Problemy młodych rodziców

napisał/a: maciek1978 2008-10-08 22:56
Witam wszystkie mamy :)

Jestem mężem cudownej kobiety i od niedawna tatą ślicznej córeczki Natalii. Całe to szczęście, które doświadczyliśmy z żoną jest od początku skutecznie zatruwane przez życzliwych znawców tematu karmienia ale może zacznę od początku.

Żona po cieciu cesarskim nie mogła karmić - mała 48 godzin nie jadła na co certyfikowana specjalistka od laktacji po 2 godzinach pracy z żoną powiedziała, że to musi być jakaś choroba bo mała po prostu nie ssie a każde zdrowe dziecko musi ssać pierś. Żona w płacz, nikt nie chciał dziecka dokarmiać, bo szpital stosuje się do wytycznych WHO i UNICEF :( przy piersi Natalia raczej lizała brodawki niż ssała, ciągły płacz po prostu horror. W 3 dobie żona miała dość wyszliśmy ze szpitala i rozpoczęliśmy własną walkę o ssanie cyca. Po 2 tygodniach ciągłej walki, głodzenia, kapturków sylikonowych, odciągania laktatorem i przystawiana zostaliśmy z laktatorem, sterylizatorem, podgrzewaczem oraz kompletem smoczków i butelek.

Od tego czasu żona regularnie odciąga pokarm którego jest naprawdę dużo i podajemy go córeczce. Przeszukałem forum ale raczej nikt nie miał takich problemów i właściwie nie wiemy co robić, wskazówki jakie tu znalazłem dotyczą albo całkowicie sztucznego pokarmu albo karmieniem piersią. Pocieszamy żonę, że są plusy takiego rozwiązania, że i tak niedługo wraca do pracy a w ten sposób mała nie odczuje tego tak bardzo (butelkę każdy może podać), ja mam niesamowitą frajdę z karmienia córeczki :) Cała rodzina nas wspiera i mówi, że przecież pokarm jest prawie ten sam tylko "opakowanie" się zmienia.

Jednak to wszystko i tak co jakiś czas pryska bo jakaś "miła" osoba powie z wyrzutem jak to nie karmisz piersią!? Jestem dość bezpośredni i czasami muszę mocno gryź się w język żeby coś nie odpowiedzieć takim serdecznym osobom szczególnie jak widzę jak wtedy przygasa moja pani. Nie mówię już o tych "dobrych" radach co to przerabialiśmy je na wszystkie strony :(

Czy Wy też macie czasami ochotę wrzeszczeć na takie osoby, że to nie wasza wina, że powinny zrozumieć to, że nie zawsze wszystko jest jak w tych pięknych folderach reklamowych z matką i dzieckiem przy piersi z wyrazem pełnego zadowolenia z życia. Czemu tylko niektórzy rozumieją takie sytuacje, od kiedy jest taka wielka nagonka która powoduje dużo złego. Przecież każda matka chciała by karmić swoją pociechę jednak nie zawsze sie to udaje.

Jak na razie nie próbujemy małej przystawiać jednak po pierwszym miesiącu znowu będziemy próbować, czy jednak warto? może dać już spokój i cieszyć się tym, że mała zdrowo rośnie i jest radosna? Co o tym wszystkim myślicie?

Przepraszam, że tak się rozpisałem jednak właściwie tylko tutaj mogę :)

Pozdrawiam,
Maciek.
napisał/a: Aneta10010 2008-10-09 08:18
Maćku drogi.
Znam to.
Musicie nabrać dystansu do karmienia piersią i całej tej nagonki na cyca.
Ja naprawdę wiem, że taki sposób jest najlepszy, jednak karmić piersią nie mogłam.
W szpitalu wam nie pomogli - wasze dziecko najpewniej było nieumiejętnie dostawiane do cyca albo ma słaby odruch ssania albo cokolwiek innego - niemniej jednak powinni ją dokarmić, niech sami przez 2 dni nic nie jedzą cwaniaczki :mad: Mogliście ich olać i sami dokarmic, ale rozumiem, że stremowany młody rodzic słucha specjalistów.
napisal(a):
Czy Wy też macie czasami ochotę wrzeszczeć na takie osoby, że to nie wasza wina, że powinny zrozumieć to, że nie zawsze wszystko jest jak w tych pięknych folderach reklamowych z matką i dzieckiem przy piersi z wyrazem pełnego zadowolenia z życia. Czemu tylko niektórzy rozumieją takie sytuacje, od kiedy jest taka wielka nagonka która powoduje dużo złego. Przecież każda matka chciała by karmić swoją pociechę jednak nie zawsze sie to udaje.

No pewnie, że nie jest jak na reklamie, uśmiechnięta mama karmiąca cycem. Ból przy karmieniu jest ogromny. Może później to przyjemność, początki są okropne.

Ja bym radziła przejść na butlę, kiedy żona będzie miała dosyć ściągania a ewentualne karmienie piersią znow nie da rezultatu. Mniej stresu, dziecko najedzone, tata tez może karmić a to frajda dla niego przecież, no i dokladnie widać, ile dziecko zjadło.

Moje dziecko jest butlowe, a dzieki Bogu choruje rzadko.
Cikitusia
napisał/a: Cikitusia 2008-10-09 09:29
Myślę że nie powinniście się z żoną tym przejmować. Zawsze na całym świecie są ludzi którzy potrafią zepsuć każdą miłą chwilę, chcą aby inni cierpieli bo oni sami cierpią. Tak więc róbcie to co robicie a ludźmi się nie przejmujcie. POWODZENIA
napisał/a: pasia251 2008-10-09 09:33
Drogi Maćku zgadzam sie z Tobą w 100%!!!
ja równiez miałam cesarskie cięcie, po którym na początku nie miałam pokarmu... mojego dziecka na szczęście nikt nie głodził, ale potem mały już nie chciał ssać cyca i te nikłe ilosci pokarmu, które miałam szybko zanikły:(
Oczywiście w poczucie winy wpędziła mnie położna od razu na pierwszej wizycie "bo trzeba było dalej próbować"...
a ja miałam juz dosyc płaczu mojego dziecka i tej mordęgi...
moje dziecko jest butelkowe, pięknie, zdrowo rośnie i co najważniejsze oboje jesteśmy szczęśliwi i zadowoleni z życia:))
No i tatuś tez szczęśliwy bo może uczestniczyć we wszystkich obowiązkach przy małym, także przy karmieniu:)
Nie słuchajcie tych wszystkich "zyczliwych", bo przypuszczam że jakbyście zapytali jedną mamusię z drugą (które robią takie uwagi) to okaże sie że one tez nie karmiły albo robiły to bardzo krótko...
pozdrawiam cieplutko
Asia
napisał/a: Aneta10010 2008-10-09 10:00
Ja miałam pokarm w 5 dobie dopiero, wcześniej mały był dokarmiany modyfikowanym. Nikt mnie nie nauczył karmienia piersią, próby były tak bolesne, że płakałam z bólu (rany pocesarkowe też bolały cholernie, w ogóle mam niski próg bólu). Postanowiłam więc, że jeśli mam ciągle ryczeć albo odciagać i nie radzę sobie z tym psychicznie, to wolę butlę, tym bardziej, że byłam z karmienia butlą zadowolona a mój mąż, podobnie jak autor topicu, też lubił karmic butlą.
No i zamiast wiecznego stresu, czy nie dostanę stanu zapalnego piersi, czy mały się najadł, czy nie, zrobił się większy luzik :)

Z odpornością po cycku też różnie bywa. Mam w rodzinie dziecko karmione piersią do 3 roku życia. B. często choruje. Mój raptem 2 katary złapał, raz zaraził go mąż a raz babcia.
napisał/a: ~tervita 2008-10-09 10:53
Ja karmiłam dziecko piersią 5 dni (okres w szpitalu po cesarce) z każdym dniem miałam coraz mniej aż w końcu nie miałam ...straciłam ........ot tak ze stresu tym wszystkim ..nie byłam załamana bo ja nie słucham się "dobrych rad" skamieniałych pielęgniarek bo takie najczęściej są w szpitalach ........I to samo radzę Twojej żonie bo to Wasze dziecko i nikt za Was do niej po nocach nie wstaję to do karmienia też się powinien nie wtrącać.....A reklamy to marketing więc zamknij na nie oczy żonie i sobie i malej też :) głowa do góry :)
napisał/a: ~ewella 2008-10-09 11:26
Witaj,
ja również jestem po cc, pokarm pokazała mi się w 4 dobie bez wzlędu na dobre rady położnych i pielęgniarek dokarmiałam mała butelką, dopiero jak wróciłam ze szpitala w domowych warunkach mniej sie stresowałam i regularnie przystawiałam mała do piersi aż załapała karmiłam piersią do 6 m-ca;

Moja znajoma miała za duże brodawki i dziecko nie u miało załapać ssania, po m-cu odciągania i jak mała podrosła przez 3 dni trochę się z nią pomęczyła i Mała załapała,karmiła do 11 m-ca;

Ale jeśli twoja zona się stresuje przy karmieniu piersią, a córeczka płaczę to wydaje mi się że nie warto męczyć ani żony ani dziecka;

Kolejna znajoma od pierwszych dni życia dzieci karmi je butelką, i są zdrowe i prawidłowo się rozwijają i przez to że karmi butelką wcale nie czuje się gorszą matką!!!

I tak powinno być, bez względu jak się karmi ale jak się wychowuje powinniśmy by oceniani i tak powinniśmy oceniać;

I zgadzam się że z odpornością jest różnie;

Życzę wam powodzenia i nie powinniście przejmować się złotymi radami innych; i skoro jesteś bezpośredni to uważam że nie powinieneś się chamowac tylko opdowiadac "życzliwym" skoro oni mogą dlaczego ty nie;

Pozdrawiam
napisał/a: kasica50 2008-10-09 11:46
maciek1978 wez zonke niech to przeczyta..NIE PRZEJMUJCIE SIE!!! Wbrew pozorom i panujacej modzie na karmienie piersia wiele kobiet karmi mlekiem modyfikowanym,niektore po prostu sie do tego nie przyznaja..dla mnie to smieszne..

Ja praktycznie od poczatku karmilam sztucznie ( przez 1,5 mies.piersia ale i tak po kazdym takim karmieniu mala wypijala 120-150ml-czyli moja piers niczego w miare kalorycznego jej nie dawala)
Najnowsze doniesienia w prasie i tv mowia,ze wiezi ktore sie tworza miedzy matka a dzieckiem nie zachodza dlatego bo karmi piersia tylko ze przytula swoja dzidzie i karmi trzymajac w ramionach...nie o sam cyc chodzi tylko o bliskosc..

Moja corcia miala w szpitalu transfuzje i musiala lezec na OIOMIe przez dwa dni..tam ja nuczyli pic ze smoka i moze dlatego moja piers od poczatku olewala..
lekarze tez mi mowili..pielegniarki "przystawiac i jeszcze raz przystawiac" ...baaa no i tak robilam...Chcialam bardzo karmic piersia ale moja dziecko ciagle plakalo..
Raz pielegniarka w nocy zajrzala do sali i mowi "aaa pani karmi..(cycem)..to dobrze...widzi Pani..jakos idzie..nie trzeba butelki"....Przyszla znow za 1,5-2 godziny i mowi "...znow Pani karmi?"...a ja jej na to "nie prosze Pani...ja jeszcze karmie..od wtedy co Pani byla"...Zdziwila sie i to bardzo ale potem juz jakos tak normalniej do mnie podchodzila...wierzyla mi,ze sie staram ale...no coz..A jak sie okazalo ze moja corcia leci z wagi na leb na szyje (az za bardzo) to sama przyszla i mi po cichu powiedziala "Niech pani przychodzi do nas po mleczko dla malej bo za mocno spada z wagi a jak tak bedzie to pani nie wypuszcza"...i poszlam..dawaly ile chcialy..ale widac ze sie boja

...a powiem Wam cos jeszcze super..
Na gazetce w tym szpitalu wywiesili moja kolezanke z sali jak karmi piersia swoja dzidzie..Oczywiscie super reklama karmienia piersia z tym,ze ona po kazdym takim karmieniu i tak dawala malej butle Nan..Na 7 dziewczyn z sali gdzie lezalam 3 dokarmialy modyfikowanym..Lekarze udawali ze tego nie widza...bo coz mieli powiedziec..

maciek1978 bardzo mnie zdziwiles tym co napisales ze natalia dwa dni nic nie dostawala..Pierwsza doba to rozumiem..ale druga???.Szokkkkk
Zdziwiles mnie bardzo tym ze sie tak przejmujecie...no co Wy???Ja popieram jak najbardziej karmienie piersia ale jesli cos temu przeszkadza to po prostu po cos wymyslono karmienie modyfikowanym...Ja nawet ciut zalowalam ze sie tak z mala "szarpalam" z tym cycem..ona nie chciala..ja na przymus..bo tez sie naczytalam wszedzie ze karmic piersia itd..a moglam odrazu przejsc normalnie na modyfikowane..wam tez to radze..bo po co macie miec dziecko rozdraznione..i nerwowe..

Macius dziwisz tez mnie ze sie denerwujesz jak ktos pyta o karmienie piersia..A co sie tak spinasz?,,Ja tam sie wcale nie denerwowalam..mowilam spokojnie "Nie za bardzo mialam pokarm wiec modyfikowanym ale najlepszym " i koniec tematu

Moja tesciowa rozumie ze mozna miec problemy z karmieniem piersia..Ma trojke dzieci..Pierwsze dwoje wykarmila piersia (roznica wieku 4 lata) a trzecie tylko modyfikowanym bo miala malo pokarmu..Ciekawe co by na to powiedzieli doradcy laktacyjni.."Moze na 3 dziecko nie miala zapalu do karmienia"??

Dodam jeszcze ze Malwine karmie Bebilonem..za tydzien konczy roczek a ani razu nie zachorowala..(dwa razy katarek ale ustapil bez podawania lekow to podobno normalne u dzieci)
napisał/a: malgosmal 2008-10-09 12:24
Witam serdecznie.
Pozwolę się przyłączyć do dyskusji, choć karmiłam moją córę piersią. Na początku w szpitalu chyba każda kobieta rodząca po raz pierwszy ma problem z karmieniem i wiele zależy od personelu. Nieprawdą jest, że dziecko rodzi się i umie ssać; owszem jest to w jego naturze ale musi się tego nauczyć, a nie jest to proste. Moja pociecha też miała trudności a ja miałam problem z piersiami. Jedna "życzliwa" pielęgniarka ciągle straszyła mnie chirurgiem i krojeniem i wrzeszczała na mnie nawet, że ośmielam się spać w nocy zamiast masować się i ściągać pokarm. Nie muszę chyba pisać, że "spanie" w szpitalu to za duże słowo, każdy marzy, żeby choć na chwilę przymknąć oko, zwłaszcza jak wszystko boli. Na szczęście trafiłam też na inną panią, która cierpliwie mnie uczyła i sama mi te piersi masowała :) Tak więc w wielu przypadkach nasze karmienie zależy od profesjonalizmu szpitala, w końcu One tam są po to, żeby nam wszystko pokazać i pomóc. Trzeba mieć grubą skórę i jakoś przetrwać. Twoja żona ma szczęście, że ją wspierasz i jesteś przy niej, to teraz jest Jej potrzebne najbardziej na świecie.
Chcę tylko powiedzieć, że fakt, że dziecko pije mleko matki jest już bardzo ważne; karmienie piersią postrzegane jest jako zaspokojenie potrzeb emocjonalnych dziecka (bo jest przytulone do mamy i czuje się bezpiecznie). Ale przecież można to robić i bez karmienia, założę się, że dużo przytulacie i nosicie Waszego Skarba i okazujecie mu miłość a więc spełniacie i tę funkcję. Jeśli Twoja żona niedługo wraca do pracy to nie wiem, czy jest sens dziecko uczyć, a potem mu "to" zabierać i znowu odzwyczajać, to takie trochę okrutne przepraszam, ale nie mogłam znaleźć innego słowa). Idealnym rozwiązaniem jest właśnie ściąganie pokarmu.
I ostatnia rzecz - odporność można zdobyć poprzez częste spacery w każdą pogodę (może oprócz ulewy i śnieżycy), nieprzegrzewanie dziecka itd.
A WSZYSTKIM PANIOM I PANOM (TYM OBCYM I TYM Z RODZINY), KTóRZY CHCą ZA NAS WYCHOWAć DZIECKO MóWIMY STANOWCZE NIE I GRZECZNIE PROSIMY, żEBY SPADALI. BEZ WYRZUTóW SUMIENIA :)
Życzę wszystkiego dobrego:)
napisał/a: izaszu5 2008-10-09 14:01
witam ,ja miałam ten sam problem z przystawianiem i z pierwszą córką i drugą też odciągałam pokarm ale starczyło mi go tylko na dwa tygodnie no i niestety przeszłam na butelkę,mnie też denerwuje jak ktoś krzywo patrzy że nie karmiłam piersią,wcale nie jesteśmy gorsze mamy poprostu tak ma być jedna karmi piersią a jedna butelką,u mnie jeszcze było tak że niektóre mówiły ty pielęgniarka i nie karmisz?ale ja za przeproszeniem miałam to w dupie i to tylko indywidualna sprawa moja czy ja karmię czy nie,nie przejmujcie się żadnymi osobami niech gadają może im ulży a wy głowa do góry i wszystko na pewno będzie dobrze,pozdrawiam
napisał/a: tokoferolka 2008-10-09 15:58
To jest straszne. Ja przez cały okres ciąży byłam pewna że będę karmić piersią. Kupiłam laktator, wkładki, biustonosze do karmienia. Rodziłam naturalnie w beznadziejnym państwowym szpitalu (do tej pory żałuję tej decyzji), a mały po porodzie jedynie co umiał to tylko lizać brodawkę. Przychodziły wielkie panie od laktacji, udawały że próbują pomóc i uciekały po 10 minutach nie udanych prób. Ja nadal walczyłam z całych sił. I tak jak u Was nikt mi nie zaproponował dokarmiania, co skończyło się późniejszym wyjściem ze szpitala bo mały strasznie spadł na masie. Fakt że pewniej nocy po wielu godzinach i niemiłosiernych wrzaskach mojego straaaasznie głodnego chłopczyka udało mi się go przystawić do piersi. Ból był niesamowity, a mały ciągle wrzeszczał, nawet po 1,5 godzinnym ssaniu. W końcu sama poszłam i poprosiłam o nakarmienie, bo gotowa byłam tłuc głową w ścianę. Pani z łaską stwierdziła że co to za czasy że cały oddział trzeba dokarmiać. Po powrocie do domu jeszcze próbowałam piersią, ale wyglądało to tak że prawie cały czas chodziłam z cyckami na wierzchu z małym przyssanym do nich 24 godz na dobę. W końcu decyzja butelka. Ale niestety nie spotkało się to z aprobatą nawet mojego męża. Nie miałam żadnego wsparcia. Przyszła położna i stwierdziła że jak to butla? tak nie może być. Zaczęła dusić mi piersi, później lekarka swoje wywody, ludzie swoje-koszmar, non stop płacz, czucie się jak wyrodna matka. Więc karmiłam-najpierw piersią 40 minut (ale mały już ją traktował jak smoczek i przysypiał), później butla. Po 3 tygodniach doszłam do wniosku że srać na to wszystko. To ja jestem mamą, chcę dla swojego dziecka jak najlepiej i butla wcale nie jest czymś złym. Przestałam karmić piersią. Poprawiły mi się wyniki bo w końcu zaczęłam normalnie jeść. Pomimo braku wsparcia najbliższych jestem dumna z siebie bo bardzo dbam o swoje 6-cio tygodniowe dziecko, ma mnóstwo miłości i czułości. Jest zadbane i już teraz bardzo często uśmiechnięte- bo w końcu jest najedzony:)) I niech mówią co chcą i niech robią te swoje głupowate miny-wisi mi.
napisał/a: Aneta10010 2008-10-09 20:10
^ kurcze, przykro, że mąż cię nie wspierał. Niech sam popróbuje, zobaczy, jak to jest ;)

No właśnie. Niektórzy bardzo chcą a się nie udaje. A przecież i dziecko się męczy w takich sytuacjach, i matka - i po co to? Żeby jakaś pielęgniarka wiedziala lepiej od matki? Ona nie karmi :P A prawdą jest, że one uczyć dostawiania często nie umieją - jestem świadkiem.