po zaręczynach nie chce ślubu

napisał/a: katia12 2010-06-07 19:37
Mój chłopak oświadczył mi się w zeszłym roku. Wtedy też ustaliliśmy, że pod koniec 2011 pobierzemy się. Wielokrotnie próbowałam z nim o tym porozmawiać, ale zawsze unikał tematu. Udawał, że to go nie dotyczy. Czasu nam pozostaje coraz mniej, więc go przycisnęłam. A on mi odpowiedział, że żadnego ślubu za rok nie będzie i nie wiadomo kiedy. W bliżej nieokreślonej przyszłości jak to określił... czyli za X lat. Może nawet za 4. Jak mu powiedziałam, że nie chcę iść do ołtarza z 30-tką na karku, to się obraził. I mamy teraz wielką wojnę. Nagle jemu papierek nie jest do szczęścia potrzebny jak to określił, a żyć zawsze możemy na kocią łapę. dziecka też możemy się przecież tak dorobić. Tylko on nie rozumie, że ja tak nie chcę. Chcę mieć męża, dziecko. Normalną rodzinę. Czy to tak wiele? Po co dawał ten pierścionek, skoro teraz odwija kota ogonem? i jeszcze sie dziwi, że mam pretensje, ze nie chcę czekać niewiadomo ile, aż on dorośnie. Mam go dość, mam dość tej sytuacji. Widzi jedynie swoje racje, moje ma gdzieś. Do tego na okragło twierdzi, że nie ma pieniędzy. Skoro miał pieniądze na swoje zachcianki (wiatrówka za 1000 zł i telefon za 2500), a na slub ze mną nie ma i nie wiadomo kiedy będzie mieć, to chyba coś jest nie tak? Od niedawna mieszkamy razem, ale teraz zaczynam zastanawiać się nad wyprowadzką. Jest mi ciężko, kocham go, ale nie mogę sobie pozwolić na to, by mi przez niego życie uciekało.Na jego rodzinę liczyć nie mogę, moja się zawiedzie...
napisał/a: ~gość 2010-06-07 21:28
no wlasnie mialam Cie zapytac czy mieszkacie razem.. piszesz ze od niedawna, czyli jak długo? miesiac? pol roku?
wiesz, jesli sie zastanawiasz juz teraz czy sie nie wyprowadzic to zastanow sie czy w ogole chcesz spedzic z ni8m reszte zycia..
jesli po niedlugim czasie masz go dosyc...
widocznie sie rozmineliscie w pewnych sprawach, nie do konca przegadaliscie.. on inaczej podchodzi do zycia, Ty inaczej, pytanie, czy potrafisz zaakceptowac jego postepowanie, jego myslenie.. bo jesli jest to dla Ciebie nie do przyjecia.. a nie widac na razei zeby on planowal sie zmienic to moze lepiej ze juz teraz sie obudzily w Tobie watpliwosci..

przemysl to na spokojnie.. i sprobuj z nim porozmawiac nieinwazyjnie, nie w nerwach..
zadalas mu pytanie po co dal Ci ten pierscionek? to pytanie powinno byc skierowane do niego w pierwszej kolejnosci..
moze cos sie miedzy Wami zmienilo.. moze on sie zmienil... moze wtedy chcial tego slubu a teraz nie jest pewien.. pogadajcie..
napisał/a: katia12 2010-06-07 21:56
Mieszkamy razem od grudnia, ale o wyprowadzce myślę chociażby z tego względu, że mieszkamy razem, a on w każdej kłótni potrafi podkreślić, że to jego mieszkanie i jak mi się coś nie podoba, to mogę się wyprowadzić. Jak mam więc mieszkać dłużej z kimś, kto porafi mnie sam wyrzucić? A co do ślubu, to wszystko się u niego rozbija o pieniądze. I tylko o to głownie chodzi. Pracę ma w miarę płatną, ale na wszystko nie starczy. A zachcianki ma spore, głównie jeśli chodzi o ceny. A oszczędzać on nie ma zamiaru. Skąd więc ma wziąć te pieniądze na ślub? Sam zresztą ostatnio przyznał, że gdyby miał większą kwotę, to przeznaczyłby ją na nowy samochód. O nas nawet nie wspomniał. Nawet do mieszkania, które wynajmujemy jest mu ciężko cokolwiek kupić. Matka go nauczyła, że wszystko ma podane do ręki, nie musi się starać i niczym przejmować. Uważa, że na wszystko ma czas, chociaż jest ode mnie o 3 lata starszy. W momencie naszego hipotetycznego ślubu ja miałabym ok. 28 - 29 lat, on 31 - 32. A dziecko rzecz jasna miałoby pojawić się jeszcze później. Jakakolwiek rozmowa nie daje efektów. Obraża się, ucina temat albo się kłócimy. I całą winę zwala na mnie. nie potrafi się przyznać do błędów.
napisał/a: Nadiya1 2010-06-08 17:16
katia12 ja bym się po jego słowach typu "Jak coś ci się nie podoba to się wyprowadź bo to moje mieszkanie" wyprowadziła bez słowa. Wzięła bym walizkę i zaczęła się pakować. Tyle w temacie. Bynajmniej ja bym tak zrobiła.
napisał/a: ~gość 2010-06-08 17:22
Journeyman(ka) napisal(a):Bynajmniej ja bym tak zrobiła.
ja tak samo.
napisał/a: beatka950 2010-06-08 17:29
Zgadzam się z Journeyman(ka), . Ja tez ani chwili dłużej nie zastanawiała bym się tylko wyszła spakowana.Po takich slowach to zero szacunku z jego strony.
napisał/a: Nadiya1 2010-06-08 17:31
Także, katia12, widzisz, że nie tylko Ty w takiej sytuacji chcesz się wyprowadzić ;). Jesteśmy z Tobą :D
napisał/a: Katherina 2010-06-08 19:22
katia12 napisal(a): jak mi się coś nie podoba, to mogę się wyprowadzić.

Znając mój temperament w takim momentach, to bym dość dobitnie powiedziała co mi się nie podoba i przypieczętowała to porządnym trzaśnięciem drzwiami (oczywiście ze spakowaną walizką w ręce).
Ja bym się nie zastanawiała. Pokaż mu, ze jeżeli mu na Tobie zależy, to musi zawalczyć o Ciebie, bo w taki sposób traktować się nie pozwalasz.
napisał/a: ~gość 2010-06-08 19:59
Rooda666 napisal(a):Journeyman(ka) napisał/a:
Bynajmniej ja bym tak zrobiła.
ja tak samo.

i ja.
raz na zawsze.
napisał/a: Gvalch'ca 2010-06-08 22:15
err napisal(a):i ja.
raz na zawsze.

To ja się dołączę.
napisał/a: beatka950 2010-06-09 16:45
katia12, I te odpowiedzi powinny Ci dac duzo do myslenia. Widzisz co inni myślą o tym. Nie powinnas dać się tak.
napisał/a: Odrodzona 2010-06-09 19:02
JA bym się wyprowadziła nie tylko ze względu na te słowa, ale hola hola, miał być ślub, małżeństwo, a tu teraz nic, to ja bym podziękowała, od razu bym się wyprowadziła i powiedziała, że postanowiłam, że dopóki nie będziemy małżeństwem, to nie będziemy razem mieszkać. A spać będziemy ze sobą dopiero wtedy, jak będzie data w kościele ustalona. No , albo wóz, albo przewóz. A jak nic z tych rzeczy, to przykro mi, smutno, kocham Cię, ale ja chciałabym wyjść za mąż i mieć dzieci. Wiem, że ciężko zaprzepaścić lata spędzone z Ukochanym , ale niestety, dziewczyny, dajemy sobą pomiatać i tańczymy często tak, jak nam zagrają, chociaż mówią, że oni zawsze robią to czego my chcemy. Guzik prawda.. Moim zdaniem, jeżeli naprawdę Cię kocha, to coś z tym zrobi, zobaczy ile traci i się ocknie, a jak nie, to nie był Ciebie wart.. Pamiętasz? "TEGO KWIATA PÓŁ ŚWIATA"
I jest też inna opcja. Po prostu spakuj manatki i bez słowa odejdź. Bo jeżeli teraz jest taki, nie dba o Waszą egzystencję, to co będzie później?