Wychowanie nastolatków

napisał/a: Yenna 2014-05-29 20:24
Bro napisal(a):dzisiaj podjęłam decyzję, że zrzeknę się do niej praw rodzicielskich, będę próbowała wymeldować ją, oddać do domu dziecka

Żartujesz, prawda?
napisał/a: bro1 2014-05-29 23:18
PO kolejnych dzisiejszych zajściach, nie za bardzo jestem w stanie do żartów.
napisał/a: Yenna 2014-05-30 00:21
Bro, a co się dzieje?
napisał/a: bro1 2014-06-02 19:49
Wagary, picie, palenie, imprezy. powroty do domu o różnych porach, nocowanie poza domem - nie wiem gdzie, bo to pilnie strzeżona tajemnica. Zaciąganie długów, jeżdżenie np. bez biletu, łapanie mandatów i skwitowanie tego słowami: "No to co? To komornik sobie to z ciebie ściągnie. Ja jestem nieletnia i nie odpowiadam." Obecnie mam już do zapłacenia za nią ponad tysiąc zł i dług rośnie. Bo np. obiadu w domu nie zje, uważając, że nie będzie jadła tego co ja gotuję i pójdzie pożyczyć pieniądze od sąsiadów, znajomych, po czym kupuje obiady w barze.
Mam do wyboru albo pracować dalej i przynajmniej jakoś w miarę skromnie żyć, albo znowu zostać na samych alimentach - pilnować jej 24 na dobę i wegetować, latać, zaciągać pożyczki i modlić się o wygraną w totka.
Opcję drugą już przerabiałam. Mała potrafiła uciec z domu, kiedy wyszłam do ubikacji. Albo potrafiła grozić samobójstwem, jeśli czegoś nie dostanie, czegoś jej się nie kupi. Kilka prób w ramach buntu podjęła. Ja wyszłam na znęcającą się matkę, bo np. nie chcę kupić jej ubrania czy butów. O tym jednak, że takowe, jeśli nie firmowe, potrafiła pociąć, wyrzucić już zapominała powiedzieć tym, którym się skarżyła.
Nie jestem w stanie jej wychować, wytłumaczyć, przegadać do rozumu. Kary, szlabany nic nie dają, bo nie mam jak ich wyegzekwować, skoro jestem w pracy, a nie w domu. Zdarzają się akcje, że niszczy coś celowo, a potem bezczelnie oznajmia: "No to sobie kupisz nowe. Trzeba mi było dać te 500zł, to bym nie zniszczyła."
Usilnie próbuje odszukać swojego biologicznego ojca, twierdząc, że tylko on ją rozumie. (Chociaż koleś przez całe jej życie prawie nie miał z nią kontaktu). Ja jestem ta zła, bo się czepiam, bo usiłuję wymagać, u niego jest na pewno lepiej.
Jeśli ktoś z jej towarzystwa zwróci jej uwagę, próbuje przemówić, że źle postępuje, automatycznie jest traktowany jako wróg i usuwany z grona znajomych.
Ma sprawy sądowe, nie dociera do niej, że napaskudziła sobie w papierach. Ją to bawi. Uważa, że jest świetna, bo jest taka zajeb... i musi chodzić na rozprawy.
Ciągłe pretensje, że nie chcę jej podpisać zgody na wystąpienie w którymś z programów TV, czy na castingi na modelki, bo niby celowo próbuję zniszczyć jej potencjalną karierę.
Wiem, że mała lubi manipulować ludźmi. Ze mną i synem jej nie wychodzi, więc dostaje szału. Zauważyłam, że cała ta sytuacja zaczyna odbijać się na synu, który powoli zamyka się w sobie.
Nie mogę pozwolić na to, aby smarkula zniszczyła życie mnie i jemu.
Nie pozwolę sobie na to, aby chodzić pod jej dyktando. Nie pozwolę sobie na rezygnację z pracy, która pozwala mi wreszcie nieco lżej żyć.
Nie widzę już innego wyjścia, niż zrzeczenie się do niej praw, pozbycie z domu.
Psycholog, pedagog odpada - ona sama nie pójdzie, a ja naprawdę nie mam zamiaru zrezygnować z pracy i znowu wegetować za niecały tysiąc miesięcznie, w trzy osoby, z czego ponad 600 idzie na opłaty.
napisał/a: Valkiria_ 2014-06-02 20:21
Ile dziewczyna ma lat?

Jakimś wyjsciem jest ośrodek socjoterapeutyczny, skoro jest w takim stopniu nieprzystosowana społecznie. Skoro jest nieletnia i ma sprawy w sądzie rodzinnym - idź i poproś o orzeczenie dla dziecka ośrodka bo ty sobie nie radzisz z wychowaniem.
napisał/a: Yenna 2014-06-02 20:29
Bro napisal(a):Usilnie próbuje odszukać swojego biologicznego ojca, twierdząc, że tylko on ją rozumie. (Chociaż koleś przez całe jej życie prawie nie miał z nią kontaktu)

A nie możesz jej dać ten kontakt? Może jak zobaczy, że "tatuś" ma ją głęboko w d.pie to chociaż trochę się ogarnie?

Valkiria_ napisal(a):Jakimś wyjsciem jest ośrodek socjoterapeutyczny,

też prawda
napisał/a: bro1 2014-06-02 21:14
Val - tak, na ostatniej rozprawie wniosłam o dozór kuratora. Ma to się wyklarować do połowy czerwca i będę składała wniosek o ośrodek kuratorski. Jednak wątpię, że mała tam będzie chodziła - mają zajęcia popołudniowe. Wiek małej - niecałe 15
Martam - nie mam z jej biologicznym ojcem żadnego kontaktu od nastu lat. Czasami tylko gdzieś ktoś mi przekaże, że widział go brudnego, pijanego, śpiącego gdzieś na ziemi. Ostatni adres, który ma komornik, jest już od kilku lat nieaktualny.
napisał/a: Yenna 2014-06-02 22:11
Bro napisal(a):Czasami tylko gdzieś ktoś mi przekaże, że widział go brudnego, pijanego, śpiącego gdzieś na ziemi

I ona woli jego od normalnego domu?
napisał/a: Valkiria_ 2014-06-02 22:15
Dozór kuratora to sobie mozna wsadzić... I nie - nie chodzi mi o placówkę ambulatoryjną tylko stałą. Po prostu wziąć ją i wsadzić do ośrodka socjoterapeutycznego. Plus zobowiązanie do obowiązkowego podjęcia terapii...

Bro, to jest ostatni dzwonek żeby naprostować jakoś to dziecko. Musisz podjąć wszelkie kroki dostepne prawem w tym kraju. Kochasz w ogóle córkę? Czy - moze nawet nieświadomie odtrącasz ją bo przypomina ci jej ojca...? Jestes matka i nie wolno ci sie poddać. To jest żywy czlowiek, w wieku w którym kształtuje sie charakter, wartości, priorytety... Wiek w którym gromadzi sie doświadczenie życiowe. To czego twoje dziecko doświadczy teraz, moze sie polozyc cieniem na calym jej dorosłym życiu. Nie zachowuj sie, proszę, jak matka z przypadku. Corka mi sie popsula to musze ja wyrzucić na zlom. To jest czlowiek. Któremu ty przekazałaś życie. Twoja córa na świat sie nie pchała.

Ja mam tego świadomość. Mój syn ma dopiero 9 lat a juz jest ogromnie problematycznym chlopcem. Robie co mogę, walczę o dzieciaka. Lekarze, poradnie, zaliczyliśmy tez szpital i sanatorium. Walczę tez ze szkoła żeby nie przybrali mojego dziecka w piórka kozla ofiarnego - co złego to mój syn.

Jak sie jest matką to nie ma prawa sie poddać... Pamietaj.
napisał/a: bro1 2014-06-02 23:37
Walczę o nią od jej 9 roku życia. Sama. Bez niczyjego wsparcia. Zaliczając po drodze wszelkie możliwe negatywne konsekwencje tej walki. Przez te lata przypominało to walkę z wiatrakami. Masz rację - jestem matką i chcę dla moich dzieci jak najlepiej. Ośrodka, o którym wspominasz wolę uniknąć, bo stamtąd wyjdzie jeszcze gorsza. Jednak jeśli szansą dla niej jest umieszczenie w rodzinie zastępczej, to zrobię wszystko co będę mogła, aby ją tam umieścić. Gdybym jej nie kochała, nie zależałoby mi na tym, aby ktokolwiek trafił do jej rozumku i nie szukała rozwiązań. Jednak nie pozwolę na to, aby mała swoim postępowaniem niszczyła życie syna czy moje. Są dzieci, z którymi da się porozumieć, wytłumaczyć i które po buncie, który jest w tym wieku nieunikniony zaczynają rozumieć. Są też dzieci, które pociąga ulica, wyśmiewają zasady, wartości moralne, usilnie im się przeciwstawiając. Nie jestem w stanie przykuć jej sobie kajdankami do ręki i pilnować 24/24. Dla mnie jest to też trudna decyzja, ale jeśli pozwoli małej wyjść na ludzi, to ją podejmę.
Owszem charakterem, zachowaniem przypomina swojego ojca, jednak to moje dziecko. Nie były mąż. Nie chcę, aby skończyła tak jak on, czy inne z jego dzieci. A z tego co mi wiadomo, to tamte lądowały kolejno w poprawczakach.

Martam - nie dzielę się z małą takimi informacjami, bo uważam, że byłoby jej przykro. Kto wie, czy nie zniknęłaby mi wtedy z domu, upierając się przy poszukiwaniach. I kto wie, czy nie udałoby jej się trafić na niego, a nie chcę, aby spotkało ją z jego strony coś złego.
napisał/a: Valkiria_ 2014-06-03 07:16
Nie mylmy ośrodka socjoterapeutycznego tudzież młodzieżowego ośrodka wychowawczego z poprawczakiem tudzież schroniskiem dla nieletnich... Nomen omen jeśli popelni jeszcze jakiś wybryk sprzeczny z prawem - sąd ja wyśle do zakladu poprawczego sam. Nie bacząc na nic. Dziecko dać do rodziny zastępczej - obcych ludzi, bez żadnych kwalifikacji, którzy lubią dostać od państwa 2.000,00 zł miesięcznie za trudy "wychowania" nieswoich dzieci... Pomysł wedlug mnie genialny nie jest. Dziecko powinno sie dać pod kontrolowaną opieke ludzi, którzy wiedza co robią. Którzy przeprowadzą kompleksowe zajecie sie reedukacją oraz resocjalizacją twojego dziecka.

Ona woła o pomoc Bro. To jak postępuje jest niczym innym jak wołaniem o pomoc i szukaniem uwagi. Często podkreslasz w swoich postach, ze jesteś zimna i wredna. Zrob retrospekcję czy nie jestes tez taka dla niej... Ja po moim dziecku widzę ze duże znaczenie mają geny, zwłaszcza te trefne ale trzeba robić co sie da i używać wszelkich metod żeby dzieciak wyszedł na prostą. Wszelkich. A nie mówienie - tam jej nie dam bo będzie jeszcze gorsza. Tu juz nie ma opcji - jeszcze gorsza Bro. Tu die moze jakas tragedia wydarzyć jak nie zaczniesz szukać pomocy WSZĘDZIE. Macie kuratora - moze choć na tyle ogarnięty jest, żeby poradzic ci jakies placówki i działania.
napisał/a: bro1 2014-06-03 18:14
Va; - zimna, wredna, złośliwa - jestem z reguły dla facetów. Czasami dla jakiejś przedstawicielki płci żeńskiej. Ta opcja niedobrej Bro nie tyczy się rodziny.