Czyje nazwisko po ślubie?
napisał/a:
kania3
2013-02-08 10:36
Ale przecież nie ma takiego obowiązku. :p
Też miałam skojarzenie z parytetami. Ja tam nie lubię jak mi się wszędzie wmawia dyskryminację i podporządkowanie. Dla mnie to kwestia brzmienia nazwiska przede wszystkim.
napisał/a:
Blanka:)
2013-02-08 15:40
napisał/a:
~gość
2013-02-08 16:03
Na szczęście nazwisko zawsze można zmienić- także po ślubie (wystarczy tylko dobra argumentacja w składanym wniosku) :)
Dla mnie uleganie naciskom rodziny czy kierowanie się "co ludzie powiedzą" świadczy o jakiejś życiowej niezaradności. Przecież każdy, tym bardziej wychodząc za mąż, ma zdolność decydowania o sobie. A i moda się zmienia. Mi się wydaje, że to już normalne, że Pan Młody może przejąć nazwisko po żonie. My kierujemy się brzmieniem naszych nazwisk. Narzeczony ma bardzo ładne i chciałabym, żeby tak też nazywały się nasze dzieci. Ja biorę dwuczłonowe ponieważ czuję, że moje dotychczasowe nazwisko jest częścią mnie i jestem z nim bardzo związana. A poza tym przed wyjściem za mąż każda z nas pewnie coś osiągnęła i nie chce się w pewien sposób odcinać od tego dorobku.
Dla mnie uleganie naciskom rodziny czy kierowanie się "co ludzie powiedzą" świadczy o jakiejś życiowej niezaradności. Przecież każdy, tym bardziej wychodząc za mąż, ma zdolność decydowania o sobie. A i moda się zmienia. Mi się wydaje, że to już normalne, że Pan Młody może przejąć nazwisko po żonie. My kierujemy się brzmieniem naszych nazwisk. Narzeczony ma bardzo ładne i chciałabym, żeby tak też nazywały się nasze dzieci. Ja biorę dwuczłonowe ponieważ czuję, że moje dotychczasowe nazwisko jest częścią mnie i jestem z nim bardzo związana. A poza tym przed wyjściem za mąż każda z nas pewnie coś osiągnęła i nie chce się w pewien sposób odcinać od tego dorobku.
napisał/a:
foxyhell
2014-02-03 12:16
odświeżam ,bo mam dylemat od pewnego czasu. nie wiem co zrobić z nazwiskiem po ślubie a mianowicie czy zostawić panieńskie i dodać męża czy też przyjąć tylko męża
wiem, że dla niektórych to głupi dylemat, ale ja na prawdę nie wiem co robić. do tej pory byłam pewna, że chcę dwuczłonowe (bardzo lubię swoje nazwisko i jestem dumna z niego-nie chcę by zabrzmiało to pychą nie mam tu na myśli jakiś osiągnięć lecz silne więzi z rodziną), zaczęłam się wahać po rozmowie z kilkoma osobami i ich przekonaniem w twierdzeniu, że przyjęcie nazwiska męża jest oczywiste (ksiądz,znajomi,krewni).
tłumaczą mi to tym, że przecież dzieci też będą miały nazwisko po ojcu (ja myślałam by miały nasze oba nazwiska, ale może być to uciążliwe dla nich) a ja nie czuję identyfikacji z jego rodziną (z nim tak, ale do nich mam wiele żalu i niechęci) i nie chcę być utożsamiana z tą jego rodziną, wiem jak głupio to brzmi, ale czuję jakbym nie tworzyła nowej rodziny tylko przechodziła do drugiej, bez problemu przyjęłabym nazwisko męża gdyby było inne - nie wspólne/rodzinne...narzeczony zastanawiał się kiedyś nad zmianą nazwiska lub uproszczeniem w pisowni (wszyscy robią błędy w pisaniu - nazwisko wypowiadałoby się tak samo tylko inaczej pisało i może to by był ten złoty środek?)
czasami zastanawiam się czy ludzie nie postrzegają tego w sposób zbyt dużej niezależności kobiety lub zbyt małych uczuć w stosunku do męża (skoro zostaje przy dwuczłonowym)
co Wami kierowało przy tej decyzji ? byłyście od razu pewne ? nie żałowałyście później ? chcę tworzyć z przyszłym mężem jedność, ale nie utożsamiając się z jego rodziną
wiem, że dla niektórych to głupi dylemat, ale ja na prawdę nie wiem co robić. do tej pory byłam pewna, że chcę dwuczłonowe (bardzo lubię swoje nazwisko i jestem dumna z niego-nie chcę by zabrzmiało to pychą nie mam tu na myśli jakiś osiągnięć lecz silne więzi z rodziną), zaczęłam się wahać po rozmowie z kilkoma osobami i ich przekonaniem w twierdzeniu, że przyjęcie nazwiska męża jest oczywiste (ksiądz,znajomi,krewni).
tłumaczą mi to tym, że przecież dzieci też będą miały nazwisko po ojcu (ja myślałam by miały nasze oba nazwiska, ale może być to uciążliwe dla nich) a ja nie czuję identyfikacji z jego rodziną (z nim tak, ale do nich mam wiele żalu i niechęci) i nie chcę być utożsamiana z tą jego rodziną, wiem jak głupio to brzmi, ale czuję jakbym nie tworzyła nowej rodziny tylko przechodziła do drugiej, bez problemu przyjęłabym nazwisko męża gdyby było inne - nie wspólne/rodzinne...narzeczony zastanawiał się kiedyś nad zmianą nazwiska lub uproszczeniem w pisowni (wszyscy robią błędy w pisaniu - nazwisko wypowiadałoby się tak samo tylko inaczej pisało i może to by był ten złoty środek?)
czasami zastanawiam się czy ludzie nie postrzegają tego w sposób zbyt dużej niezależności kobiety lub zbyt małych uczuć w stosunku do męża (skoro zostaje przy dwuczłonowym)
co Wami kierowało przy tej decyzji ? byłyście od razu pewne ? nie żałowałyście później ? chcę tworzyć z przyszłym mężem jedność, ale nie utożsamiając się z jego rodziną
napisał/a:
chasia
2014-02-03 14:09
ja przyjęłam nazwisko męża... jestem dumna, ze mogę nosić to nazwisko i nie mialam z tym problemów...
niczego nie żałuję :)
napisał/a:
lisbeth871
2014-02-04 11:08
nie wiem czy będę żałować ale biorę nazwisko męża i jakoś nie utożsamiam się z jego rodziną Tworzę z nim związek, założymy własną rodzinę i tak to postrzegam.
napisał/a:
Taśka
2014-02-04 11:18
napisał/a:
~gość
2014-02-04 19:20
ja podwójne, mam przywiązanie do swojej rodziny i do jej "marki" a są nas dwie dziewczyny więc ród jakoś musi istnieć jeszcze
napisał/a:
Valkiria_
2014-02-04 19:43
Ja mam podwójne i nawet sobie nie wyobrazalam przez chwile ze mogloby byc inaczej. Moje nazwisko panieńskie to dla mnie dość silny element wlasnej tożsamości. Nie chcialam tego niejako "wykasowywać" przejmując tylko nazwisko męża.
[ Dodano: 2014-02-04, 19:44 ]
Ja mam podwójne i nawet sobie nie wyobrazalam przez chwile ze mogloby byc inaczej. Moje nazwisko panieńskie to dla mnie dość silny element wlasnej tożsamości. Nie chcialam tego niejako "wykasowywać" przejmując tylko nazwisko męża.
[ Dodano: 2014-02-04, 19:44 ]
Ja mam podwójne i nawet sobie nie wyobrazalam przez chwile ze mogloby byc inaczej. Moje nazwisko panieńskie to dla mnie dość silny element wlasnej tożsamości. Nie chcialam tego niejako "wykasowywać" przejmując tylko nazwisko męża.
napisał/a:
mała_czarna
2014-02-04 20:18
hmm, ja tez nie czuję identyfikacji z rodziną narzeczonego, ale przyjmę nazwisko narzeczonego i rozpatrywałam to w kategoriach "my" a nie w kategoriach "jego rodzina". Tak jak pisze Lisbeth:
a niech ludzie sobie postrzegają to jak chcą, co za różnica?
ja przeszłam przez różne etapy - był moment, gdy chciałam dwa człony, był moment, gdy chciałam tylko narzeczonego - i koniec końców najpewniej na tym stanie (chyba, że mi się w ostatnim momencie odwidzi )
hm, a dlaczego dla Ciebie równoznaczne jest utożsamianie się z rodziną narzeczonego z przyjęciem jego nazwiska?
Zawsze mnie zastanawiają te gadki o tożsamości. Czy biorąc nazwisko męża kasuje jakąś część swojej tożsamości? Przecież dalej jestem tym samym człowiekiem, moje doświadczenie życiowe się nie zmienia, moje poglądy tak samo nie ulegają zmianie razem ze zmianą nazwiska. Gdzie tu wykasowana tożsamość?
I żeby nie było - nie atakuję, po prostu jestem ciekawa jak to widzi ktoś kto patrzy na to w ten sposób.
napisał/a:
Valkiria_
2014-02-04 20:33
Ja to widzę tak, ze przez całe życie bylam takim a nie innym czlowiekiem i tak a nie inaczej sie nazywalam. Jestem tak samo przywiązana do swego nazwiska jak i do imienia. Przez 25 lat życia kazdy zwracal sie do mnie po konkretnym imieniu i nazwisku. Przyjmując tylko nazwisko męża czułabym jakiś niedosyt, jakas niepełna. On wkroczyl w moje życie dopiero gdy mialam 25 lat. Dwuczłonowe nazwisko czyni mi taką swoista os czasu w moim życiu. Ja przed poznaniem męża i po poznaniu męża. Taka mam filozofie z tym związana po prostu i tyle.
napisał/a:
martah94
2014-02-06 08:26
Mam to "szczęście", że od pewnego czasu nie lubię mojego nazwiska, drażni mnie. I mimo że kiedyś chciałam mieć dwuczłonowe to nie wyobrażam sobie tego teraz. Moi teściowie już się śmieją, że ja i tak jestem rodziną i mówią o mnie z ich nazwiskiem i ja też się tak czuję :) Więc nie mam takiego dylematu :D