Ból istnienia

napisał/a: rudzielcowa 2007-12-19 01:02
Witam wszystkich forumowiczów.
Nie wiem czy to problem czy tez nie,ale czy ktoś też przezywa cos takiego jak BÓL ISTNIENIA???
Dodam że jestem artystką-moze to dotyka jedynie artystów??
Ale to uczucie niszczy mi zycie,związek,wenę!!
Poprostu BOLI ZE ZYJE!! ale nie mowie tu o samobojstwie i o tym podobnych...poprostu niw eim jak to opisać!Nie wiem jak życ!
Moze ktos tez tak ma,albo jest artysta z niemocą twórczą???
napisał/a: MalaTerrorystka 2007-12-23 22:03
Always look at the bright side of life...
witaj rudzielcowa...
Ból istnienia...Weltszmeltz...tak - uczucie znane już od romantyzmy...Znasz Konrada Wallenroda? Chyba jego dotykał ból istnienia...
Nie wiem, czy moge nazwać się artystką...Wiem, że lubiętworzyć, zostawiac coś po sobie...Wiem, że potrafię...Ale nie wiem, czy nazywając siebie artystką nie obrażę tych, którzy naprawdę zasługuja na to miano...
Z braku czasu już prawie nie tworzę...Ale myślę,ze moje studia (filologia polska)maja poniekąd jakiś zwiazek ze sztuką...no i coś w środku podpowiada mi,ze jeszcze nie wszytsko się we mnie wypaliło...
Nie rudzielcowa, to nie dotyka tylko artystów...a wiesz kogo?
Tych, którzy kochają zycie...Tych, któzy naprawdę cieszą się,ze mają tę śmiertelną chorobę...Ból istnienia świadczy o tym, że czujesz swoje życie...że nie jesteś obojętna...że żyjesz...
Nie mozesz jednak się mu poddawać...Pamiętaj,ze zawsze jest w nas jakaś dziwna siła...a może przestrzeń...coś, czego nie zdoła wypełnić żadna namietność....żeby żyć sobie spokojnie - trzeba tam czasem zajrzeć...i z tego miejsca spojrzeć na siebie...i znaleźć to, co boli...bo na pewno jest to coś...coś do wytłumaczenia, cos, co Cię gnębi nawet, jeśli teraz nie potrafisz tego nazwać...a jesli się mylę -tzn,ze nie masz problemu...że dopadła Cię po prostu banalność...jakieś przesilenie zimowe, zawiał na Ciebie zły wiatr, może ktoś miał negatywną aurę...Wtedy trzeba stanąc przed lustrem i zasmiać się sobie w twarz...po prostu wysmiac samą siebie...
Artyści to ludzie dotknięci palcem...Boga?
Nie pozwól, by coś, czego nie potrafisz nawet wytłumaczyć zawładnęło Tobą...Jesli to nieszczy związek - zabierz swoją druga połowę i walczcie z tym razem...jesli to niszczy wenę - zabierz pastele lub czarny tusz i zamaluj to...jesli życie...Zabierz je i przytul mocno do siebie...
Moze moja wypowiedź nie jest spójna, moze nawet nic Ci nie pomogłam...
Ale taki słowotok czasem ma jakiś sens...Czasem znajduję sięgo w niewypowiedzianych słowach...Moze tutaj coś znajdziesz....
Pozdrawiam serdecznie...
Keep the faith