Jak wyglądały wasze zareczyny-oświadczyny???

napisał/a: samsam 2006-08-29 07:10
A z jakiej miejscowości dokładnie pochodzisz? Ja mam cała rodzinę z Poznania i okolic. A 9 września jadę właśnie w poznańskie na wesele
napisał/a: Klusia 2006-08-29 10:46
Pochodzę ze Zbąszynia (ok 70km od Poznania, obok Nowego Tomyśla) :) też mam rodzinkę w Poznaniu :) uwielbiam te wielkopolskie strony.
napisał/a: samsam 2006-08-29 11:30
To ja mam rodzinkę chyba z innej strony Poznania - Śrem, Mosina i okolice.
A co do poznańskich klimatów, to też je uwielbiam. Bardzo lubię tam jeździć i słuchać poznańskiej gwary
napisał/a: atka83 2006-08-29 12:37
..................................................................
napisał/a: ~gość 2006-08-29 14:32
Atka!!!! wow!! ale fajnie, trzeba będzie kiedyś się umówić to pójdziemy sobie na pizzę do Pizza Pub na rynku, albo do Łabiędzia na bilardzik :D jestem równie zaskoczona jak Ty :D naprawdę fajnie.
napisał/a: Klusia 2006-08-29 19:40
Znów mnie wtedy wylogowało i dlatego swoją odpowiedź wpisałam jako gość
napisał/a: STACHOWICZ 2006-09-02 22:08
Ja z moim Skarbkiem poznaliśmy się w czerwcu 2000 r., niecały miesiąc później byliśmy razem. Po roku zaczęliśmy rozmawiać o wspólnych planach na przyszłość, nawet były takie wstępne "nieoficjalne" zaręczyny u niego w domu przy świecach - dostałam skromny złoty pierścionek, ale powiedział, że to i tak nie jest ten docelowy :)

Coraz częstsze nasze wspólne szczere rozmowy doprowadzały Nas do chęci sfinalizowania naszego związku. Przez kilka miesięcy moja połówka stała się bardzo tajemnicza, szybko zmieniała temat zaręczyn. Podejrzewając, że ta piękna chwila może nastąpić niebawem, postanowiłam sobie odpuścić wiercenie mu w brzuchu i po prostu cierpliwie czekać.

I tak: 24.06.2005 r. minęła nasza 6 rocznica - świetny moment pomyślałam - nic! Potem moje urodziny - nic. Tak, święta Bożego Narodzenia - mogłybyć idealne na ta okazję - też NIC. Ale pozostała jeszcze jedna szansa: styczniowy wypad w góry na narty - Zakopane. Tak to musi być to - pomyślałam :)

Tymczasem przygotowania do nocy Sylwestrowej 2005/2006 były szalone. W ostatnich dniach przyjęliśmy propozycję od znajomych by zabawić się w jednym z wrocławskich Pubów. Kreacja kupowana w biegu, biżuteria pożyczona od mamy i ekspresowo wykonana fryzura spowodowały, że jak wybiła godzina wyjścia usiadłam na kanapie i powiedziałam, że nie mam najszczerszych chęci by dziś się dobrze bawić, szczególnie po całym dniu ciężkiej pracy.

Lokal zrobił na mnie bardzo miłe wrażenie, muzyka puszczana przez DJ'a jeszcze lepsze. Tylko przekroczyłam próg i nogi same zaczęły mi tańczyć - zły humor pozostał za drzwiami.

Zbliżała się godzina 00:00 goście zbierali się wśród baru by przywitać nowy rok szampanem. My również tam staliśmy ze znajomymi. Kilka sekund przed północą dostałam lampkę szampana do reki od mojego Misia, nawet nie spojrzałam do środka - byłam zaoferowana głośnym odliczaniem. Nagle z sufitu spadły balony, serpentyny i konfetti. W tej wielkiej radości i hucznej zabawy słyszę piękne słowa "Jesteś dla mnie wszystkim. Czy wyjdziesz za mnie i zostaniesz moją kochaną żoną?" Spoważniałam, szczerze spojrzałam prosto w oczy i odpowiedziałam "Z tobą zawsze i wszędzie :)".

Chcąc stuknąć się kieliszkami szampana na szczęście zauważyłam pięknie mieniący się pierścionek na dnie. Wtedy łzy wzruszenia spłynęły po policzkach. Wyciągnęłam go delikatnie i przekazałam go mojej połówce. Nastawiłam serdeczny palec lewej ręki i z zaskoczeniem spoglądałam jak jest wsuwany. Nie wierzyłam, że to na co tak czekałam stało się już dziś, właśnie w tej chwili.

Zeszliśmy na dół do sali balowej i jak tylko pojawiliśmy się na parkiecie słyszę dedykację: „Dla tych którzy wyborem serca się kierują i chcą dzielić ze sobą dalsze życie myśląc o małżeństwie utwór „To co w życiu ważne”. Miałam wrażenie, ze nasz taniec na parkiecie trwał wiecznie. Jeszcze nigdy nie czułam się tak szczęśliwa i spełniona.

Noc okazała się najpiękniejsza w moim zyciu. Mój kochany sprawił mi wielką niespodziankę. Życzę każdej kobiecie, aby w tym dniu czuła się naprawdę wyjątkowo tak jak ja – szczególnie gdy obce osoby podchodziły do naszego stolika by pogratulować świeżo upieczonym narzeczonym i uczestniczyć we wnoszonych toastach 

Impreza się skończyła nad ranem, ale dla nas to był dopiero początek świętowania w ekskluzywnym hotelowym pokoiku… (ale to już nasza słodka tajemnica )
napisał/a: palika 2006-09-02 22:49
Bulinka ale fajne oswiadczyny .
Moj narzeczony byl mniej orginalny,ale tylko i wylacznie przez mnie .Przyznam szczerze,ze pewnego dnia sprzatajac chcialam wlozyc do jego szafki swiezo poskladane ubrania i swoja niezdarnoscia pociagnelam za podkoszukli i wszystko wylecialo na podloge.POdnioslam wszystko i chcialam schowac,ale moja uwage przykulo malenkie pudeleczko....W zyciu by mi przez mysl nie przeszlo ze to moze byc pierscionek .Gdy go ujrzalam poryczalam sie jak bobr .Nie mogac wytrzymac cigle mu cos dogryzalam .I wreszcie w pierwsza niedziele maja siedzialam sobie przed komputerem az tu nagle N.przyklekl przede mna i spytal sie czy zechce zostac z nim do konca zycia .Poryczalam sie po raz kolejny i kleczalam razem z nim i tulilam sie cigle i tak chyba z pol godziny
napisał/a: Małgosia23 2006-09-04 09:15
Ja także chcę podzielić się moim szczęściem i napiszę kilka słów o naszych zaręczynach.

U nas to było dość dziwnie, ale słodko i przedstawiam to krok po kroku:

3 wrzesnia: podczas oczepin złapałam welon i Mój Miś nie mógł nacieszyć się moim widokiem w bieli i ciagle powtarzał mi : ,,Moja Kochana Panna Młoda''

8 września: - czwarta u naszej znajomości: Mój Miś zabrał mnie do kafejki, dostałam piekny bukiet róż, zamówiliśmy desery lodowe i odbyły się wstępne zaręczyny. Zapatrzony w moje oczy rozmawiał ze mną o tym, że może to już czas, by dać kolejny krok. Marzyłam o tym, razem tego chcieliśmy... I tak uzgodniliśmy, że pierścionek wybierzemy razem...

30 września: Wyjątkowe popołudnie, ta sama kafejka, tylko nieco chłodniej niż ostatnio. Stolik przy małym okienku i jeszcze raz desery lodowe. Lekkie zdenerwowanie u Słonka, dużo emocji. Nagle pojawiło się małe zaskoczenie w postaci małej reklamóweczki... Zamurowało mnie - reklamówka przy zaręczynach? Zerknęłam do środka, a tam niezwykły, maleńki bukiecik pieknych, czerwonych róż. Mała dezorientacja w mojej głowie, choć niby wiedziałam co sie dzieje. Lecz nagle spod stolika przy małym okienku wyglądaja czułe i ukochane dłonie trzymajace małe czerwone pudełeczko z pierścionkiem. I cichutkie słowa: ,,Wyjdziesz za mnie?'' i niezwykłe wzruszenie w głębi serca, a zapewne w obu serduszkach... Na cichutkie pytanie - ciche TAK! Parę chwil później przytulna restauracja i wspólna kolacja...

2 październik: spotkanie w gronie rodzinnym. Moja mama przeżywała to spotkanie i długo myślała co tu powiedziec jak Łukasz ładnie poprosi ją o moją rękę... A Mój Miś z bukietem róż powiedział słodko: ,,O rękę Gosi prosić juz nie będę, bo już ją mam i Gosia zgodziła się...'' Mama usmiechnęła się i była troszkę zaskoczona i tylko życzyła nam dużo szczęścia i kazała mu dbać o mnie.

Troszkę się rozpisałam, ale fajnie tak powspomionać. Niedługo minie roczek
napisał/a: iza19821 2006-09-04 10:04
bardzo romantycznie
napisał/a: samsam 2006-09-04 17:18
No, no, dziewczyny miałyscie prawdziwe romantyczne zaręczyny.
napisał/a: ami1 2006-09-04 21:26
Ach każde z tych zaręczyn mają swoj urok i są najpiękniejsze dla zainteresowanych . Ja już swoje opisywałam w innym dziale, także nie będę się powtarzać.