
> sercem i czułam jego ruchy. Mężczyzna musi przystosować się do ojcostwa,
> psychicznie uporać się z tym wielkim wydarzeniem, przejść z tym na
> porządek
> dzienny. Moim zdaniem poród mógłby niejednym mężczyzną niesamowicie
> wstrząsnąć.
> Ja jestem w piątym miesiącu ciąży i choć mój mąż zaproponował, że mógłby
> być
> przy porodzie, ja nie zgodziłam się na to. Nie zgodziłam się właśnie
> dlatego, że go kocham i nie chcę, aby oglądał mnie w takim stanie. Zamiast
> tego nakazałam mu nie pić alkoholu po moim wyjściu ze szpitala, wziąć
> urlop
> choćby na tydzień i pomóc mi w opiece nad dzieckiem, kiedy jego obecność i
> pomoc naprawdę będzie najważniejsza. Razem nauczymy się obycia z
> dzieckiem,
> razem nauczymy się z nim "obchodzić". Myślę, że taka opieka spowoduje, że
> mąż na dobre zakocha się w dziecku, ja natomiast na dobre zakocham się w
> swoim mężu, który na pewno okaże się niesamowitą pomocą i czułą, troskliwą
> istotką.

Ja się nie wzbraniam. Uczestniczyłem w narodzinach moich dzieci i poza
œlubem były to dotychczas najszczęœliwsze dni w moim życiu.


--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki
napisał/a: ~Anička jíž ne Lipková" 2005-08-11 13:01

> Ja się nie wzbraniam. Uczestniczyłem w narodzinach moich dzieci i poza
> œlubem były to dotychczas najszczęœliwsze dni w moim życiu.

Sšdzisz więc, że powinnam mężowi pozwolić by był przy moim porodzie?
Myœlisz, że zmienia to na pozytywne spojrzenie na żonę i dzieci?

Wiesz.. ja trochę też z próżnoœci nie chcę by mšż był przy mnie w tych
chwilach. Wolę by mnie nie widział jak jestem brzydka i cierpišca.

> --
> Pozdrawiam,
> Dariusz Drzemicki
>
Pozdrawiam
Ania Marcinkiewicz

napisał/a: ~Marchewka" 2005-08-11 13:09
Użytkownik "Anička jíž ne Lipková" napisał w
wiadomości news:ddesqf$oe3$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Moim zdaniem jest to oczywiste dlaczego mężczyźni wzbraniają się przed
> oglądaniem swojej ukochanej podczas porodu. Wynika to tylko i wyłącznie ze
> strachu

Przeprowadzałaś badania w tym zakresie?

> Gdyby poród przebiegał w inny sposób niż przebiega, był mniej bolesny

Jak się korzysta ze znieczulenia, to poród nie jest nadzwyczaj bolesny.

> nie byłoby zbyt wielu wzbraniających
> się mężczyzn przed widokiem kobiety rodzącej ich własne dziecko.

Nie ma ich znowu tak wielu. Mężczyźni też chcą przeżywać piękną chwilę
narodzin swego potomka.

> Może lekarze zamiast zająć się mną musieliby go cucić?

Mit. Obalony, zresztą, przez wybitnego położnika prof. Fijałkowskiego, ś.p.

> które lęgło się w moim brzuszku i z którym
> miałam już wcześniej niesamowitą więź emocjonalną, bo nosiłam je pod
własnym
> sercem i czułam jego ruchy.

Uważasz, że jak facet nie nosi dziecka w brzuchu, to nie ma z nim więzi
emocjonalnej?

> Mężczyzna musi przystosować się do ojcostwa,
> psychicznie uporać się z tym wielkim wydarzeniem, przejść z tym na
porządek
> dzienny.

Tia, ma na to 9 długich miesięcy...

> Ja jestem w piątym miesiącu ciąży i choć mój mąż zaproponował, że mógłby
być
> przy porodzie, ja nie zgodziłam się na to.

A jesli on rzeczywiście chce przeżyć piękno powitania swojego dziecka zaraz
po urodzeniu? Uważam, że nie za fajnie mu to odbierać..

>Nie zgodziłam się właśnie
> dlatego, że go kocham i nie chcę, aby oglądał mnie w takim stanie.

A może on chce Cię taką widzieć. Jak będziesz stara/chora/zniedołężniała i
Twój mąż będzie musiał się Tobą opiekować, pielęgnować (założenie, of kors),
to też mu zabronisz, bo widok nietentego? BTW - połóg też miły nie jest...

> Zamiast
> tego nakazałam mu nie pić alkoholu po moim wyjściu ze szpitala

??!! Ja nawet nie pomyślałabym, by mojemu podobny pomysł do głowy
strzelił... Może rzeczywiście nie ma sensu zapraszać Twojego męża na salę
porodową. A nuż przyjdzie narąbany.

> wziąć urlop
> choćby na tydzień i pomóc mi w opiece nad dzieckiem, kiedy jego obecność i
> pomoc naprawdę będzie najważniejsza. Razem nauczymy się obycia z
dzieckiem,
> razem nauczymy się z nim "obchodzić".

Ale to już inny temat jest - poporodowy.
I.
napisał/a: ~Marchewka" 2005-08-11 13:55
Użytkownik "Anička jíž ne Lipková" napisał w
wiadomości news:ddfdck$n0m$1@nemesis.news.tpi.pl...
> > Ja się nie wzbraniam. Uczestniczyłem w narodzinach moich dzieci i poza
> > œlubem były to dotychczas najszczęœliwsze dni w moim życiu.
>
> Sšdzisz więc, że powinnam mężowi pozwolić by był przy moim porodzie?

Ja nie widziałam innej opcji. W końcu dwoje ludzi robi dzidziusia. Dwie
osoby mają z seksu prokreacyjnego przyjamność, więc czemu odmawiać jednej z
nich tego, co się wiąże z dalszą konsekwencją tegoż seksu?
POz atym, narodziny dziecka to bardzo ważny i niezwykle emocjonujący moment
(ojcowie też wtedy płaczą; może nawet bardziej, niż mamy), cementujący
związek. Często ojciec czuje się dzięki niemu bardziej związany z dzieckiem.
W końcu sam przecinał pępowinkę, widział pierwsze ruchy dziecka poza łonem.
Nasza córcia nas dodatkowo naznaczyła swoją kupą zaraz poo wyjściu ze mnie.
Gdyby TŻ-ta wtedy ze mną nie było, nie doświadczyłby także i tego rytualnego
'ukupienia'.
Małżeństwo jest na dobre i na złe, więc należy także przeżywać zarówno
dobre, jak i gorsze momenty razem. A tu trafia się i jedno, i drugie
jednocześnie.

> Myœlisz, że zmienia to na pozytywne spojrzenie na żonę i dzieci?

Pewnie zdarzają się faceci, u których poród rodzinny pozostawia jakiś
niemiły ślad. Jednak jak facet normalny*, to wszycho później jest OK. Znamm
wielu ojców, którzy asystowali przy porodzie własnych dzieci i się b. z tego
faktu cieszą. Mój TŻ także. Nie wyobrażaliśmy sobie, bym sama rodziła. Był
b. pomocny, także położnej.

* emocjonalny, związany z dzieckiem i jego mamą, dla którego 'wszystko, co
ludzkie, nie jest obce'

> Wiesz.. ja trochę też z próżnoœci nie chcę by mšż był przy mnie w tych
> chwilach. Wolę by mnie nie widział jak jestem brzydka i cierpišca.

Wiesz, jakby Ci to uświadomić... Nie zawsze będziesz piękna i atrakcyjna.
Ja z tych, co nie potrafią zrozumieć Twojego punktu widzenia - w trakcie
porodu jestem brzydka, nieatrakcyjna, z cierpieniem na twarzy i żeby tylko
mój ślubny tego nie oglądał, bo straci popęd (albo coś tam jeszcze mu się
wydarzy z główką i/lub głową) i nasze życie seksualne przestanie istnieć.
Sorry.

Poza wszystkim - jesli okaże się, że facet nie wyrabia (albo Ty nie możesz
znieść jednak jego obecności), to zawsze może salę porodową opuścić.
I
napisał/a: ~Anička jíž ne Lipková" 2005-08-11 14:21
Witam

> > Moim zdaniem jest to oczywiste dlaczego mężczyźni wzbraniają się przed
> > oglądaniem swojej ukochanej podczas porodu. Wynika to tylko i wyłącznie
ze
> > strachu
>
> Przeprowadzałaś badania w tym zakresie?

Nie. Sądzę jednak, że w większości przypadkach, kiedy mężczyzna nie chce być
przy porodzie, to wynika to właśnie ze strachu. No bo z czego innego?

> > Gdyby poród przebiegał w inny sposób niż przebiega, był mniej bolesny
>
> Jak się korzysta ze znieczulenia, to poród nie jest nadzwyczaj bolesny.

Pewnie, że tak. Mimo wszystko jakby nie patrzeć jest bolesny i przeważnie
przy pierwszym dziecku bardzo się przedłuża.

> > Może lekarze zamiast zająć się mną musieliby go cucić?
>
> Mit. Obalony, zresztą, przez wybitnego położnika prof. Fijałkowskiego,
ś.p.

Na pewno? Moja znajoma położna (może nie tak wybitna jak prof. Fijałkowski)
twierdzi zupełnie coś innego na ten temat.
Pewnie wynika to z tego, że niektórzy mężczyźni są w okrutny sposób
przymuszeni przez kobiety do bycia przy porodzie. Nie każdy jest w stanie
uporać się z widokiem rodzącej żony. Wszystko moim zdaniem zależy od stanu
psychiki.

> Uważasz, że jak facet nie nosi dziecka w brzuchu, to nie ma z nim więzi
> emocjonalnej?

Może ma, ale na pewno nie od pierwszych chwil. To co odczuwa mężczyzna
(mówię o okresie tuż po porodzie) jest jedynie namiastką tego, co odczuwa
kobieta wobec swojego nowo narodzonego dziecka. Z czasem zwykle wszystko się
normuje. Często zresztą bywa tak, że to własnie tatusiowie najbardziej
rozpieszczają swoje pociechy i dażą je niesamowicie wielkim uczuciem.

> > Mężczyzna musi przystosować się do ojcostwa,
> > psychicznie uporać się z tym wielkim wydarzeniem, przejść z tym na
> porządek
> > dzienny.
>
> Tia, ma na to 9 długich miesięcy...

Duży brzuch żony to co innego niż żywe dziecko, które można dotknąć,
obejrzeć, które jest bezbronne i potrzebuje bezustannej opieki. Wiadomo, że
psychicznie może nastawić się do tego, że będzie miał dziecko, ale sądzę, że
mimo wszystko zawsze jest to szokiem i wielkim wydarzeniem.

> > Ja jestem w piątym miesiącu ciąży i choć mój mąż zaproponował, że mógłby
> być
> > przy porodzie, ja nie zgodziłam się na to.
>
> A jesli on rzeczywiście chce przeżyć piękno powitania swojego dziecka
zaraz
> po urodzeniu? Uważam, że nie za fajnie mu to odbierać..

Jeśli będę widziała, że naprawdę bardzo mu na tym zależy, to zgodzę się, aby
również uczestniczył w tej chwili.

> > Zamiast
> > tego nakazałam mu nie pić alkoholu po moim wyjściu ze szpitala
>
> ??!! Ja nawet nie pomyślałabym, by mojemu podobny pomysł do głowy
> strzelił... Może rzeczywiście nie ma sensu zapraszać Twojego męża na salę
> porodową. A nuż przyjdzie narąbany.

Narąbany to na pewno nie przyszedłby na salę porodową. Ktoś w końcu będzie
musiał zawieźć mnie do szpitala :). Zresztą, nie rób Ty z mojego męża
jakiegoś wstrętnego alkoholika! Tradycją przecież jest, że z kolegami opija
się przyjście na świat świeżo narodzonego dziecka, stąd moje obawy.
Osobiście wolę, aby po moim wyjściu ze szpitala zajął się wspólnie ze mną
dzieckiem, zamiast cieszyć się nim z innymi.

Wiesz.. tak jakoś wyczuwam, że nie pałasz do mnie sympatią..

Pozdrawiam
Ania Marcinkiewicz

napisał/a: ~medea 2005-08-11 14:30
Anička jíž ne Lipková napisał(a):

> jakiegoś wstrętnego alkoholika! Tradycją przecież jest, że z kolegami opija
> się przyjście na świat świeżo narodzonego dziecka, stąd moje obawy.]

To mój mąż też jakiś mało tradycyjny jest, bo nie przypominam sobie,
żeby pił alkohol z kolegami dla uczczenia narodzin naszego dziecka.

Pozdrawiam
Ewa
napisał/a: ~Marchewka" 2005-08-11 14:37
Użytkownik "Anička jíž ne Lipková" napisał w
wiadomości news:ddffsj$89t$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Sądzę jednak, że w większości przypadkach, kiedy mężczyzna nie chce być
> przy porodzie, to wynika to właśnie ze strachu. No bo z czego innego?

Z wielu innych przyczyn. Np. z braku dojrzałości emocjonalnej.

> > Uważasz, że jak facet nie nosi dziecka w brzuchu, to nie ma z nim więzi
> > emocjonalnej?
>
> Może ma, ale na pewno nie od pierwszych chwil. To co odczuwa mężczyzna
> (mówię o okresie tuż po porodzie) jest jedynie namiastką tego, co odczuwa
> kobieta wobec swojego nowo narodzonego dziecka.

Skąd wiesz? Byłaś kiedyś w skórze tatusia takiego maluszka?

> psychicznie może nastawić się do tego, że będzie miał dziecko, ale sądzę,
że
> mimo wszystko zawsze jest to szokiem i wielkim wydarzeniem.

Szokiem? Po 9 długich miesiącach oczekiwania?

> Narąbany to na pewno nie przyszedłby na salę porodową. Ktoś w końcu będzie
> musiał zawieźć mnie do szpitala :). Zresztą, nie rób Ty z mojego męża
> jakiegoś wstrętnego alkoholika!

Ja nic z Twojego męża nie robię. Nawet go nie znam.

> Tradycją przecież jest, że z kolegami opija
> się przyjście na świat świeżo narodzonego dziecka, stąd moje obawy.

Tia, może jeszcze jakieś 10 lat temu, kiedy ojców na porodówkę nie
wpuszczali i musieli jakieś działania zastępcze sobie organizować, to była
tradycja. Teraz to IMO inaczej wygląda.

> Wiesz.. tak jakoś wyczuwam, że nie pałasz do mnie sympatią..

Na newsach większośc osób jest sobie obca, więc nie może być mowy o sympatii
czy antypatii. Odnoszę soię jedynie do Twoich poglądów, które tu serwujesz.
I.
napisał/a: ~Dariusz Drzemicki" 2005-08-11 18:44
Użytkownik "Anička jíž ne Lipková" napisał w
wiadomoœci news:ddfdck$n0m$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Sšdzisz więc, że powinnam mężowi pozwolić by był przy moim porodzie?

Możesz go spytać. Jeżeli będzie chciał, to pozwolić.

> Myœlisz, że zmienia to na pozytywne spojrzenie na żonę i dzieci?

Dla mnie bardzo. Razem byliœmy przy poczęciu, razem byliœmy przy narodzeniu,
razem jesteœmy przy wychowywaniu.
Na pewno pogłębia poczucie współodpowiedzialnoœci rodzicielskiej.
Dla mnie też pogłębiło więŸ z żonš.

> Wiesz.. ja trochę też z próżnoœci nie chcę by mšż był przy mnie w tych
> chwilach. Wolę by mnie nie widział jak jestem brzydka i cierpišca.

Dla mnie moja żona była piękna, a moja obecnoœć dodawała jej otuchy.
Przy drugim dziecku pielęgniarka poprosiła, abym odcišł pępowinę.
Naprawdę, narodziny to nie tylko sprawa żony.

> Pozdrawiam
> Ania Marcinkiewicz