kryzys przedślubny czy juz kryzys w związku

napisał/a: lebra 2009-07-20 19:25
Witam Wszystkich, jestesm tu "świeża" :), wiec jeśli nie w tym miejscu co trzeba umieszczam temat z gory przepraszam. Za 1,5 miesiaca biore slub. Bardzo sie ciesze,ze juz w koncu bede z ukochanym i calym serce angazuje sie w przygotowania- czasami wrecz wydaje mi sie ze tylko ja nad tym wszystkim trzymam reke.Ostatnio zauwazylam, ze w naszym zwiazku to chyba tylko ja sie ciesze z tego malzenstwa - w ogole nie mowi ze sie cieszy ze w koncu bedziemy razem- nie mieszkalismy ze soba przed slubem.Zawsze mielismy ze soba dobry kontakt mimo, ze na poczatku byl malomowny.Kilka razy dziennie ze soba rozmawialismy przez tel bo rzadko sie widujemy i gadalismy godzinami- mieszkamy 40 km od siebie. Zawsze bylismy na biezaco co u mnie i u niego.Ostatnio mial duzo stresu- egzaminy0 trawlo to jakies 3 miechy i wtedy sie ohlodzilo, ale tlumaczylam sobie ze to sie zmieni po.Ponad miesiac czasu juz jest po wszystkim i nic.Ja caly czas dzwonie pierwsza, inicjuje spotkania- zeby chociaz raz w tygodniu sie z nim zobaczyc :(. Przez ta sytuacje-powiedzialam,ze czuje sie zaniedbana,niekochana dochodzilo do tematu rozstania...Zle mi z tym wszystkim,czuje sie samotna, a jemu chyba juz nie brakuje kontaktu ze mna jak kiedys... kiedys to mogl przyjezdzac codziennie...a teraz o jakis planach gdy chce zeby do mnie przyjechal dowiaduje sie ostatnia,choc mogl o tym powiedziec wczesniej- poprostu nie wiem co sie u niego dzieje, nie tak jak kiedys.Ostatnio na imprezie rodzinnej ( jego rodziny)zostawil mnie sama bo musial cos w pracy zalatwic. Nie bylo go dwie godziny- dobrze ze chociaz byla tam jego sisotra bo nikogo tam nie znalam. Potem byl wielce zdziwiony ze sie obrazilam.Wedlug niego wymyslam, miaucze i marudze...Kurcze, czy to ja kocham za duzo czy jemu przestalo zalezec?A moze to reakcja na stres przedslubny?Pomozcie, jesli cos z tego rozumiecie...
napisał/a: dominiś 2009-07-20 19:57
lebra, może to być stres przed ślubny...Ja w naszym związku też kilka razy miałam chwie zawachania bo tak jak piszesz też miałam wrażenie,że tylko ja się w to wszystko angażuję,więc kiedyś zapytałam go wprost czy mu na tym zależy bo czuję że nie bardzo a on mi powiedział,że bardzo tylko on nie martwi i nie zajmuję się takimi sprawami jak ja typu dekoracje,sukienka dodatki,on bardziej martwi się z kąd wziązć pieniądze żebynapewno na wszystko starczyło,wiąże się to z tym,że wiecej pracuje tak jak ja mówię,że nie mogę się doczekać tego dnia to on że też ale się stresuje i bardziej nie może się doczekać jak już będzie po wszystkim.Niepokoi mnie jednak fakt,że nie przyjeżdza do Ciebie tak często jak kiedyś bo mój jest u mnie non stop nawet po pracy przyjeżdza mimo że pózno kończy.Proponuję szczerą rozmowę bez kłótni i żali...Wiem jak oni to odbierają,że wymyślamy i stwarzamy nie potrzebne problemy nie rozumieją tego ze takie sytuację bardzo przeżywamy.Mam nadzieję,że się wszystko ułoży!Trzymam kciuki
napisał/a: Madzinka1 2009-07-20 20:33
lebra, do pewnego momentu czytałam jakby o sobie :), bo też mieszkamy daleko od siebie 35 km i mój narzeczony też nie angażuje się tak jak ja w ślub i wesele. Na forum bardzo dużo dziewczyn pisało, że ma taki problem z facetem... oni jakoś inaczej chyba do tego podchodzą... Mojemu trzeba wprost powiedzieć: dzisiaj załatwiasz to i to, jutro idziemy załatwić coś innego i jest ok, sam z siebie nie wpadnie na pomysł, co trzeba załatwić.
Niepokojące jest to, że nie rozmawiacie ze sobą tak często jak kiedyś. Może to tylko kryzys, bo wiadomo, że w każdym związku są wzloty i upadki, ważne żeby z tych upadków jakoś się pozbierać. Myślę, że szczera rozmowa pomoże.
napisał/a: ~gość 2009-07-20 20:55
lebra, U nas jest tak samo to poprostu przedslubny stres nie dlugo bedziecie juz Malzenstwem i napewno bedzie wszystko dobrze!! Trzymam mocno kciuki!!
napisał/a: lebra 2009-07-21 09:38
Dziewczynki :) bardzo dziękuję za odpowiedzi, tez uwazam tak jak Wy że facetom to konkretnie powinno się wskazac co mają zrobic i w jakim momencie- tak jakby nie mogli sie czasami domyslec :) Pozyjemy zobaczymy jak to dluzej bedzie,martwi mnie najbardziej ta niechec do rozmow- zreszta to caly czas ja gadam, staram sie tlumaczyc co czuje, ze mi zle bez niego i dlaczego tak sie dzieje ze sie oddalamy, a slysze ze marudze i wymyslam. Mam w tygodniu okazje wyskoczyc na kilka dni nad morze- nie z nim- moze wtedy zateskni jak stwierdzi, ze nie ma do mnie 40 km tylko 400 ;). Również trzymam za Was kciuki i milego dnia zycze wszystkim.
napisał/a: Miya 2009-07-21 11:14
lebra, wstrząsnąć nim trzeba niestety. To pewnie wszystko jest spowodowane stresem ślubnym, ale to dziwne, że nie chce już tak rozmawiać jak kiedyś i mówi ci na poważną rozmowę, że marudzisz. Swoją drogą jak facet który widzi, że jego kobieta jest smutna na chęć rozmowy i wyjaśnień może powiedzieć, że marudzi. Jest coś zdecydowanie nie tak. Może poczuł się za pewnie? Niektórzy tak mają, że jak poczują się pewnie, to przestają się starać. Tak jak mówie trzeba nim wstrząsnąć, wyjechać, mało się odzywać i zobaczyć czy wyciągnie wnioski czy nie.
napisał/a: niebieskooka3 2009-07-22 11:59
lebra, też myślę, że to stres przedślubny. U nas też się zdarzają takie dni. Terapia wstrząsowa czasem zdaje egzamin, naprawdę :)
napisał/a: po-kryjomu 2009-08-13 09:35
Madzinka napisal(a):mój narzeczony też nie angażuje się tak jak ja w ślub i wesele. Na forum bardzo dużo dziewczyn pisało, że ma taki problem z facetem

A ja tam się z tego cieszę :) przynajmniej nie muszę z każdą pierdołką do niego lecieć i prosić o akceptację... Rzecz jasna jego zdanie jest dla mnie bardzo ważne, ale np. zaprszenia wybierałam sama, pokazałam mu jakie mi się podobają i był zadowolony. Dla nich to wszystko nie ma takiego znaczenia jak dla nas.
Kurcze nie wiem jak pocieszyć autorkę tego wątku, bo ja sobie nie wyobrażam, żeby mój nawet nie miał zamiaru do mnie przyjeżdżać... Czy strs przedślubny by był, czy nie. Wiadomo, ze każdy ma jakieś swoje sprawiu i niemożna dać się zwariować, ale zachowanie Twojego faktycznie może dawac do myślenia. No bo co? Nie tęskni wcale??? za 1,5 m-ca masz być jego żoną, na Boga!!!
napisał/a: Magda123 2009-08-20 14:20
Witam wszystkich. Niestety również mam problem ale nie tyle z narzeczonym co z samą sobą! Do tego że mój facet nie angażuje się w przygotowania weselne przyzwyczajałam się cały rok, i już nie zwracam na to uwagi, bardziej mnie denerwuje to że to co ja zrobię on krytykuje... i o to były właśnie kłótnie. Ale ostatnio kłótnie się skończyły. Byliśmy na weselu mojej kuzynki i ja tam kogoś poznałam, zupełnie przypadkowo bo to nawet nie był gość weselny. Wyrarźnie coś zaiskrzyło, albo już mi się coś w głowie iskrzy od tych wszystkich kłótni z narzeczonym. Może nasze kłótnie wpłynęły na to że na innego mężczyznę spojrzałam jak na ideał. Teraz po powrocie do domu nie umiem się już zaangazować w przygotowania, nawet jest mi wszystko jedno bo myślami jestem gdzieś indziej, albo raczej z kimś innym. Pocieszam się tym że tym chłopak mieszka na drugim końcu Polski i szybko zapomnę, a co jeśli nie zapomnę? A do ślubu zostało niespełna 2 tygodnie!
napisał/a: Fila 2009-08-23 13:39
Magda123, jeśli nie będziecie utrzymywać kontaktu, to zapomnisz :)