nie chcę wesela a mój narzeczony chce zaprosić 250 osób

napisał/a: kasia.ko 2012-12-20 13:45
Czuję się trochę nieswojo pisząc, że nie chcę wesela na forum przedślubnym, gdzie wszyscy z entuzjazmem dyskutują o winietkach, zespołach i dekoracji sali No cóż Może to dziwne, ale w naszym związku to mój narzeczony jest osobą, która już od dziecka miała wszystko zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach. Ja w ogóle nie chcę organizować wesela. Nie lubię imprez na pokaz, gdzie tłum ludzi, których w życiu nie widziałam przelewa wódkę za moje pieniądze. Wolałabym raczej kameralne przyjęcie w eleganckiej restauracji dla rodziny i najbliższych przyjaciół, a zaoszczędzone pieniądze chciałabym przeznaczyć na jakąś egzotyczną podróż we dwoje lub spełnienie wspólnego marzenia, na które normalnie nie byłoby nas stać. Moi rodzice zaakceptowali moje poglądy, mimo że jestem jedynaczką i zwłaszcza tacie przyszło to dość ciężko. Nie mogę jednak dojść w tej kwestii do porozumienia z moim narzeczonym. Obydwoje mamy małe rodziny, ale dość liczne grupy znajomych. W przypadku mojego przyszłego męża - on chciałby zaprosić wszystkich, włączając w to byłe dziewczyny, które pozostały w jego szerokim towarzystwie, a których wcale nie chciałabym oglądać na naszym ślubie. Po wstępnych wyliczeniach wyszło nam prawie 250 osób Nawet nie chcę sobie wyobrażać ile to miałoby kosztować. Problemem jest również to, kto miałby za to zapłacić. Z różnych względów nie chcę brać na ten cel pieniędzy od moich rodziców. Mój narzeczony uważa jednak, że to nasi rodzice powinni sfinansować nam ślub. Kiedy powiedziałam mu, że nie wchodzi to w grę, stwierdził, że zapłacimy za wszystko sami - najwyżej zaciągniemy kredyt i - w ramach cięcia kosztów - wynajmiemy gorszy zespół albo tańszą salę, a pieniądze i tak zwrócą się z przyniesionych przez gości kopert Nie chcę całkowicie pozbawiać go marzenia. Jestem gotowa iść na kompromis i zrobić nieduże wesele dla kilkudziesięciu osób. On jednak nie potrafi nikogo wykreślić z listy potencjalnych gości. Poza tym, nie ma ani doświadczenia, ani pojęcia o organizacji takich przyjęć. Boję się, że przy jego braku wyczucia i smaku to ja będę musiała przypilnować, abyśmy mieli dobrą muzykę, fotografa itp. i nie musieli się wstydzić przed dwoma setkami osób. Nie wiem już co robić. Czuję się zmuszana do organizacji wystawnego przyjęcia, na które mnie nie stać i na które wcale nie mam ochoty Oczywiście przyszli teściowie nie widzą w tym żadnego problemu, bo przecież "zapłacą połowę" i twierdzą, że brak imprezy to fanaberia z mojej strony...
napisał/a: ~gość 2012-12-20 14:06
kasia.ko, Małe rodziny i 250 osób? Kurcze mega dużo... ja na pewno bym tyle znajomych nie prosiła :| My mamy 100 osób z rodziny i ok 20 znajomych... I te 120 osób wiąże się już z dużymi kosztami- przynajmniej dla nas.

A ogólnie z weselem, hm- wiadomo czasem trzeba iść na kompromis, ale to i jedna i druga ze stron... nie może być tak, że Ty w sumie nie chcesz wcale wesela a musisz się godzić na 250 osób Narzeczony chce Twojego szczęścia czy myśli tylko o sobie? Wydasz mnóstwo pieniędzy, a i tak nie będziesz szczęśliwa... Musicie się jakoś dogadać i dojść do WSPÓLNEGO kompromisu. Nie wyobrażam sobie, żeby mnie narzeczony "zmuszał" do takiego "poświęcenia". I na pewno bym się nie zgodziła na zapraszanie byłych! Nie ma szans :P Chyba, że to nasza wspólna znajoma, i byli ze sobą krótko... może bym przemyślała :P

Także wydaje mi się, że powinniście poważnie porozmawiać... i jakoś się dogadacie :)
napisał/a: errr 2012-12-20 15:02
kasia.ko napisal(a):Mój narzeczony uważa jednak, że to nasi rodzice powinni sfinansować nam ślub.
niepoważny jakiś;)

Myślę, że jak przyjdzie co do czego to Twój narzeczony zredukuje listę conajmniej o połowę. Możesz go do tego zachęcić wstępnymi wyliczeniami, np. 250 gości x ok. 170 zł (cudem) daje ponad 40 tys. za samą miskę!
napisał/a: believe1 2012-12-20 16:35
kasia.ko, A nie możecie pójść na kompromis? Jakieś mniejsze wesele? Ty chcesz małe, narzeczony duże- więc może coś po środku?

Znajoma tak miała ze swoim teraz już mężem- jego rodzice chcieli duże weselisko, jej rodzice malutkie(to nie były względy finansowe, Ona z bogatego domu, on z licznej rodziny) i ich wspólne ustalenia skończyły się na tym, że On płaci za swoich gości i alkohol dla nich, ona za swoich- a resztą się dzielą na pół.