Bezbolesny poród

napisał/a: DoulaSERVICE 2012-06-15 10:44
Witam, chcę podyskutować na forum o bólu, a konkretnie o tym, czy poród musi się kojarzyć z bólem? Zapraszam wszystkich do wypowiadania się na ten temat. Pozdrawiam, DoulaSERVICE
napisał/a: wikam2 2012-06-15 12:35
Dla mnie poród nie kojarzy się z bólem bo...miałam CC. Da się spokojnie przeżyc, kolejnego bym się nie bała. No ale...to nie jest poród naturalny. Tak więc naturalny kojarzy mi się jak najbardziej z mega bólem. No chyba, że...dostałabym znieczulenie. Bez niego mowy nie ma. Nie wyobrażam sobie też rodzić w wannie itp. z obcymi osobami (personel) i połową rodziny. Uczestnikiem "z boku" takiego porodu też bym nie była. Mogłabym rodzić z mężem, położną ale...żeby było w miarę higienicznie(?), ze znieczuleniem, bez mega jęków (choć wiem krzyk uśmierza ból?) i żeby nikt prócz odbierającego poród "tam" nie zaglądał.
Ja nie planuje ciąży ale już zawczasu (jakby tak...) znalazłam klinikę w której oferują wszystko co chcę. Inaczej się ....boję. I nie mam ochoty przezywać strachu + pokazywać, że jestem twarda.
Może zatem Wy jesteście w stanie zmienić mój tok myślenia? :)
napisał/a: DoulaSERVICE 2012-06-17 10:48
wikam napisal(a):Dla mnie poród nie kojarzy się z bólem bo...miałam CC. Da się spokojnie przeżyc, kolejnego bym się nie bała. No ale...to nie jest poród naturalny. Tak więc naturalny kojarzy mi się jak najbardziej z mega bólem. No chyba, że...dostałabym znieczulenie. Bez niego mowy nie ma. Nie wyobrażam sobie też rodzić w wannie itp. z obcymi osobami (personel) i połową rodziny. Uczestnikiem "z boku" takiego porodu też bym nie była. Mogłabym rodzić z mężem, położną ale...żeby było w miarę higienicznie(?), ze znieczuleniem, bez mega jęków (choć wiem krzyk uśmierza ból?) i żeby nikt prócz odbierającego poród "tam" nie zaglądał.
Ja nie planuje ciąży ale już zawczasu (jakby tak...) znalazłam klinikę w której oferują wszystko co chcę. Inaczej się ....boję. I nie mam ochoty przezywać strachu + pokazywać, że jestem twarda.
Może zatem Wy jesteście w stanie zmienić mój tok myślenia? :)

Tak, strach i niewiedza są najczęściej przyczyną postrzegania akcji porodowej jako nieprzerwanego, okropnego bólu. A tak na prawdę ból jest najbardziej pożądanym sygnałem organizmu, który dyktuje kobiecie rodzącej co i jak i w jakim momencie ma robić, żeby pomóc dziecku jak najszybciej i najbezpieczniej się urodzić. Udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że pierworódki, które nie są obciążone "bajkowymi" opowiadaniami o tzw. bólach przy porodzie, zupełnie inaczej stawały do zadania jakim jest poród i prawidłowo odczytując i zachowując się podczas dawanych z wewnątrz sygnałów, nie odbierały ich jako koszmar. Pojęcie bólu siedzi w głowie. A do tego dochodzi jeszcze kondycja fizyczna i osobnicze predyspozycje.
napisał/a: kaskas5 2012-06-21 17:39
Rodziłam 19 i 13 lat temu. To był okropny ból. Zero środków znieczulających. Wszystko na ,,żywca".
Jestem ciekawa jak to wygląda teraz, bo mimo 41 lat marzę o jeszcze jednym dziecku.
napisał/a: DoulaSERVICE 2012-06-23 09:20
Dzisiaj mamy już więcej wiedzy na temat radzenia sobie z bólem. Podnoszenie świadomości i zastosowanie psychotechnik pozwalających przekierować bolesność na energię szybszego i zdrowszego porodu zaczyna być coraz powszechniejsze. Jeśli pragniesz urodzić kolejne dziecko, już teraz zanim zajdziesz w ciążę, zacznij się przygotowywać do porodu, w którym ból nie będzie dominował.
napisał/a: kaskas5 2012-06-23 15:19
W jaki sposób mam się do tego przygotowywać? Mogę gdzieś poczytać na ten temat?
napisał/a: DoulaSERVICE 2012-06-23 20:22
Od września 2012 roku DoulaSERVICE planuje cykl spotkań z psychoterapeutami i doulami podczas których będzie mowa min. o strachu przed bólami porodowymi. Czym tak na prawdę one są i jak je łagodzić. Warto w tym miejscu przytoczyć słowa Profesora W. Fijałkowskiego, twórcy i propagatora pojęcia psychoprofilaktyki porodowej. Według niego kobieta przede wszystkim powinna uwolnić się od nerwicy lękowej np. poprzez ćwiczenia oddechowe i ralaksacyjne, i w ten sposób przygotować się do prawidłowego "rozegrania" porodu. Sygnały płynące z wewnątrz organizmu, informujące o zbliżającym się momencie porodu są ze wszech miar bardzo pożądane. Umiejętność ich interpretacji i dopasowane do nich zachowanie kobiety rodzącej zamienia pojęcie "bólu" w pojęcie " już czas", "skup się", "pomoc", "radość ". Właśnie tak działa psychoprofilaktyka. Kiedy wrócisz myślami do czasu swoich poprzednich porodów, zastanów się co tak na prawdę czułaś. Jakie myśli zajmowały Ci umysł? Czy skupiałaś się na bólu czy na jak najszybszym szczęśliwym porodzie? A czy przypadkiem nie było tak, że osoby pozostające podczas porodu z Tobą nie potęgowały u Ciebie strachu?
Napisz do mnie, co czułaś wtedy a ja pomogę Ci pokonać strach i złe wrażenia :)
napisał/a: viki71 2012-06-23 20:55
Rodziłam raz prawie 20 lat temu.Podłaczono mnie pasami do maszyny odczytującej tętno dziecka i przez 16 godzin kazano leżeć w jednej pozycji,bo inaczej pas się przesuwał.Ból z krzyża to był pikuś przy tym z brzucha i tak cały czas.Żeby przerwać te "radosne "chwile okłamałam,że rodze nie majac jeszcze partych,tak więc usiłowałam cisnąć na skurczowych.Nkt mi nie ulżył,nie dał nic przeciwbólowego i ogólnie nie przejmował aż nie okazało się,ze z dzieckiem kiepsko.Skończyło sie na kleszczach i szyciu w kilku miejscach.Moimi ostatnimi słowami było to,ze z pewnościa do szpitala już nie wróce.Dziękuje za takie atrakcje.Było ich wiecej ale to inny temat:)Cóz,syn został jedynakiem:)
napisał/a: DoulaSERVICE 2012-06-23 21:17
Z przykrością muszę stwierdzić, że Twoje traumatyczne przeżycia są bardzo bolesne. Niestety pomimo upływu 20 lat nadal takie sytuacje mają swoje miejsce w naszych szpitalach. Wynika to min. z przedmiotowego traktowania kobiet rodzących na oddziałach szpitalnych, które nie dość, że są traktowane jak pacjent, to jeszcze z dużą nieczulicą. Kobiety także nie mają dostatecznej wiedzy na temat fizjologii porodu. Z jednej strony niby wszystko wiadomo, ale tak na prawdę wiedza jest znikoma. Miało się to zmienić po wprowadzeniu refundacji uczestnictwa w szkołach rodzenia. Lecz jak się okazało w praktyce, szkoła rodzenia to jedno a szpitale to drugie. Brakuje samoświadomości wśród kobiet, które będąc w ciąży przygotowują się do porodu. Samo środowisko szpitalne jest z natury nieprzychylne porodom. Lecz nie wszystkie kobiety mogą rodzić w domach. Na to potrzebna jest zgoda lekarza prowadzącego. Zmieniła się również kondycja dzisiejszych kobiet, które raczej nie dbają o swoją sprawność fizyczną i wydolnościową. Ta dbałość powinna być już wprowadzana od najwcześniejszych lat w rozwoju, stale podtrzymywana i prowadzona do późnej starości. Ruch jest najlepszym sprzymierzeńcem i to zarówno w czasie trwania całej ciąży jak i podczas porodu. W państwach ucywilizowanych, min. dla wygody szpitalnego personelu medycznego kobietę rodzącą położyło się na łóżko. Ja się pytam po co? Powoli to się zmienia. Coraz częściej mówi się o stosowaniu pozycji wertykalnych. Ale to wciąż za mało. Przecież do szpitala, jako bezpiecznego miejsca idziemy urodzić i tyle. Nie powinnyśmy zostawać pacjentami. Trzeba zmieniać świadomość wszystkich kobiet, które zamierzają rodzić dzieci. RUSZAJCIE SIĘ. Jak najwięcej i jak najczęściej. Ten ruch to sprzymierzeniec tzw. łatwych porodów.
napisał/a: viki71 2012-06-23 21:30
Ja byłam wtedy młoda, w pełni sprawna i szczupła.Do ostatnich dni szorowałam na kolanach dywany,prałam ręcznie narzuty na kanape itd.Bałam się,ze jestem po czasie i przyjdzie wywoływać poród.Myślę,że pozycja,w której przyszło mi leżeć nie była ta odpowiednią.Położna powiedziała,że dziecko jest ułożone bokiem,więc ja miałam na wpół leżeć na plecach na wpół bokiem i tak cały czas,żeby dobrze sie ułożyło.Nie wiem,jak jest teraz ale ja leżałam na metalowym łóżku na materacach,które dość szybko się rozjechały,tak,że w zasadzie leżałam na ożebrowaniu łóżka.Kiedy chciałam sie poprawic do jakiejś logiczniejszej pozycji,był krzyk,że nie słychac tętna i mam się nie ruszać.Pomijam,że jako młoda matke traktowano mnie jak królika doświadczalnego i badał mnie każdy,kto miał ochotę.Wstyd przyszedł po czasie,jak juz było po wszystkim.Nie krzyczałam,bo nie chciałam robić cyrku ale jęczałm i płakałam i zastanawiałam się kiedy to się skończy i po co mi to było.Po wszystkim wstawiono mnie do pomieszczenia z narzedziami i pies z kulawa mogą nie zajżał a ja trzesłam sie z zimna bo koc mi zjechał.Dobra,nie nakrecam się,bo to dawno było.Mam nadzieje,że pryszniców tez jest więcej niż 2 na cały odział:)
napisał/a: DoulaSERVICE 2012-06-23 21:52
Uważam, że trzeba rozmawiać o tym co było. To po części oczyszcza. Ale bardzo bym chciała, żeby Pani przeżycia, emocje służyły innym kobietom dzisiaj, aby nie godziły się na takie traktowanie. Dzięki Pani wypowiedziom mają stać się silniejsze, kiedy przyjdzie ich czas porodu. Mają mówić czego chcą a na co się nie godzą. Warunki szpitalne obecnie są lepsze, ale niewiele zmienia się w mentalnościach personelu. Siła wiedzy jaką zdobędą przed porodem zaowocuje podczas samego porodu, przez co i sam poród nie będzie dla nich traumą.
napisał/a: viki71 2012-06-23 22:13
Fajnie by było,gdyby personel przez chwilę wczuł się w role samotnej,przerażonej i cierpiącej pierworódki i okazał troche serca.Nie chodzi mi o skakanie w koło,jak przy jakim cudzie ale o zrozumienie i choć małe wsparcie.Na badania drugim razem już bym sie nie zgodziła,chyba,ze lekarzowi.Co do pobytu,była na oddziale wspaniała salowa.Przychodziła i wołała-mamuska,nie śpij,dziecko trzeba nakarmić.Niby nic ale bardzo miło ja się odbierało na tle pielęgniarek.Pielegniarki nie były miłe i je akurat zle wspominam.
Żeby nie było,że pobyt w szpitalu przesądził o braku pomysłu na drugie dziecko,bo z czasem sie wspomnienia zacieraja.Czytałam,że są porody na siedząco,na kucaka itp.Fajnie.Na pewno każda kobieta czuje,jaka pozycja jej najbardziej odpowiada i o ile pozycja nie zagraża rodzącemu się dziecku,powinna być respektowana przez personel.Byłoby lżej:)