Zaręczyłem się i...pojawiło się zwątpienie

napisał/a: Secreter 2010-09-01 16:09
Chciałbym zaraz na początku zaznaczyć, że nigdy nie pisałem na tego typu forach o swoich problemach uważając że jest to nie na miejscu, że sam sobie powinienem radzic z problemami...aż do dzisiaj, czyli do dnia kiedy nie mam z kim się podzielić tym, co leży mi na serduchu od kilku dni

Otóż, 2 tygodnie temu po dłuższym przemyśleniu związku mojego i mojej dziewczyny postanowiłem zadać jej chyba najważniejsze pytanie jakie w zyciu przyszło mi komukolwiek zadać. Długo planowałem miejsce, klimat, restaurację...ostatecznie z tego zrezygnowałem, po prostu wziąłem ją do pobliskiego parku, usiedliśmy na ławce i po krótkiej rozmowie, wystraszony jak nigdy dotąd, uklęknąłem przed nią,wypowiedziałem kilka słów i...zaczęła się śmiać :) zdziwiłem się i troche zaniepokoiłem,nadal nie znając odpowiedzi aż w końcu się doczekałem, powiedziała "tak".

I można by zapytać "to o co Ci chodzi, gościu ? Nie ma nic fajniejszego, gratulacje !". Szczerze mówiąc sam tak myślałem...

Jestesmy ze sobą od 4ech lat i mamy 'dopiero' 22 lata, razem jestesmy na studiach i staramy sie o wykształcenie. Jej teraz tutaj nie ma, wyjechała za granicę zarobić na studia, ja zostałem tutaj bo miałem problemy ze znalezieniem pracy i pracuje tutaj, na miejscu. Mamy ze sobą stały kontakt, często ze sobą rozmawiamy. Ale odczuwam u siebie zobojętnienie...sam nie wiem, czy moge tak to nazwać. Po prostu nie czuje potrzeby rozmowy z nią za często, czuję, że da sobie radę i pocieszam ją przez cały czas, ale tęsknota nie jest tak silna, jak zwykła być nawet jak tutaj była, nie mogłem bez niej wytrzymać 2 tygodnie a teraz ma jej nie być prawie rok...i jakoś, póki co, się tym nie przejmuję i to mnie bardzo martwi. Długo czekaliśmy na to by móc się pobrać, by byc razem ale teraz ja zaczynam myśleć jak dzieciak :/ tzn. nie zajmuję się planowaniem ślubu, 'załatwianiem sali, orkiestry,gości' itd. Po prostu ze mnie nie zeszło jeszcze to, że w ogóle podjąłem tą decyzję a moja wybranka naciska żebym działał dalej i w miare możliwości zaplanował to, czego ona teraz nie może. Przez jej nacisk...po prostu mi się odechciewa tego, zależy mi na niej ale...szczerze mówiac myślałem, że to bedzie nieco prostsze, że sobie prędzej z tym poradzę...

Nie wiem co z tym zrobić, każda nasza rozmowa sprowadza się do wyżej wymienionych problemów, póki co mam inne zajęcia na głowie, pracę, poprawki na studiach...nie mam głowy jak Jej tu nie ma :) I bynajmniej nie chodzi mi tu o moją niezaradność, nie jestem jakimś zakompleksionym knypkiem, który jak go ktoś za rączke nie poprowadzi to nic nie zrobi. W trakcie studiów sam ubiegałem się o stanowiska pracy i przez 3 lata pracowałem fizycznie za marne grosze ale studia sobie spłaciłem. Sęk w tym, że podejmując decyzję o byciu z Nia przez całe życie byłem pewien....a teraz ta pewność utraciłem...może delikatniej, pojawiły się wątpliwości

Myślicie że jest jakiś sposób na to, żeby zaradzić takiemu stanowi rzeczy ? To może się wydawać głupie bo być może ten problem w ogóle nie istnieje, może po prostu sobie z nim poradzę...ale byc może ktoś był w mojej sytuacji albo podobnej i mógłby mi coś doradzić...

dziękuję z góry za wszelkie odpowiedzi, w końcu to mój 'pierwszy raz' na jakimkolwiek forum

pozdrawiam
napisał/a: ~gość 2010-09-01 16:16
to, ze się zaręczyliście nie oznacza, że ślub musi być za pare miesięcy. Niektóre pary są narzeczeństwem naprawde długo. Jeśli nie jesteś pewien uczuć to nic na siłe. Pozostańcie narazie na tym etapie, aż w końcu sam stwierdzisz czy to ta jedyna.
napisał/a: Surija1 2010-09-01 16:25
Mariwa napisal(a):Jeśli nie jesteś pewien uczuć to nic na siłe. Pozostańcie narazie na tym etapie, aż w końcu sam stwierdzisz czy to ta jedyna.

Dziwne- to najpier się oświadczać, a potem zastanawiać się, czy ten/ta jedeny/a? Chyba nie taka kolejnośc.

A może po prostu wystraszyłes się masy obowiązków?
napisał/a: Secreter 2010-09-01 16:29
Być może...'mniej więcej' wiem z czym to się wiąże, słyszałem od moich znajomych przyszłych nowożeńców i o sale to juz nawet się pytałem tylko jakoś to sie szybko nagle zaczęło dziać, nie mam czasu pomyśleć tylko 'działać'. Czas na myślenie to był przed zaręczynami, chyba po prostu przepadłem :) dzięki za odpowiedzi, nawet nie trzeba było tak długo czekać
napisał/a: Surija1 2010-09-01 16:31
NIe przejmuj się tak, ten ogrom weselnych przygotowań w pewnym momencie wiekszość ludzi przeraża. Pomyśl o swojej dziewczynie, jak Wam jest razem, i czy widzisz ją jako matkę swoich dzieci i jako towarzyszkę na stałe A wszystko będzie dobrze!
napisał/a: Secreter 2010-09-01 16:41
Towarzyszke na całe zycie to na pewno, można nawet powiedzieć, że bardziej łaczy nas przyjaźń niż zauroczenie i głównie dzięki temu przetrwalismy tyle czasu. Wiele jej zawdzięczam ale może rzeczywiście jest tak, jak mówisz...po prostu nie wiem, od której strony zapinać wszystko na ostatni guzik ;)
napisał/a: Katherina 2010-09-01 17:20
Secreter, mój Narzeczony też był przerażony ilością rzeczy do zrobienia, ale jak przygotowałam kartkę i napisałam wszystko krok po kroku, co trzeba zrobić w którym miesiącu, to się odprężył i sam z zapałem różne rzeczy załatwia.
Tak więc powiedz Narzeczonej, że chciałbyś, żebyście razem to przygotowywali (a to ważne, bo zapewne ona ma więcej wyobrażeń na temat swojego ślubu, więc lepiej, żeby widziała wszystko przed zarezerwowaniem). Usiądźcie wtedy i na spokojnie spiszcie, co musicie załatwić i w jakiej kolejności i potem realizujcie założenia. Jak już to zaczniecie, to naprawdę okaże się nie takie straszne!
Secreter napisal(a):po prostu nie wiem, od której strony zapinać wszystko na ostatni guzik ;)

Do zapinania na ostatni guzik, to jeszcze daleka droga!
A kiedy chcecie brać ślub?
Secreter napisal(a):Towarzyszke na całe zycie to na pewno

I to jest najważniejsze! A z resztą sobie poradzicie.
napisał/a: Secreter 2010-09-01 17:34
Jesli chodzi o to kiedy chcemy brać ślub to od Niej słyszę "jak najszybciej, bo po co czekać"...no i szczerze powiedziawszy też mam takie wyobrażenie, jesteśmy już razem 4 lata więc nie dziwie Jej sie, ze nie chce zwlekać.

Z kolei usiąść razem i zaplanować - na razie niemożliwe. Ewentualne miejsca gdzie np. mogłoby odbyć się wesele moge z nią konsultować telefonicznie. A kusi mnie żeby powiedzieć 'to nie to samo'...ale z drugiej strony jak cos pojdzie 'niezgodnie z jej wyobrazeniami', nie chce stwarzać takich problemów a ją jest łatwo sprowokować :) Ale do rzeczy: na razie jest za granicą, ja ucze się do egzaminów i jeśli dobrze mi pójdą to pewnie do niej dołączę a jeśli nie...to długo przyjdzie mi czekać zanim tu wróci...
napisał/a: Katherina 2010-09-01 17:42
Secreter napisal(a):Z kolei usiąść razem i zaplanować - na razie niemożliwe.

Nie ma rzeczy niemożliwych. My planowaliśmy, gdy ja byłam w Polsce, a Narzeczony we Francji
Włączacie Skype'a i przeszukujecie internetowe oferty (i tak od tego najlepiej zacząć) i na bieżąco je ze sobą omawiacie.
Tak samo planowanie - piszcie to samo na kartkach na raz albo niech jedno pisze i przesyła drugiemu notatki na bieżąco.
napisał/a: Tigana 2010-09-02 17:32
Secreter,narzeczeństwo to jest okres, kiedy powinniści się jak najlepiej poznawać w kontekscie przyszłego młażeństwa, rozmawiać na trudne, nawet bardzo prywatne sprawy i tematy, żebyś przed ślubem byl pewny, ze wiesz o niej wszystko i jest osobą, z któr z tym wszystkim chcesz sie związać

Na salę itd. czeka się przynajmniej rok, więc to nie tak od razu
napisał/a: Secreter 2010-09-03 18:04
No i ładnie...rozgladałem się za salą i okazało się że najwcześniejszy termin w mojej okolicy (20+ km) to...2012 rok !! nieźle to sobie zaplanowałem, mogłem sie 2 lata temu oświadczyć :) pomyślałem sobie, że załatwiając te sprawy to zwątpienie mi przejdzie samo...a tu sie okazuje, ze bede miał 2 lata, żeby sie rozmyślić :D oczwiście żartuję i dziękuję wszystkim za odpowiedzi w tym temacie :)
napisał/a: ~gość 2010-09-05 21:58
Secreter napisal(a):o i ładnie...rozgladałem się za salą i okazało się że najwcześniejszy termin w mojej okolicy (20+ km) to...2012 rok !!
no i problem z głowy - Twoja dziewczyna zdazy wrocic i za zalatwianie zabierzecie sie wspolnie :)