Jak wyglądały wasze zareczyny-oświadczyny???

napisał/a: ~gość 2007-02-12 19:37
również przyjmij moje GRATULACJE!!!!!!
napisał/a: Kashyw 2007-02-15 13:46
Gratuluję:)
Ja jeszcze do jakiegoś czasu nie chciałam się zaręczać i wychodzić za mąż i tak też mowiłam mojemu obecnemu narzeczonemu.
Ale kiedy wyjechał w zeszłym roku (lipiec 2007) na wakacjach do Londynu do pracy (jak się później okazało, zarobić pieniążki na pierścionek), przeżywałam czarną rozpacz:)...tęskniłam strasznie...
Mówił mi, że pojechał dla nas, żeby coś w końcu zrobic, więc zaczęłam się domyślać. Bardzo ciężko pracował (od 6 do 20 na nogach, nosząc ciężke płyty drewniane i metalowe) i za to go podziwiam!
Kiedy wrócił wybraliśmy się nad morze do Władysławowa i jeszcze tego samego dnia poszliśmy wieczorem na plażę. Niebo było piekne, już lekko po zachodzie słońca, w kolorach żółto-różowo-niebieskich!:) i wtedy mi się oświadczył:). NIebawem w kwietniu będzie 5 lat jak jesteśmy razem. A za rok w 6 rocznicę naszej wspólnej drogi planujemy się pobrać:) akurat wypada wtedy sobota:)[/i]
napisał/a: iwa2 2007-02-15 17:11
Kashyw, gratuluje musiało być bardzo romantycznie
napisał/a: Kashyw 2007-02-15 18:56
Dziękuję Kiedyś wyobrażałam sobie, że to będzie przy świecach, z bukietem kwiatów, w tle muzyka i takie tam bajery....a tu zupełnie inaczej... bez świec, kwiatów... za to piekne niebo, szum morza no i my dwoje....a ze nerwów już nawet więcej nie pamiętam. Dlatego inne sytuacje (niż te typowo na filmach) mogą okazać się romantycznym przeżyciem
napisał/a: slonko4 2007-02-15 19:41
Czytam o tych Waszych zareczynach, i az sie serce raduje, ze mieliscie to tak nastrojowo, romantycznie...U mnie bylo zupelnie inaczej, co najmniej oryginalnie ;) Dlaczego? Coz, wczesniej rozmawialismy juz o wspolnej przyszlosci, a zareczyn spodziewalam sie w lutym, bo tak wstepnie planowalismy (mowa o lutym 2006). Dodam, ze nasz zwiazek byl na odleglosc (450 km!), widywalismy sie wiec tylko w wekendy. Az pewnego dnia w grudniu 2005 przyjechalam do ukochanego do akademika, tak sobie siedzielismy na korytarzu na kanapie, bylo bardzo pozno, a my wciaz rozmawialismy, i rozmawialismy i wciaz bylo malo.W koncu powiedzial, ze juz dluzej nie wytrzyma. Lzy mial w oczach ze szczescia. Zapytal, czy zalezy mi na rzeczach. Powiedzialam ze nie, ze na nim mi zalezy a nie na rzeczach...i wtedy zapytal, czy za niego wyjde. A ja zaniemowilam!!! Taka bylam zdziwiona, i szczesliwa zarazem! Najdziwniejsze bylo to, ze zanim zdazylam cokolwiek powiedziec, to A. od razu mowi: Nie odpowiadaj teraz, przemysl to, tak zebys byla calkowicie pewna swojej odpowiedzi. To byl dla mnie szok! Oczywiscie ze odpowiedzialam TAK...w Sylwestra, w Zakopanem...i wtedy oboje mielismy lzy w oczach z radosci. No i pozniej byl pierscionek, kwiaty, rodzice...
Orginalnie, co?
napisał/a: pola251 2007-02-15 21:37
Witam serdecznie!!! nasze zaręczyny były dla mnie totalnym szokiem....... dostałam niesamowity prezent mikołajkowy .....Mój Misio zabrał mnie do hotelowego apartamentu w dniu mikołaja!! w romantycznej atmosferze ukleknął, i zaczął przemawiać....do ostatniej chwili nie wiedziałam, że to chodzi właśnie o to.... totalnie zaskoczona usłyszałam, że chce spędzić ze mną resztę życia, właśnie ze mną... i wiecie co.....kocham go najbardziej na swiecie, aha pobieramy się w przyszłym roku....
napisał/a: Parcinka 2007-02-17 13:53
Witam
A ja zaręczyn nie miałam
Powiedziałam mojemu obecnemu mężowi że chciałabym byśmy razem zamieszkali i stąd doszło do tego że w końcu się pobraliśmy.Czyli tak na dobrą sprawę ja jemu się oświadczyłam Ślub był w czerwcu 2006,mieszkaliśmy ze sobą wcześniej ok 2 miesiące.Mój mąż jest fantastycznym człowiekiem.Myślę że spora różnica wieku(7lat) między nami sprawia że doskonale się rozumiemy i nigdy (naprawdę NIGDY!!)nie kłócimy!!
Ja uważam osobiście że zaręczyny to taki staroświecki obyczaj, ale to moje zdanie.
Ślub też miałam tylko cywilny, ponieważ nie mam przekonania do kościoła jako insytytucji a płacenie księdzom jakoś mnie od tego wszystkiego odstrasza.Tak samo nigdy nie chciałam mieć białej sukni.Po co wydawać tyle pieniędzy ,zaciągać kredyty?!Totalna głupota!!!My na ślubie zarobiliśmy 3 razy tyle co wydaliśmy i wyremonowaliśmy mieszkanie!Także ja chyba na ten ślub patrzyłam jakoś ekonomicznie i realnie.
A poza tym jestem najszczęśliwszą osobą na świecie przy boku mojego męża
napisał/a: kasia_k2 2007-02-17 18:31
Parcinka napisal(a):A poza tym jestem najszczęśliwszą osobą na świecie przy boku mojego męża

To najważniejsze, że jesteś szczęśliwa
A ja marzę o długiej, białej sukni i przysięgą składaną przed Bogiem, a później o wielkim weselu
mimo, że to wszystko dużo kosztuje, to jedyny taki dzień w życiu i chyba warto
Na zaręczyny nadal czekam, na pewno opiszę Może to staroświeckie, ale na pewno bardzo
miłe, gdy mężczyzna się oświadczy i wręczy pierścionek, przede wszystkim w ten sposób
pokazuje, ze naprawdę mu zależy.
napisał/a: Parcinka 2007-02-18 10:14
Ja nie wierzę w takie obietnice że po grób i zawsze itp itd.Moi rodzice się rozwiedli, a babcia po 40latach małżeństwa się dowiedziała że dziadek pół życia ją zdradzał.Także dla mnie zaręczyny to taka "chwilowa obietnica" zresztą ślub podobnie.Bo skąd mamy pewność, że zawsze będziemy razem z tą osobą?Bo to często tak jest wielki, drogi, huczny ślub a potem kłótnie, problemy i rozwód. Ja mam bardzo wypaczony obraz szczęśliwej rodziny choć póki co udało mi się ją stworzyć z moim mężem.Ale on ma wyjątkowy charakter i cierpliwość, jest przeciwieństwem mnie i jego rodzina też jest przeciwnieństwem mojej, także łatwiej jest mi wirzyć że będziemy razem całe życie, ale do tej miłości na pewno zaręczyny, i wesele nie było nam potrzebne...
napisał/a: Kashyw 2007-02-18 11:38
Parcinka uważam, że masz rację! Bardzo dużo racji. Też znam przykłady małżeństw, gdzie były wielkie wesela, wielkie obietnice, miłośc aż po grób...a potem zdrada, niedogadywanie się i rozwód. Ja sama się zastanawiam nad weselem... jeszcze kilka dni temu już chcieliśmy zaklepywać termin na przyszły rok, ale ja już nie jestem pewna....może to strach...poza ty już myślę, że nie potrzebne jest takie wesele...ważna jest miłość,a to czy małżeństwo będzie zawierane w kościele, czy w Urzędzie Stanu Cywilnego już kwestia indywidualna i moim zdaniem nie ma znaczenia. Teraz ważne jest podejście osób do tego, czego chcą. Dla mnie mogłoby nie być wesela (teraz tak myślę), ale moja druga połowa o tym marzy. Są to duże koszty - to fakt i czasem się zastanawiam czy warto...bo potem po wielkiem ślubie może być wielkie rozczarowanie...niestety

[ Dodano: 2007-02-18, 11:41 ]
Dodam, że jak moi rodzice się pobierali, u mojej mamy była ciężka sytuacja materialna. Pomimo tego udało się im odprawić wesele, ale było skromne...i co z tego. Kochają się bardzo mocno, są szczęśliwi i widzę po nich, że to siebie na drodze swojej musieli spotkać, a nie kogoś innego! W tym roku ich 25 rocznica ślubu i mam nadzieję, że przed nimi będzie kolejne 25 długich lat
Tak samo jak przed Toba Parcinka - uważam, że masz dużo szcześcia jak traiłaś na taką osobę jaką jets Twój mąż, bo z tego co piszesz na pewno jest wyjątkowy. Życzę Wam mnóstwo miłości i szczęścia!
napisał/a: Parcinka 2007-02-18 13:29
Kashyw!No właśnie przecież miłości nie można przeliczać na pieniądze! Ja nie neguję wielkich wesel,ślubów kościelnych itp.Każdy kto chce być z drugą osobą może zarówno mieć wystawne wesele jak i cichą, skromną uroczystość I ja tak miałam- ślub cywilny na 15 osób, sami najbliżsi.W zasadzie ten ślub nie jest mi do niczego potrzebny, ale ustaliliśmy że tak będzie rozsądnie i wygodnie...(mam na myśli wzajemne rozliczanie podatkowe )Wiem że to brzmi może strasznie REALNIE i mało romantycznie, ale oboje z mężem mamy takie podejście do życia (a na romantyzm też jest czas,kiedy trzeba... )Jednak najważniejsze co mamy, co czujemy to mamy w sobie- to że każde zawsze na drugim może polegać, wspierać się.Miłość to w końcu wzajemne życie w partnerstwie, a nie tylko piękne wyznania i słowa, które szybko mogą ulatywać.Dla mnie słowo KOCHAM to np. to że mój mąż posprząta, ugotuje jakiś obiad, pomoże w codziennych, zwykłych sprawach, nie potrzebuję jego czułych wyznań.
Ktoś kiedyś powiedział: "Prawdziwa miłość jest wtedy kiedy możemy powiedzieć: potrzebuję Cię ponieważ Cię kocham, a nie kocham Cię ponieważ Cię potrzebuję"...jak dla mnie święte słowa
Wszystkim zatem zaręczonym, nie zaręczonym, poślubionym i nie poślubionym życzę by to co Was łączyło z drugą osobą było wieczne,prawdziwe i szczere, bez względu na to jaki dostałyśmy pierścionek z brylantem, czy jak wystawne było wesele...
napisał/a: Kashyw 2007-02-18 14:47
Parcinka napisal(a):Ktoś kiedyś powiedział: "Prawdziwa miłość jest wtedy kiedy możemy powiedzieć: potrzebuję Cię ponieważ Cię kocham, a nie kocham Cię ponieważ Cię potrzebuję"...jak dla mnie święte słowa


masz rację Parcinka, całkowicie się z Tobą zgadzam a cytat rzeczywiście dający do myslenia i bardzo mądry...
i tak jak piszesz, najważniejsza jest miłość i zgodne wspólne życie, a nie wielkie wesele i wzniosłe słowa, które czasem nie przekładają się na czyny.
Pozdrawiam