Porozmawiajmy o naszych położnych...

Redakcja_Babyonline
napisał/a: Redakcja_Babyonline 2008-05-13 11:02
Kochane Mamy!
Opowiedzcie nam o swoich położnych. Czekamy na Wasze historie.
napisał/a: Netinka 2008-05-13 14:48
witajcie.Ja mialam cudowna polozna(moja sasiadka) tylko ona sie mna interesowala poniewaz szpital w ktorym rodzilam nie cieszy sie dobra opinia.Tak naprawde caly porod przyjela polozna i salowa(ktora sprzata szpital).Porod ciagna sie od 6 rano kiedy odeszly mi wody az do 18.15 kiedy urodzilam silami natury na szczescie.Porodu nie wspominam milo ale gdyby nie moja polozna to pewnie wspominalabym jeszcze gorzej.Mam nadzieje ze w naszym kraju jest wiecej takich kobiet ktore wybieraja ten zawod z powolania i milosci do nowego zycia...
napisał/a: kaasiek 2008-05-13 15:20
Ja trafiłam na świetną położną. Na wstępie powiedziała "Chce Pani szybko urodzić - to Pani mnie słucha". I słuchałam. Rodziłam 4 godziny - a to pierwsze moje dziecko. Położna prawie cały czas przy mnie była - sprawdzała jak postępuje poród, podpowiadała pozycje, a gdy żaliłam się że dłużej już nie dam rdy - głaskała mnie po głowie i pocieszała. Obiacała, że urodzę na jej zmianie - i słowa dotrzymała...
napisał/a: sampo21 2008-05-13 15:40
Tuż przed porodem dowiedziałam się, że mam wadę spojenia łonowego i nie ma szans na poród naturalny!!
Byłam zaskoczona i strasznie się bałam. Z natury jestem panikarą, ale dzięki położnym które miały wtedy dyżur, zrozumiałam, ze nie ma się czego bać. Gdy przygotowywano mnie do operacji, jedna z nich, była przy mnie, gdy płakałam głaskała mnie po włosach, pocieszała.
Zdążyłam poinformować tylko męża i już byłam na sali operacyjnej.
Dostałam znieczulenie miejscowe, bo już zdążyłam zjeść śniadanie ( mój maluszek domagał się posiłku już o 5 nad ranem ).
W trakcie operacji słyszałam każde wypowiedziane słowo przez lekarzy wykonujących zabieg, czułam, że coś dzieje się w okolicach brzucha nie było to bolesne ale nieprzyjemne. Ale dzielnie to znosiłam, bo słyszałam jej zapewnienia, że wszystko będzie dobrze.
Cały czas mi przypominała, że już niedługo zobaczę synka. I tak się stało... Na swiat przyszedł mój śliczny Mateuszek.
Po porodzie trafiłam do sali pooperacyjnej, po dwóch godzinach pozwolili mojemu mężowi wejść na chwilkę do mnie. Przyniosła mi malewństwo i razem z mężem dokładnie go obejrzeliśmy i wreszcie poczuliśmy sie Rodzicami.
Urodziłam w czwartek a w niedziele mnie wypuścili ze szpitala razem z maleństwem. Po tygodniu doszłam do siebie i czułam się tak jakbym nigdy nie była operowana.

A to dzięki cudownym położnym i lekarzom, którzy byli oparciem i wrazie jakichkolwiek kłopotów, chętnie doradzali i pomagali. Dziękuję im z całego serca, wszystkim z przeworskiego szpitala, którzy przyczynili się do przyjścia na świat mojego synka.
napisał/a: jagna251 2008-05-15 15:03
Ja też trafiłam na wspaniałą położną. Skurcze dostałam o 1 w nocy, więc zadzwoniłam do szpitala i spytałam się czy mam poprzyjeżdżać, jakaś kobieta odebrała i powiedział, że mam jej nie zawracać głowy i przyjechać rano, od razu zraziłam się do tego szpitala, ale rano przyjęła mnie miła pani, w trakcie całego pobytu na porodówce to ona się mną zajmowała. O 11:30 cała akcja się zatrzymała mimo rozwarcia na 8 "palców", dostałam zastrzyk od położnej i to nie pomogło więc podjęła decyzję o przebiciu pęcherza. Przekonała mnie do tego mimo moich oporów, mówiąc "że to dla dobra dziecka, bo nie wiadomo kiedy akcja się wznowi", urodziłam 1,5 godziny później, śliczną córeczkę.
napisał/a: mia81 2008-05-15 22:12
Ja już pisałam o mojej położnej. To najcudowniejsza osoba pod słońcem!!! Była z nami cały czas pomimo że poród trwał długo. Pomagała nam we wszystkim i jestem przekonana,ze bez niej byłoby źle:)
napisał/a: Katarzyna83 2008-05-22 13:36
Ja rowniez miałam cudowną położną,choć poród zakończył sie Cesarskim Cięciem to przez pierwszy Etap porodu(7h),położna była przy mnie,pomagała jak tylko mogła. Miałam wrażenie,że ja jestem w tej chwili najważniejsza...Bardzo bolesne miałam skurcze...Cały czas byłam pod Jej opieką,pomagała wejść do wanny z wodą,czy usiąśc na piłce,aby ból z łagodzić.
Leżeć wcale nie mogłam,więc nawet podczas Ktg pozwoliła mi siedzieć...Proponowała rózne metody,aby ból stał sie mniejszy...Jestem Jej bardzo wdzięczna za to,że była cierpliwa i wyrozumiała dla mnie...kiedy ja juz sama nie wiedziałam-czego chce;)

Po cięciu lekarze i położne fantastycznie sie zajęli mną i dzieckiem, leżałam przez 7 dni w szpitalu. Wszystkie te dni wspominam z uśmiechem na twarzy i oceniłam na 6+:)

Jeszcze raz dziekuje wszystkim lekarzom i położnym z warszawskiego szpitala przy ul.Żelaznej. Pozdrawiam.
napisał/a: pyziolek 2008-06-10 15:12
Rodziłam w szpitalu którego nie ma na liście szpitali Rodzić po Ludzku.
Wydawałoby się że tylko szpitale o których sie najwiecej mówi,ze znanymi specjalistami,ośrodkami badawczymi itd. są dobre.
Jest to szpital w niedużym mieście.
Przez kilkanaście dni pobytu w tym szpitalu byłam otoczona ciepłą atmosferą.
Położne które tam pracują to wspaniałe,ciepłe kobiety.
Są położnymi z prawdziwego zdarzenia.Dzięki nim pobyt w szpitalu i poród
wspominam z usmiechem na twarzy.A poniewaz to moje pierwsze dziecko
napewno jeszcze do nich wrócę.
napisał/a: agnieszkax 2008-06-12 12:55
Redakcja napisal(a):Kochane Mamy!
Opowiedzcie nam o swoich położnych. Czekamy na Wasze historie.


ja osobiscie mialam ciecie cesarskie.w szpitalu nie moglam nazekac na opieke.w domu odwiedzala mnie polozna,byla naprawde fajna,i chociaz miala sporo dzieci pod opiekom to i tak pamietala imie kazdego podopiecznego.kobieta zloto
napisał/a: rossa 2008-07-09 10:56
JA miałam,konkretną położną. Trudno określić mi jej wiek ale ok 35 na pewno już miała. Córkę rodziłam w bólach partych dosłowie 5 min.Pierwsze dziecko. Na pewno bedę starać się aby była przy drugim porodzie. Rodziłam z mężem.
cohenna
napisał/a: cohenna 2008-07-15 09:04
Ja trafiłam na najgorsze baby na jakie mogłam trafić
http://forum.polki.pl/showthread.php?t=6133
napisał/a: Paulina1985 2008-07-15 22:16
Mnie jedynie z raziła lekarka bo stwierdziła że może bym poczekała do rana z porodem jak przyjdzie inna zmiana, ale miałam szczęście bo trafiłam na położną z dużym starzem pracy i powiedzała pani doktor że chyba zwariowała że tu nie ma na co czekać trzeba robić cesarskei cięcie bo dzidziuś może się zadusić. Jestem tej kobiecie bardzo wdzieczna. Synek przyszedł na swiat zdrowy.