Jak wyglądały wasze zareczyny-oświadczyny???
napisał/a:
Belay
2006-09-16 15:54
Marusia, oj ja trochę chaotycznie piszę. To rzeczywiście nie do końca jest tak, że zamieszkaliśmy razem w chwili gdy się związaliśmy, ale bardzo szybko :)
Mieszkamy bardzo blisko siebie, zaledwie przez podwórko. Nim się związaliśmy, przychodziłam do Niego rano na kawę, było tak również przez kilka dni po związaniu się - później pojawiła się Ukochana Psina, którą ktoś musiał zaopiekować się w czasie nieobecności mojego Skarba, więc nocowałam u Niego... aż w końcu przestałam wracać do domu :)
Rodzice nie byli zaskoczeniu, gdy pewnego dnia przyszłam po resztą ubrań bo przywykli do myśli o tym, że niedługo się wyprowadzę. Poza tym to jest tak blisko, że specjalnie nie odczuli różnicy :)
asiu, a owszem, zakochany i szalony :) - ciągle powtarza, że zwariował... na moim punkcie.
Mieszkamy bardzo blisko siebie, zaledwie przez podwórko. Nim się związaliśmy, przychodziłam do Niego rano na kawę, było tak również przez kilka dni po związaniu się - później pojawiła się Ukochana Psina, którą ktoś musiał zaopiekować się w czasie nieobecności mojego Skarba, więc nocowałam u Niego... aż w końcu przestałam wracać do domu :)
Rodzice nie byli zaskoczeniu, gdy pewnego dnia przyszłam po resztą ubrań bo przywykli do myśli o tym, że niedługo się wyprowadzę. Poza tym to jest tak blisko, że specjalnie nie odczuli różnicy :)
asiu, a owszem, zakochany i szalony :) - ciągle powtarza, że zwariował... na moim punkcie.
napisał/a:
rollsonka
2006-09-18 15:38
heh...ja się tego w sumie spodziewałam bo razem wybralismy pierścionek:) i sobie nawet myslałam że jak juz mnie spyta to sie bedę wygłupiać albo co:)
Pewnego razu wybralismy sie na spacer do lasu z naszymi pieskami i moj Narzeczony zabrał mnie na najwyższą górkę w lesie i tam klęknął przede mną i spytał czy zostanę jego żoną!! choć wiedziałam o co spyta to nie mogłam wypowiedzieć innych słow niż tylo:"tak, Kocham Cie!!!!" a potem chyba z 20 min stalismy przytuleni!!!!!!!
Pewnego razu wybralismy sie na spacer do lasu z naszymi pieskami i moj Narzeczony zabrał mnie na najwyższą górkę w lesie i tam klęknął przede mną i spytał czy zostanę jego żoną!! choć wiedziałam o co spyta to nie mogłam wypowiedzieć innych słow niż tylo:"tak, Kocham Cie!!!!" a potem chyba z 20 min stalismy przytuleni!!!!!!!
napisał/a:
samsam
2006-09-18 17:30
Piękna, romantyczna historia.
Każda z nas miałą zupełnie inne oświadczyny. Ale chyba każde były dla nas bardzo romantyczne, prawda?
Każda z nas miałą zupełnie inne oświadczyny. Ale chyba każde były dla nas bardzo romantyczne, prawda?
napisał/a:
ami1
2006-09-18 18:38
Oj tak
napisał/a:
mikolaj7
2006-09-19 08:04
No to moze i ja opisze jak wygladaly nasze zareczyny...
Prawde mowiac to "wpadlem na ten pomysl" po naszej malej klotni... Mowiac po krotce, poprztykalismy sie o cos doslownie blachego, ale mielismy wowczas ciezkie dni zarowno an uczelni, pracy itd... wiec troszke czynnikow sie zlozylo na ta sprzeczke, no i bylo pozniej kilka cichych dni... Po paru dniach zadzwonilem do Niej i szalenie powaznym tonem powiedzialem ze musimy koniecznie powaznie porozmawiac o naszym zwiazku, i mimo iz byla to rozmowa przez telefon, dalo sie odczuc zaskoczenie i lekka niepewnosc po drugiej stronie... W niedzielny wieczor pojechalem po Nia, wyszla z domu i nastepnie pojechalismy autkiem do Sopotu na Monciak. Jest tam taka szalenie nastrojowa i przytulna wloska restauracja (zeby nie reklamowac, nazwe podam na zyczenie ). Oczywiscie dzien wczesniej ustalilem z szefem restauracji szczegoly, dostarczylem plytke z ulubionym utworami Kasi ktory mial zabrzmiec w kulminacyjnej chwili, kwiaty oraz piersionek. Wracajac do relacji... ... weszlismy do restauracji i... ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu nie bylo zadnego klienta, wiec bylismy sami:) Kelner pokazal gestem ze jest wszystko OK co mnie uspokoilo, bo nie ukrywam ze stresik byl i to nie maly:) Kaska byle lekko zdezorientowana bo nei wiedziala czego ma sie spodziewac Nasz stolik byl przygotowany i przystrojony jeszcze lepiej niz moglem sobie wyobrazic, kwiaty wokolo niego, swiece dokola i na stoliku, na ktorym rowniez stal bukiecik zareczynowy Pomijam opis dan itd ale byly pyszniutkie :) Rozmawialismy dluuugo i doslownie o wszystkim co wiaze sie z przyszloscia, z nami... Nadeszla pora na deser! Kelner dyskretnie kiwnal glowa ze mozna zaczynac no i zaczelo sie ... W jednej chwili w lokalu przygasly swiatla, wokol stolika roztaczal sie wspanialy blask swiec... W tle zostala poplynela z glosnikow nasza piosenka! Hmm no i w tym momencie Kaska juz byla niemal pewna co sie swieci Kelnerka podala super deser (ulubiony sernik Kaski) ... w ow deser rewelacyjnie zostal wkomponowany piersionek zareczynowy.. :) No i co tu duzo mowic.. Kasia sie rozkleila, mi nozki i raczki zadrzaly... nio ale dzielnie przykleknalem przed nia i zapytalem czy zostanie moja zonka:) Przyznam ze mialem lezke w oczku... Zreszta nawet dzis jak slyszymy ta piosenke to nagle robi sie tak cudownie milutko...
Nio to by bylo na tyle... :) Co prawda schemat: "restauracja,kwiaty,kolacja" to dosc powrzechny "sposob" ale z uwagi na totalne nasze zabieganie, brak czasu itd musialem zdecydowac sie na to. Mimo wszystko oboje uwazamy ze bylo rewelacyjnie, i od czasu do czasu powracamy do tej restauracyjki na cos pyszniutkiego przy lampce wina :)
Ponizej fotka z tego lokalu:
Prawde mowiac to "wpadlem na ten pomysl" po naszej malej klotni... Mowiac po krotce, poprztykalismy sie o cos doslownie blachego, ale mielismy wowczas ciezkie dni zarowno an uczelni, pracy itd... wiec troszke czynnikow sie zlozylo na ta sprzeczke, no i bylo pozniej kilka cichych dni... Po paru dniach zadzwonilem do Niej i szalenie powaznym tonem powiedzialem ze musimy koniecznie powaznie porozmawiac o naszym zwiazku, i mimo iz byla to rozmowa przez telefon, dalo sie odczuc zaskoczenie i lekka niepewnosc po drugiej stronie... W niedzielny wieczor pojechalem po Nia, wyszla z domu i nastepnie pojechalismy autkiem do Sopotu na Monciak. Jest tam taka szalenie nastrojowa i przytulna wloska restauracja (zeby nie reklamowac, nazwe podam na zyczenie ). Oczywiscie dzien wczesniej ustalilem z szefem restauracji szczegoly, dostarczylem plytke z ulubionym utworami Kasi ktory mial zabrzmiec w kulminacyjnej chwili, kwiaty oraz piersionek. Wracajac do relacji... ... weszlismy do restauracji i... ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu nie bylo zadnego klienta, wiec bylismy sami:) Kelner pokazal gestem ze jest wszystko OK co mnie uspokoilo, bo nie ukrywam ze stresik byl i to nie maly:) Kaska byle lekko zdezorientowana bo nei wiedziala czego ma sie spodziewac Nasz stolik byl przygotowany i przystrojony jeszcze lepiej niz moglem sobie wyobrazic, kwiaty wokolo niego, swiece dokola i na stoliku, na ktorym rowniez stal bukiecik zareczynowy Pomijam opis dan itd ale byly pyszniutkie :) Rozmawialismy dluuugo i doslownie o wszystkim co wiaze sie z przyszloscia, z nami... Nadeszla pora na deser! Kelner dyskretnie kiwnal glowa ze mozna zaczynac no i zaczelo sie ... W jednej chwili w lokalu przygasly swiatla, wokol stolika roztaczal sie wspanialy blask swiec... W tle zostala poplynela z glosnikow nasza piosenka! Hmm no i w tym momencie Kaska juz byla niemal pewna co sie swieci Kelnerka podala super deser (ulubiony sernik Kaski) ... w ow deser rewelacyjnie zostal wkomponowany piersionek zareczynowy.. :) No i co tu duzo mowic.. Kasia sie rozkleila, mi nozki i raczki zadrzaly... nio ale dzielnie przykleknalem przed nia i zapytalem czy zostanie moja zonka:) Przyznam ze mialem lezke w oczku... Zreszta nawet dzis jak slyszymy ta piosenke to nagle robi sie tak cudownie milutko...
Nio to by bylo na tyle... :) Co prawda schemat: "restauracja,kwiaty,kolacja" to dosc powrzechny "sposob" ale z uwagi na totalne nasze zabieganie, brak czasu itd musialem zdecydowac sie na to. Mimo wszystko oboje uwazamy ze bylo rewelacyjnie, i od czasu do czasu powracamy do tej restauracyjki na cos pyszniutkiego przy lampce wina :)
Ponizej fotka z tego lokalu:
napisał/a:
Belay
2006-09-19 08:18
Ale romantyczna historia, cudownie - myślę, że oświadczyny po nawet najmniejszej kłótni to naprawdę wspaniały sposób na rozładowanie napiętej atmosfery. Pod warunkiem, że się ma pewność, że dziewczyna nie odmówi w przypływie złości ;)
I ta sala,jaka piękna. Krzesła, takie lekkie i delikatne. Bardzo romantycznie...
Życzę powodzenia
I ta sala,jaka piękna. Krzesła, takie lekkie i delikatne. Bardzo romantycznie...
Życzę powodzenia
napisał/a:
samsam
2006-09-19 09:08
Ach.... bardzo romantycznie.
Mikołaj, chyba masz duszę romantyka, co?
Mikołaj, chyba masz duszę romantyka, co?
napisał/a:
ami1
2006-09-19 09:13
Oj ja też się wzruszyłam. Cudowne zaręczyny . Naprawdę cudownę. Ale twojaa narzeczona ma szczęście.
napisał/a:
mikolaj7
2006-09-19 10:01
Powiem Ci, ze moze cos tam z romantyka we mnie siedzi
Nie za duzo, nie za malo, ale cos jest :)
napisał/a:
samsam
2006-09-19 10:44
Fajnie, bo mój mąż to nawet odrobiny romantyzmu nie posiada
napisał/a:
atka83
2006-09-19 17:37
................................................
napisał/a:
Marusia
2006-09-19 17:50
Mikołaj, naprawdę cudowne zaręczyny :D. Aż się rozmarzyłam... :)