Przyjaźń_i_pieniądze_[trochę_NTG]

napisał/a: ~Basia Z." 2005-05-09 14:46
No bo na jaką grupę to się właściwie nadaje ?

Mam fajnych przyjaciół od 20 lat.
Jest to małżeństwo, znamy się od studiów, przeszliśmy ze sobą mnóstwo gór i
różne koleje losu, czasem to my to oni byliśmy pod wozem, czasem na wozie.
Od kilku lat jest tak, że ich rodzina (2+1) ma 2-3 razy większe dochody od
mojej (2+2).

Przyznam się ze o ile z tym kolegą moje towarzyskie i przyjacielskie układy
się nie zmieniły wcale to z jego żoną nieco się zmieniły.
Otóż podam na przykładach - np. oni kupują dla całej rodziny rowery.
I kiedy pytam - jakie - słyszę od koleżanki komentarz:
kosztowały każdy 1500 zł, bo tańszych to się nie opłaca kupować.
No niby ma rację, ale ja kupuję swojemu synowi rower z komisu za 300 zł, bo
na droższy mnie nie stać.

Na wakacje oni jadą samochodem np. do Chorwacji, lub Francji, ja jak się nie
załapię na prowadzenie wyjazdu (za co jeszcze zarobię) to chyba nigdzie nie
pojadę.
Nie narzekam, bo bardzo lubię prowadzić obozy górskie, byleby tylko doszły
do skutku

Spodobały mi się koleżanki buty turystyczne - pytam gdzie kupiła "tam i tam,
ale wiesz (tu specjalne zawieszenie głosu) one kosztowały 800 zł".

Trudno to opisać - niemniej jest to wyczuwalne.

No jednym słowem w rozmowach akurat z tamtą koleżanką wyczuwam taką lekką
nutkę wyższości, przez co jest mi po prostu przykro.
Nie chcę tracić tej przyjaźni, bo bardzo ich lubię.
Poza tym jak pisałam - w kontaktach z tym kolegą nie odczuwam tej nutki
wyższości, tylko w kontaktach z jego żoną.

Kiedy mnie gdzieś podwożą zawsze się rozliczamy co do grosza za przejeźdżoną
benzynę.
Uczestniczymy w podobnych imprezach.

Jak reagować na tego typu wypowiedzi z drobną nutką wyższości ?
Zazwyczaj jest mi na tyle przykro, ze nic nie mówię.
Albo się za to chwalę upolowaną w "szmateksie" rewelacyjną kurtką za 25 zł.
A może ona po prostu sama nie zauważa w jaki sposób to mówi ?

Pozdrowienia.

Basia
napisał/a: ~puchaty 2005-05-09 15:03
Chcę rzucić pl.soc.rodzina w diabły, ale Twoje posty Basia Z. mnie niestety
powstrzymują:

> Jak reagować na tego typu wypowiedzi z drobną nutką wyższości ?
> Zazwyczaj jest mi na tyle przykro, ze nic nie mówię.
> Albo się za to chwalę upolowaną w "szmateksie" rewelacyjną kurtką za 25 zł.
> A może ona po prostu sama nie zauważa w jaki sposób to mówi ?

Nikt nie jest doskonały, przyjaciółka zapewne również. Skupiłbym się na
sobie i zastanowił się na ile mi przeszkadza ta nutka wyższości (skąd
bierze się to uczucie przykrości). Miejmy nadzieję, że jeśli tylko
przestaniesz reagować na jej ton w tego typu wypowiedziach, ona przestanie
go używać w stosunku do Ciebie.
Druga droga to jej o tym powiedzieć. To jednak IMO może rzucić cień na
relacje.

puchaty
napisał/a: ~Dunia 2005-05-09 15:13


Basia Z. wrote:

> Jak reagować na tego typu wypowiedzi z drobną nutką wyższości ?
> Zazwyczaj jest mi na tyle przykro, ze nic nie mówię.
> Albo się za to chwalę upolowaną w "szmateksie" rewelacyjną kurtką za 25 zł.
> A może ona po prostu sama nie zauważa w jaki sposób to mówi ?

Czesto zdarza sie, ze ludzie znaja sie od dziecka, a potem zycie ulozy
sie im do tego stopnia inaczej, ze zyja na kompletnie innej stopie. I
powiem Ci: trudno utrzymac wtedy stare przyjaznie (co nie oznacza, ze to
jest niemozliwe).

Zastanow sie, jak Ty reagujesz, kiedy znajoma opowiada o tych Francjach
czy butach gorskich. Jak juz tu kiedys pisalam, moja sytuacja finansowa
zmienila sie bardzo po skonczeniu studiow i niestety rozmowy z wieloma
osobami staly sie trudne. Z jednej strony, ktos mnie pyta np., gdzie
jade na wakacje, odpowiadam, a potem musze wysluchiwac cala litanie o
tym, jakie mialam w zyciu szczescie, ze oni to musza za tyle wyzyc przez
pol roku i w ogole po co ja sie chwale, bo im jest przykro...
Jak skonczylam studia, to moja znajoma po zawodowce stwierdzila: "no,
teraz to juz sie pewnie nie bedziesz ze mna zadawac" itp itd.

W koncu doszlo do tego, ze czasem juz sie w ogole nie odzywam, bo zaraz
ludziom gula skacze, a po co ? Czlowiek chcialby sie czasem pochwalic -
i to nie po to, zeby komus dolozyc, ale bo sie po prostu ciesze, bo
sobie kupilam jakis fajny gadzet... Przyjaciele od tego tez sa. Dlatego
wcale nie jest dziwne, ze ludzie zadaja sie ze "swoimi", przynajmniej da
sie normalnie porozmawiac bez obawy o "urazenie".

Nie mowie, ze tak jest ze wszystkimi, ale z wiekszoscia jednak tak.

Nie znam Twojej znajomej, ale wierz mi, to niekoniecznie moze byc
poczucie wyzszosci, ale np. nieumiejetnosc przekazania tej informacji w
inny sposob (zauwazylam, ze jezyku polskim cena jest zazwyczaj elementem
opisu - nawet u Ciebie ;) ). Albo wlasnie swiadomosc, ze Ty nie masz, a
jej jest w tym momencie niezrecznie i wychodzi, jak wychodzi.
Jasne, to moze byc rowniez chec pochwalenia sie... bo i coz w tym zlego
? Ciesz sie jej szczesciem, czy nie od tego rowniez sa przyjaciele ?

D.
--
Koniec kazdego nurkowania to sytuacja awaryjna. |
Inaczej kto by chcial wychodzic z wody ? | (c) Konrad Dubiel
napisał/a: ~Basia Z." 2005-05-09 15:29

Użytkownik "puchaty" :

> Nikt nie jest doskonały, przyjaciółka zapewne również. Skupiłbym się na
> sobie i zastanowił się na ile mi przeszkadza ta nutka wyższości (skąd
> bierze się to uczucie przykrości). Miejmy nadzieję, że jeśli tylko
> przestaniesz reagować na jej ton w tego typu wypowiedziach, ona przestanie
> go używać w stosunku do Ciebie.

No właśnie na ogół wcale nie reaguję, a ten ton się raczej nie zmienia.
Czasem jest lepiej a czasem gorzej.

Jest mi przykro, bo sama wiem ile mi brakuje.
Właśnie problemy materialne są moją główną bolączką, która czasem nie daje
mi spać w nocy.
Nie żebym komuś czegoś zazdrościła i usiłowała doskoczyć do pewnego poziomu
(bo wyżej d.. nie podskoczy i tak). Ale np. autentyczny problem skąd wziąć
pieniądze na wymarzone studia syna (w innym mieście).

Pozdrowienia.

Basia
napisał/a: ~puchaty 2005-05-09 15:34
Chcę rzucić pl.soc.rodzina w diabły, ale Twoje posty Basia Z. mnie niestety
powstrzymują:

> No właśnie na ogół wcale nie reaguję, a ten ton się raczej nie zmienia.
> Czasem jest lepiej a czasem gorzej.
> Jest mi przykro, bo sama wiem ile mi brakuje.

To też jest reakcja - na jej słowa reakcja. I być może nawet ona to jakoś
odbiera. Przecież jak oglądasz Carringtonów to przykro Ci nie jest
Rzecz IMO nie w tym, by ona przestała gadać, tylko by Ci nie było przykro,
mimo, że gada.

puchaty
napisał/a: ~Basia Z." 2005-05-09 15:42

Użytkownik "Dunia" :

> Czesto zdarza sie, ze ludzie znaja sie od dziecka, a potem zycie ulozy
> sie im do tego stopnia inaczej, ze zyja na kompletnie innej stopie. I
> powiem Ci: trudno utrzymac wtedy stare przyjaznie (co nie oznacza, ze to
> jest niemozliwe).
>

Niemniej akurat na tej znajomości bardzo mi zależy.
Poza tym nasz poziom życia nie jest aż tak diametralnie różny.
Ani ja głodem nie przymieram, ani oni nie są krezusami.
A na pieniądze, które mają bardzo ciężko pracują.

> Zastanow sie, jak Ty reagujesz, kiedy znajoma opowiada o tych Francjach
> czy butach gorskich. Jak juz tu kiedys pisalam, moja sytuacja finansowa
> zmienila sie bardzo po skonczeniu studiow i niestety rozmowy z wieloma
> osobami staly sie trudne. Z jednej strony, ktos mnie pyta np., gdzie

No własnie staram się nie reagować jakoś specjalnie. Mówię "acha" czy coś
takiego.
Specjalnego entuzjazmu też nie wyrażam.

Poza tym - jakoś z innymi znajomymi o podobnym do nich statusie materialnym
dogaduję się łatwiej (może dlatego ze nie są aż tak bliskimi przyjaciółmi).
A i zupełnie bez problemów dogaduję się z mężem tej koleżanki.

> jade na wakacje, odpowiadam, a potem musze wysluchiwac cala litanie o
> tym, jakie mialam w zyciu szczescie, ze oni to musza za tyle wyzyc przez
> pol roku i w ogole po co ja sie chwale, bo im jest przykro...
> Jak skonczylam studia, to moja znajoma po zawodowce stwierdzila: "no,
> teraz to juz sie pewnie nie bedziesz ze mna zadawac" itp itd.

Czegoś takiego w życiu bym nie powiedziała, bo zresztą jest to nieprawda.

> W koncu doszlo do tego, ze czasem juz sie w ogole nie odzywam, bo zaraz
> ludziom gula skacze, a po co ? Czlowiek chcialby sie czasem pochwalic -
> i to nie po to, zeby komus dolozyc, ale bo sie po prostu ciesze, bo
> sobie kupilam jakis fajny gadzet... Przyjaciele od tego tez sa. Dlatego
> wcale nie jest dziwne, ze ludzie zadaja sie ze "swoimi", przynajmniej da
> sie normalnie porozmawiac bez obawy o "urazenie".
>

Alez oni też wcale nie chcą zrywac znajomości ze mną.
Zwłaszcza że lubimy bardzo podobnie spędzać czas.
Piszę o tym, że ja czasem się czuję niezręcznie w czasie rozmowy, kiedy ta
schodzi na sprawy materialne.

> Nie znam Twojej znajomej, ale wierz mi, to niekoniecznie moze byc
> poczucie wyzszosci, ale np. nieumiejetnosc przekazania tej informacji w
> inny sposob (zauwazylam, ze jezyku polskim cena jest zazwyczaj elementem
> opisu - nawet u Ciebie ;) ).

Ano tak.
Ale na pytanie jakiej firmy rowery dostałam właśnie odpowiedź ile kosztowały

Zresztą szczerze mówiać to ja też nie wiem jakiej firmy rower syn kupił w
tym komisie, ważne że mu się na nim dobrze jeździ.

> Jasne, to moze byc rowniez chec pochwalenia sie... bo i coz w tym zlego
> ? Ciesz sie jej szczesciem, czy nie od tego rowniez sa przyjaciele ?

Wiesz - ten kolega również opowiadał o spędzonych ciekawie wakacjach,
pokazywał slajdy, ale nie odczułam nuty pochwalenia się tym ile to
kosztowało.
Po prostu opowiadać tez można na różny sposób.

Pozdrowienia.

Basia
napisał/a: ~Dunia 2005-05-09 15:53


Basia Z. wrote:

> Alez oni też wcale nie chcą zrywac znajomości ze mną.
> Zwłaszcza że lubimy bardzo podobnie spędzać czas.
> Piszę o tym, że ja czasem się czuję niezręcznie w czasie rozmowy, kiedy ta
> schodzi na sprawy materialne.

Jesli jest tak, jak piszesz i poza tymi incydentami lubicie sie i jest
milo, to naprawde nie wiem, czy warto cos specjalnego tu robic... Mam
wrazenie, ze sa ludzie (i jest ich wielu), ktorzy musza wszedzie
"nakleic metke" i mysle, ze nawet jesli zwrocisz kolezance uwage, to
wiele sie nie zmieni. Moim zdaniem nie robi tego, zeby Ci celowo
dokuczyc, ale tak po prostu "ma".
Mnie cos takiego tez denerwuje, niezaleznie od tego, czy mam mniej czy
wiecej, bo wydaje mi sie niepotrzebne. Owszem, ciesze sie, jesli
przyjaciela stac na to i tamto (przynajmniej nie musze pozyczac mu
pieniedzy ;) ), ale co ile kosztowalo, to mnie juz zuplelnie nie obchodzi.

Chyba jedyne, nad czym sie da tu pracowac, to Twoje nastawienie... Tak,
jak pisalam, staraj sie reagowac (dla siebie, w duchu) pozytywnie na
takie opowiesci - to brzmi moze banalnie, ale ja tak "przetrwalam" chude
lata bez znielubienia niektorych osob ;)

D.
--
Koniec kazdego nurkowania to sytuacja awaryjna. |
Inaczej kto by chcial wychodzic z wody ? | (c) Konrad Dubiel
napisał/a: ~Basia Z." 2005-05-09 16:13

Użytkownik "Dunia" :

> Jesli jest tak, jak piszesz i poza tymi incydentami lubicie sie i jest
> milo, to naprawde nie wiem, czy warto cos specjalnego tu robic... Mam
> wrazenie, ze sa ludzie (i jest ich wielu), ktorzy musza wszedzie
> "nakleic metke" i mysle, ze nawet jesli zwrocisz kolezance uwage, to
> wiele sie nie zmieni. Moim zdaniem nie robi tego, zeby Ci celowo
> dokuczyc, ale tak po prostu "ma".

Nie obserwowałam tego u niej, kiedy oni mieli "chude lata" i to mnie właśnie
trochę dziwi.
Większość znanych mi osób, których znam od tych 20 lat (tworzymy klub
turystyczny i spotykamy się w miarę regularnie), nie zmienia się tak bardzo
w miarę tego jak się zmienia ich status materialny (w górę, bądź w dół).

Akurat u tej osoby takie zmiany zaobserwowałam.

A jeśli chodzi o pożyczanie - nigdy nie pożyczałam i absolutnie nie mam
zamiaru pożyczać pieniędzy od przyjaciół. Czułabym się tragicznie, gdyby
nastąpił jakiś krach i nie mogłabym w terminie oddać.

Z dwojga złego wolę negocjacje z bankiem.

Pozdrowienia.

Basia

napisał/a: ~'madzik' 2005-05-09 16:42
Basia Z (pocięłam):

(no właśnie, mnie ostatnio też brakowało grupy o takim profilu...)

> Niemniej akurat na tej znajomości bardzo mi zależy.
> No własnie staram się nie reagować jakoś specjalnie. Mówię "acha" czy coś
> takiego.
> Specjalnego entuzjazmu też nie wyrażam.
> Alez oni też wcale nie chcą zrywac znajomości ze mną.
> Zwłaszcza że lubimy bardzo podobnie spędzać czas.
> Piszę o tym, że ja czasem się czuję niezręcznie w czasie rozmowy, kiedy ta
> schodzi na sprawy materialne.
> Wiesz - ten kolega również opowiadał o spędzonych ciekawie wakacjach,
> pokazywał slajdy, ale nie odczułam nuty pochwalenia się tym ile to
> kosztowało.
> Po prostu opowiadać tez można na różny sposób.

Z jednej strony, czytając, co piszesz o tym niespaniu w nocy etc, można
by myśleć, że problem leży głównie po Twojej stronie i to Tobie
przeszkadza, a nie Jej.

Ale sama znam osoby, których sposób opowiadania o "nieopłacalności
kupowania rowerów tańszych niż 1500 zł", jest tak mocno pozbawiony
taktu, że nawet osoba o najczystszych intencjach poczuje się niezręcznie.

Trudne są takie sytuacje. Można spróbować powiedzieć wprost, że cieszysz
się bardzo z ich możliwości zakupowych, co nie zmienia faktu, że jest Ci
w takich momentach trochę przykro, że Ty swoim dzieciom nie możesz
zapewnić podobnych i że to nie jej wina, ale takie porównania same
wychodzą w trakcie takich rozmów. IMO, Jeśli zależy jej na Was, to
zrozumie. A może jakaś ogólna rozmowa?...

Wydaje mi się, że dobrze by było to jakoś "rozwiązać", żeby to uczucie w
Tobie nie narastało, bo za jakiś czas może przerosnąć sympatię, jaką do
siebie czujecie.

--
Pozdrawiam ciepło,
Magda (a syn nie ma szans na jakąś pracę dodatkową albo stypendium
chociaż?...)
napisał/a: ~Dunia 2005-05-09 16:57


Basia Z. wrote:

> Akurat u tej osoby takie zmiany zaobserwowałam.

Jesli czujesz sie wyjatkowo niekomfortowo, mozesz sprobowac jej o tym
powiedziec (najlepiej w cztery oczy). Moze ona nie zdaje sobie sprawy,
ze tak sie zachowuje i ze Ciebie to boli ? Oczywiscie, jest taka
mozliwosc, ze to oziebi Wasze stosunki, ale cos za cos...
Zreszta, jesli Ty sie w tym ukladzie sie zle czujesz, to i tak mozliwe,
ze za jakis czas przyjazn zacznie sie psuc... wiec moze nie masz nic do
stracenia ?

W sumie ciezko radzic, bo nie bylo nas przy tej rozmowie...

D.
--
Koniec kazdego nurkowania to sytuacja awaryjna. |
Inaczej kto by chcial wychodzic z wody ? | (c) Konrad Dubiel
napisał/a: ~Margola" 2005-05-09 17:36


Użytkownik "Basia Z."
napisał w wiadomości news:d5nvr0$qla$1@news2.ipartners.pl...
> Cała rzecz polega na tym że marzy o tym żeby studiować w Krakowie na UJ,
> no
> i trzeba by niestety płacić za mieszkanie.

MOże się coś poszuka, np. w zamian za opiekę, zakupy i posprzątanie
mieszkania starszej pani?

Margola (Basiu, przypomnij mi się później na priv w tej sprawie, ale nie w
maju, błagam!)

napisał/a: ~Basia Z." 2005-05-09 17:45

Użytkownik "'madzik'" :

> Wydaje mi się, że dobrze by było to jakoś "rozwiązać", żeby to uczucie w
> Tobie nie narastało, bo za jakiś czas może przerosnąć sympatię, jaką do
> siebie czujecie.
>

O własnie - dokładnie o to chodzi.
Po pierwsze - nie była to jedna rozmowa a kilka uwag rzuconych w trakcie
różnych rozmów i spotkań (wśród znacznie więcej innych takich, gdzie takiego
porównywania nie było, bo nie było okazji).
Niemniej jest mi nieprzyjemnie prawie za każdym razem, kiedy w towarzystwie
akurat tej osoby rozmowa schodzi na pieniądze.
Jak rozmawiamy o innych rzeczach - jest zupełnie OK.

Chodzi o to aby przykrość jaką odczuwam w wyniku takich rozmów nie zaważyło
na dalszej przyjaźni, na której mi zależy

> Magda (a syn nie ma szans na jakąś pracę dodatkową albo stypendium
> chociaż?...)

Na stypendium to zarabiamy za dużo i nie należy mu się.
Swoją drogą kryteria są koszmarne. Aby dostać stypendium socjalne trzeba
mieć dochodu na osobę chyba poniżej 450 zł na osobę.
Nie piszę "kto za to wyżyje" bo znam mnóstwo osób, które dostają stypendia i
żyją.
Niektórzy np. jeżdżą na kilka miesięcy pracować za granicę.
Stypendium naukowe (jeśli się będzie dobrze uczył) przysługuje od II roku.

Ale myślimy o kredycie studenckim.
A ponadto młody faktycznie chce pracować. ale sami wiecie - dla studenta I
roku wcale nie jest to takie proste. Moze liczyć co najwyżej na jakiś
zarobek dorywczy.
Myślę że jak przetrwa pierwszy i drugi rok to już dalej będzie z górki.

Cała rzecz polega na tym że marzy o tym żeby studiować w Krakowie na UJ, no
i trzeba by niestety płacić za mieszkanie.

Pozdrowienia.

Basia