Co się dzieje? Proszę o rady.

napisał/a: Syluch94 2012-10-15 21:36
Witam.

Miesiąc temu skończyłam 18 lat i zaczęły się dziać ze mną dziwne rzeczy.

Przez dwa lata chorowałam na bulimię. Przygodę z chorobą zakończyłam w maju tego roku (przestałam wymiotować dosłownie z dnia na dzień przez potworne bóle w klatce piersiowej, na szczęście przeszły one po krótkim czasie, na wszelki wypadek zrobiłam wszystkie badania u lekarza - były bardzo dobre). Od momentu, kiedy przestałam wymiotować, moje życie zamieniło się w piekło.

Najpierw zaczęłam za wszelką cenę doszukiwać się u siebie objawów choroby. Największą obsesję miałam na punkcie białaczki (mój kuzyn zachorował na nią w wieku 10 lat, myślę, że trochę to się na mnie odbiło). Pamiętam moment, gdy zobaczyłam u siebie na nodze siniaka nieznanego pochodzenia - rozpłakałam się i byłam więcej niż pewna, że to białaczka. Oczywiście diagnozę postawiłam sobie sama, lekarz stale mnie przekonywał, że nic mi nie jest, odesłał do psychologa.


Kolejnym etapem było przekonanie o tym, że jestem opętana (nie mam zielonego pojęcia, skąd mi się to wzięło, nie jestem osobą religijną, w ogóle nie przywiązuje do tej kwestii wagi). Zaczęłam czytać masę artykułów na ten temat, co tylko potęgowało mój strach.

Po pewnym czasie sen strasznie zaczął mi się mieszać z rzeczywistością. Były momenty, kiedy nie wiedziałam, czy śnię, czy normalnie żyję. Do tej pory to mi się zdarza.

Bardzo mało śpię, 4 może 5, max 6 godzin, ale z przerwami, bo często się budzę w nocy. Wcześniej w ogóle nie mogłam zasnąć, ale odkąd biorę tabletki ziołowe, jest lepiej. Jednak za każdym razem, gdy zasypiam, śni mi się wszystko, czego panicznie się boję - wojna, śmierć, koniec świata, ciężka choroba, samotność. Mam nieuzasadnione lęki, np. boję się spać przy zgaszonym świetle.

Od niedawna zaczęłam słyszeć ciche głosy. Jednak nie jest to coś, czego się boję, bo wiem, że to tylko wytwór mojej wyobraźni. One ze mnie się śmieją, najczęściej rozpoznaję w nich głos kogoś mi bliskiego.

Z reguły jestem osobą bardzo spokojną, jednak kiedy ktoś mnie sprowokuje, mam ataki furii i jestem strasznie agresywna. Przykładem może być sytuacja z ostatniej lekcji. Mam pewnego nauczyciela, który miesza wszystkich z błotem, jednak z racji, że jest on powszechnie uznawany za jednego z najlepszych, niewiele mu można zrobić. Miewam niekontrolowane napady tak jakby ... pustego śmiechu, nie wiem, skąd mi się to bierze, nie panuję nad tym. Zazwyczaj na lekcji jest to brane za brak kultury albo chamstwo, jedno i to samo. Raz mi się tak zdarzyło na lekcji u tego nauczyciela. Powiedział mi coś bardzo przykrego, nieważne co, jednak poniżył mnie, cała klasa się śmiała. Po lekcji zaczęłam na niego wrzeszczeć, nawyzywałam go, o mało nie podniosłam ręki. Sytuacja ta rozeszła się po kościach, ale tylko dlatego, że nauczyciel dobrze wiedział, że źle zrobił, ba, nawet mnie przeprosił.

Ostatnim dziwnym zachowaniem są jakieś chore urojenia. Wymyśliłam sobie osobę, którą byłam przed tą, którą jestem teraz i zaczynam się poważnie zastanawiać nad samobójstwem, bo coś mi podpowiada, że i tak odrodzę się na nowo i będę żyła z powrotem.

Proszę o pomoc, co mi może dolegać? Chcę żyć, ale nie potrafię z tym wszystkim, z czym teraz przychodzi mi się zmagać, to wszystko mnie przerasta ....
napisał/a: Hart1 2012-10-18 23:39
może warto byłoby zasięgnąć pomocy psychologicznej (np. http://www.centrumben.pl/)? To nie jest nic wstydliwego, dużo ludzi w dzisiejszych czasach korzysta z takich usług. Mam nadzieję, że uda Ci się rozwiązać Twój problem.