Roztwór do piersi z kurczaka

napisał/a: ~Ed 2012-08-22 08:48
W dniu 2012-08-21 21:06, medea pisze:
> W dniu 2012-08-19 12:43, Ed pisze:
>> W dniu 2012-08-17 19:34, medea pisze:
>>> W dniu 2012-08-17 19:32, Stefan pisze:
>>>> No, ja też pekluję taką całą nogę zadnią z szynką na pieczenie i
>>>> podanie na ciepło na takich różnych imprezkach koleżeńskich. I to jest
>>>> cały ceremoniał: nastrzykiwanie, ostrzykiwanie, masowanie, obracanie
>>>> itp tak ze trzy-cztery (nawet) tygodnie. Ale po upieczeniu w piecu
>>>> chlebowym albo w "studni", czasem jeszcze na rożen - to jest mniodzio.
>>>
>>>
>>> No to podaj pytającemu przepis na peklowanie, może go zadowolisz. :)
>>>
>>> Ewa
>>
>> Nie dorobiłaś się nawet własnego przepisu na peklowanie, a z takim
>> znawstwem doradzasz mi co można, a co nie można z mięsem w tej
>> kwestii? ;>
>
> Nie, ja czasem ufam ludziom i przepisom z netu. :)
> A rady na temat co można zrobić z piersią z kurczaka dostałeś - od
> innych i ode mnie także. Wystarczy czasem z kulturą posłuchać.
>
> Dawno takiego gbura nie spotkałam. Nie dziwię się, że pelasi się już nie
> chce dla ciebie gotować.
>
> Ewa

Tylko, że mnie nie interesowało co można lub czego nie można robić z
piersią kurczaka, a zadałem konkretne pytanie i właśnie dzięki
konsekwencji w tym otrzymałem interesujące mnie informacje od
sympatycznych ludzi.
Przykro mi, że okazałem się niedobry i nie zadowoliłem się tym, co
miałaś do powiedzenia, ale zależało mi na tej konkretnej informacji i
powinnaś być już na tyle dorosła, żeby odróżnić asertywność od braku
kultury słuchania czy gburowatości.
Przyznam, że bardzo zaskoczyła mnie Twoja inwektywa oraz komentarz pod
adresem prawdopodobnie mojej rodziny.
I to z jakiego powodu? Bo nie okazałem Ci wdzięczności tylko poddałem w
wątpliwość praktyczną wartość Twoich wiadomości?
Nie sądzę, abym mógł już puścić w niepamięć, że stać Cię na takie chwyty
i mam przynajmniej nadzieję, że nie oczekujesz w rewanżu odpowiedzi w
takim samym stylu ;>
napisał/a: ~medea 2012-08-22 21:50
W dniu 2012-08-22 08:48, Ed pisze:
>
> I to z jakiego powodu? Bo nie okazałem Ci wdzięczności tylko poddałem
> w wątpliwość praktyczną wartość Twoich wiadomości?

Rozmowa z tobą o kulturze ma się mniej więcej tak samo, jak rozmowa z
tobą o kuchni.

Powodzenia przy patelni.

Ewa
napisał/a: ~Ed 2012-08-23 07:44
W dniu 2012-08-22 21:50, medea pisze:
> W dniu 2012-08-22 08:48, Ed pisze:
>>
>> I to z jakiego powodu? Bo nie okazałem Ci wdzięczności tylko poddałem
>> w wątpliwość praktyczną wartość Twoich wiadomości?
>
> Rozmowa z tobą o kulturze ma się mniej więcej tak samo, jak rozmowa z
> tobą o kuchni.
>
> Powodzenia przy patelni.
>
> Ewa

Thx, choć z tego co dowiedziałem się jakoś, to za pomocą patelni
bardziej się smaży niż piecze pierś z kurczaka i poprzez Twoje
porównanie to byłoby już chyba wszystko na temat kultury, o którą tu
zapytałem ;>

napisał/a: ~medea 2012-08-23 22:15
W dniu 2012-08-23 07:44, Ed pisze:
> W dniu 2012-08-22 21:50, medea pisze:
>> W dniu 2012-08-22 08:48, Ed pisze:
>>>
>>> I to z jakiego powodu? Bo nie okazałem Ci wdzięczności tylko poddałem
>>> w wątpliwość praktyczną wartość Twoich wiadomości?
>>
>> Rozmowa z tobą o kulturze ma się mniej więcej tak samo, jak rozmowa z
>> tobą o kuchni.
>>
>> Powodzenia przy patelni.
>>
>> Ewa
>
> Thx, choć z tego co dowiedziałem się jakoś, to za pomocą patelni
> bardziej się smaży niż piecze pierś z kurczaka

Przecież to i tak nie chodzi o to, czy na patelni, czy w piekarniku, czy
marynuje, czy pekluje, ani jak długo, ale tylko o to, żeby zwrócić na
siebie uwagę, troszkę powampirzyć i dać upust swoim frustracjom,
nieprawdaż? No bo chyba też nie o to, jak poradzić sobie z kupowaniem
jednego fileta z kurczaka co 2 dni?

Tak czy inaczej smacznego.

Ja dzisiaj jadłam pysznego halibuta na szpinaku, z ziemniakami z wody i
sałatką.

Ewa
napisał/a: ~Ed 2012-08-24 08:44
W dniu 2012-08-23 22:15, medea pisze:
> W dniu 2012-08-23 07:44, Ed pisze:
>> W dniu 2012-08-22 21:50, medea pisze:
>>> W dniu 2012-08-22 08:48, Ed pisze:
>>>>
>>>> I to z jakiego powodu? Bo nie okazałem Ci wdzięczności tylko poddałem
>>>> w wątpliwość praktyczną wartość Twoich wiadomości?
>>>
>>> Rozmowa z tobą o kulturze ma się mniej więcej tak samo, jak rozmowa z
>>> tobą o kuchni.
>>>
>>> Powodzenia przy patelni.
>>>
>>> Ewa
>>
>> Thx, choć z tego co dowiedziałem się jakoś, to za pomocą patelni
>> bardziej się smaży niż piecze pierś z kurczaka
>
> Przecież to i tak nie chodzi o to, czy na patelni, czy w piekarniku, czy
> marynuje, czy pekluje, ani jak długo, ale tylko o to, żeby zwrócić na
> siebie uwagę, troszkę powampirzyć i dać upust swoim frustracjom,
> nieprawdaż? No bo chyba też nie o to, jak poradzić sobie z kupowaniem
> jednego fileta z kurczaka co 2 dni?
>
> Tak czy inaczej smacznego.
>
> Ja dzisiaj jadłam pysznego halibuta na szpinaku, z ziemniakami z wody i
> sałatką.
>
> Ewa

Prawdę mówiąc chodziło mi bardziej o to, żeby zatrzymać wilgoć w piersi
z kurczaka jak najdłużej i nie kupować ich po jednej oraz nie piec ich
co chwila po 1,5h jak chce się mieć w miarę soczyste, ale przecież Ty i
tak znasz lepiej moje intencje niż ja sam.
Abstrahując już od dalszej ewentualnej dyskusji na ten temat, to myślę,
że doskonale zdajesz już sobie sprawę jaką wartość poznawczą stanowią
dla mnie wszystkie Twoje dotychczasowe wypowiedzi i mam nadzieję, że
wnioski z tego płynące przyjmiesz już od teraz do stosowania ;>
napisał/a: ~Aicha 2012-08-24 14:01
W dniu 2012-08-23 22:15, medea pisze:

> Ja dzisiaj jadłam pysznego halibuta na szpinaku, z ziemniakami z wody i
> sałatką.

Ja na Helu 3 dni temu, w pomarańczach :)
A wegetariańskie penne ze szpinakiem i pomidorkami wczoraj na Monciaku.
Ech... :D Będę sobie takie robić i wspominać ;)

--
Nie ma na tym świecie bestii podobnej złej kobiecie, chociaż bowiem
wśród czworonogów lew jest najsroższy, a wśród wężów drakon najdzikszy,
to żadnego z nich nie można porównać ze złą kobietą. (Piotr Komes)
napisał/a: ~medea 2012-08-24 20:48
W dniu 2012-08-24 08:44, Ed pisze:
>
> Prawdę mówiąc chodziło mi bardziej o to, żeby zatrzymać wilgoć w
> piersi z kurczaka jak najdłużej

Trzeba było odpowiednio sformułować pytanie.

Ewa
napisał/a: ~medea 2012-08-24 20:50
W dniu 2012-08-24 14:01, Aicha pisze:
> W dniu 2012-08-23 22:15, medea pisze:
>
>> Ja dzisiaj jadłam pysznego halibuta na szpinaku, z ziemniakami z wody i
>> sałatką.
>
> Ja na Helu 3 dni temu, w pomarańczach :)

A ja na wyspie Uznam. :)

> A wegetariańskie penne ze szpinakiem i pomidorkami wczoraj na
> Monciaku. Ech... :D Będę sobie takie robić i wspominać ;)

W przybliżeniu możesz podać, jak to wyglądało? Pomidory świeże, czy
suszone? Szpinak ze śmietaną? Brakuje mi nowego konceptu na
wegetariański makaron.

Ewa
napisał/a: ~Waldemar Krzok 2012-08-24 21:43
medea wrote:

> W dniu 2012-08-24 14:01, Aicha pisze:
>> W dniu 2012-08-23 22:15, medea pisze:
>>
>>> Ja dzisiaj jadłam pysznego halibuta na szpinaku, z ziemniakami z wody i
>>> sałatką.
>>
>> Ja na Helu 3 dni temu, w pomarańczach :)
>
> A ja na wyspie Uznam. :)
>
>> A wegetariańskie penne ze szpinakiem i pomidorkami wczoraj na
>> Monciaku. Ech... :D Będę sobie takie robić i wspominać ;)
>
> W przybliżeniu możesz podać, jak to wyglądało? Pomidory świeże, czy
> suszone? Szpinak ze śmietaną? Brakuje mi nowego konceptu na
> wegetariański makaron.

No to też podam mój: orzeszki piniowe lekko podrumienić (można też
słonecznik, jak kto lubi), na to świeży szpinak (może być mrożony, ale nie
ten ciapciaty, tylko w liściach), przyprawić gałką muszkatołową. Dodać
pokrojone w kostkę pomidory, snobowie obierają ze skórki i wyciągają miąższ,
ja nie. Posolić, popieprzyć. W międzyczasie ugotowany makaron wciepnąć do
tego, nie płukać makaronu, tylko odcedzić. Ewentualnie dodać trochę wody
makaronowej, jak szpinak się nie zlał zbytnio.
Można dodać też pomidorów suszonych (macerowanych w oleju), ale syn nie
lubi, więc nie daję. Nie-wegetarianie mogą orzeszki piniowe podrumienić nie
na kapce oleju, tylko na boczku. Moim zdaniem boczek nie jest konieczny.

Waldek

--
My jsme Borgové. Sklopte štíty a vzdejte se. Odpor je marný.
napisał/a: ~Aicha 2012-08-24 21:56
W dniu 2012-08-24 20:50, medea pisze:

>>> Ja dzisiaj jadłam pysznego halibuta na szpinaku, z ziemniakami z wody i
>>> sałatką.
>>
>> Ja na Helu 3 dni temu, w pomarańczach :)
>
> A ja na wyspie Uznam. :)
>
>> A wegetariańskie penne ze szpinakiem i pomidorkami wczoraj na
>> Monciaku. Ech... :D Będę sobie takie robić i wspominać ;)
>
> W przybliżeniu możesz podać, jak to wyglądało? Pomidory świeże, czy
> suszone? Szpinak ze śmietaną? Brakuje mi nowego konceptu na
> wegetariański makaron.

Było tak: makaron penne pełnoziarniste, szpinak w liściach duszony sam,
bez śmietany, pomidory suszone w oleju/oliwie?, kilka pomidorków
koktajlowych - na ciepło, czyli chyba krótko poddane obróbce cieplnej,
bo były w całości. Do tego cebulka pokrojona w kosteczkę, lekko
podsmażona - i sporo oliwy, żeby wszystko nie było suche. Z wierzchu
posypane odrobiną parmezanu. Oczywiście przyprawione ziołami, ale nie
byłam w stanie zidentyfikować. Jadłyśmy to w GreenWayu, ale z Wrocławia
(w Magnolii) takiego dania nie kojarzę.

--
Nie ma na tym świecie bestii podobnej złej kobiecie, chociaż bowiem
wśród czworonogów lew jest najsroższy, a wśród wężów drakon najdzikszy,
to żadnego z nich nie można porównać ze złą kobietą. (Piotr Komes)
napisał/a: ~medea 2012-08-24 22:10
W dniu 2012-08-24 21:56, Aicha pisze:
>
> Było tak: makaron penne pełnoziarniste, szpinak w liściach duszony
> sam, bez śmietany, pomidory suszone w oleju/oliwie?, kilka pomidorków
> koktajlowych - na ciepło, czyli chyba krótko poddane obróbce cieplnej,
> bo były w całości. Do tego cebulka pokrojona w kosteczkę, lekko
> podsmażona - i sporo oliwy, żeby wszystko nie było suche. Z wierzchu
> posypane odrobiną parmezanu. Oczywiście przyprawione ziołami, ale nie
> byłam w stanie zidentyfikować. Jadłyśmy to w GreenWayu, ale z
> Wrocławia (w Magnolii) takiego dania nie kojarzę.

Brzmi bardzo interesująco. Pewnie trochę zmodyfikuję i spróbuję zrobić
coś podobnego. Najlepiej by mi to wyglądało z młodymi listkami szpinaku
lekko podsmażonymi. :)
Mmm, już po tygodniu zaczynam tęsknić do samodzielnego pichcenia. ;)

Ewa

napisał/a: ~medea 2012-08-24 22:13
W dniu 2012-08-24 21:43, Waldemar Krzok pisze:
>
> No to też podam mój: orzeszki piniowe lekko podrumienić (można też
> słonecznik, jak kto lubi), na to świeży szpinak (może być mrożony, ale nie
> ten ciapciaty, tylko w liściach), przyprawić gałką muszkatołową. Dodać
> pokrojone w kostkę pomidory, snobowie obierają ze skórki i wyciągają miąższ,
> ja nie. Posolić, popieprzyć. W międzyczasie ugotowany makaron wciepnąć do
> tego, nie płukać makaronu, tylko odcedzić. Ewentualnie dodać trochę wody
> makaronowej, jak szpinak się nie zlał zbytnio.
> Można dodać też pomidorów suszonych (macerowanych w oleju), ale syn nie
> lubi, więc nie daję. Nie-wegetarianie mogą orzeszki piniowe podrumienić nie
> na kapce oleju, tylko na boczku. Moim zdaniem boczek nie jest konieczny.

Dzięki! Bardzo podobne do tego, co podała Aicha, gdyby nie te orzeszki
piniowe.
Spróbuję z nimi, chociaż trochę się do pinioli ostatnio zraziłam, bo
trafiłam chyba na jakieś zjełczałe albo po prostu za długo przeleżały w
szafce.
Natomiast suszone pomidory w zalewie to coś, co tygrysy lubią najbardziej.

Ewa